wszystki zaczelo sie normalnie, moja mama pracowala w sklepie a ja sie
uczylem szefem byl hindus. dosyc dobrze nam sie zycie wiodlo (spory
kawalek jest o tym, ale wiekszosc to walki z mlodsza siostra o glupoty i
zabawa ) w pewnym momecie moja mama zniknela... szef dziwnym
tajemniczym tonem oswiadczyl ze czeka na nas w dystynkcie <nazwa jest
zamazana>, pokazywal mi mape ;d ogolnie kraj/region (nie wiem w jakiej
skali byla mapa ale z 1 konca mapy do 2 wg. zony szefa jechalo sie 20h
autem) ale niczego znanego mi to nie przypominalo (narysuje ta mape w
paincie jak mi sie uda) ruszylismy malym mikrobusem w strone dystynktu.
ziemia byla urodzajna bardzo ale drog nie bylo a po drodze spotkalismy 1
wioske na poczatku tylko. gdy minelismy ta wioske zaczelismy isc pieszo i
kazali mi przejsc przez jakies stare drzwi w jaskini (albo taka jakby futryne)
kiedy spytalem po co to mi powiedzieli ze dowiem sie po drodze)
ruszylismy dalej i szlismy przez trawiaste tereny (trawa do kolan)
ogolnie przeslismy przez 3 jaskinie a potem nowym autem ruszylismy dalej.
tym razem szef opowiadal mi legede o ludziach wezach (mialy rece i glowy
ale poruszaly sie na 1 pelzajacej nodze) walczacych z "przodkami" ludzimi
troche mniejszymi od nas. mieli zbroje w stylu wikingow (tzn przodkowie, ludzie weze mieli zbroje w koloze zloto-srebrnym i okragle tarcze). w pewnym momecie
znowu wysiedlismy z auta i zaczelismy biedz w strone domu. byly tam 2
kobiety mowiace niezrozumialym jezykiem (obie mialy ciemne lokowane wlosy
i zielone oczy, wystroj domu byl dziwny, caly dom byl 1 wielkim pokojem
a sypialnie i kuchnia oddzielaly sie lekkimi sciankami (takimi
rozsuwanymi) i palily sie 2 kominki. zona szefa i te kobiety rozmawialy
(nie byly zaskoczone ze wpadlismy w nocy do nich do domu) ale byly
zdenerwowane, w pewnym momecie uslyszalem slowo agharta. zaczely sie szarpac ale chwile po tym przestaly i nas
wypuscily 2 wyjsciem. roszylismy dalej tym razem przez polna droge
(blotnista) na pieszo ale w tym momecie sie rozpoczela rozmowa (Doskonale
ja pamietam)
-gdzie pies
-chyba u <imie jest zamazane ale pamietam ze bylo w takim hinduskim
stylu>
-o nie
w tym momecie dostalem LD (pruboje to opanowac od jakiegos czasu)
zrobilem pare krokow i sie obudzilem
mapka:
niepodpisane miasta to takie ktore byly na tej mapie ale nie pamietam nazw. kolory sa takie same (albo podobne) jak na mapce w snie nie zapamietalem tylko ukladu tych malych plamek w prawym gornym rogu
no wiec dlaczego to tu napisalem:
po 1 nigdy nie mialem tak dlugiego, realistycznego i pelnego szczegolow snu, dalem rade zapamietac nawet kolory na mapie i rozlozenie miast. caly czas bylo ciemno mimo tego ze ten sen obejmowal kilka dni z zycia. moja mama nie byla w ogole podobna do tej prawdziwej ale za to moj pies ktory mi towazyszyl przez cala droge byl identyczny jak moj z RL'a. po obudzeniu wstukalem slowo agharta (pisownie wywnioskowalem bo h bylo takie gardlowe) i znalazlem sporo tematow o pustej ziemi a NIGDY sie tym nie interesowalem, a co dopiero znac nazwy .
wiecie co to moze oznaczac? ktos kto sie zna na snach?
a moze to tylko moja chora wyobraznia?
bardzo mnie zaciekawil ten sen i zastanawiam sie czy ma on jakies pokrycie w rzeczywistosci.
Użytkownik boje_sie_jak_czytam edytował ten post 13.08.2010 - 21:19