Witam, zdążyłem skopiować temat z innego forum zanim został skasowany, proszę o poważne podejscie do tematu, myślę że tutaj nie pójdzie do kasacji. Opinie pozostawiam Wam.
Nie piloci, nie kontrolerzy lotu, nie terroryści, a Prezydent Lech Kaczyński przyczynił się do tej smutnej katastrofy i to on za nią odpowiada. Na początku były obawy że warunki do lądowania wcale nie były takie złe, ba, dziennikarze którzy przylecieli godzinę wcześniej też stwierdzili że nie widzieli żadnej mgły, na filmach po katastrofie mgła wydawała się być 'lekka' wszystko wyjaśnił trzeci film świadka który trafił do sieci, dopiero na nim widać jakie były warunki. Z filmu można stwierdzić że widoczność ograniczona jest do kilkudziesięciu metrów, bardzo możliwe jest że w czasie katastrofy była jeszcze większa, stojąc w miejscu z pozoru może się wydawać nie groźna, ale wszyscy wiemy co się dzieje gdy przykładowo przy takiej mgle jedziemy samochodem, a co dopiero mknąć samolotem ok 300-400km/h
.....
Wniosek: Prezydent chciał lądować, tylko tym razem dowódca załogi uległ Prezydentowi :-(
Dosyć szybko wydałeś osąd już 13 dni po katastrofie... jakie miałeś dowody nagrania że Prezydent chce lądować ??? miałeś dostęp do czarnych skrzynek i to tego co jest w nich zapisane o ile prawdziwe czarne skrzynki jeszcze istnieją ???
A ja sądzę że to był zamach , Rosjanie to mistrzowie dezinformacji i kamuflażu zatajania prawdy ... czy Lech Kaczyński był lubiany w Rosji?? :
"
Rosyjscy przywódcy mieli powody, by nie kochać Lecha Kaczyńskiego. 15 listopada 2006 r. prezydent Kaczyński zaproponował Unii Europejskiej, by wprowadziła sankcje przeciwko Rosji w odpowiedzi na zakaz importu polskich produktów do Rosji – Polska nałożyła weto na decyzje rozpoczęcia negocjacji miedzy UE i Rosją. Podczas rosyjsko-gruzińskiej wojny w 2008 r. prezydent Kaczyński poparł Gruzję i stał się orędownikiem sprawy gruzińskiej w świecie, wspierał przystąpienie Gruzji do NATO. To za prezydentury Lecha Kaczyńskiego zapadła decyzja o rozmieszczeniu amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej na terytorium RP. Polska proponowała też alternatywne drogi pozyskania zasobów energetycznych i uniezależnienie się europy od dostaw rosyjskiego gazu."
Zauważmy, że Lech Kaczyński za bardzo chciał być niezależnym politykiem i dążył do uniezależnienia się od wpływów wschodniego sąsiada, za bardzo starał się hamować imperialne zapędy Putina, za dużo mieszał na arenie międzynarodowej, tworzył wspólnotę państw bloku wschodniego i zbyt gorliwie namawiał do obrony wobec poczynań Kremla (słynne jego zdanie, że „dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”). Za bardzo obsadzał strategiczne stanowiska ludźmi, którzy pomagali mu w tych dążeniach. Byli to ludzie, którzy rozpracowywali wrogą agenturę, obce wpływy, mieli dostęp do tajnych danych, zastrzeżonego zbioru dokumentów w IPN, dążyli do niezależnej polityki finansowej, energetycznej i . To za jego kadencji i podczas rządów Jarosława Kaczyńskiego (który też miał lecieć tym samolotem) rozwiązano WSI, oraz utworzono i upubliczniono raport weryfikacji tych służb podporządkowanych rosyjskim wpływom. Innym motywem może być “uświadamianie” zachodu. Może Putin chciał pokazać światu, że Lech Kaczyński wstawiał się za Gruzją i “zginął nieszczęśliwie” w straszliwym wypadku. Opinia publiczna uwierzyłaby w to, ale nie koniecznie politycy, którzy znają trochę lepiej te realia, mają dostęp do służb wywiadu. Może chodziło o dostęp do kodów NATO, może o osłabienie prawicy (to z nią najciężej jest nawiązać współpracę). Jak pamiętamy, to nasz Prezydent i jego otoczenie domagało się odtajnienia przez Rosję akt katyńskich. To on wystąpił z sprzeciwem wobec rurociągu bałtyckiego Rosja-Niemcy. W tym samolocie była cała śmietanka, cała elita wysokich stanowisk z propolskim nastawieniem, prowadząca niezależną politykę, mająca duże wpływy, dużą wiedzę, odwrócona od Rosji, zwrócona ku NATO, całą mocą broniąca naszych narodowych interesów.
Putin nie należy do praworządnych przywódców.
Niedowiarkom trzeba przypomnieć udział KGB w zamachu na papieża, zatrucie dioksynami prozachodniego kandydata na urząd prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, śmiertelne napromieniowanie izotopem polonu Aleksandra Litwinienki, zastrzelenie opozycyjnej dziennikarki Anny Politkowskiej etc. To pokolenie KGB-istów Putina przeprowadziło atak na pałac Tadz-Bek i zlikwidowało Hafizullah Amina, stojącego na czele Afganistanu, a przed nim jego poprzednika Nur Mohammed Taraka. Oni zlikwidowali pierwszego prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa i przeprowadzili kilka zamachów na prezydenta Gruzji Eduarda Szewardnadze.
Co do samego zamachu : sposobność też była niebywała. Tak liczne grono wrogów podanych na talerzu, wszyscy w jednym samolocie, rząd ochoczy do wszelkiej współpracy, a interesy gazowe opiewające na wiele miliardów dolarów wiszą na włosku. Nie pomoże kwestia np. mgły, bo łatwo ją sztucznie wywołać (o tym słów kilka w dalszej części). Zaproponowanie lotniska zapasowego oddalonego o 4 godziny drogi nie jest kuszącą propozycją i łatwo można się było spodziewać, że pilot przynajmniej będzie podchodził do lądowania. A poza tym, jak się planuje zamach, to przeważnie oprócz planu A, przygotowuje się również plan B. W tym przypadku może nie trzeba było go używać. W każdym razie nie musiało być środowiskowych czynników sprzyjających katastrofie, bo równie dobrze można je było samemu stworzyć. Tym samym trudno wykazać jakiekolwiek alibi dla Rosjan.
Dużo się mówi o możliwości wywierania nacisków na pilotów. Wszystko za sprawą słynnego incydentu w Gruzji, kiedy to Prezydent nakłaniał pilota (który był razem z Protasiukiem) aby mimo grożącego niebezpieczeństwa wylądował w Tbilisi. Pilot oczywiście odmówił, za co spotkały go później szykany ze strony posłów PiS, oraz pochwała i odznaczenie od swojego przełożonego. Czy jednak doszło do nacisków i czy mogły one być powodem tej katastrofy?
1. Możliwość wywierania nacisków na chwilę obecną nie jest faktem, a jedynie spekulacją.
2. Nawet jeśli takie naciski miały miejsce, to niedorzecznością jest twierdzić, że przełożeni kazali mu lądować natychmiast w miejscu, w którym się znajdowali. Jeśli taki manewr mógłby z tego powodu skończyć się wypadkiem, to skończyłby na samym lotnisku, lub w jego najbliższym otoczeniu. Fakt wywierania nacisków w żaden sposób nie może wytłumaczyć, dlaczego samolot rozbił się w takiej odległości od pasa, dlaczego rozpadł się na takie kawałki i dlaczego tak bardzo zszedł z kursu i ścieżki.
3. Od strony psychologicznej jest to wyjątkowo mało prawdopodobne. Podczas tego incydentu był obecny Protasiuk. Widział cały przebieg tej sytuacji i widział jak się ta historia skończyła – ostatecznie wygrał to pilot, który za swoją nieuległość został odznaczony przez swojego przełożonego. Jedynie Lech Kaczyński mógł się czuć przegrany i nie widzę powodu, dla którego miałby się powtórnie pogrążać. Również w takiej sytuacji piloci upewniają się w obowiązujących przepisach i procedurach – a one mówią wyraźnie, że nikt nie ma prawa wywierać wpływu na pilotów.
4. Jeśli w samochodzie pasażer naciska na kierowcę, aby ten jechał 20 km/h szybciej, niż zezwalają przepisy, a na zakręcie stoi zamachowiec i strzela w kierowcę, w wyniku czego pojazd spada w przepaść, to w żaden sposób nie możemy obarczać winą za wypadek pasażera za wywieranie nacisków.
5. zwolennicy takiego scenariusza przywiązują dużą wagę do precedensu z Tbilisi (na zasadzie, że skoro wcześniej tak zrobił, to i teraz mógł tak zrobić), a nie zwracają uwagi na precedensy dotyczące Putina, o których była mowa wcześniej, a które ukazują, w jaki sposób rozprawia się on z politycznymi wrogami. Tak samo możemy powiedzieć, że jeśli wcześniej tak robił, to i tym razem mógł to zrobić.
Na koniec pytanie... co sądzisz o wynikach swojej ankiety???