Skocz do zawartości


Zdjęcie

Sens życia


  • Please log in to reply
12 replies to this topic

#1

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Lubię rozmyślać a to jest świetny temat. Wśród filozofów chyba od zawsze wiedzie prym. Ludzie chyba jako jedyne istoty na Ziemi próbują nadać sens rzeczom bez sensu.

Np. śmierć kogoś bliskiego. Jej jedynym sensem jest chyba zwolnienie się miejsca dla nowego życia, bo przecież bez śmierci Ziemia szybko byłaby niezdatna do zamieszkiwania z powodu przeludnienia. Lecz spójrzmy prawdzie w oczy - taki "sens" czyjegoś zgonu dla istoty tak nafaszerowanej uczuciami jak człowiek jest... bez sensu. Dlatego niezależnie od kultury i cywilizacji wszyscy ludzie wierzyli w jakieś życie pośmiertne. Tak było lepiej niż pogodzić się z tym, że ktoś odszedł na zawsze i już nigdy się z nim nie zobaczymy. Ale jak jest na prawdę nie mam zamiaru spekulować, moim zdaniem żyjący człowiek nigdy nie odkryje i nie potwierdzi naukowo tego, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Prawda jest w końcu taka, że tak jak nie mamy dowodów na życie po śmierci, tak i nie mamy dowodów na to, że po zakończeniu egzystencji czeka nas nicość. Nie rozumiem więc, dlaczego ogólnie przyjętą naukową tezą jest właśnie ta druga, teoria nicości...

Przejdźmy jednak do poszukiwań tego właściwego sensu - nie sensu śmierci, a sensu życia. Wg niektórych osób starających się myśleć racjonalnie sensem naszego życia jest prokreacja, przetrwanie gatunku. Jest to teoria, wg której nasze życie jest warte tyle samo ile życie każdego innego zwierzęcia. Plusem tej teorii jest to, że nie wywyższa się ludzi ponad królestwo zwierząt (bo moim zdaniem jesteśmy jego integralną częścią, tyle że dzięki naszej inteligencji stoimy na szczycie hierarchii).

Inną racjonalną teorią wydaje się być ta, że nasze życie po prostu nie ma sensu. Jesteśmy częścią maszyny (i to bardzo małą i nieistotną) zwanej wszechświatem. Rodzimy się, robimy swoje i umieramy. Jest to teoria wykraczająca nieco poza ludzkie horyzonty. Wydaje się ona zgadzać ze stwierdzeniem, że pojęcie "sensu" jest względne i w pełni wymyślone przez ludzi na własne potrzeby, podobnie jak pojęcie "czasu" i "nieskończoności".

Istnieje też bardzo popularna teoria występująca w większości religii. Wychodzi ona z głębi ludzkiego serca. To teoria dobra. Wg niej żyjemy nie dla siebie, a dla innych. To altruistyczna teza mówiąca, że jesteśmy na Ziemi po to, aby pomagać innym. Ostatecznym produktem populacji, w której każdy pomagałby innym wydaje się być Utopia. Być może po jej utworzeniu ludzie na dobre przestaliby wierzyć w życie pośmiertne a nawet porzuciliby wszelkie religie? W końcu Niebo istniałoby wtedy na naszej planecie, więc po co by go szukać gdzie indziej? Ludzie żyliby długo i szczęśliwie, aż w końcu wręcz zmęczeni tym radosnym życiem równie wesoło przyjmowaliby śmierć, która byłaby czymś w rodzaju nowego doświadczenia. Niczym w mitycznej Hiperborei :)

Istotną tezą jest także ta, wg której każdy człowiek ma swój unikalny i własny sens życia. Zgodnie z tą tezą nie da się nadać celu wszystkim ludziom razem wziętym. Każdy człowiek żyje przecież w innym otoczeniu i warunkach, w innej kulturze i cywilizacji, ma zatem inne priorytety. Dla ojca wielodzietnej rodziny celem będzie harowanie na 2 etaty. Nie czerpiąc żadnej satysfakcji z życia całym jego szczęściem będzie możliwość wyżywienia rodziny. Szef wielkiej korporacji będzie dążył do uzyskania monopolu w swojej dziedzinie i utworzenie gospodarczej potęgi. Oddany polityk (nie komentujcie tylko, że takich nie ma :D ) uzna za priorytet swojego życia pracowanie na rzecz państwa i narodu. Urodzony wódz będzie robił wszystko, aby stworzyć największe imperium w historii.

