Projekt Serpo
Zeta Reticuli - program wymiany, część XXXI
tłumaczenie: Eurycide
www.paranormalne.pl
źródło:
http://www.serpo.org/release16.aspMamy ciągle jeszcze siedem lat, lub co najmniej siedem lat ziemskich. Jak wspominałem wcześniej, całkowicie straciliśmy poczucie upływu ziemskiego czasu. Odmierzamy obecnie nasz upływ czasu stosując się do czasu EBENÓW, który jest niesamowicie złożony, o czym również wspominałem wcześniej. Mieliśmy dzisiaj święto. Cóż za święto. Wykorzystaliśmy nasze ostatnie ziemskie racje żywnościowe, choć EBENI w ogóle nie zainteresowali się naszym jedzeniem. Zabiliśmy zwierzę. Jak wspomniałem wcześniej EBENI pozwolili nam zabijać zwierzęta dla mięsa. To mięso nie jest złe, 899 mówi, że smakuje jak mięso niedźwiedzia, którego nigdy nie jadłem. EBENI patrzą na nas w bardzo dziwny sposób kiedy jemy mięso.
Dziwne, że mogą klonować stworzenia i inne formy ludzkie ale nie mogą jeść mięsa. Jak dziwni oni są. Mimo tego pozwalają nam na robienie tego co chcemy, a jedzenie mięsa jest czymś czego potrzebujemy dla białka. Zużyliśmy nasz zapas soli i pieprzu, co czyni jedzenie ich pokarmów większym wyzwaniem. EBENI nie mają niczego podobnego do soli i pieprzu. Uprawiają jednak zioła, jakie my nazywamy czymś w rodzaju oregano. To ma cierpki smak choć my wynaleźliśmy dla tego zioła zupełnie nowy. Święto było wspaniałe. Uczestniczyliśmy w tańcach, które EBENI naprawdę lubią. Czerpią wielką przyjemność z tańców i swoich dziwnych gier. Opisałem te gry wcześniej, choć gra jaką widzieliśmy dzisiaj była inna. To była gra jak szachy, ale z EBENAMI stojącymi na wielkim kwadratowym obszarze terenu. Obszar ten był podzielony na 24 fragmenty. Każdy z fragmentów miał dwa pola. To w jaki sposób EBENI poruszali się w ich obrębie było dla nas tajemnicą. Jeden z EBENÓW wymawiał słowo i wtedy inny EBEN przemieszczał się. To wyglądało jak gra zespołowa. Po sześciu EBENÓW na każdej stronie. Nie mogliśmy tego pojąć. Na końcu EBENI tańczyli ze sobą co miało oznaczać zwycięstwo - a przynajmniej tak sądzimy. To był zabawny dzień. Mój zespół grał w softball z grupą EBENÓW, którzy nauczyli się reguł gry. Przynajmniej częściowo. Nadal nie mogli zrozumieć, że muszą złapać piłkę zanim ta dotknie ziemi. Mieli mimo to niezłą zabawę. Znaleźliśmy kilku EBENÓW o zdolnościach atletycznych, choć z drugiej strony byli i tacy, którzy kompletnie nie posiadali takich umiejętności. Niczym ludzie.
Nasza gra w softball skończyła się gdy spadł deszcz. Zebraliśmy się wewnątrz budynku wspólnoty. Dokończyliśmy nasze posiłki i rozeszliśmy się do naszych siedzib mieszkalnych. Tak jak każdego dnia, dzień zakończyliśmy odprawą. Sprawdzamy siebie nawzajem pod względem kondycji psychicznej i medycznego zdrowia. Nasz dzień dobiega końca. Rozpoczynamy ośmiogodzinny odpoczynek.
EBENI mają inny podział czasu jak wspomniałem wcześniej. Odpoczywają około 4 godziny na każde 10 godzin pracy. Musimy wziąć pod uwagę, że ich godzina trwa dłużej, podobnie dłuższe są dni. Z tego powodu zaprzestaliśmy używania naszego czasu i przeszliśmy na czas EBENÓW. Ciężko to zrozumieć ale to tylko dziennik misji. Kiedy powrócę na Ziemię, będę mógł wytłumaczyć różnicę w czasie i to jak musieliśmy używać ich czasu zamiast naszego. Próbowaliśmy wykorzystywać ich dwa Słońca w pomocy przy przeliczaniu czasu - bezskutecznie. Próbowaliśmy następnie wykorzystywać nasze zegarki ale to też nie pomogło. Dlatego pozbyliśmy się naszych czasomierzy i korzystamy z wieży czasu EBENÓW. Każda wioska ma jedną taką wieżę a łatwo można zrozumieć jej symbole. Każdy symbol oznacza określony czas i określony okres pracy.
Po uroczystościach przyszła do nas EBE 2. Była zainteresowana 754. Jak wspomniałem we wcześniejszym wpisie, 754 zachorował. Jednak wyzdrowiał. Nie wiemy co mu dolegało ale 700 potraktował go penicyliną, która podziałała. My wszyscy byliśmy w pewnym sensie chorzy odkąd przybyliśmy poza 899, ten facet to twarda skała. Nie był chory, nawet nie był przeziębiony. 706 i 754 przechowują szczegółowe zapisy o stanie zdrowia i psychicznej formie każdego członka zespołu. Odkąd przybyliśmy próbujemy utrzymać mocny program kondycyjny. Czasem działamy zgodnie z nim, czasem nie. Jednak każdy jest w bardzo dobrej formie, przynajmniej fizycznie. Umysłowo, to mogłaby być inna historia. Niektórzy członkowie zespołu tęsknią za Ziemią, tak jak ja. Jednak nikt do tej pory się nie załamał i nie potrzebował psychologicznej pomocy ze strony 700 czy 754.
Nasz proces wyizolowania przebiega znakomicie. Naszym lekiem jest ciągłe zajęcie. Staramy się być ciągle czymś zajęci, badając i wykonując cele naszej misji. Na jednym z naszych zgrupowań, 203 i ja zdecydowaliśmy się odrzucić wojskowe pozdrowienie, salutowanie jakie wykonywał każdy członek zespołu odkąd EBENI nas zobaczyli. Zdecydowałem, że zachowamy naszą wojskową postawę i zachowanie ale odrzucimy salutowanie. Każdy z członków zespołu przystał na to. Sam nie miałem z tym problemów. EBENI tylko wpatrywali się w nas kiedy to robiliśmy, choć oni sami mieli swoje powitania. EBENI Wymieniali pozdrowienia w zależności od pory dnia. Wymieniają się uściskami o pewnych porach, dotykają palcami innym razem, a jeszcze o innych porach kłaniają się sobie. Ciągle nie odkryliśmy dlaczego to robią. EBE 2 tylko wyjaśniła, że była to formalna metoda powitania. EBENI żyją w sposób rygorystyczny. EBENI prowadzą bardzo uformowane życie. Widzieliśmy pewne niezgodności ale tylko kilka. Wojsko trzyma każdego w pionie. Wojsko działa tak jak policja, jak wspominałem wcześniej. Nie noszą żadnej broni, ale mają inne uniformy i każdy EBEN respektuje te ubiory. Wojsko patroluje przez cały czas. Chodzą w parach i wydają się niezwykle przyjaźni choć mogą być bardzo surowi. Widzieliśmy dwóch EBENÓW idących przez pole. Dwóch wojskowych szybko do nich podbiegło i wskazało na budynek. Obydwaj EBENI udali się w kierunku tego budynku wraz z wojskowymi. Wojskowi krzyczeli coś w ich stronę. W tym czasie ani 420 ani 475 nie byli w stanie przetłumaczyć czegokolwiek, ale zdałem sobie sprawę, że Ci dwaj EBENI złamali jakiś zwyczaj lub prawo. Byliśmy ostrzegani przez wojsko kiedy zbliżaliśmy się do czegoś, do czego nie mogliśmy podchodzić.
Wojskowi są pełni szacunku wobec nas ale nie pozwalają nam naruszać jakiegokolwiek z ich zwyczajów lub praw. Kiedy po raz pierwszy zabiliśmy jednego z pustynnych węży błyskawicznie mieliśmy koło siebie sześciu wojskowych. Potrzeba było wiele dyplomacji aby poradzić sobie z tą sytuacją, jednak wojskowi nigdy nas nie dotknęli ani nam nie grozili. EBENI dostosowali się do nas tak jak my dostosowaliśmy się do nich. Zajmowaliśmy się naszą misją a oni pozwalali nam robić prawie wszystko. Jedyną zabronioną rzeczą był wstęp do prywatnych siedzib mieszkalnych. Zrobiliśmy to raz i zostaliśmy wtedy grzecznie odprowadzeni przez wojsko. Wydaje się, że jest tu więcej wojskowych niż to wynika z konieczności. EBENI posiadają broń. Rzadko jednak widzieliśmy wojskowych z tą bronią. Widzieliśmy ich podczas alarmu jaki ogłoszono jakiś czas temu. EBE 2 przyszła do naszych kwater mieszkalnych zaraz po jednym z naszych okresów odpoczynku. EBE 2 była podekscytowana i powiedziała, abyśmy zostali w środku i nie opuszczali kwater. Spytaliśmy dlaczego, a EBE 2 odpowiedziała, że nieznany statek wszedł na orbitę ich planety. EBE 2 zapewniła jednocześnie, że wojsko zajmie się tym problemem. Naturalnie ogłosiliśmy alarm w naszym gronie. Wydaliśmy naszą broń i staliśmy bezczynnie chroniąc nasz obszar. Naruszyliśmy jej instrukcje i wyszliśmy na zewnątrz. Patrzyliśmy w niebo i widzieliśmy duży ruch powietrzny. Wtedy dostrzegliśmy też wojskowych z bronią i czymś co wyglądało jak plecaki (?). Byli w pełnym wojskowym rynsztunku jak to nazwał 899. Alarm nie trwał długo i EBE 2 wróciła. Patrząc na nas nieco dziwnym wzrokiem powiedziała, że wszystko było w porządku i alarm odwołano. Spytaliśmy ją czy nieznany statek został zidentyfikowany. Odpowiedziała, że to nie był statek ale normalna część jakichś kosmicznych szczątków. Nie uwierzyliśmy jej ale nie mieliśmy sposobu aby dowiedzieć się co się działo. Wróciliśmy do naszych normalnych procedur.