NoMeansNo wg mnie – szkoda czasu - rozmowa z tym ignorantem łudząco przypomina dyskusję ze ślepym o ...kolorach.Błędna konstatacja wynikająca z błędnego założenia. Tzn. założenie a priori mówi o sfałszowaniu zdjęć w warunkach ziemskich i do tego założenia poszukiwane są "dowody", która mają potwierdzać, a nie nawet udowadniać. Tak więc rodzą się kwiatki tego polotu: panowie z NASA (i panie) by im się nie kurzyło zrosili ziemię. A ponieważ nie dorośli do zadania zrobili to tak intensywnie, że zrobiło się... błoto.
Jak może być merytoryczna dyskusja z kimś, kto przenosi światło w litrach a w zdigitalizowanej kopii przeźrocza, zapisanej w (stratnym) pliku JPEG odnajduje ... wodę ?
Ale ta woda nie jest w litrach bynajmniej – w litrach jest u niego ... światło, (dlaczego nie w beczkach – byłoby ...jaśniej ??)
Proponowałem mu już za te jego oczywistości – wycieczkę dookoła Świata ale się wykpił, co by wskazywało na to że sam przed sobą też nie potrafi przyznać się do wydalanych z siebie bredni, (zjawisko znane w psychologii).
Mam półkę z kilkudziesięcioma książkami, w większości autorstwa ludzi którzy zrobili coś najbardziej niesamowitego w historii ludzkości – przespacerowali się po Księżycu !!!
Niektóre z tych książek napisali ludzie którzy sami tam nie byli, ale brali bezpośredni udział w realizacji misji.
Mam na dysku komputera, (i płytach) – setki gigabajtów materiałów związanych z programem Apollo i poprzedzającymi go misjami Ranger, Surveyor, Mercury i Gemini.
Byłem w oryginalnym lądowniku LM, oglądałem z bliska oryginalny księżycowy moduł CM którym astronauci wrócili z Księżyca, przyjrzałem się prawdziwemu, szaremu kawałkowi Księżyca, dotknąłem własną ręką potwora o nazwie Saturn V, który do dzisiaj jest najpotężniejszą maszyna na Świecie a jego silniki generowały moc kilkadziesiąt tysięcy razy większą od silników „Titanica” .
Skonfrontowałem tysiące informacji i materiałów o programie Apollo, w dużej części ze źródeł nieamerykańskich, (głównie rosyjskich) i NIGDY nie natknąłem się na jakikolwiek dowód na to że cokolwiek w tym programie zostało sfingowane.
Tony dokumentów, obliczeń, analiz, planów, dziesiątki tysięcy fotografii, dziesiątki godzin filmów, muzea pełne prawdziwych eksponatów, setki kilogramów prawdziwego gruntu księżycowego, retroreflektory pozostawione na Księżycu i używane do dzisiaj, zapisy rozmów zarejestrowane również przez rywali, tras przemieszczania się, wszystko idealnie zsynchronizowane ze sobą oraz topografią powierzchni Księżyca pochodzącą z różnych niezależnych źródeł, śledzone loty przez amatorów i zawodowców – astronomów czy speców od łączności z całego Świata, fotografie śladów i pozostałości pozostawionych przez ludzi na Księzycu itd. itp..
To wszystko daje się policzyć, sprawdzić, zweryfikować – jest dostępne – wystarczy poszukać.
A tu wychodzi taki ignorant i bełkocze coś co wyczytał zapewne w „odkryciach” głównie amerykańskich, zawodowych oszustów którzy kroją kasę na tamtejszych, naiwnych gospodyniach domowych, (książki płyty, czy rózne wydawnictwa o sprawach utajonych).
Nawet nie rozumie, że tamci tłuką kasiorę a on reklamuje ich „dzieła” za frajer !!
Skąd taki nieuk miałby wiedzieć coś rzeczywistego o tym programie, skoro na Świecie go nie było a ma problemy z kojarzeniem związków przyczynowo-skutkowych.
Skąd miałby znać tą NAJWIĘKSZĄ CYWILNĄ OPERACJĘ LOGISTYCZNĄ w historii ludzkości, w której ok. 20 tysięcy firm, zatrudniając blisko pół miliona specjalistów, przez kilkanaście lat przygotowywało to niesamowite zdarzenie które za tysiąc lat też będzie kojarzyć się z XX-tym wiekiem.
A taki nieuk „odkrywa” że Oni się zmówili i zrobili sobie pare zdjęć na Ziemi !
I dalej brnie w głupotę odkrywając forum na którym czas jakiś temu, (pod nickiem „gagarin”) wyleczyłem dość szybko Kolegę o nicku „Kabushi”:
http://forum.przebud...pic.php?p=19868
No ale Kabushi wprawdzie nie miał wiedzy w temacie, (wszak nie jest obowiązkowa), ale przynajmniej miał w przeciwieństwie do tego „radosnego odkrywcy” kontakt z własną korą mózgową.
Aaa... szkoda gadać !
Kupiłby sobie taki za 8 zł. worek suchego cementu, (nieco zbliżony konsystencją do regolitu, choć nie składem czy elektryzacją), do tego trampki z rzeźbionym bieżnikiem i już by mógł poeksperymentować z robieniem śladów w suchym pyle.
Albo zawinąłby matce druciany durszlak z kuchni i pogrzebał by trochę w tym cemencie a już by mu się rozjaśniło, że kiedy nabierze cementu w ten durszlak, to niekoniecznie jest on... „ubłocony”.
Itd. itd.
Skąd się biorą takie młode nieuki w coraz większej ilości ?
Klęska szkolnictwa, czy epidemia głupoty ? Ja bym stawiał na to drugie !