Pisałem kilka postów wcześniej jak sprawnie Białorusini poradzili sobie z katastrofą Su 27 na AirShow. Dla mnie osobiście nie jest rzeczą normalną, że do kabiny na minutę przed lądowaniem, czyli na etapie kiedy cała uwaga pilotów ma być skupiona na obsłudze samolotu i bezpieczeństwie wchodzi sobie jak gdyby nigdy nic najwyższy dowódca wojsk lotniczych i coś mówi. Wejść owszem, może ale na wysokości przelotowej, bo jeśli lot przebiega bez problemów prowadzi AP, a załoga tylko nadzoruje pracę maszyny i prowadzi bieżącą korespondencję z ziemią.
okay Arkadiusz a jak skomentujesz tą wiadomość ?
moim zdaniem wyjaśnia to dlaczego tutka "spadła " o 57 m ponieważ straciła sterowność no i jednocześnie wyjaśnia nam zwlekanie z podaniem prawdziwej godziny katastrofy prawda ?
Ważną wiadomością z Moskwy była też informacja, że Jak40 przekazal polskiej załodze samolotu prezydeckiego 11 minut przed katastrofą, iż wojskowy IŁ 76 odleciał na zapasowe lotnisko po dwóch nieudanych podejściach do lądowania .To nasuwa jednak następne pytanie : dlaczego takiej informacji nie podała rosyjska wieża kontrolna ?
Te 11minut to już w tej chwili może być dowód w sprawie , bo początkowo Rosjanie sfałszowali czas katastrofy, gdyż zdawali sobie sprawę, że turbulencje powietrza i smuga dymu z odlatującego, rosyjskiego samolotu mogły zakłócić sterowność polskiego Tu-154, a chodziło o ukrycie faktycznej różnicy czasu między odlotem rosyjskiego IŁ, a podejściem do ladowania Tu154. Róznica między pierwotnie podanym czasem katastrofy, a momentem faktycznego uderzenie o ziemię, ujawnionym z czarnych skrzynek wynosiła około 11 minut ( może kilka minut więcej), a zatem Rosjanie mieli dość czasu, aby wymyśleć hipotezę o braku związku między krążącym nad Smoleńskiem rosyjskim samolotem wojskowym, a katastrofą naszego Tu-154.
to że wyłączyli autopilota na tej wysokości może też świadczyć o tym że nie mieli zamiaru jeszcze lądować , że zmuszeni byli do tego przez turbulencje
a tu możecie znaleźć alibi na obecność w kabinie pilotów gen. Błasika w trudnej sytuacji pogodowej
nikomu nawet nie przyszło do głowy że może swoją wiedzą chciał wpłynąć na bezpieczeństwo lotu , nie ma to jak skazać osoby nie mogącej się bronić no nie ?
W latach 1977–1981 kształcił się w Liceum Lotniczym przy Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej[1] w Dęblinie. Następnie wstąpił do "Szkoły Orląt", po ukończeniu której w 1985 otrzymał promocję oficerską i stopień wojskowy podporucznika w grupie pilotów korpusu osobowego lotnictwa.
W okresie od 1993 do 1995 studiował w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, po ukończeniu której uzyskał dyplom i tytuł oficera dyplomowanego. Był również absolwentem Holenderskiej Akademii Obrony w Hadze (1998) oraz Szkoły Wojennej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Montgomery (2005).