Napisano 16.04.2015 - 09:30
Napisano 16.04.2015 - 09:35
ładna dziewucha,ja też nie mogę pojąć ,że tak trudno uwierzyć że to wypadek ,ją się pytam kto kazał im lądować ,wybór należał do naszej załogi i tyle straszne ale prawdziwe.Przypomnę bo może niewszyscy wiedzą ale to niejednym samolot ,który się rozbił na swiecie
Owszem, ładna była i bardzo inteligentna.
Zaszokowało mnie, gdy się dowiedziałem, że leciała tym samolotem. Była swego czasu moją dziewczyną. Poznaliśmy się na Polibudzie, imponowała mi - dziewczyna, która studiuje budowę maszyn lotniczych? WOW!
Ja studiowałem programowanie, ona budowę maszyn lotniczych, dorabiała sobie jako stewardessa. Miłość do samolotów ją zabiła...
I owszem, nie jest to jedyny samolot, który się rozbił, ale mnie osobiście jakoś ta katastrofa boli, ze względu tylko na Justynę, bo całą resztę znałem przecież tylko z TV, netu i gazet. Justynę znałem osobiście... Kaczyńskiego mi nie szkoda, szkoda mi tych ludzi, którzy tam byli, bo musieli być - stewardessy, borowiki itd. Piloci czuli presję, zresztą nawet na stenogramach słychać, że nie chcieli lądować w takich warunkach, strona rosyjska też proponowała inne lotnisko, ale oczywiście zwolennicy "zamachu" wiedzą swoje...
Zwykły wypadek wynikający z niedbalstwa i nacisków, splot okoliczności, a nie żaden zamach.
Użytkownik szczyglis edytował ten post 16.04.2015 - 10:02
Napisano 16.04.2015 - 14:18
Rzeczywistość jednak była jaka była i jaśnie pan super mocarz Kaczyński stwierdził sobie, że "wpakuję wszystkich do Tutki i na złość Tuskowi polecę sobie sam do Smoleńska i wyląduję tam jak bohater". No i wylądował sobie jak bohater, tyle tylko, że w czarnym worku, zabierając ze sobą całą masę niewinnych ludzi, w tym moją koleżankę...
Nie jest tak jak tu napisałeś. Generałowie mieli lecieć Jakiem, w którym tuż przed odlotem odkryto usterkę. Poproszono ich, by przesiedli się do tupolewa.
Napisano 16.04.2015 - 14:36
Nie jest tak jak tu napisałeś. Generałowie mieli lecieć Jakiem, w którym tuż przed odlotem odkryto usterkę. Poproszono ich, by przesiedli się do tupolewa.
A mógłbyś tą informację o nagle zepsutym Jak-u poprzeć jakimś źródłem?
Wiesz też może, kto poprosił ich żeby przesiedli się do Tupolewa?
Napisano 16.04.2015 - 15:21
Napisano 16.04.2015 - 16:34
Wczoraj portal Na Temat opisał jeszcze jeden intrygujący wątek. W nowych stenogramach, zaraz po otrzymaniu prognozy pogody z Mińska, wskazującej na warunki poniżej minimów, technik pokładowy pyta "Dziś dawał podrobioną kartę, no nie?". Wątek ten był już wcześniej znany, ale teraz pojawiło się dodatkowe potwierdzenie.
śledztwa wiemy, że dowódca prezydenckiego tupolewa kpt. pilot Arkadiusz Protasiuk 10 kwietnia przyjechał na lotnisko chwilę po piątej rano. Od razu zaczął załatwiać formalności związane z lotem. Godzinę później załoga – już komplecie – spotkała się w kokpicie. Po krótkiej rozmowie najpierw drugi pilot major Robert Grzywna, a następnie Arkadiusz Protasiuk oraz dwie stewardesy opuścili pokład samolotu i udali się do Biura Odpraw Załóg.
Według tzw. Raportu Millera z oświadczenia dyżurnego meteorologa wynika, że około godziny 6:20 z prognozą pogody zapoznał się drugi pilot Robert Grzywna, a w ostatniej kolejności dowódca. Dyżurny meteorolog zeznał później, że podał załodze przygotowaną przez siebie prognozę z godziny 5:35 rano. Według jego przewidywań, w rejonie lotniska Smoleńsk Siewiernyj sytuacja miała wyglądać następująco: „widzialność 3000-5000 m, zamglenie, zachmurzenie średnie chmurami stratus o podstawie 200-300 m”.
