Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy Komorowski złamał Konstytucję?


  • Please log in to reply
6 replies to this topic

#1

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Kwestia dotycząca tego czy Bronisław Komorowski mógł czy też nie mógł 10 kwietnia wykonywać obowiązki tragicznie zmarłego prezydenta pojawiała się w różnych miejscach w internecie, a na forum wypłynęła w wątku „Tajemnica Samolotu 101”. Żeby nie robić w tym i tak już obszernym temacie niepotrzebnego zamieszania chyba warto wydzielić osobny temat poświęcony tej kwestii.

We wspomnianym wątku Sarthran8 w tym poście zapytał:

W jakim trybie i czy w ogole zostalo przeprowadzone postepowanie przed Trybunalem Konstytucjnym zgodnie z zapisami Art 131 pkt.1 Konstytucji RP?
W jakim prybie i na podstawie jakich przepisow Marszalek Sejmu Pan Bronislaw Komorowski przejal pelnienie obowiazkow Prezydenta RP dnia 10 kwietnia 2010 roku?
Czy podjete przez Pana Marszlaka pelniacego obowiazki Prezydenta RP mają moc prawna?
Czy mamy do czynienia z deliktem konstytucyjnym?
Czy istnieja podstawy do postawienia Pana Marszalka Bronislawa Komorowskiego przed Trybynalem Stanu, zgodnie z zapisami art. 198 Konstytucji RP?"


Swoje wątpliwości Sarthran8 uzasadnia w tym i tym poście.

Ten temat poruszył też Dezinformator w tym poście.

W moim przekonaniu autorzy tych opinii mylą się. Faktycznie jest tak, że śmierć jako zdarzenie prawne następuje w chwili śmierci osoby fizycznej, w samym momencie śmierci a zatem nie w momencie wydania aktu zgonu. Akt zgonu ma charakter deklaratoryjny, co oznacza, że potwierdza stan prawny (i stanowi dowód jakiego można użyć w sądzie, czy w urzędzie) natomiast nie kreuje nowego stanu prawnego. Procedury dotyczącej uznania za zmarłego w ogóle tutaj nie bierzemy pod uwagę, bo dotyczy ona specyficznych sytuacji w których nie sposób stwierdzić ani zgonu ani kiedy on nastąpił.

W myśl art. 131 ust. 2 Konstytucji Marszałek Sejmu wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej m.in. w razie jego śmierci. Jednakże nie została tu przewidziana żadna procedura po zakończeniu której Marszałek stałby się Pełniącym Obowiązki Prezydenta RP (jak jest np. ta dot. przyznania zasiłku po śmierci osoby bliskiej, czy stwierdzenie nabycia spadku i jak to ma miejsce w przypadku przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta).

Każdy przepis prawa został ustanowiony „po coś”, żeby osiągnąć jakiś założony cel, żeby chronić jakieś dobro. I ochronę tego właśnie dobra również musimy brać pod uwagę podczas wykładni takiego przepisu. Celem regulacji z art. 131 Konstytucji jest zapewnienie ciągłości władzy państwowej w sytuacjach patowych. Obojętnie co się dzieje na czele państwa musi stać osoba będąca głową państwa. Prezydent jest wyposażony w istotne kompetencje i ktoś zawsze powinien móc je wykonywać.
I musimy o tym pamiętać podczas interpretowania tych przepisów.

Teraz tak – przejęcie obowiązków Prezydenta jest następstwem prawnym jakiegoś zdarzenia prawnego. Tym zdarzeniem nie jest zakończenie żadnej procedury, tym zdarzeniem co wyraźnie wynika z przepisu, jest śmierć Prezydenta. A zatem Marszałek Sejmu stał się Pełniącym Obowiązki Prezydenta RP już w momencie śmierci Lecha Kaczyńskiego, czyli zanim jeszcze ktokolwiek w Polsce dowiedział się o katastrofie.

