RePishor
Widzisz, zadając ci te kilka pytań miałem na celu dwie rzeczy.
Po pierwsze, chciałem dać ci możliwość wypowiedzi, bo widziałem, że praktycznie w każdym wcześniejszym wpisie bardzo chcesz udowodnić, że katastrofa w Smoleńsku była skutkiem zamachu, a jakoś nikt nie był zainteresowany wysłuchaniem twoich argumentów.
Nie zgadzam się z tym, że był to zamach ale pomyślałem sobie, że warto posłuchać kogoś, kto ma inne zdanie na ten temat - bo a nuż ma coś ciekawego do powiedzenia.
Po drugie, chciałem zobaczyć jak będziesz argumentował i jakie dowody przedstawisz żeby potwierdzić swoją tezę. Po sposobie w jaki pisałeś wcześniej, nie spodziewałem się wiele ale staram się nie oceniać ludzi tylko po kilku krótkich wpisach.
Z szansy na długą wypowiedź skorzystałeś i szansę tą zmarnowałeś.
To, co przedstawiłeś nawet nie ociera się o jakiekolwiek dowody. Jest to tylko i wyłącznie zbiór twoich własnych przekonań, zapożyczeń z opinii innych i tzw "chciejstwa", z bardzo wybiórczym wyborem faktów i przy zupełnym negowaniu dowodów, które ci nie pasują.
Ty chcesz żeby katastrofa smoleńska była zamachem i to ci wystarcza - bo ruscy, bo platforma, bo szajka międzynarodowa itd. itp.
Właściwie na tym mógłbym zakończyć, bo szkoda czasu na klepanie bez sensu ale przez grzeczność (w końcu prosiłem cię o wypowiedź), postaram się odnieść do kilku kwestii w niej poruszonych.
A zatem.
1. Jaki był powód takiego zamachu?
Tak naprawdę, to nie podałeś żadnego konkretnego powodu, zamiast tego wymieniając jednym tchem szereg poszlak, zebranych wg klucza "tak mi się wydaje", kreując przy tym zupełnie bezpodstawnie prezydenta Kaczyńskiego na kogoś, kim nie był - mocarza, przed którym drżeli nie tylko Rosjanie ale również cała "międzynarodowa szajka" i którego z tych właśnie powodów należało zamordować.
Dodatkowo nie tylko błędnie interpretując jego realne szanse w nadchodzących wyborach ale również wprowadzając w błąd czytelników (świadomie, czy nie - to już pozostawiam ocenie innych), w kwestii aneksu do raportu WSI, który, wg ciebie, chciał on ujawnić.
Nie jest to prawdą i dowodów na to można znaleźć całą masę, przeglądając informacje prasowe z lat poprzedzających wypadek w Smoleńsku. Wystarczy chociażby sprawdzić na jak długo przed zamachem aneks ten trafił do rąk Kaczyńskiego, żeby zorientować się, że wcale się on do jego ujawnienia nie palił.
Gdyby jednak przyjąć tezę, że te wszystkie wymienione przez ciebie "powody" mogły skutkować zamachem, że go uzasadniają, gdyby w ten właśnie sposób rozwiązywano problematyczne kwestie we współczesnym świecie, to samoloty z przywódcami państw powinny spadać z nieba jak ulęgałki, z częstotliwością - kilka w ciągu roku.
2. Kto ten zamach przeprowadził i kto mu w tym pomagał?
Moim zdaniem cała zorganizowana międzynarodowa szajka.
Właściwie w tym momencie można by zakończyć omawianie tej kwestii ale pozwolę sobie wymienić kilku uczestników tej "szajki", których byłeś uprzejmy wskazać. Rosja, Niemcy, USA, Izrael.
Czy trzeba jeszcze coś dodawać?
3. Kto, w jaki sposób i gdzie rozmieścił ładunki wybuchowe w samolocie?
Remont w Samarze.
No ale, że co "remont w Samarze"?
To jest jakieś słowo klucz? Wystarczy rzucić "remont w Samarze" i nie trzeba nic dodawać?
Gdyby to podczas tego remontu zamontowano w samolocie ładunki wybuchowe, to trzeba by przyjąć, że zamachowcy musieliby się pogodzić z tym, że będą one w nim tkwiły przynajmniej 5 miesięcy, zanim je odpalą. 5 miesięcy, podczas, których ten samolot nie będzie stał w hangarze, tylko będzie normalnie użytkowany.
Wytłumaczysz mi sens takiego działania?
Uważasz, że to profesjonalne podejście żeby pozwolić sobie na ryzyko ich wykrycia w tak długim czasie użytkowania?
Zdajesz sobie sprawę z tego, że po wspomnianym remoncie, od grudnia 2009 r. do kwietnia 2010 r w samolocie wykryto 11 usterek, a w marcu 2010 r. samolot przechodził przegląd okresowy?
Jak myślisz, co się dzieje z samolotem, w którym wykryje się usterkę? Ktoś musi sprawdzić, co ją spowodowało, a następnie ją usunąć. Czy wtedy istniałoby ryzyko przypadkowego wykrycia ładunków wybuchowych?
Wytłumacz mi gdzie musiały być ukryte te ładunki wybuchowe, żeby zamachowcy mogli mieć 100 procentową pewność, że nie zostaną one wykryte podczas takich czynności serwisowych?
A jeśli nie mieli takiej pewności, to po co podejmowali takie ryzyko?
Dodatkowo, jak czytam, kilka dni przed wypadkiem, modernizowano salonkę prezydencką w celu pomieszczenia w niej większej ilości osób. Mówiąc wprost - musiano ją powiększyć. Podobno ciała osób w niej przebywających nosiły największe obrażenia, z czego można wysnuć wniosek, że to właśnie w jej okolicy rozlokowano ładunki wybuchowe.
Mam zatem pytanie.
Skoro twierdzisz, że podłożono je podczas remontu w Samarze, to na czas powiększania salonki wyniesiono je na chwilę, żeby następnie ponownie podłożyć?
A może nie zauważono ich podczas prac remontowych, albo zauważono ale zignorowano ten fakt?
A może w Samarze podłożono ładunki gdzie indziej, a te w okolicy salonki dodano ekstra - żeby było ich więcej?
Pytam więc raz jeszcze - gdzie (nie kiedy ale właśnie gdzie) rozlokowano ładunki wybuchowe w samolocie, w taki sposób, że nie wykrył ich nikt przypadkowy podczas pięciu miesięcy jego użytkowania?
4. Dlaczego ładunki wybuchowe nie zostały wykryte podczas standardowej procedury sprawdzania samolotu przed lotem?
Widocznie ktoś specjalnie przeprowadził tę procedurę tak, by ich nie wykryć.
No, jasne - jakież to proste.
A potrafisz powiedzieć coś więcej? Np na czym konkretnie polegała ta procedura "niewykrywania" i kto ją przeprowadzał? Czy ten ktoś również uczestniczył w zamachu?
5. W którym momencie lotu nastąpił wybuch / pierwsze wybuchy?
Kiedy piloci zorientowali się że mają podawane błędne dane, że nie są na kursie i ścieżce, i kiedy próbowali uciec z pułapki. Pierwotnie moim zdaniem samolot miał się wyrżnąć od ziemię, ale załoga połapała się i próbowała dać dyla. Plan B - ładunki wybuchowe - został odpalony.
W zasadzie to chodziło mi o podanie miejsca nad którym znajdował się samolot w momencie eksplozji ładunków wybuchowych (jednego, czy wielu - nieważne) - przed brzozą, nad brzozą (bo rozumiem, że wg ciebie przeleciał on nad nią), za brzozą ale zaciekawił mnie ten fragment cyt. "Pierwotnie moim zdaniem samolot miał się wyrżnąć od ziemię"
Mógłbyś rozwinąć tą kwestię?
Miał wyrżnąć w ziemię bo...? Rozumiem, że miał być jakiś konkretny powód tego "wyrżnięcia".
Zechciałbyś go zdradzić? Powiedzieć, co było planem "A"?
I przypominam pytanie o konkretną pozycję samolotu w ostatniej fazie lotu, w której eksplodowały ładunki wybuchowe.
6. Dlaczego na nagraniach z rejestratora głosu nie ma żadnych śladów świadczących o wybuchach na pokładzie samolotu?
Nie mając dostępu do oryginalnych rejestratorów, nie możemy nic powiedzieć o tym co tam jest a czego nie ma.
Rozumiem, że uważasz, że nagrania są sfałszowane albo niepełne ale to pytanie wiąże się z poprzednim. Jeżeli odpowiesz, w którym momencie nastąpiły wybuchy, to będzie to jakaś poszlaka, która naprowadzić nas może na to, który fragment nagrań jest zmanipulowany (bo wyciszono lub wycięto z niego odgłosy wybuchów).
No, chyba że uważasz, że zmanipulowana jest całość?
Te odłosy powinny być bardzo dobrze słyszalne (jak również reakcje pasażerów po eksplozjach), bo jak się okazuje, mikrofony w kokpicie Tupolewa były tak czułe, że wyłapały głos gen Błasika przebywającego wtedy w salonce prezydenckiej (to informacja z ostatnich dni).
7. Jacy świadkowie, obecni na lotnisku w Smoleńsku potwierdzają fakt eksplozji w samolocie będącym jeszcze w powietrzu?
Delegacja w ogóle nie czekała na Prezydenta i resztę pasażerów.
Hmmm.. Wprawdzie nie o to pytałem ale skoro już wspomniałeś o tej kwestii... Aż się wierzyć nie chce, że lotnisko i jego najbliższa okolica, były puściutkie i poza rosyjskimi kontrolerami nikogo tam nie było.
Pozwól, że zacytuję ci fragment wywiadu z Radia Maryja z 9 lutego 2011 r. przeprowadzonego z Marcinem Wierzchowskim, pracownikiem Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Wywiad nosi tytuł Rosjanie odsunęli nas od wraku.
Czytamy w nim między innymi:
Kto oczekiwał na Siewiernym na przylot polskiej delegacji?
– Na lotnisko w Smoleńsku przyjechałem rano z pracownikami polskiej ambasady.
Byli tam przedstawiciele różnych służb polskich i rosyjskich. Na powitanie Pana
Prezydenta i delegacji ze strony polskiej oczekiwał ambasador Jerzy Bahr wraz z
polskim attach wojskowym i konsulami. Na lotnisku był też ze mną kolega z Biura
Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta. Kto przybył ze strony rosyjskiej, nie
pamiętam. Jeśli chodzi o obecność kolegów z Biura Ochrony Rządu, to wiem, że
pojawili się z samego rana na cmentarzu w Katyniu. Czy byli inni funkcjonariusze
na płycie lotniska oczekujący na lądowanie samolotu – powiem szczerze, że nie
widziałem ich, ale nie wykluczam, że się tam znajdowali.
źródło
Coś mi się również kojarzy, że w tej okolicy kręciło się sporo polskich dziennikarzy, reporterów, a nawet załoga Jak-a, który tych dziennikarzy przywiózł na miejsce.
Która to załoga miała wiele do powiedzenia na temat wypadku.
Czy potrafisz zaprezentować relację którejś tych osób, świadczącą o tym, że samolot eksplodował w powietrzu?
Są tacy świadkowie, niekoniecznie znajdujący się na lotnisku. Wystarczy poszukać.
To znaczy - ja mam ich szukać? Wydawało mi się, że to twoje zadanie żeby ich przedstawić.
To w końcu ty chcesz udowodnić tezę o zamachu.
8. Jakie ślady na szczątkach, ciałach ofiar oraz na terenie, na który upadł wrak, wskazują na to, że przyczyną katastrofy był wybuch?
Poszarpane ubrania,
Chcesz powiedzieć, że w normalnym wypadku lotniczym, ubrania ofiar pozostają w stanie "nie poszarpanym"?
brak miejsca impaktu potężnego samolotu z ziemią, brak miejsca szorowania,
Ta kwestia była omawiana wyżej i takich śladów na ziemi jest cała masa. Podobnie jak na drzewach znajdujących się na trasie ostatniej fazy lotu, o które zahaczał kadłub Tupolewa.
Ale rozumiem, że ty je negujesz. Rozumiem też, że nie na podstawie jakiegoś swojego "widzi mi się" tylko na podstawie konkretnych dowodów?
To może zechcesz je zaprezentować?
Na przykład na zasadzie porównania
- Tak to miejsce wyglądało przed wypadkiem, a tak wygląda po nim.
- Jak widzimy na zdjęciach, różnice są minimalne.
To byłby doskonały dowód na to, że poza szczątkami samolotu, nie pozostały tam żadne inne ślady świadczące o tym, że rozbił się on na ziemi, z czego wnioskować by należało, że rozpadł się on w powietrzu.
części samolotu przed brzozą
To znaczy - które konkretnie części, w jakiej ilości, jak daleko PRZED brzozą?
statecznik znajdujący się w dużej odległości od reszty szczątków
Wytłumacz mi proszę, dlaczego ten statecznik ma być dowodem na wybuch i dlaczego tylko on (zakładając wersję wybuchu) miałby się oderwać od samolotu? Dlaczego obok niego nie leży prawy statecznik, statecznik pionowy albo nawet cała część ogonowa?
Tu znów nawiązuję do pytania o miejsca rozmieszczenia ładunków wybuchowych w samolocie.
Skoro lewy statecznik poziomy leżał daleko od reszty szczątków, to rozumiem, że oderwał go wybuch?
Skoro leżał tam tylko on, to rozumiem, że nic innego w tym miejscu nie odpadło, a ładunek wybuchowy musiał być umieszczony w miejscu jego mocowania?
Dlaczego tam? I dlaczego tylko ten jeden statecznik?
A dodatkowo, jakie ślady na tym stateczniku wskazują, że został on oderwany na skutek wybuchu?
I czy był to pierwszy wybuch w samolocie, czy może któryś kolejny?
brzoza która 10.04 nie miała żadnych metalowych części powbijanych
W którymś z tych dwóch tematów zamieszczałem zdjęcie, wykonane właśnie 10 kwietnia, na którym takie szczątki powbijane w brzozę widać. Wszystko zamieszczał zdjęcie z 11 kwietnia, na którym widać je jeszcze wyraźniej.
Czyli co - ktoś je tam powbijał? Kiedy? I po co?
A skoro samolot nie zetknął się z brzozą przelatując nad nią, to co i kiedy ją złamało?
niezdmuchnięte przez silniki rzeczy pod brzozą,
Dlaczego miałyby być zdmuchnięte. na jakiej podstawie opierasz taką tezę?
dane z rejestratorów mówiące, że samolot przeleciał nad brzozą,
Konkretnie - które to dane?
że stracił zasilanie jeszcze w powietrzu
A to z czego wynika? Jakiś cytat może zechciałbyś przedstawić?
punkt Taws 38 zakryty frajerskim prostokącikiem
Tu znów muszę wrócić do pytania o moment wybuchu, bo w zależności od odpowiedzi na nie będzie się można odnieść do tego spornego punktu i ustalić, czy ma on jakiekolwiek znaczenie dla sprawy.
Ponawiam więc pytanie o eksplozje, uzupełniając o kwestię odległości od omawianego punktu.
W którym momencie, w stosunku do punktu TAWS38 nastąpiły eksplozje na pokładzie i jak to wpłynęło na dalszy lot (a może już spadanie) samolotu?
9. Dlaczego polscy śledczy nie wykryli śladów po tym zamachu bombowym?
Polskich śledczych powinno się już dawno aresztować.
Rozumiem, że oni są też wspólnikami w spisku albo działają na polecenie zamachowców. Inaczej mówiąc, do wymienionych przez ciebie wyżej uczestników "międzynarodowej szajki" powinniśmy dodać jeszcze Polaków. Czy tak?
10. Dlaczego opinia międzynarodowa nie zainteresowała się tym, że na terenie Rosji doszło do zamachu bombowego, w którym zginął prezydent RP i 95 innych osób.
Wymienionych przez ciebie dwóch panów, to trochę słabo jak na określenie "opinia międzynarodowa" (tak a propos - Jurgen Roth swoją książkę już wydał).
Chodziło mi raczej o zaangażowanie się naszych sojuszników na przykład - no ale skoro należą oni do "międzynarodowej szajki" to jasne jest, że nie zależy im na zainteresowaniu się tematem.
Pewnie też dlatego, o chęci zaangażowanie się w sprawę Amerykanów, możemy przeczytać tylko na portalach typu Niezależna.pl, a nawet oni nie potrafią podać innych informacji, niż tych, uzyskanych od żony gen. Błasika.
Oczywiście dowiedziała się ona o tych chęciach nieoficjalnie, dlatego pewnie trudno znaleźć jakiekolwiek cytaty z oficjalnych wypowiedzi dotyczących tej kwestii.
To tyle pytań z mojej strony.