Damskie? A męskie? Bo to tak, jakby mężczyzna ubierający kozaki był niewporzo, a kobieta ubierająca krawat (części w tym ładnie wygląda) wporzo. Ja znam na razie 3 lesbijki, żadna z nich nie jest "nawiedzona" (gejów nie znam, jeden aseks biromantyk). Pierwsza: niewyoutowana dziewczyna z małej miejscowości, o zainteresowaniach trudno coś powiedzieć; druga typowy plasticzek, podróże i fotografia; trzecia gra na gitarze i interesuje się motoryzacją. Czyli nic specjalnego, przekrój jak wśród standardowych ludzi. Z "wojujących" znam wojującego korwinistę, to ten co chce palić gejów i księży (lesbijki nie, bo może pofapać).
Uważać możesz. Tylko nie cierpię ziania nienawiścią i braku wczuwania się, nie mówię, że u ciebie (@Seba). Że jest się złym, niepotrzebnym, chory psychicznie, błąd natury, Szatan w kimś jest, że upośledzony (upośledzona może być funkcja, nie człowiek w typ przypadku), że Hitler inaczej by się z tym rozprawił, borze iglasty, do człowieka z porażeniem mózgowym też podejdą i powiedzą mu wprost, że Hitler to by go zabił i jest błąd natury?
A trudno się nie obrazić, jak słyszysz od dzieciństwa, że jesteś inny, kujon, psychopata, że cię nie powinno być i takie tam dyrdymały... Na pewno nie obrażam nikogo, kto nie obraża mnie, także pośrednio.
EDIT, granica jest zatarta, ale w jedną stronę. Nie zawsze typowo "swojopłciowe" ubranie jest dobre. Nie wyobrażam sobie kobiety idącej w Tatry w zwiewnej sukience (bo w księdze powtórzonego prawa napisali jak się ubierać i tak i ma być!) i cienkich butach, raczej uniseksowe porządne spodnie i buty trekkingowe. I tak samo mężczyzny jeżdżącego na koniu w męskich dżinsach z krokiem nisko i ostrymi szwami, a raczej w bryczesach (też uniseks).
Użytkownik McNugget edytował ten post 18.10.2014 - 19:24