Nie piloci, nie kontrolerzy lotu, nie terroryści, a Prezydent Lech Kaczyński przyczynił się do tej smutnej katastrofy i to on za nią odpowiada. Na początku były obawy że warunki do lądowania wcale nie były takie złe, ba, dziennikarze którzy przylecieli godzinę wcześniej też stwierdzili że nie widzieli żadnej mgły, na filmach po katastrofie mgła wydawała się być 'lekka' wszystko wyjaśnił trzeci film świadka który trafił do sieci, dopiero na nim widać jakie były warunki. Z filmu można stwierdzić że widoczność ograniczona jest do kilkudziesięciu metrów, bardzo możliwe jest że w czasie katastrofy była jeszcze większa, stojąc w miejscu z pozoru może się wydawać nie groźna, ale wszyscy wiemy co się dzieje gdy przykładowo przy takiej mgle jedziemy samochodem, a co dopiero mknąć samolotem ok 300-400km/h
Oto ten film
Druga sprawa to taka, że wg procedury lecącego samolotu rządowego pilot przy złych warunkach ma za zadanie zapytać się najważniejszej osoby na pokładzie, w tym wypadku Prezydenta Lecha Kaczyńskiego o ostateczną odpowiedź, czy lądować, czy nie. Nie ma takiej możliwości, by pilot się nie zapytał, inaczej zostałby surowo ukarany, z wypowiedzi Leszka Millera wynika, że nie zdarzyła się jeszcze w Polsce taka sytuacja, a nawet i na świecie, żeby pilot nie konsultował się w samolocie rządowym z osobą najważniejszą na pokładzie o ostatecznej decyzji, przy takich złych warunkach.
Zacytuje teraz wypowiedź prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.
"Wiadomo kto za to odpowiada. Winny czy niewinny ty jesteś pierwsza osobą (prezydentem) i ty za to odpowiadasz. I dlatego więc, mówić, że winę ponoszą piloci, że oni zadecydowali o lądowaniu, jest niewłaściwe” - mówił prezydent Białorusi.
Aleksander Łukaszenko za katastrofę samolotu lecącego na uroczystości katyńskie obarczył samego zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Łukaszenko dodał, że gdy w czasie lotu prezydenckiego samolotu pojawiają się jakiekolwiek problemy, dowódca lotu od razu powiadamia o tym prezydenta. "Prezydent pyta, czy możliwe jest lądowanie, i ostatnie słowo i tak należy do niego, a pilot musi się podporządkować” - powiedział prezydent Białorusi.
A na koniec historia która przyprawia o dreszcze i ukazuje zachowanie naszego prezydenta właśnie w takiej sytuacji!!
Malo osób wie o sytuacji, jaka miała miejsce w sierpniu 2008 roku, kiedy prezydent Kaczyński wybierał się do Gruzji, kiedy pilot nie chciał lądować w strefie objętej działaniami wojskowymi i wbrew Lechowi Kaczyńskiemu nie zdecydował się polecieć do Tbilisi.
Opowiedź Prezydenta:
"Jeśli ktoś decyduje się być oficerem, to nie powinien być lękliwy - i zapowiedział, że w Polsce ta sprawa zostanie rozwiązana." SZOK!!
Tutaj można przeczytać cały artykuł sprzed dwóch lat o tej sprawie, oraz obejrzeć film:
http://www.tvn24.pl/...,wiadomosc.html
Wniosek: Prezydent chciał lądować, tylko tym razem dowódca załogi uległ Prezydentowi :-(
edit: (ankieta, 6 opcja)
Użytkownik Nivers edytował ten post 24.04.2010 - 21:31