Stare dane
Pułkowy meteorolog podał taką informacje, mimo że już pewnego czasu dysponował znacznie dokładniejszą i nowszą prognozą. Tylko, że ona miała jedną wadę. Praktycznie uniemożliwiała wylot prezydenta z Warszawy. Według informacji przesłanych do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Taktycznego przez synoptyka z Centrum Hydrometeorologicznego Sił Zbrojnych RP, pogoda w Smoleńsku miała wyglądać następująco: „widzialność 1000-3000 m, przy silnym zamgleniu, zachmurzenie duże chmurami stratus o podstawie 120-180 m”.A więc warunki były już w pobliżu granicy minimów tupolewa i jego załogi. Zdaniem części lotników z 36. SPLT, gdyby Protasiuk dostał do ręki taką kartę z prognozą, albo zaproponowałby prezydentowi lub komuś z jego otoczenia, aby opóźnić start, żeby w Warszawie poczekać na poprawę sytuacji meteo, albo żeby od razu lecieć na lotnisko zapasowe.
http://natemat.pl/13...nowe-stenogramy
Najprawdopodobniej w kartę lotu wpisano nieaktualną prognozę pogody, tylko po to aby dostać od biura odpraw zgodę na lot. A potem piloci wiedzący że tak na prawdę warunki są na granicy minimów, liczyli na to że się polepszy. Najpierw jednak dostali prognozę z Mińska o warunkach poniżej minimów, potem złe warunki potwierdził pilot JAKa, aż wreszcie gdy już zaczynali zniżanie pilot JAKa podał że warunki jeszcze bardziej się pogorszyły.
Można to interpretować na dwa sposoby, w tym też spiskowy, ale jakoś tak ani oficjalnym komisjom jak i zespołowi parlamentarnemu nie zależy na tym aby zbadać, czy przypadkiem ówczesny meteorolog nie jest w tej sprawie winny.
Napisano 16.04.2015 - 16:57
Można to interpretować na dwa sposoby, w tym też spiskowy, ale jakoś tak ani oficjalnym komisjom jak i zespołowi parlamentarnemu nie zależy na tym aby zbadać, czy przypadkiem ówczesny meteorolog nie jest w tej sprawie winny.
Można - tylko po co?
Od samego początku, ze stenogramów wynikało, że oni koniecznie chcą tam wylądować.
Niezależnie od tego jakie panują warunki.
Pisząc "oni" nie do końca mam na myśli samych pilotów, bo ci przynajmniej rozważali chociaż możliwość oddalenia się na lotnisko zapasowe.
Odnośnie nitów i "manipulacji" to mam wrażenie że Pan Pihor nie rozpatrzył wszystkich możliwości.
Bo celem "Pana Pishora" nie było rozważenie wszystkich możliwości tylko zwrócenie uwagi na fakt, iż istnieją jeszcze inne oprócz wybuchu na pokładzie Tupolewa.
Napisano 16.04.2015 - 17:34
Nie jest tak jak tu napisałeś. Generałowie mieli lecieć Jakiem, w którym tuż przed odlotem odkryto usterkę. Poproszono ich, by przesiedli się do tupolewa.
A mógłbyś tą informację o nagle zepsutym Jak-u poprzeć jakimś źródłem?
Wiesz też może, kto poprosił ich żeby przesiedli się do Tupolewa?
Z wypowiedzi dziennikarzy wynika, że rano 10 kwietnia do lotu były przygotowane dwa Jaki - 40. Jeden dla dziennikarzy i ten właśnie się zepsuł - dlatego przesiedli się do drugiego.
Jerzy Kubrak. Reporter dziennika „Fakt”:
http://www.fakt.pl/R...rtykuly,6895...
O piątej rano, na dwie godziny przed wylotem prezydenckiego samolotu, siedziałem już w Jaku-40.
Piotr Ferenc-Chudy. Dziennikarz Gazety Polskiej:
„Jak przez mgłę” Gazeta Polska nr 15(872)/2010
Odbieram identyfikator. Oddaję paszport i około godziny piątej rano wsiadam na pokład samolotu jak. Prezydencki tupolew stoi tuż obok. Zapinam pasy. Samolot rozpoczyna kołowanie. Nagle się zatrzymuje. Okazuje się, że wysiadły silniki.
Paweł Świąder. Dziennikarz RMF24:
http://www.rmf24.pl/opinie/komentarze/pawel-swiader/news-pawel-swiader-b...
Była sobota, blady świt, a właściwie jeszcze ciemno. Musiałem wstać o 3 rano, by przed 4 znaleźć się na lotnisku. Nasz samolot miał odlecieć o 5 rano. Rzadko mam okazję towarzyszyć Prezydentowi w czasie oficjalnych wizyt. Tym razem, na wyjazd do Katynia zgłosiłem się na ochotnika. Dopiero na Okęciu okazało się, że dziennikarze mają lecieć Jakiem, a dopiero godzinę po nas wystartuje Tupolew. OK - pomyślałem, widocznie zabrakło dla nas miejsca w "Tutce". Gdy wszyscy siedzieliśmy już wewnątrz Jaka okazało się, że jeden z silników nie chce się uruchomić. Pilot grzecznie przeprosił mówiąc, że musimy przenieść się do drugiego Jaka, który stoi obok. Ktoś zażartował: "Jest jeszcze trzeci?" "Tak" - odparł pilot. "Czeka w hangarze". Po przymusowej przesiadce wszystko poszło już zgodnie z planem.
Jan Mróz. Dziennikarz TVN:
(relacja w filmie – „Poranek” - 1'33'')
Na lotnisku byłem planowo. O czwartej. Z tym, że wylot nie odbył się o piątej, dlatego że samolot w którym siedzieliśmy, ten pierwszy Jak-40, uległ awarii. Musieliśmy zmienić, już na płycie lotniska samolot.Wsiedliśmy do stojącego obok, już przygotowanego do lotu Jaka-40. Drugiego egzemplarza.Wylecieliśmy około 5:20.
Tu zaś jest info, że generałowie mieli lecieć Casą : Info podał niemieckojęzyczny dziennik "Polskaweb"
" „Auch in Smolensk begann das Unglück der polnischen Militärs in einer C-295M. Am frühen Morgen des 10. April, dem Tage der Katastrophe saßen Sie, zusammen mit etwa einem Dutzend polnischer Journalisten, auf dem militärischem Teil des Warschauer Frederic- Chopin Flughafens in einer solchen Maschine und warteten bereits angeschnallt auf den Start nach Smolensk, wo sie im naheliegenden Katyn an den Feierlichkeiten zum Jahrestag des Genozides der Sowjets an mehr als 20 000 Polen teilnehmen wollten oder sollten. Doch plötzlich hiess, die Casa habe technische Probleme und man müsse in ein anderes Flugzeug, eine Jakolew-42 umsteigen, welche sie nach Russland bringen solle. Die Journalisten kamen der Aufforderung nach, doch die polnische Militärführung hatte gleichzeitig eine Einladung bekommen, die freien Plätze in der Tupolew des polnischen Präsidenten, die alsbald ebenfalls nach Smolensk aufbreche, besetzen zu dürfen. Diese Einladung war bekanntlich ihrem Todesurteil gleichzusetzen”."
Na polski :
"Katastrofa w Smoleńsku dla polskich oficerów rozpoczęła się już w samolocie C-295M [CASA?] na lotnisku warszawskim. Wczesnym rankiem, 10 kwietnia, oficerowie, przypięci pasami do foteli, siedzieli wraz z grupą kilkunastu polskich dziennikarzy na pokładzie CASY, czekając na odlot do Smoleńska. Stamtąd mieli się udać do pobliskiego Katynia, by uczestniczyć w obchodach 70 rocznicy ludobójstwa Sowietów na Polakach. Zamordowano wtedy ponad 20 tysięcy Polaków.
Nagle obsługa powiadomiła, że CASA ma problemy techniczne i nie odleci, więc trzeba się przesiąść do innego samolotu – Jakolew-42. Dziennikarze się przesiedli do JAK-a, ale oficerowie nie chcieli i postarali się zająć wolne miejsca w prezydenckim Tupolewie. Nie wiedzieli, że – lecąc z prezydentem – wkrótce zakończą swoje życie”.
Napisano 16.04.2015 - 18:28
Napisano 16.04.2015 - 18:45
Kadlub samolotu jest hermetyzowany, jezeli przycisnie go z gory podwozie, a z dolu ziemia to moze wybuchnac jak kartonowe pudeleczko po napoju ze slomka jak sie mocno nadepnie, wtedy nity moga strzelac na potege, a to ze w dwóch cialach wykryto nity to nie znaczyz ze to byl zamach, ludzie przyjmijcie do wiadomosci ze to byl zwykly wypadek, wszystkie dowody i analiza sprawy na to wskazują..
Napisano 16.04.2015 - 18:55
@up @wszystko Oczywiście iż nity mogły się znaleźć w ciałach ofiar w wyniku działań i zdarzeń opisanych przez @pishora jest to jak najbardziej możliwe. Ale nie można też używać tego jako argumentu obalającego tezę wybuchu.
edit
ludzie przyjmijcie do wiadomosci ze to byl zwykly wypadek, wszystkie dowody i analiza sprawy na to wskazują..
A zwłaszcza cięcie szczątków tupolewa, wybijanie szyb mycie wraku przetrzymywanie go pod chmurką przez długi czas, do tego przetrzymywanie wraku i czarnych skrzynek przez stronę Rosyjską cała masa błędów i zaniedbań w toku śledztwa czy wreszcie działania naszych polityków w Brukseli odnośnie zwrotu resztek tupolewa. Do tego spora ilość zaniedbań i łamania procedur przed startem prezydenckiego samolotu.
Jakoś dużo tych przypadków.
Użytkownik pan juzek edytował ten post 16.04.2015 - 19:03
Napisano 16.04.2015 - 19:06
Ale nie można też używać tego jako argumentu obalającego tezę wybuchu.
Jeszcze raz zacytuję to, co mówiłem już kilka razy.(cytat z mojej ostatniej wypowiedzi)
Bo celem "Pana Pishora" nie było rozważenie wszystkich możliwości tylko zwrócenie uwagi na fakt, iż istnieją jeszcze inne oprócz wybuchu na pokładzie Tupolewa.
Zauważ, że to nie ja forsuję tezę o tym, że nity są dowodem na cokolwiek (w tym wypadku na wybuch w Tupolewie) - ja z tą tezą polemizuję.Podsuwając inne, moim zdaniem równie prawdopodobne możliwości (czy prawdziwe, to inna sprawa, bo nie jestem specjalistą w dziedzinie nitów, naprężeń, sekcji zwłok i ran szarpanych).
Napisano 16.04.2015 - 21:25
Wracając jeszcze do upakowania generałów do Tupolewa i wszelkich teorii spiskowych z tym związanych.
Miałem z tego zrobić większy tekst ale zwyczajnie nie mam na to ani siły ani ochoty. W internecie krąży taka masa teorii z tym związanych, że mózg się lasuje - najdziwniejsza teoria z jaką się spotkałem, to taka, że generałowie w ogóle do Smoleńska nie polecieli, a zamordowani zostali zupełnie gdzie indziej.
Ale ja nie o tym.
Odnosząc się do wpisu Coś - nieprawdą jest, że generałowie zostali przesadzeni do Tupolewa ze względu na awarię samolotu (już nawet nieważne, czy CASY, czy Jaka), którym mieli lecieć do Smoleńska.
Nie mogli zostać do niego przesadzeni 10 kwietnia rano - tuż przed odlotem, bo o tym, że mieli lecieć Tupolewem, wiedzieli co najmniej od późnych godzin popołudniowych dnia poprzedzającego katastrofę - czyli 9 kwietnia.
A informację na ten temat podały ni mniej, ni więcej tylko dwie wdowy po ofiarach katastrofy smoleńskiej, czyli pani Błasik i pani Merta.
Pewnie nawet nie wiedząc, że w ten sposób rozwalają w puch, co najmniej kilka fantastycznych teorii spiskowych, które można znaleźć na portalach typu Niezależna.pl czy Salon24.
Pani generałowa Błasik zrobiła to w sposób mniej dosłowny ale jak się zestawi jej wypowiedź ze słowami pani Merty, to sprawa staje się jasna i oczywista.
Różnice pomiędzy wypowiedziami obu pań polegają właściwie tylko na tym, że jedna (p.Błasik) twierdzi, że generałowie mieli pierwotnie lecieć Jakiem, a druga, (p.Merta), że CASĄ.
Do rzeczy.
Wypowiedź pani Błasik dla Gazety Polskiej opublikowana w artykule na portalu Niezależna.pl
Na ostatniej odprawie z dowódcami mąż mówił, że chce zabrać generałów na pokład Jaka-40. Sam też miał lecieć tym samolotem jako pasażer. Jednak dzień przed wylotem do Katynia, 9 kwietnia 2010 r., gdy wrócił do domu i zapytałam go, jakim samolotem leci, odpowiedział, że jednak Tu-154 razem z prezydentem – mówi „Gazecie Polskiej” Ewa Błasik, wdowa po śp. gen. Andrzeju Błasiku.
Cała reszta tego artykułu nie jest warta uwagi, bo są to dywagacje portalu, mające niewielki związek z problemem i stojące w zupełnej sprzeczności z tym, co była uprzejma powiedzieć pani Merta na spotkaniu z kanadyjską Polonią w 2013 roku.
A powiedziała to,co możemy usłyszeć na tym nagraniu
Wynika z niego, ni mniej, ni więcej, tylko to, że nie tylko gen. Błasik wiedział już 9 kwietnia po południu, że poleci Tupolewem ale wiedzieli również pozostali generałowie. Opowiadanie więc, że zostali na jego pokład przeniesieni "awaryjnie" 10 kwietnia rano (po awarii samolotu, którym pierwotnie mieli lecieć) można między bajki włożyć.
Jest to o tyle sensowne, że dziennikarzy było (co najmniej dwukrotnie więcej niż generałów), a pojemność Tupolewa, nawet po przeróbce z 6 kwietnia, jednak nadal ograniczona.
Wynika jednak jeszcze jedna rzecz (i tu akurat obie panie się zgadzają), a mianowicie to, że wszyscy generałowie mieli lecieć razem (nieważne którym samolotem) i wiedział o tym i to zaakceptował pan gen. Błasik.
Co najmniej wiedział - bo jakby się uparł, to można by wysnuć wniosek, że był to jego pomysł.
Mówią o tym obie panie jednym głosem.
Cytuję panią Błasik ...chce zabrać generałów na pokład Jaka-40. Sam też miał lecieć tym samolotem jako pasażer.
Szukanie więc winnego, który na siłę upchał ich wszystkich (generałów) w jednym samolocie (nie mylić z Tupolewem) można zakończyć.
Pytanie, kto postanowił, żeby wszyscy lecieli konkretnie Tupolewem jest nadal otwarte ale każdy, kto pamięta atmosferę panującą wtedy pomiędzy obiema kancelariami - prezydencką i premiera, niech sobie zada pytanie.
- Jaka jest szansa, że w tak napiętej atmosferze, związanej z wydarzeniami poprzedzającymi katastrofę, prezydent Lech Kaczyński zgodziłby się na sugestię chociażby (nie mówiąc już o nakazie) ze strony samego nawet Donalda Tuska (nie mówiąc już o jego, niższych rangą podwładnych), dotyczącą tego, kto może, a kto nie może zostać umieszczony na liście pasażerów Tupolewa?
Moim zdaniem - żadna.
Mogę więc zaryzykować stwierdzenie, że pomysł ten wyszedł z najbliższego otoczenia prezydenta (jego samego raczej wykluczam, bo tamtych dniach miał inne zmartwienia na głowie). Kim był ten genialny ktoś - nie wiem. Ale jestem skłonny podejrzewać, że zginął w Smoleńsku razem z pozostałymi 95-cioma ofiarami katastrofy Tupolewa.
edit: poprawka
Wypowiedź pani Błasik była oczywiście dla Gazety Polskiej, a na Niezależna pl. została tylko zacytowana.
Użytkownik pishor edytował ten post 17.04.2015 - 16:42
Napisano 17.04.2015 - 08:29
Biorąc pod uwagę listę ofiar, miała to być naj naj delegacja z wszystkimi najważniejszymi - był duchowny katolicki, duchowny prawosławny, duchowny ewangelicki, zaproszenie dostał nawet główny rabin kraju ale to była sobota więc odmówił. Po katastrofie wyszło zresztą na jaw, że na pokładzie miał być też szef policji, szef straży granicznej, szef straży pożarnej i szef BOR. Gdyby się dało poupychaliby tam jeszcze pewnie leśników i bankierów. Lista pasażerów była znana co najmniej dzień przed odlotem i nikt nie zaprotestował.
http://wiadomosci.dz...-smolensku.html
0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych