Ze stenogramów wyłania się jednak dosyć dziwny obraz lotu - do kabiny co chwila wchodził ktoś z zewnątrz, czasem po dwie osoby. I te kwestie osób trzecich - jeśli nie Błasik to kto taki przyszedł do kabiny pogadać o tym co będzie gdy nie wylądują i czy mają jakieś pomysły?
Ten obraz wyłonił się, z tego, co pamiętam już kilka lat temu, więc nie jest to ani żadna nowość ani szczególne zaskoczenie.
Problem braku (jak to ładnie nazwano) "braku sterylności kokpitu" wywoływał gorące emocje już przy raporcie komisji badającej katastrofę.
Teraz jednak wychodzi na to, że to, co wtedy tylko sugerowano (czyli obecność Błasika w kokpicie w newralgicznej fazie lotu), bo ze względu na kiepską jakość ówczesnych nagrań, nie sposób było tego jednoznacznie udowodnić, nabiera bardziej realnych kształtów.
To z kolei prowadzi żonę generała do, nieco rozpaczliwej próby ratowania jego dobrego imienia, polegającej na sugestiach, jakoby głosy utrwalone na nagraniu pochodziły... z salonki prezydenckiej.
Błasik "dopuszcza myśl", że jej mąż mógł być w saloniku prezydenta. - Drzwi były otwarte, mikrofony zbierały tło, on na pokładzie samolotu miał również swojego przełożonego w osobie szefa Sztabu Generalnego śp. gen. Gągora. Być może pan generał zwrócił się do mojego męża, by zorientował się w sytuacji. Mógł być w saloniku z panem prezydentem i to "siadajcie" czy "zmieścisz się" - jeżeli było usłyszane - dotyczyło miejsca na fotelu, na siedzeniu w salonce - oceniła.
źródło
Jest to jednak próba o tyle karkołomna i skazana na niepowodzenie, że wiadomym jest fakt, że jakość rejestratorów utrwalających odgłosy z kokpitu była na tyle mizerna, że z trudem można odczytać co działo się w nim samym (co nawet teraz w 100% się nie udało) a cóż dopiero mówić o zarejestrowaniu dźwięków z salonki, która jednak była od niego nieco oddalona.
Pomijam tu fakt, że gdyby tak rzeczywiście było, to na nagraniu musiałoby się znaleźć dużo więcej głosów, bo trudno jest sobie wyobrazić, żeby Błasik był jedyną mówiąca osobą, która się w niej znajdowała - szczególnie w obecności swojego zwierzchnika, jakim był prezydent RP.
O ile więc nie zostanie podważone, że sporny głos na nagraniu należy do gen. Błasika, to trzeba będzie uznać, że to właśnie on był osobą wypowiadająca sporne kwestie. Co sugeruje zdaje się również miejsce we wraku, w którym znaleziono jego zwłoki.
edit:
Poprawiłem "hermetyczność kokpitu" (nie wiem skąd mi się to przyplątało) na "sterylność kokpitu".
Użytkownik pishor edytował ten post 11.04.2015 - 11:39