Skocz do zawartości


Zdjęcie

Hinterkaifeck


  • Please log in to reply
2 replies to this topic

#1

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Najbardziej tajemnicza zbrodnia w historii Niemiec


Hinterkaifeck-Hof.jpg

(Farma Hinterkaifeck, źródło)


Historia



Hinterkaifeck, to małe gospodarstwo położone między dwoma bawarskimi miejscowościami, Ingolstadt i Schrobenhausen (około 70 km na północ od Monachium). Na tej małej farmie miała miejsce jedna z najbardziej zagadkowych zbrodni w historii Niemiec. Wieczorem 31 marca 1922 roku, sześcioro mieszkańców gospodarstwa zostało zamordowanych od uderzeń kilofem, sprawa ciągle zostaje nierozwiązana a sprawca nigdy nie został ujęty.

Ofiary tamtej tragicznej nocy to : właściciel gospodarstwa Andreas Gruber (63) jego żona Cäzilia (72) ich owdowiała córka Viktoria Gabriel (35) dwójka jej dzieci, Cäzilia (7) i Josef (2); jak również służąca Maria Baumgartner. Krążyły plotki o tym jakby ojcem dwuletniego Josefa był Andreas ojciec Viktori. Powszechnie było wiadomo że byli w kazirodczym związku.

Hinterkaifeck nigdy nie było oficjalną nazwą miejsca. Nazwa powstała od małego gospodarstwa w wiosce Kaifeck, które było położone prawie kilometr na północ od głównej części wioski oraz od ukrytej w lesie (prefiks Hinter, z którym możemy spotkać się w wielu nazwach miejscowości Niemieckich, oznacza z tyłu lub za) części miasta Wangen, która została włączona do Waidhofen 1 października 1971 roku.
 

Zbrodnia


Kilka dni przed morderstwem, gospodarz Andreas Gruber odkrył ślady stóp w śniegu prowadzące z lasu do jego farmy, jednak nie zauważył żadnych które prowadziły by z powrotem. O swoim znalezisku poinformował swoich sąsiadów. Mówił także o krokach na strychu oraz o nietutejszej gazecie którą znalazł w gospodarstwie. Co więcej, na kilka dni przed morderstwem zaginęły zapasowe klucze do domu. Andreas nie zgłosił żadnego z tych dziwnych przypadków na policję.

Sześć miesięcy wcześniej, poprzednia pokojówka opuściła gospodarstwo, ponieważ twierdziła że jest nawiedzone. Nowa pokojówka Maria Baumgartner, dotarła na farmę 31 Marca, niecałe kilka godzin przed swoją śmiercia.

Nie możemy dokładnie powiedzieć co stało się 31 marca 1922. Uważa się że starsze małżeństwo, ich córka Viktoria oraz jej córka Cäzilia zostały w jakiś sposób zwabione do stodoły, gdzie zostały brutalnie zamordowane. Sprawca (-y) następnie skierował się do domu gdzie zabił dwu letniego Josefa, który spał w sypialni swojej matki, oraz służącą Marie Baumgartner.
 

hinterkaifeck_gabriel_s.jpg

(Sypialnia Viktori w której został zamordowany Josef, źródło)



W następny wtorek (4 kwietnia), kilkoro sąsiadów udało się do gospodarstwa, ponieważ nikogo z domowników nie widziano od kilku dni, co było dość niepokojące. Listonosz zauważył że list z poprzedniej soboty leżał dokładnie tam gdzie go zostawił. Ponadto, młoda Cäzilia nie pojawiła się w szkole w poniedziałek, nie było jej tam także w sobotę.
 

Dochodzenie



Inspektor Georg Reinbruber i jego współpracownicy z Komendy Policji w Monachium włożyli ogromny wysiłek w rozwiązanie tej tajemnicy. Ponad 100 podejrzanych zostało przesłuchanych w ciągu kilku lat, jednak wszystkie działania były bezowocne. W 2007 roku studenci Polizeifachhochschule (Akademi Policyjnej) w Fürstenfeldbruck, otrzymali zadanie aby zbadać całą sprawę raz jeszcze tym razem z wykorzystaniem najnowocześniejszej techniki kryminalistycznej. Ostateczny raport jest utrzymywany w tajemnicy.

Do dnia dzisiejszego wielu amatorów próbuje na własną rękę rozwiązać tajemnicę sprzed lat.

Policja podejrzewała że motywem zbrodni był rabunek, przesłuchanych zostało kilku mieszkańców z okolicznych wiosek a także wędrowni sprzedawcy czy włóczędzy. Teoria została jednak szybko porzucona po tym gdy w domu została znaleziona duża suma pieniędzy. Uważa się także że sprawca (-y) spędził kilka dni na farmie – ktoś karmił bydło i korzystał z kuchni. Sąsiedzi zeznali także że podczas weekendu widzieli dym wydobywający się z komina. Także każdy kto szukałby pieniędzy czy innych kosztowności na pewno by je odnalazł.

Nawet śmierć Karla Gabriela, męża Viktori, który został uznany za zmarłego w okopach we Francji w 1914 roku, została zakwestionowana. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.

W dniu 5 kwietnia (dzień po odkryciu ciał) lekarz sądowy, dr Johann Baptist Aumülle dokonał sekcji zwłok ofiar. Ustalił że prawdopodobnie kilof był narzędziem zbrodni. Ciała zostały następnie pozbawione głów, po czym przesłano je do Monachium gdzie zostały zbadane przez jasnowidzów – ponownie bez rezultatu. Sekcja zwłok wykazała że młodsza Cäzilia została przy życiu przez kilka godzin po ataku. Leżąc w słomie, obok ciał swoich dziadków i matki wyrywała sobie kępki włosów z głowy.
 

Pogrzeb



Sześć ofiar zostało pochowanych w Waidhofen, znajduje się tam również pomnik upamiętniający masakrę. Czaszki nigdy nie wróciły z Monachium, zaginęły bowiem w chaosie wojny. Blisko miejsca, gdzie znajdowało się gospodarstwo, jest obecnie kapliczka. Farma została zburzona rok po tragicznych wydarzeniach, w 1923 roku. Mówi się że w trakcie rozbiórki znaleziono narzędzie zbrodni, ukryte pod podłogą na strychu.
 

Hinterkaifeck-Marterl.jpg

(Kapliczka upamiętniająca ofiary, źródło)


Artykuł pochodzi z Wikipedi,źródło, tłumaczenie własne.

Zapomniałem o 2 fragmentach które właśnie dodałem :), sorry za problem i miłej lektury :).

Użytkownik D.K. edytował ten post 05.05.2018 - 08:52

  • 6



#2

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

202059_eb80cd371ff2c143c6bb98639ab4ab16_

 

Była służąca opowiadała, że działy się tam dziwne rzeczy. W domu słychać było tajemnicze hałasy, a przez okno niekiedy kątem oka widać było jakąś postać. Kiedy na początku kwietnia 1922 roku Gruberowie przestali pojawiać się we wsi, zaniepokojeni sąsiedzi weszli na farmę. Zobaczyli tam scenę jak z koszmaru...

 

Rok 1922. Mała bawarska miejscowość. Niewielka farma na skraju wsi. Mieszkała tam rodzina Gruberów. Plotki we wsi głosiły, że farma jest nawiedzona. Służąca, która pracowała na farmie, uciekła stamtąd przerażona. Opowiadała we wsi, że w obejściu dzieją się dziwne rzeczy. Na strychu słychać było postukiwania, mimo że nikogo tam nie było. Zwierzęta wydawały się być zaniepokojone i zdenerwowane. Kiedy na początku kwietnia 1922 roku Gruberowie przestali pojawiać się we wsi, zaniepokojeni sąsiedzi weszli na farmę. Zobaczyli tam scenę jak z koszmaru...

 

Rodzina Gruberów była dziwna. 63-letni rolnik Andreas Gruber miał o dziewięć lat starszą od siebie żonę imieniem Cäzilia. Mieli kilkoro dzieci, ale brutalność Adreasa i trudne warunki życia na farmie spowodowały, że do wieku dorosłego dożyła tylko ich córka Viktoria Gabriel. Viktoria wyszła za mąż i wyprowadziła się od rodziców. Kiedy podczas pierwszej wojny światowej zginął jej mąż, kobieta wraz z córką Cäzilią wróciła do domu rodziców. Wkrótce urodziła syna Josefa. O jego pochodzeniu we wsi krążyło mnóstwo plotek. Szeptano, że chłopiec jest wynikiem kazirodczego związku Adreasa i jego córki. W 1922 roku chłopiec miał dwa lata.

 

Andreas nie był lubiany we wsi. Gburowaty, brutalny, milczący, nie cieszył się sympatią sąsiadów. Jego żona rzadko wychodziła z domu. Była już w podeszłym wieku i sporo chorowała. Powrót córki do domu był dla niej radością, pomocą, ale i udręką. Wiedziała, jakie uczucia żywi do Viktorii jej mąż. Viktoria wprowadziła w życie rodziców trochę radości. Pięknie śpiewała, pomagała w gospodarstwie, a dzieci rozweselały nieco ponurą atmosferę. Kobieta była lubiana we wsi. Znalazła nawet miłość - Lorenza Schlittenbauera. Niestety jej wybranek był żonaty, ale to nie przeszkodziło Viktorii w kontynuowaniu romansu. Według słów kobiety, to właśnie Lorenz był ojcem jej syna, Josefa. Narodziny chłopca i wizja alimentów przestraszyły mężczyznę. Jego żona także niedawno urodziła dziecko i ostatnie, czego chciał, to kłopoty. Tym bardziej, że Andreas Gruber nigdy nie pozwoliłby córce wyjść ponownie za mąż. Zastępowała mu żonę i tak już miało pozostać.

 

W gospodarstwie pracowała służąca - Kreszenz Riegier. Pół roku przed tragedią rzuciła ona pracę. We wsi opowiadała, że nie może znieść panującej tam atmosfery. Przerażona opowiadała, że farma Hinterkaifeck jest nawiedzona. W domu i na strychu słychać było dziwne odgłosy i postukiwania. Coś płoszyło zwierzęta. Sprzęty cięgle się psuły, albo przestawały działać. Zapalone świece same gasły. Różne rzeczy same przemieszczały się po mieszkaniu lub ginęły. Zniknął także pęk kluczy. Na drzwiach budynków gospodarczych widać było dziwne znaki. Pod lasem widywano dziwną postać - mężczyznę z wąsami, który obserwował gospodarstwo. Kiedy ktoś próbował się do niego zbliżyć, postać znikała. Dla służącej miarka przebrała się, kiedy w domu znaleziono gazety. Listonosz twierdził, ze on tych gazet do państwa Gruberów nie przyniósł. Służąca czym prędzej uciekła z Hinterkaifeck.

 

Gospodarze rozpoczęli poszukiwanie nowej gosposi. Wkrótce chęć pracy u Gruberów wyraziła 42-letnia Maria Baumgartner. Zgłosiła się ona do pracy 31 marca 1922 roku. Tego też dnia Andreas Gruber zauważył coś, co go przeraziło. Na śniegu widać było ślady prowadzące z lasu do jego domu. Śnieg był też poplamiony krwią. Zaniepokojony opowiadał o tych śladach we wsi. Najbardziej przestraszyło go to, że ślady prowadziły w stronę domu, ale już z niego nie wychodziły. Sąsiedzi ze wsi poszli z nim obejrzeć trop i pomóc mu przeszukać gospodarstwo. Nie znaleźli żadnych intruzów. Kiedy nastał wieczór, sąsiedzi wrócili do wsi. Nie wiedzieli, że po raz ostatni widzą rodzinę Gruberów.

 

Cztery dni później znowu przyszli do Hinterkaifeck. Zaniepokoiło ich to, że od kilku dni nikt z farmy nie pojawił się we wsi. Rodzina nie przyszła do kościoła, mimo że Viktoria śpiewała w kościelnym chórze. Mała Cäzilia nie pojawiała się w szkole. Listonosz opowiedział, że przynoszona przez niego poczta leży tak, jak ją zostawił. Było to dziwne o tyle, że przez ten cały czas z komina farmy unosił się dym. Po wejściu na teren gospodarstwa wieśniacy zamarli z przerażenia. Zobaczyli scenę jak z horroru. Cała rodzina Gruberów, wraz z pechową służącą, która zaczęła pracę 31 marca została zamordowana kilofem.

 

Pocięte i zmasakrowane ciała Viktorii, Cäzilii, Andreasa i małej Cäzilii znaleziono w stodole. Pierwsza zginęła Viktoria, po niej rodzice. Mała Cäzilia prawdopodobnie żyła jeszcze kilka godzin po ataku. Z bólu i szoku wyrywała ona sobie garściami włosy z głowy. Następną ofiarą tajemniczej masakry była Maria Baumgartner, która zginęła w swoim łóżku. Zaraz po niej, w sypialni matki, zginął synek Viktorii - Josef. Po ataku jego ciało wypadło z wózka.

Wezwani na miejsce policjanci byli przerażeni, nie mniej niż sąsiedzi Gruberów. Pierwsze sekcje zwłok przeprowadzono już na miejscu, w stodole Hinterkaifeck. Lekarz sądowy, dr Johann Baptist Aumüller po określeniu przyczyn śmierci i narzędzia zbrodni zdecydował się na dość nietypowe działanie - odciął głowy ofiar i policja przesłała je do Monachium, gdzie oddano je do zbadania jasnowidzom. Ofiary masakry pochowano bez głów. Czaszki ofiar nigdy nie trafiły na miejsce spoczynku ciał - zaginęły podczas działań wojennych.

 

Mimo śledztwa na ogromną skalę i przesłuchania blisko 100 podejrzanych, nie udało się rozwiązać zagadki Hinterkaifeck. Wykluczono napad o podłożu rabunkowym, bo z domu nie zginęły cenne rzeczy, ani pieniądze. Mimo śniegu, wokół farmy nie znaleziono śladów ucieczki mordercy czy morderców. Nie wyjaśniono także tego, skąd się wziął dym w kominie i dlaczego zwierzęta gospodarskie były zadbane. W okolicy nie widziano nikogo obcego. Zdesperowani policjanci próbowali nawet podważyć akt zgonu męża Viktorii Gabriel. Twierdzono, że jeśli jego ciała nigdy nie odnaleziono, to może on żyje i wrócił, by zabić żonę i jej rodzinę. Jednak ta teoria szybko upadła.

 

Miejscową ludność ogarnęło przerażenie. Dobrze pamiętali, co o domu mówiła była służąca Kreszenz Riegier. Pamiętali także, że w dniu masakry Andreas Gruber przeraził się śladami w śniegu. Mieszkańcy wsi wierzyli w nawiedzenie farmy. Szeptano, że w domu znaleziono diabelskie amulety i tzw. drzewo wiedźmy. Nikt nie odważył się zapuszczać w okolice przeklętego gospodarstwa. W 1923 roku okoliczni mieszkańcy zdecydowali się na rozebranie domu i postawienie w tym miejscu kapliczki. Miało to chronić przed złem, które opanowało dom Gruberów. Wszyscy w okolicy odmawiali modlitwy za "biedne dusze" zamordowanych. Okoliczną ludność ogarnęła prawdziwa panika. Kiepskie wyniki policyjnego śledztwa tylko podsycały plotki o nawiedzeniu farmy. Wierzono, że rodzina padła ofiarą ducha lub diabła.

Tajemnica masakry na farmie Hinterkaifeck, mimo upływu lat, nadal fascynuje. Wielu specjalistów i amatorów podejmowało się próby wyjaśnienia, kto był mordercą.

 

Ponieważ dom został rozebrany, trudno dziś zbadać jego nawiedzenie. Mimo tego wśród mieszkańców pobliskiej wsi przez lata panowało przeświadczenie o nadprzyrodzonym charakterze tej zbrodni. Nie wiemy, co naprawdę wydarzyło się 31 marca 1922 na małej farmie Hinterkaifeck. Śledztwo było prowadzone do 1986 roku. Potem akta trafiły już do archiwum. Niemniej jednak sprawa nadal pobudza ludzką wyobraźnię. Opowieść o morderstwie na rodzinie Gruberów stała się kanwą dla kilku scenariuszy filmowych i powieści.

 

Źródło


  • 0



#3

Matejas.
  • Postów: 7
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bardzo ciekawa historia. Moim skromnym zdaniem mógł to być mąż teoretycznie poległy na wojnie ( nie wiadomo czy znalezli jego ciało) bądź ktoś z jego rodziny (np brat) który dowiedział się o zdrazdzie i to bardzo hańbiącej a różne hałasy to wymysły prasy aby ubarwić historie
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych