Od dawien dawna wiadomo, że medytacja leczy nie tylko umysł. Ale czy ktoś jest może wtajemniczony jak medytować, żeby wyleczyć się z alergi na konie, są całym moim życiem. Wiem, że normalnie nie ma się wpływu na pewne sprawy, ale... ja czuje, że to jest moja wina. Że gdybym zmieniła podejście do życia wyzdrowiała bym. Ja praktycznie fizycznie odczuwam blokadę. Bo mam astmę i przez 15lat byłam pewna, że chcę być zdrowa. No bo to było logiczne. A teraz... Teraz nie jestem pewna. Czuje się wyjątkowa. Kocham sport i bardzo mi przeszkadza, ale jak tylko skończe biegać wraca pogląd, że astma jest częścią mnie... I pozbycie się jej będzie jak pozbycie się nerki. Niby nie niezbędne, ale jednak fajnie jak jest. Tak samo migdałki, palce, wyrostek robaczkowy... Z tą chorobą żyję tak długo, że niemal nie potrafiłabym żyć bez niej. Ja myślami praktycznie staram się ją zatrzymać... I tu pytanie, czy można wyleczyć medytacją alergie nie tykając astmy, ew jakoś pogodzić się z myślą, że ogromna część mnie gdzieś przepadnie?
Wiem, że brzmi jak historia a'la pokój bez klamek, ale naprawdę kocham konie i nie wyobrażam sobie życia beznich...