Najciekawsza teoria, która przyszła mi do głowy jest czysto filozoficzna. Sensem życia jest właśnie szukanie sensu życia. Jedni go nie znajdą i na łożu śmierci liczyć może będą na poznanie wszystkich nurtujących pytań w nowym, lepszym świecie lub już będą witać się z czekającą ich nicością (której oczywiście nie doświadczą, bo po śmierci znikną bezpowrotnie). Ci jednak, którzy odnajdą w życiu jakiś sens, umrą zapewne spełnieni, gdyż będą wiedzieli to, co zawsze chcieli wiedzieć. Ta teza jest chyba mocno powiązana z poprzednią.

Ostatnia i najprostsza - sensem życia jest doświadczanie radości. Bo cóż daje człowiekowi więcej satysfakcji niż... szczęście?

Gdyby ktoś spytał mnie, którą z tych teorii ja przyjmuję za najprawdziwszą, musiałbym chyba odpowiedzieć, że każda z nich jest właściwa, i tylko razem są one realne. Ale ale... Gdybym tak odpowiedział, to zaraz przypomniałoby mi się powiedzonko, że "co jest od wszystkiego, to jest do niczego"... :)
Tak więc życie może i ma sens, ale ten sens sam... nie ma sensu :P Łamać szare komórki sobie można a i tak po prostu nie da się odpowiedzieć na to pytanie, a jeżeli ktoś twierdzi, że zna odpowiedź na to "co jest sensem egzystencji" i uzna, że jest tej odpowiedzi pewny... To moim zdaniem kłamie :)
Wszystkie te teorie podane wyżej wynikają z moich własnych obserwacji, nie potrzeba żadnych kopyrajtów, źródeł i tp. bo cały ten dłuuugiii i nudny tekst, który teraz masz prawdopodobnie przyjemność kończyć lub czytać jego końcówkę przewijając uprzednio jego właściwą treść napisałem z własnej główki.

ZAPRASZAM DO DYSKUSJI :) i wyrażania własnych poglądów lub ewentualnie do chwalenia albo potępiania mnie.
  • 0

#2

Sniffer.
  • Postów: 323
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeśli miałbym podchodzić do sensu życia ideologicznie, to bym powiedział - celem jest polepszanie naszej kultury, ogólnego poziomu człowieczeństwa. Argument jest prościutki - skoro jesteśmy przeznaczeni do rozwoju, to mamy się rozwijać. Dlatego najważniejsze jest parcie do przodu i konstruowanie lepszej przyszłości. Bądź co bądź, każdemu chyba zależy żeby jego hipotetyczne dzieci żyły w lepszej i fajniejszej rzeczywistości niż ich rodzice. Z drugiej strony - można zauważyć coś ciekawego. Tak naprawdę świat nie idzie do przodu. Ogromnie się zmienia, ale nie idzie do przodu. Nie da się jednoznacznie powiedzieć, że dzisiaj życie jest lepsze niż np. w latach 80'. Nie da się jednoznacznie wykazać tego, że człowiek z epoki średniowiecza był gorszy od dzisiejszego. Pewnie, krócej żył i miał gorsze zdrowie, ale za to posiadł setki umiejętności obecnie niepojętych przez dzisiejszych ludzi, bo postęp cywilizacyjny już je wykluczył.
Może w latach 50' nie było kolorowej telewizji, ale za to powietrze było czystsze, ludzie kulturalniejsi, świat piękniejszy. Może w średniowieczu było ciężko, ale za to jak barwnie!
Czy więc rozwój jest taki ważny, jeśli tak naprawdę nic nie zmienia? Nie możemy, rzecz jasna, pogrążyć się w stagnacji, lecz z drugiej strony - nie mamy określonych wyznaczników tego, czy warto się rozwijać. Loty na drugi koniec galaktyki i podróże w czasie byłyby fajne - ale do czego tak naprawdę potrzebne? Z pewnością wynikłyby z nich tysiące nowych problemów i kłopotów. Czy warto jest więc podejmować takie ryzyko?
  • 0

#3 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Temat mi sie podoba, daje wiele mozliwosci do dyskusji tak za, jak i przeciw.

Tak więc życie może i ma sens, ale ten sens sam... nie ma sensu

Mysle sobie, ze to niecalkiem tak, bo jesli zycie nie ma sensu, to jaki sens jest w tym, ze zyjemy? Chyba nie powinno nas tu byc, a skoro jestesmy i zyjemy, lepiej czy gorzej, to jakis sens jest chyba jednak...Sens w tym, ze kazdy z nas ma inny cel bycia tutaj, a wiec i sens jego istnienia bedzie kwintesencja zebranych doswiadczen tegoz zycia w dazeniu do wybranego celu. Jaki ogolnie moze byc sens zycia? Doswiadczenie fizycznosci, bo w innych warunkach nie poznasz co to bol, ani radosc, ani glod, ani milosc ta fizyczna, a wiec seks tez.Chocbys wszystko o tych odczuciach wiedzial z ksiazki czym sa, jesli nie poznasz na wlasnej skorze...to nic nie wiesz. Gorzej maja Ci, co nie wierza w swiat ducha, dla nich to rzeczywiscie nie ma zadnego sensu, meczyc sie i meczyc i harowac dzien i noc, lub jezdzic na wozku inwalidzkim, po to by potem poprostu umrzec i pozamiatane:"bylem, nie ma mnie". To jest bez sensu...

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 10.08.2010 - 15:37

  • 0

#4

Sniffer.
  • Postów: 323
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Gorzej maja Ci, co nie wierza w swiat ducha, dla nich to rzeczywiscie nie ma zadnego sensu, meczyc sie i meczyc i harowac dzien i noc, lub jezdzic na wozku inwalidzkim, po to by potem poprostu umrzec i pozamiatane:"bylem, nie ma mnie". To jest bez sensu...


Twierdzisz, że jeśli nie wierzę w jakieś cudowne światy, które odwiedzę po śmierci, albo uważam, że sprawy "ducha" są tak potężne i fantastyczne, że nawet nie jesteśmy w stanie spróbować ich pojąć (a tak właśnie uważam) - to najlepiej dla mnie, żebym popełnił od razu samobójstwo, bo po co mi żyć? To są chyba jakieś żarty.
Skoro uważam, że fizyczne, ziemskie życie jest kruche i stanowi całość, poza która nie ma już nic doświadczalnego; to przecież powinienem w swoim życiu dążyć do tego, aby jak najlepiej zapamiętano mnie tu właśnie, na Ziemi. Popatrz, ilu jest ludzi, którzy już umarli, a jednak pamięć o nich trwa (i trwać będzie tak długo, aż choć jedna osoba ich będzie pamiętać). Czy oni żyli bez sensu (bo przecież wielu z nich nie wierzyło, że jest coś "po drugiej stronie")?
Bardzo wygodne jest podejście - nie ma sensu starać się tutaj i męczyć, i dawać z siebie wszystko, aby zostać zapamiętanym, bo przecież to wszystko tylko proch i pyły. Lepiej chodzić do kościoła jako szeregowa, szara mrówka, umrzeć sobie i jako kolejny nie wyróżniający się petent doznać szczęścia. Owszem, jest to miła perspektywa. Ale straszliwie monotonna.
  • 0

#5 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

No Sniffer, mowisz madrze, tylko wez pod uwage jedno: co z tego przyjdzie tej osobie co umarla, nawet jesli tu zostawila po sobie chocby najpiekniejszy slad? Raczej mialam na mysli to, ze rozwazania nad sensem zycia maja sens w kontekscie dalszego "trwania".Natomiast bezcelowe jest gdybanie po co (nawet jesli pieknie) zyje, jak to i tak "psowi na bude sie nie zda" i ja nic z tego nie mam? A co mi z tego, ze ktos o mnie pamieta lub uczy w szkole?
Rozumiesz co mam na mysli?
  • 0

#6

Thorge.
  • Postów: 109
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Szukając odpowiedzi na twój temat, przychodzi mi tylko na myśl kawałek refrenu "Małej Wojny" Lady Pank:

[...]Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi[...]


Użytkownik Thorge edytował ten post 10.08.2010 - 20:28

  • 0

#7 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Lepiej chodzić do kościoła jako szeregowa, szara mrówka, umrzeć sobie i jako kolejny nie wyróżniający się petent doznać szczęścia.

No jakos przeoczylam ten fragment, wiec wracam. Otoz, uwazam, ze od chodzenia do kosciola, to jeszcze nikomu nie przybylo wiedzy, kim jest, co tu robi, oraz jaki jest sens jego egzystencji w calosci. Wiec nawet jesli dla takiego petenta istnieje cos wiecej, to jakie moze czekac go szczescie, jesli nie robi nic oprocz rzucania na tace? Nie musisz wierzyc czy "tam" cos jest, ale prawda jest, ze wazne jak zyjesz tu, bo to ma wplyw na innych, dobry lub zly. Wybor nalezy do nas...To tez moze byc celem zycia.
  • 0

#8 Gość_Bayakus

Gość_Bayakus.
  • Tematów: 0

Napisano

Sensem życia, jest szukanie sensu życia. Swojego sensu życia, a oprócz subiektywnego, jeszcze tego obiektywnego.

Użytkownik Bayakus edytował ten post 10.08.2010 - 21:58

  • 0

#9

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Żona, dzieci, kumple, ukochana drużyna i zimne piwko - to panowie i panie jest całą kwintesencją ;).

A jak już wszystko to szlag trafi to i tak nie mam się po co smucić bo i tak niedługo się spotkamy ;).

Na odchodne, jakbym miał umierać ;)

Powiem: Żegnajcie bliscy, pierdolcie się wrogowie
im więcej było Was, tym lepsze miałem zdrowie
Idę tam gdzie zawsze chciałem bardzo iść
bez smutku świat opuszczę nie zabierając nic
Bo wszystko czego pragnę czeka na mnie tam
dziewczyny nie za chude i z wódka zimną kran
I wszyscy przyjaciele, którym się udało
trafić tam przede mną, których mi brakowało


To wszystko zbyt proste ? Cóż chyba właśnie o to chodzi ;).

- całość godna posłuchania ;).

Użytkownik Shinji77 edytował ten post 10.08.2010 - 22:56

  • 0



#10 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Wiesz Shinji77,
Chyba wiecej niz sie zgadzam, tylko tyle ze maz, dzieci i kumple," to tam" sie znajda, ale piwko zimne, to mozna doswiadczac tylko tutaj.
No moze jeszcze cos...W jednym z filmow o obcym z innej cywilizacji, padlo ciekawe zdanie : "chocby dla samego zarcia, warto bylo tu trafic"
No wiec, czy nie doswiadczanie jest celem?
  • 0

#11

Sniffer.
  • Postów: 323
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No Sniffer, mowisz madrze, tylko wez pod uwage jedno: co z tego przyjdzie tej osobie co umarla, nawet jesli tu zostawila po sobie chocby najpiekniejszy slad? Raczej mialam na mysli to, ze rozwazania nad sensem zycia maja sens w kontekscie dalszego "trwania".Natomiast bezcelowe jest gdybanie po co (nawet jesli pieknie) zyje, jak to i tak "psowi na bude sie nie zda" i ja nic z tego nie mam? A co mi z tego, ze ktos o mnie pamieta lub uczy w szkole?
Rozumiesz co mam na mysli?


Podejście w stylu "po co cokolwiek robić dla innych, skoro nic mi z tego nie zostanie po śmierci" to przykład rasowego egoizmu.

Pragnę też dodać, że każdy człowiek ma swoje określone priorytety, dyktowane przez wyznawaną religię/światopogląd/ideologię.
Byłoby dobrze, gdyby każdy wypowiadający się w tym temacie (jeśli chce) napisał, jaki jest jego sens i cel życia. Realistycznie - czego chciałby dokonać, po co jego zdaniem się urodził.

Ja, dla przykładu, jako wyznawca idei Thelemy, uważam, iż człowiek ma swoją określoną Wolę. Odkrycie tej Woli jest więc moim celem w życiu. Nie liczy faktyczne spełnienie moim zamierzeń, ale podążanie ścieżką Woli - ścieżką, na której nie napotykam najmniejszego oporu ani przeszkód. Tylko wtedy zyskuję faktyczną władzę nad swoim życiem - Wola moja i Wola mi przeznaczona stają się jednakie, więc jestem Bogiem, który mi ją stworzył, a Bóg staje się mną. Nie muszę słuchać siły wyższej, gdyż sam nią jestem. Taki jest mój sens. Każdy człowiek to gwiazda, i tak jak gwiazda ma swój tor. Tylko podążając swoim torem nie dopuszcza się do kolizji i powstawania problemów, gdyż wszystkie problemy są wynikiem naruszania cudzej woli, vide konfliktu zamierzeń.
  • 0

#12 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

No coz, wyznawca Thelemy nie jestem i nigdy nie bede,nie bede tez wyznawca czegokolwiek, oprocz dazenia do poznania czym jest Milosc Uniwersalna w warunkach fizycznych. O sobie raczej nie mysle, bo zadna to frajda nie widziec skutkow wlasnego istnienia. Zarzucanie mi egoizmu, wynika z niezrozumienia, tego co staram sie powiedziec. Jesli nalezalabym do tych, dla ktorych wszystko zaczyna sie i konczy tu, to jaki dobroczynny wplyw moge miec na innych? Jaki cel przyswiecalby osobie, ktora rezygnuje z wlasnego zycia i radosci w imie ogolnego dobra, jesli nic poza tym zyciem nie ma? Pytanie za 100 punktow:Masz jedno zycie, mozesz sie nim cieszyc, ale oddajesz wszystko, nie masz domu, rodziny, milosci w imie sladu jaki po sobie zostawiasz i...znikasz. No powiedz, ze jestes do tego zdolny... Nawet nie mozesz obejrzec tego dobra, ktore po sobie zostawiasz, poniewaz Cie nie ma, ani "tu", ani "tam".Nie zostaje po tobie zaden slad, bo pamiec po twoich czynach, to czesc twojej swiadomosci, ktora pozostaje. Ale przeciez mowisz, ze nic nie pozostaje, wiec..
  • 0

#13

JAA1234.
  • Postów: 18
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Sens życia zależy od tego w co kto wierzy. Jeśli ktoś wierzy w Boga, to sensem życia jest dla niego życie wieczne(duszy), jeśli ktoś jest ateistą to uważa, że po śmierci czeka go nicość(mogę się mylić co do tych 2 przykładów, gdyż jestem pijany). a ja na przykład wiążę sen życia jak na razie z rokiem 2012 i mam 3 wersje - 1 optymistyczna: ludzkość osiągnie wyższy poziom wibracji(gęstości), 2 pesymistyczna: nasze dusze osiągną życie wieczne, 3 realistyczna: czeka nas nicość. Osobiście nie wieżę w boga Chrześcijańskiego, gdyż biblia wg. Mnie nie ma sensu. Wierzę natomiast w Źródło.

PS. Jeśli w Moim poście są jakieś nieścisłości to przeprasze, ale tak jak pisałem jestem pijany.

PS2. Właściwie to tylko moja 1-sza wersja wiąże sie z rokiem 2012, ale to nie zmienia faktu, że wieżę w te 3 wersje.

Użytkownik JAA1234 edytował ten post 24.08.2010 - 14:22

  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych