Po 1 piszesz bzdury.
Komisja Jerzego Millera badająca okoliczności katastrofy rządowego tupolewa na Siewiernym już wie: można odejść w autopilocie po naciśnięciu przycisku "uchod" znad lotniska niewyposażonego w system precyzyjnego lądowania ILS. Manewr taki z powodzeniem wykonali na wojskowym lotnisku w Powidzu piloci bliźniaczej maszyny o numerze burtowym 102 - ustalił "Nasz Dziennik". Korzystając z systemu automatycznego odejścia, w Smoleńsku mjr Arkadiusz Protasiuk podjął prawidłową sekwencję działań. A jednak maszyna nie nabrała wysokości. Dlaczego? To teraz główne zmartwienie polskich ekspertów.
Jak to możliwe, że znad lotniska niewyposażonego w system ILS można odejść w systemie automatycznym po naciśnięciu przycisku "uchod"? Tu-154M o numerze bocznym 102, na którym wykonywany był eksperyment, miał wpięte w system dwie przystawki: lewostronny pulpit PN-5 (odpowiadający za system nawigacyjny) i prawostronny pulpit PN-6 (skonfigurowany z automatem ciągu). Przycisk "uchod" spina obydwa systemy. Wystarczy, że samolot zwiększy kąt natarcia i PN-6, jeżeli automat ciągu jest zaciążony, automatycznie zwiększa obroty. W ten sposób zadziałała procedura odejścia automatycznego na lotnisku z odłączonym systemem ILS.
W bliźniaczy system wyposażona była maszyna o numerze burtowym 101, dowodzona przez mjr. Arkadiusza Protasiuka, która roztrzaskała się 10 kwietnia ubiegłego roku na rosyjskim lotnisku wojskowym w Smoleńsku. Jak tłumaczy w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" doświadczony pilot samolotów Tu-154M, który wylatał wiele godzin w lewym fotelu dowódcy, w dniu katastrofy załoga w sposób prawidłowy korzystała z automatycznego pilota, gdyż podczas podejścia w trudnych warunkach atmosferycznych, jakie panowały na Siewiernym, pozwala on na dokładniejsze pilotowanie: mniejsze odchylenie od kierunku drogi startowej nie powoduje zbędnych przechyleń samolotu. - Fakt zadziałania przycisku "uchod" potwierdza, że załoga działała prawidłowo. Ona się zabezpieczyła poprzez wykorzystanie tego systemu i miała świadomość włączenia "uchodu", gwarantującego im odejście automatyczne. Po jego włączeniu maszyna powinna pójść do góry - zaznacza pilot.
W kabinie Tu-154M na każdej sterownicy znajdują się przyciski do rozłączenia autopilota oraz przycisk odejścia, tzw. uchod. Naciśnięcie tego ostatniego powoduje, że automat ciągu zwiększa obroty, a przystawka PN-5 zwiększa kąt natarcia. Kiedy samolot nabiera już wysokości, pilot przechodzi na sterowanie ręczne. - Wykonane doświadczenie pokazuje więc, że załoga wykonywała wszystkie procedury prawidłowo, tylko nastąpił jakiś niekorzystny zbieg okoliczności - dodaje nasz rozmówca.
W Tu-154M jest przystawka nawigacyjna, którą można wykorzystać przy podejściu nieprecyzyjnym, ale pod warunkiem zaprogramowania wszystkich detali do podejścia i lądowania. Wówczas autopilot (w tzw. modzie nawigacji) przechwytuje kierunek na próg pasa i stabilizuje przechylania samolotu. Z kolei tzw. mod wertykalny (pokrętło na autopilocie) odpowiada za pochylenie maszyny. - Piloci wykorzystywali ten mod wertykalny ręcznie, czyli manualnie sterowali zniżaniem, a dokładnie tym pokrętłem, które jest na autopilocie. Stosowali to z powodu braku ILS na lotnisku. Gdyby był, użyliby mod glisady i kursu, bo to jest mod typowo ILS-owski - dodaje pilot. W takiej konfiguracji przycisk "uchod" zadziała, jeżeli włączony jest automat ciągu. W przeciwnym razie nie ma sprzężenia między przyciskiem "uchod" a automatem ciągu. - Trzeba sprawdzić na rejestratorze, w której sekundzie była przyciśnięta gałeczka "uchod", a kiedy było odłączenie automatu ciągu, to bardzo istotne - zaznacza. Do tego niezbędne są jednak oryginalne rejestratory.
Wiecej i szerzej opisane jest to tu
http://wspinanie.pl/...ad.php?1,502989
Po 2 zacytuj mi mnie gdzie piszę ze na pewno był to zamach. Jakbyś nie zauważył w kolejnych tematach wskazuję nieprawidłowości w śledztwie nie oznaczajac przyczyny katastrofy.
Po 3 mało Ci jednego warna za wycieczki osobiste ? Nie potrafisz pisać w inny sposób? Twoje zachowanie świadczy tylko i wyłącznie o Tobie.