Zaginął na zawsze?
Ziemia straciła bezpowrotnie wiele stworzeń, w rezultacie ludzkiej działalności. Najlepszymi przykładami są "dodo" i "gołąb wędrowny". Jednak w ostatnich latach jednym z najbardziej spektakularnych przypadków wyginięć jest thylacine lub tygrys tasmański. Tasmański tygrys był stworzeniem niecodziennym. Zwierze to o kształcie wilka lub hieny miało zabarwioną na rudo sierść z pionowymi czarnymi pasami. Zabójca ten mógł otwierać swoje szczęki zadziwiająco szeroko, a dorównać mu obecnie mogą tylko szczęki krokodyla. Najbardziej intrygującym ze wszystkiego było to, że stworzenie to było torbaczem. Nosiło swoje młode (do czterech na raz) w torbie takiej jaką posiadają kangury. Przez tysiące lat, thylacinus cynocephalus żył w Tasmanii, na wyspie o 150 mil na południe od Australii, która ciągle dziś jest domem dla wielu niecodziennych zwierząt. Thylacine żył tam również w 20 wieku, co zatem stało się, że zwierze to obecnie uważa się za wymarłe?
Tasmania została uznana za kolonię brytyjską w 1803 roku a osadnicy szybko zapoczątkowali na niej hodowlę owiec. Tygrysy tasmańskie okazjonalnie napadały na stada, stąd wyznaczano nagrody dla każdego, kto zabije i przyniesie martwego tygrysa. Zabijanie tych rzadkich torbaczy stało się lukratywnym biznesem. Ostatni potwierdzony przypadek istnienia tego stworzenia datuje się na rok 1936 kiedy to thylacine złapane w 1933 roku zmarło w zoo po 3 latach.
Tłumaczenie: Eurycide
www.paranormalne.pl
źródło: unexplained-mysteries.com