Nie jest potrzebna żadna formalność (jak np. urzędowe stwierdzenie zgonu osoby Prezydenta), żaden wyrok, żadne oświadczenie Marszałka Sejmu, on zaczyna pełnić tę funkcję ex lege, czyli z mocy samego prawa. To dzieje się automatycznie z chwilą śmierci Prezydenta. Marszałek niczego nawet nie musi przejmować i trudno byłoby nawet uznać, że wolno mu np. odmówić. To jest raczej jego obowiązek, jeśli nie chciałby wykonywać tych obowiązków musiałby zrzec się funkcji Marszałka Sejmu.

A zatem nie ma w ogóle pytania, czy Komorowski był czy nie był Pełniącym Obowiązki Prezydenta RP gdy oświadczał, że obejmuje tę funkcję i czy mógł wtedy objąć tę funkcję czy nie. On w tym momencie, gdy stał przed kamerami już od kilku godzin był P.O. Prezydenta i niczego nie musiał obejmować. Pełnił tę funkcję jeszcze zanim sam się o tym dowiedział. A zatem czynności urzędowe dokonane przez niego są ważne.

Dlaczego tak jest? Właśnie dlatego, że przepis ten ma zapewnić ciągłość władzy państwowej. Nie może być tak, że nie ma głowy państwa. Gdy Prezydent umiera, to już od razu w tym samym momencie, automatycznie jego obowiązki przypadają Marszałkowi Sejmu.


Czy jest potrzebny akt zgonu? - Skąd Marszałek Sejmu ma wiedzieć, że Prezydent nie żyje? Kwestię skąd może o tym wiedzieć poruszę pod koniec postu, na razie zaznaczę tylko, że nie ma prawem przewidzianej procedury „dowiadywania się” o tym fakcie przez Marszałka. Prawo nie przewiduje żadnego postępowania dowodowego prowadzonego przed jakimś organem, któremu można by np. przedłożyć akt zgonu. Na razie rozważmy, czy rację mają przedmówcy zakładający, że faktycznie są jakieś procedury w tym względzie i że jest nią stwierdzenie zgonu w akcie zgonu.

Po pierwsze jak już była o tym mowa akt zgonu, a nawet stwierdzenie zgonu przez lekarza ma charakter deklaratoryjny, a nie konstytutywny. Te czynności tylko urzędowo potwierdzają że osoba zmarła. Konstytucja natomiast nie stanowi, że Marszałek przejmuje obowiązki z chwilą urzędowego potwierdzenia zgonu Prezydenta a przejmuje je z chwilą zgonu Prezydenta. Nie została przewidziana żadna procedura udowadniania, że Prezydent nie żyje, a całokształt okoliczności wskazuje na to, że skoro brak takiej procedury to miarodajny jest po prostu zdrowy rozsądek.

Wymóg uzyskania urzędowego potwierdzenia zgonu powodowałby, że Marszałek mógłby wiedzieć o śmierci Prezydenta, ba, nawet np. widzieć jego ciało, ale nie mógłby przejąć jego obowiązków. Dla takiego stawiania sprawy brak jest podstaw prawnych i byłoby to niecelowe z punktu widzenia konieczności zachowania ciągłości władzy.

Właśnie z punktu widzenia celu tych uregulowań interpretacja zakładająca, że o przejęciu obowiązków przez Marszałka decyduje dopiero wydanie aktu zgonu prowadziłaby do kuriozalnych sytuacji uniemożliwiających zapewnienie ciągłości władzy na tym stanowisku. Wyobraźmy sobie np. że przyczyna zgonu nie jest znana, trzeba przeprowadzić sekcję zwłok osoby prezydenta, wydanie karty zgonu opóźnia się i nie można sporządzić aktu zgonu. Funkcja głowy państwa ma czekać aż patolog skończy pracę a urzędnik przystawi pieczątkę? Albo czy w czasie działań wojennych, gdy lekarze leczą a nie wypisują dokumenty do aktów zgonu, prezydent zginął, budynek Trybunału Konstytucyjnego stoi w płomieniach, Marszałek Sejmu zamiast podejmować ważne decyzje np. w sferze dyplomacji, mianowania dowódców itd. ma czekać na stosowne dokumenty?

Nie popadajmy w przesadę, zasada formalizmu ma swoje uzasadnienie wtedy gdy trzeba zabezpieczyć czyjś interes, np. w postępowaniu przed sądem, czy urzędem, ale nie w takiej sytuacji jaką tu rozważamy, tutaj chroniony jest interes państwa w postaci ciągłości władzy państwowej i jego ochronę wzmacnia właśnie brak jakichś szczegółowo uregulowanych procedur. Nie mówiąc już o tym, że formalności muszą mieć podstawę prawną, a tu jej brak.

Żeby lepiej unaocznić tę kwestię skonfrontujmy ja z sytuacjami z jakimi spotykamy się zazwyczaj. Zazwyczaj prawo wymaga przedstawienia aktu zgonu jako wyłącznego dowodu śmierci człowieka. Ale chodzi tu o sytuacje diametralnie różne – jest tak dlatego, żeby ludzie nie mogli np. pobierać zasiłków po śmierci bliskiej osoby bez tak pewnego dowodu jej śmierci, żeby nie można było stwierdzić nabycia spadku a potem okazałoby się, że spadkodawca jednak żyje, albo żeby ktoś nie żenił się nie wiadomo ile razy powołując się na to, że jest wdowcem. W takich sytuacjach uzasadnione (a także przewidziane prawem)jest traktowanie aktu zgonu jako wyłącznego dowodu śmierci, bo jest jakiś interes, jakieś dobro, które wymaga ochrony z pierwszeństwem przed interesem osób np. chcących uzyskać stwierdzenia nabycia spadku. Ale w tej sytuacji z jaką mamy do czynienia teraz chronionym dobrem jest ciągłość władzy państwowej, a wymóg czekania na akt zgonu czy dopełnienie innych formalności bardzo utrudniałby ochronę tego dobra.
Nie wspominając już o tym, że nie ma tu w ogóle żadnego postępowania w którym można by przedłożyć akt zgonu jako dowód i po zakończeniu którego Marszałek wykonywałby obowiązki Prezydenta. Marszałek wykonuje obowiązki Prezydenta z mocy samego prawa od chwili jego śmierci.

Czy należało zwołać posiedzenie Trybunał Konstytucyjnego? - Trybunał Konstytucyjny możnaby było uruchomić dopiero gdyby ziściły się okoliczności przewidziane właśnie w przepisie ustępu 1, czyli gdyby doszło do przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta. Naprawdę trudno zakwalifikować sytuację z jaką mieliśmy do czynienia jako przejściową niemożność sprawowania władzy przez Prezydenta. Sytuacja, w której mamy praktycznie pewność, że prezydent nie żyje jednak nie mieści się w hipotezie tej normy, czyli mówiąc po ludzku nie o tę sytuację chodzi w tym przepisie. Gdy chodzi o śmierć prezydenta to mamy stosować ust. 2 tego artykułu. Art. 131 Konstytucji wyraźnie rozgranicza rożne sytuacje które mają mieć różne skutki prawne, właśnie po to wprowadzono ustęp 1 i ustęp 2, w oby sytuacjach mamy się zachować inaczej. W istocie gdybyśmy w sytuacji w której nie ma w zasadzie wątpliwości co do tego, że Prezydent nie żyje próbowali uruchomić Trybunał w oparciu o ustęp 1 tego artykułu, to właśnie to byłoby złamaniem Konstytucji.

Wyobrażacie sobie jak bardzo dodałoby powagi naszemu państwu w dniu katastrofy, gdyby Trybunał zebrał się i wydał postanowienie o swoim braku kompetencji do rozstrzygania tej kwestii właśnie z powyższych względów, po czym kwestia wróciłaby do Marszałka, który nie bardzo miałby co zrobić jak tylko zacząć wykonywać obowiązki Prezydenta choć nikt wiążąco mu nie zatwierdził, że może? Prawo trzeba interpretować też w taki sposób, żeby miało sens.

Czy Komorowski popełnił delikt konstytucyjny? - Jaki delikt? Jakie normy prawne zostały złamane? Przedmówcy pisali o niedochowaniu procedur, ale nie ma tu przewidzianych żadnych procedur, których można by nie dochować.

