Chcę wyrazić swoje zdanie na temat zagrożenia III WŚ. ;-)
Wywołanie teraz wojny... chociaż by na lini USA - Korea Płn. nie wywołało by wielkiego konfliktu na skalę światową. Nie ma zbytnio kraju, który byłby w stanie stanąć po stronie Korei, więc ta by szybko przegrała. Iran i inne państewka "próbujące stworzyć broń nuklearną", które mogły by zawrzeć sojusz z Koreańczykami - mogą ten sojusz zawrzeć, ale jedyne co będą mogły robić to za pewne wypady za granicę na bazy Amerykanów i ataki terrorystyczne. Sensowna inwazja na USA czy tylko na ich posterunki na całym świecie nie mają dużych szans - Amerykanie są silni. Nim zbudują broń nuklearną minie trochę czasu.
Chiny by mogły stanąć po stronie Korei - byłaby to jedyna sensowna siła. Ale oni ciągle się kształcą, nie opłacalna była by dla nich ta wojna. Oni ciągle się jeszcze zbroją - i szybko im to idzie. Inne kraje (pamiętajcie, że to moje spojrzenie na sytuację) nie będą nawet próbowały opowiadać się po Korei - nie leży to w ich interesach itd.
Jeśli Korea nie zgasi się za wcześnie, to może mieć niecne plany. Jeśli jednak ją za wcześnie się wyłączy z gry problemy mogą mieć same USA...
Jeśli Korea odpali pocisk(i) to myślę, że tarcza antyrakietowa (jeśli powstanie, a może już powstała?) wyłapie pociski. USA powie, że to już jawny krok
w celu zniszczenia Ameryki i nie czekając na niczyje przyzwolenia poprostu zmiecie z powierzchni ziemi Koreę. I zapewne większość narodów to zrozumie. Korea dokonała pewnej agresji, więc
wszystko OK.
Korea to takie małe dziecko będące z innymi w pokoju. I dorwało nożyczki, a teraz biega z nimi po pokoju. A USA to taki opiekun. On trzyma w rydzach całą bandę dzieci, które dorastają.
Kiedy USA się skończy następne mocarstwo przejmie władzę i wpływy i będzie pilnować, aby dzieci nie pozabijały siebie i jego.
To naturalnie tylko moje zdanie. Nie jestem ani z zawodu, ani z zainteresowania strategiem, anatylitykiem czy też nie zajmuję się militariami, więc jest tu trochę błędów wymagających
sprostowania - ale WWIII nam raczej nie grozi.