“DIABELSKIE” I “ŚWIĘTE” KAMIENIE
Nazywa się je „diabelskimi” lub „świętymi”. Rozmieszczone są na terenie całego kraju, budząc postrach i respekt.
Głazy o niezwykłych właściwościach, których charakterystyczną cechą jest to, że mają odciśnięte dziwne znaki - najczęściej ślady stóp, rąk, pazurów, kopyt. Ludzie wiążą je zwykle z kultem boskim lub szatańskim, ale niektórzy twierdzą, że zrzucili je kosmici.
Kamienie te można bardzo łatwo zlokalizować, gdyż są one zazwyczaj dobrze znane okolicznym mieszkańcom. Najpopularniejszym miejscem, w którym znajduje się „święty” kamień, jest Sanktuarium Maryjne w Licheniu. Są na nim odciśnięte dwie stopy. Kamień ten jest prezentowany w oficjalnych wydawnictwach kościelnych. Inne miejsce to Smykań koło Szczyżyca, Miłoszyce, Mława, Kościerzyna, Tychowo, Pińczyn, Stopka - to tylko niektóre miejscowości, gdzie odkryto takie głazy. Jest ich na terenie Polski około 200.
Umieszczone na nich znaki są tak wyraźne, że wyglądają jak odciśnięta w plastelinie ręka lub stopa. Nie jest to żadne przypadkowe podobieństwo czy deformacja kamienia. Wydaje się, że ktoś kiedyś w jakiś sposób zmiękczył strukturę kamienia po to, aby pozostawić tam ślad. Wygląd i kształt tych odcisków wyklucza tezę, że powstały one w sposób naturalny.
Uzdrawiające kamienie i mściwe głazy
Sporo takich kamieni można znaleźć na Podlasiu. Znajdują się one w Zajączkach, Knorydach, Zawadach, Grodzisku, Białkach, Białowieży. Kamienie w miejscowościach Knorydy i Zajączki mają według miejscowej ludności odcisk stopy Matki Boskiej. Obok głazów zbudowano prawosławne cerkiewki, w których od czasu do czasu odbywają się nabożeństwa. W Knorydach kamień jest wyeksponowany na betonowym podwyższeniu, a bijące obok źródełko ma właściwości lecznicze. Miejscowi ludzie opowiadają, że w czasie Drugiej Wojny Światowej kamień chronił wieś przed zniszczeniem. Większość okolicznych miejscowości było spalonych i zbombardowanych przez Niemców. Knorydy zostały nienaruszone - żaden dom nie został zniszczony.
Kamień obok wsi Zajączki leży na polu porośniętym zbożem. Przed wojną ówczesny właściciel pola chciał rozbić głaz. Wbijał w niego metalowe kliny próbując go rozłupać. Jednak kamień nie rozpadł się. Gospodarz postanowił więc rozsadzić go prochem. Wywiercił w głazie kilka otworów i wsypał w nie proch. Tym razem kamień także się nie poddał, a w dodatku zemścił się okrutnie na swym oprawcy. W pewnym momencie nastąpił niekontrolowany wybuch prochu i ogień wypalił człowiekowi oczy. Od tej pory nikt nie śmie ruszać głazu. Do dziś tkwią w nim metalowe kliny, widać także wywiercone otwory.
W kamieniu w Zajączkach wywiercono otwory, w które najpierw wbijano metalowe kliny, a potem sypano proch, próbując w ten sposób rozsadzić głaz.
Najdziwniejszy kamień jest w miejscowości Zawady koło Bielska Podlaskiego. Leży w lesie na mokradłach i trudno jest do niego dotrzeć. Legenda głosi, że dawno temu pękła gwiazda w niebie i jej szczątki spadły na ziemię. Jednym z nich jest ten kamień. Nosi on odcisk stopy Matki Boskiej. Tuż po wojnie ktoś próbował wysadzić go i, o dziwo, ładunki, które miały go rozerwać, odłupały jedynie kawałek jego boku. Wywiercono nawet otwór obok odciśniętej stopy, włożono laskę dynamitu i zdetonowano. Wybuch nie naruszył zupełnie odcisku.
Dłuższe przebywanie przy tym kamieniu powoduje ból głowy i złe samopoczucie utrzymujące się nawet kilka dni. Wokół głazu stwierdzono podwyższone promieniowanie radioaktywne zaś badania radiestezyjne wykazały, że głaz w Zawadach emituje aż dwa rodzaje dziwnego promieniowania. Radiesteci stwierdzili też, że zawadzki kamień połączony jest liniami energetycznymi z piramidami egipskimi.
W miejscowości Białki na kamieniu odciśnięty jest głęboki ślad, który nie przypomina ani stopy, ani ręki, ale wydłużony trójkąt. Legenda głosi, że w czasach, kiedy panowała tu zaraza i masowo umierali ludzie, przechodziła tamtędy Matka Boska z Dzieciątkiem Jezus. Zaczepiła się o ten kamień i stłukła sobie nogę. I stąd ten ślad. Jest on głęboki i zawsze jest w nim woda, która ponoć nigdy nie wysycha. Według miejscowej ludności woda ta ma właściwości uzdrawiające. Ale to nie koniec legendy. Matka Boska objawiła się dwa kilometry dalej w Dubiczach Cerkiewnych obok tryskającego z ziemi źródełka. W czasach, gdy panował tam pomór woda ze źródełka czyniła cuda uzdrawiając ludzi. Ale pewnego razu jakaś kobieta zakopała w niej chorego psa i jak powiedział napotkany na miejscu rozmówca: „Wie, zwierz niechrzczony i źródełko moc straciło”.
W Grodzisku odcisk na kamieniu ma postać półstopy - półkopyta, jest głęboki na kilka centymetrów i wygląda na gładkim kamieniu tak, jak gdyby ktoś wdepnął w plastelinę. W pobliżu głazu są bardzo dziwne wały, prawdopodobnie pozostałość po dawnych budowlach. Kolejny kamień znajduje się w Puszczy Białowieskiej w odległości 6 km od Białowieży i jest usytuowany w centrum kamiennego kręgu, tajemniczej budowli zwanej „miejscem mocy”. Przebywanie w obrębie kręgu powoduje poprawę zdrowia. Ustępują drobne dolegliwości, bóle głowy i stresy. Przychodzi tu wiele osób, aby wzmocnić swoje siły witalne, „naładować się” energią i poprawić w ten sposób swoją kondycję zdrowotną.
Skąd się wzięły?
Kamienie te nie są usytuowane w sposób przypadkowy. Znajdują się w pewnych specyficznych miejscach. Radiesteci twierdzą, że cała nasza planeta jest pokryta siatką linii energetycznych. Diabelskie kamienie znajdują się zawsze w punktach przecięcia tych linii. Jeśli ktoś potrafi wykreślić taką siatkę, może znajdować kamienie na mapie przy pomocy metod radiestezyjnych. Można z taką mapą wędrować w terenie i odkrywać kamienie, które wcześniej nie były znane. W ten sposób odkryto kamienie w Miłoszycach, Sromowcach Wyżnnych czy Jeleninie koło Żagania. W tym ostatnim przypadku, gdyby nie pewność poszukiwaczy, że dokładnie w tym miejscu musi być diabelski kamień, nigdy nie udałoby się go odnaleźć, gdyż był całkowicie zakopany w ziemi. Został odnaleziony dzięki jednemu z badaczy, który odkopał go saperką wożoną w bagażniku samochodu.
Zdarza się, że w miejscach przecięcia linii energetycznych nie ma takiego kamienia. Wtedy okazuje się, że głaz tam był, tylko go usunięto i wykorzystania na budulec. Zwykle fakt ten jest odnotowany w archiwach pobliskich miejscowości. To nieprzypadkowe usytuowanie diabelskich kamieni nasuwa wniosek, że ktoś kiedyś umieścił je w jakimś konkretnym celu. Geolodzy twierdzą, że przywlókł je lodowiec skandynawski 13 tysięcy lat temu. Archeolodzy uważają, że zostały ustawione przez plemię Gotów 2 tysiące lat temu. Podania ludowe mówią natomiast, że kamienie te znalazły się tam nagle (spadły z nieba) w XII-XVI wieku.
Jak więc jest naprawdę? Hipotezę geologów i archeologów bardzo łatwo jest obalić. Lodowiec przeszedł tylko przez Europę, a „diabelskie” kamienie znajdowane są w Ameryce, Australii, Japonii oraz Afryce. Goci zaś byli małym plemieniem, którego śladów próżno by szukać na innych kontynentach. Zatem kto je rozmieścił?
Czyżby zrzucili je kosmici?
Ludzie zajmujący się problematyką UFO wysunęli hipotezę, że są to punkty nawigacyjne kosmitów i że cały nasz glob jest pokryty precyzyjnie rozlokowaną „pajęczą siecią” tych kamieni. Twierdzą, że we wnętrzu tych specjalnie spreparowanych kamieni o wyglądzie typowych głazów narzutowych zatopiono urządzenia sygnalizacyjne.
Aby uniemożliwić ludziom rozbicie lub przemieszczenie tych głazów, umieszczono na ich powierzchni wyraźnie odciśnięty znak - najczęściej ręki lub ludzkiej stopy. Właśnie z powodu tego odcisku kamienie nazywano „diabelskimi” lub „świętymi”. Związane są z nimi bardzo ciekawe legendy, w których często pojawia się motyw diabła. Zazwyczaj czart chciał zburzyć tym kamieniem budowany właśnie kościół lub klasztor. Leciał z głazem w kierunku budowy, lecz zapiał kur i diabeł upuścił kamień na ziemię pozostawiając na nim swój ślad. Dla ludzi żyjących przed wiekami kamień, który spadł z nieba mógł zrzucić tylko diabeł lub anioł.
Z kamieni tych emanowała jakaś dziwna moc, której się bano. Trzymano się więc od nich z daleka, opowiadając różne dziwne historie, które przetrwały do naszych czasów. Nie zawsze z kamieniami kojarzy się motyw diabła. Na niektórych głazach odciśnięte są ślady świętych, aniołów, Matki Bożej, a nawet Chrystusa - wtedy nazywa się je „świętymi”.
Wokół miejsc, w których są rozlokowane, widywane są dziwne kule świetlne, błyski i światła. Niektórzy widują tam UFO. Dłuższe przebywanie wokół takiego kamienia ma wpływ na samopoczucie. Przy jednych człowiek staje się ospały i może bolec go głowa, przy innych jest odprężony i wyciszony.
Badania radiestezyjne wykazują, że głazy te emitują dziwne impulsy energii nietypowe dla zwykłego kamienia. Częstotliwość tych impulsów jest różna dla każdego. Głazy zasilane są jakąś energią. Odkryto pasma energetyczne o kolorze złotym i platynowym, które zasilają te kamienie. Podobno można też określić radiestezyjnie, w którym miejscu kamienia zatopione jest „urządzenie sygnalizacyjne.
Zasięg ich promieniowania ma wynosić około 100 km. W pobliżu „diabelskich” prześwietlane są błony fotograficzne, głazów zakłócany jest odbiór fal radiowych, rozmagnesowywane są taśmy video, wysiadają baterie w kamerach i telefonach komórkowych.
O tym, że kamienie posiadają jakieś dziwne wewnętrzne napięcia i są spolaryzowane najlepiej wiedzą kamieniarze. Wystarczy zobaczyć jak doświadczony kamieniarz bierze do ręki młotek i jednym, wcale nie silnym uderzeniem rozbija kamień, podczas gdy ktoś nie znający się na rzeczy może tłuc w głaz ile wlezie, bez rezultatu.
Jak dotąd nie były przeprowadzane żadne poważne badania naukowe „diabelskich kamieni”, nikt ich nie prześwietlał i nie rozłupywał, aby sprawdzić, co jest w środku. A szkoda, gdyż kamienie te mogą zostać zniszczone i wówczas zginie ważny materiał badawczy. Byłaby to wieka strata, bo może się okazać, że diabelskie kamienie są najważniejszym dowodem dla tych, którzy szukają potwierdzenia, że nie jesteśmy sami w kosmosie.
Autor:Jacek Słomiński
Źródło: http://www.npn.org.pl
PS. Nie mogę dodać żadnej fotki, nie wiem czemu…