Podnoszone wątpliwości można rozbić na dwa pytania – czy Komorowski mógł wykonywać obowiązki Prezydenta kiedy faktycznie zaczął to robić? I od odpowiedzi na to pytanie zależy, czy popełnił delikt konstytucyjny czy nie.
Oraz czy Komorowski powinien wykonywać te funkcje w momencie w którym zaczął to robić, czy może nie byłoby lepiej żeby poczekał?

W sytuacji w jakiej nie mamy procedur możemy niekiedy sięgać po różnego rodzaju zwyczaje stosowane w sytuacjach nieuregulowanych, które to zwyczaje niejako dopełniają normy prawne. Ale tu nie mamy żadnego zwyczaju, gdyż jest to pierwszy przypadek śmierci Prezydenta w III RP i nie wykształcił się żaden utrwalony sposób postępowania.
W tej sytuacji pozostaje nam po prostu działanie oparte na zdrowym rozsądku. Dopełnienie norm prawnych za pomocą racjonalnego działania.

A co dyktuje nam zdrowy rozsądek? Marszałek Sejmu może wykonywać obowiązki Prezydenta co prawda już od momentu śmierci głowy państwa, ale de facto oczywiście z przyczyn oczywistych ma taką możliwość dopiero od momentu kiedy poweźmie wiadomość o śmierci Prezydenta. Wydaje się, że chodzi o wiarygodną wiadomość, np. wiadomość pochodząca od czynników oficjalnych takich jak MSZ.

Z tego co mi wiadomo informacje o śmierci prezydenta w katastrofie lotniczej napłynęły do władz państwa od członków korpusu dyplomatycznego obecnych na miejscu zdarzenia, którzy informowali decydentów w kraju o zdarzeniu i o tym, że możliwość, że ktoś to przeżył jest bardzo niewielka, a najpewniej w ogóle jej nie ma. Polscy dyplomaci dotarli na miejsce katastrofy i na podstawie tego co widzieli informowali decydentów w kraju. Informacje te nie pochodziły od mediów. W pewnym momencie pojawiła się informacja na która powoływały się także czynniki oficjalne, o tym, że rzekomo trzy osoby mogły przeżyć, jednakże o tej informacji już od początku mówiono, że jest ona niepotwierdzona a w tej samej notce prasowej czytamy:
W chwili obecnej możemy założyć, że niestety wszystkie 88 osób, które znajdowały się na pokładzie w momencie wypadku, zginęły - powiedział rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. I nie sposób odmówić słuszności takiemu założeniu.

Zatem w sytuacji z jaką mamy do czynienia przy uwzględnieniu zaistniałych okoliczności raczej nie ma wątpliwości co do tego, że Komorowski mógł wykonywać obowiązki Prezydenta już 10 kwietnia i spekulowanie o możliwym delikcie konstytucyjnym (zawinionym naruszeniu konstytucji) jest raczej nieuzasadnione.

Podobnie z pytaniem, czy nie powinien jednak, że tak powiem „z grzeczności” zaczekać nie dlatego, że nie ma prawa wykonywać obowiązków Prezydenta, ale żeby zachować całkowitą klarowność sytuacji. Sytuacja była w tamtym czasie na tyle jasna, że nie było potrzeby zwlekać np. z ogłoszeniem żałoby narodowej, co mógł w tym czasie zrobić tylko Marszałek Sejmu.

Prawdziwym problemem może się okazać to jak Komorowski będzie wykonywał obowiązki Prezydenta i chyba na monitorowaniu tego warto by się skupić zamiast doszukiwać się nadużyć akurat tam gdzie ich nie było.

Użytkownik Trajan edytował ten post 04.05.2010 - 11:07

  • 3

#2 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Dlaczego tak jest? Właśnie dlatego, że przepis ten ma zapewnić ciągłość władzy państwowej.

Nie dlatego, tylko dlatego że pewne sytuacje wynikają z mocy prawa.
Podobnie jest tutaj z dziedziczeniem.
Wielu ludzi uważa, iż dziedziczy się dopiero wtedy kiedy sąd stwierdzi nabycie spadku a prawda jest taka, że dziedziczy się (nabywa spadek) z mocy prawa od momentu śmierci spadkodawcy (otwarcia spadku), czyli osoby po której się dziedziczy.
Z MOCY PRAWA a nie dla zachowania ciągłości władzy.

PS:
Nie doczytałem, że o tym napisałeś, ale przynajmniej bardziej to zaakcentowałem.

Użytkownik osiris edytował ten post 04.05.2010 - 12:11

  • 0

#3

Scorpius.
  • Postów: 54
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Moja odpowiedź jest krótka: obecna wataha na każdym kroku łamie konstytucje, więc B. Komorowski też może. Trzyma z nimi? Trzyma. Więc jak i cała reszta, pluje na ten dokument.
  • 0

#4

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kto teraz patrzy na konstytucję? To tylko świstek papieru dla uspokojenia mas.
  • 0



#5

Scorpius.
  • Postów: 54
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja patrzę.
Jestem ścisłym konstytucjonalistą i uważam, że każdy powinien chociaż raz ją przeczytać.
Rząd nie wie co w danej sytuacji robić? Otwórzmy Konstytucję. Ktoś nie wie, jakie są rzeczywiste uprawnienia pewnych organów? Niech zajrzy w Konstytucję. Czy to nie jest niesamowite, że kiedyś wystarczało 400 słów, aby dać odpowiedź na wszystkie pytania? Dziś musi to być 20.000 stron przy traktacie o handlu śmiej-żelkami.

Użytkownik Scorpius edytował ten post 18.03.2011 - 15:41

  • 2

#6

Mr. Mojo Risin'.
  • Postów: 988
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No ba, i to nie tylko Komorowski ją łamał parokrotnie. Każda ekipa rządząca robi to notorycznie, w czym nic zresztą trudnego, bo sama konstytucja co chwila sobie zaprzecza i obala sama siebie...

Lektura tych wypocin jest najpierw zaiste zabawna i z podziwu wyjść nie mogłem, że takie coś w ogóle coś powstało. A później ostro się zasmuciłem, gdy spojrzałem na okładkę i przeczytałem "Konstytucja".
Ale nic to, skoro nie ma ona teraz żadnego praktycznego znaczenia i posłuży jedynie do pyskówek w mediach, gdzie jedno ugrupowanie oskarża o jej łamanie drugie, dobrze wiedząc, że sama za swoich rządów miała ją w odbycie, bo prawdziwą konstytucją jest teraz Traktat Lizboński, a rządem Komisja.
  • 1



#7

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Artykuł 54 Konstytucji mówi

Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.


Jak to można pogodzić z wymogiem (sic!) stosowania prewencyjnej cenzury, który nakłada się ostatnimi czasy na administratorów for?

Art. 60.

Obywatele polscy korzystający z pełni praw publicznych mają prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach.


Szpitale MSWiA, które dziwnym trafem zapewniają o wiele lepsze warunki leczenia i bytowania, i do których dziwnym trafem kierowani są wysoko postawieni pracownicy administracji państwowej są pięknym tego przejawem.

Art 31.

Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.


Pi...e o ochronie wolności jest całkowicie zbędne, bo dla jej ochrony nie ma ustalonych żadnych granic ani zasad. Wszystkie wolności może zabrać ustawa bo ustawodawca + TK mogą uznać, że to konieczne w "demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób". Jak to było w sprawie zapinania pasów bezpieczeństwa:

- Można wyjść z założenia, że państwo nakazując zapięcie pasów chroni nie tylko zdrowie obywatela, ale również system opieki zdrowotnej - mówi konstytucjonalista Marek Chmaj. Osoba jeżdżąca bez pasów jest bardziej narażona na długotrwałą hospitalizację, a państwo musi ponieść koszty leczenie takiej osoby.


Czyli równie dobrze państwo może ustawowo zabić wszystkich ludzi po 60tce uzasadniając to ochroną systemu emerytalnego. Konstytucja to jeden wielki bubel z którego NIC nic nie wynika. TK ma taką wolność interpretacji, że równie dobrze może uznać, że białe jest czarne, a czarne jest białe.
  • 4



Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych