Tak naprawdę jednak Leonora Piper nigdy nie została przyłapana na oszustwie, a błędy i pomyłki były szczegółowo analizowane przez członków SPR, zarówno pod kątem metodologicznym, jak i psychologicznym. Spośród wymienionych krytyków na pewno moim zdaniem na zaufanie nie zasługują Joseph McCabe czy C.E.M. Hansel. Zresztą przede wszystkim trzeba analizować dane osób, które w ogóle miały z medium kontakt, a nie opierają się często na nieweryfikowalnych świadectwach czy oskarżeniach. Jeśli chodzi o tego pierwszego, odpowiedź można znaleźć w jego biografii i fakcie, że do każdego zjawiska mediumicznego podchodził zawsze z góry powziętą tezą, celowo unikając analizowania tych fenomenów, których nie umiał wyjaśnić. Co do Hansela, czytałem jego krytyczną wobec parapsychologii książkę pt. "Postrzeganie pozazmysłowe" oraz odpowiedź na tę krytykę H. Eysencka w książce "Wyjaśnienie niewyjaśnionego" - i wydaje mi się, że nie podchodził on uczciwie do tematu. W tym przypadku po prostu muszę odesłać do tych dwóch prac i zachęcić do osobistej analizy, czy badacz ten zasługuje na zaufanie. Mnie zastanawia przede wszystkim to, że Hansel dla poparcia swoich krytycznych wniosków bez problemu przystaje na obserwacje dziewiętnastowiecznych badaczy mediumizmu, a jednocześnie odrzuca te obserwacje, kiedy tylko prowadzą one do wniosków negatywnych, zarzucając im błędną metodologię. Nie jest to postawa godna naukowca.
Z krytyką "sceptyków" jest zwykle tak, że wyławiają wybrane obserwacje, celowo pomijając dane, których nie są w stanie zwykłą drogą wyjaśnić; W tym przypadku byłyby to chociażby szczegółowe dane uzyskane przez Lodge'a na temat swego wuja w Anglii, gdzie medium specjalnie przeniesiono na jakiś czas, aby nie mogło pozyskiwać żadnych danych normalną drogą (przy czym kontrolowano je stale, usuwano dokumenty i fotografie z domów, w których przebywała itd). Pisałem wyżej o "sceptykach" w cudzysłowie, bo moim zdaniem wzorem prawdziwie sceptycznej postawy był tutaj Richard Hodgson, który badał to medium przez wiele lat, w przeciwieństwie do niektórych tu osób, które były może na jednym czy dwóch posiedzeniach, albo nie były na nich w ogóle - jak C. Hansel czy M. Gardner. Hodgson natomiast słynął z demaskowania szarlatanów, nigdy nie bał się wyrażać swojej negatywnej opinii, nawet jeśli miał przeciwko sobie innych badaczy. Przede wszystkim jednak przez wiele lat studiował zagadnienia związane z kuglarstwem, jak kumberlandyzm. Moim zdaniem jego wnioski są tu kluczowe, gdyż odbył nie 2 - 3 seanse z Piper, lecz kilkaset. Hodgson oczywiście byłby autorytetem dla współczesnych "sceptyków", ale warunkiem musiałoby być to, żeby doszedł do tych samych wniosków, do jakich ich zdaniem powinien dojść.
Poniżej załączam link do raportu Hodgsona z tych badań: http://rivail.pl/ind...hp/sklep/histor ... -szczegoly
Moim zdaniem ciężko wyobrazić sobie przypadek, który zadowoliłby w pełni krytyków, jeśli przypadek Leonory Piper, z wszystkimi jego niezwykłymi niuansami i drobiazgami ich nie przekonuje. Mówi się czasami, że niektórzy nie uwierzyliby w duchy, nawet gdyby je zobaczyli, bo ich zdaniem nie ma prawa istnieć coś, co nie powinno istnieć.
Generalnie najlepiej jest "ugryźć" temat bez uprzedzenia, ale też bez zbytniego entuzjazmu, neutralnie - i potem samemu porównać i wyciągnąć wnioski. Nie było chyba zresztą w historii mediów, których nie podejrzewano by o oszustwo, a takie osoby jak Lodge, Hyslop i Hodgson zajmowały się tym przez wiele lat i założenie, że nie uwzględnili w swoich raportach tak oczywistych obserwacji prostych tricków, jak opisane wyżej, wydaje się jeszcze bardziej niedorzeczne. Już prędzej uwierzyłbym w jakąś zmowę między medium a naukowcami niż w coś takiego... Tyle mogę powiedzieć na obronę pani Piper