Z powodu braku czasu nie zdążyłem w porę ustosunkować się do wcześniejszych wypowiedzi, a tu już nastąpiły jakby podsumowania - mam nadzieję, że nie nastąpi zamknięcie tematu? Stąd też, aby nie pozostawać dłużnym, pozwolę sobie jeszcze ustosunkować się do niektórych poruszonych wcześniej kwestii.
Jak można o ruchu Księżyca dyskutować pomijając podstawowe cechy tego ruchu? Jak można dyskutować nad fizycznym wyjaśnieniem charakteru owego ruchu bez odniesienia się do zjawisk fizycznych, z którymi w tym ruchu mamy do czynienia? To właśnie one pozwalają na jednoznaczne określenie natury ruchu naszego naturalnego satelity? Owe kąty nachyleń i „inne takie” tam czynniki, jak choćby wspomniana zasada zachowania momentu pędu MAJĄ KLUCZOWE ZNACZENIE na istotę rozważań i bardzo dobrze zdajesz sobie z tego sprawę. Zdajesz sobie sprawę, bo uciekasz od tego jak od ognia.
Może najwyższa pora skończyć te idiotyczne geometryczno-definicyjne przepychanki i zająć się w końcu konkretnie FIZYKĄ?
Przyznam, że w tym momencie mnie nieco zatkało, bo wydawało mi się, że związek matematyki i fizyki jest nierozerwalny! A tutaj - fizyka kontra matematyka! Przecież cała fizyka w wydaniu szkolnym i akademickim to nic innego, jak tworzenie modeli matematycznych, dających mniejsze lub większe uproszczenie zjawiska, aby można było go analizować i wykorzystywać do celów praktycznych w określonym przybliżeniu. Aby nauczać o termodynamice - trzeba przyjąć założenie gazu doskonałego, aby nauczać o prawie Ohma - trzeba wykluczyć straty cieplne na przewodach elektrycznych, w przypadku analizy ciała poruszającego się w polu grawitacyjnym Ziemi - w modelu teoretycznym trzeba pominąć wpływ oporów powietrza.
Podobnie w przypadku analizowania ruchów Księżyca - analizując je co do zasady, pomijamy te dodatkowe aspekty, jak eliptyczność orbity, nachylenie płaszczyzn orbit itp., które nie wprowadzają nic istotnego co do zasady. Czy ja unikałem jak ognia dyskusji na temat aspektów fizycznych, jak zasada zachowania momentu pędu - po prostu w ogóle się nad tym nie zastanawiałem, gdyż w warunkach istniejącej równowagi, tego rodzaju dywagacje są bezcelowe, one są dopiero istotne przypadku wystąpienia nagłej zmiany (vide zadania szkolne ze zderzenia kul sprężystych). To ma taki sens, jakbyśmy za każdym razem wstając z łóżka zastanawiali się, czy siła grawitacji tym razem nie powali nas na ziemię.
Pozostańmy jeszcze chwilę przy Merkurym.
Specjalnie dla Ciebie zestawiłem ze sobą osiem pozycji planety (odstępy co 1/8 czasu obiegu) z moją grafiką.
Pytania:
Gdzie Ty w obu przedstawionych sytuacjach dostrzegasz różnicę?
W którym miejscu mamy ten 1 obrót Merkurego na 1 obieg?
Przed napisaniem ostatniego postu, kilkakrotnie oglądałem ten filmik (z okienka YT - post #96) i nabrałem przekonania, że Merkury wykonuje jeden obrót wokół własnej osi na jeden obieg po orbicie. Ale dla pewności postanowiłem jeszcze kilka razy go oglądnąć, ale po ściągnięciu na dysk, co pozwoliło na dokładniejszy ogląd. I potwierdzam - rzeczywiście M. wykonuje 1/2 obrotu wokół własnej osi na jeden obieg po orbicie! A więc jest TO SAMO co na Twoim rysunku i jeżeli poczułeś się urażony zakwestionowaniem przez mnie tego faktu - to zwracam honor.
Żeby było jasne, nadmieniam, że przy analizie obrotów M. wokół własnej osi kierowałem się położeniem względem promienia wodzącego wychodzącego od Słońca, gdyż jest to jedyna metoda, pozwalająca ocenić kąt obrotu planety wokół własnej osi niezależnie od położenia obserwatora.
No dobrze, 1/2 obrotu wokół własnej osi na 1 obieg po orbicie, to 1 obrót wokół własnej osi na 2 obiegi po orbicie. To ile w końcu wynosi ten rezonans w przypadku Merkurego - 1:2 czy 3:2? Owszem, można zaobserwować 3/2 obrotu wokół własnej osi, ale jako składowej ruchu na osi układu współrzędnych, pokrywającego się z płaszczyzną orbity Merkurego - tylko, że wtedy Merkury nie wykonuje ruchu obiegowego po orbicie, bo go nie widać, lecz ruch posuwisto-zwrotny po prostej.
I tutaj jest całe sedno sprawy, obejmującej również Księżyc. Kwestia interpretacji tego samego ruchu, związana z pozycją obserwatora. Są wiec 2 możliwości alternatywnego opisu ruchów Księżyca:
1. Wykonuje ruch obrotowy wokół osi przechodzącej przez środek orbity, ale nie wykonuje ruchu obrotowego wokół własnej osi (obserwator znajduje się w środku orbity);
2. Wykonuje ruch obrotowy wokół własnej osi połączony z ruchem posuwisto-zwrotnym, ale tym samym nie wykonuje ruchu obiegowego po orbicie (obserwator znajduje się poza orbitą, ale w jej płaszczyźnie - tylko czy my jesteśmy
extraterrestials?).
Twierdzenie, że Księżyc wykonuje jednocześnie ruch obrotowy wokół własnej osi i ruch obiegowy - to jest właśnie ta ściema, o której wspominałem na wstępie, polegająca na łączeniu ruchów K. z dwóch opisów alternatywnych, które należy traktować rozłącznie.
Wybacz, ale nie mam pojęcia co to jest "wektor prędkości obrotowej". Czyżby jakieś Twoje kolejne "odkrycie"?
Przejęzyczenie w ferworze dyskusji - mogłeś mnie po prostu sprostować, bo nie sądzę, abyś nie wiedział, że chodzi o wektor prędkości kątowej, określany wg reguły śruby prawoskrętnej - mówiąc po prostu, chciałem się upewnić się, czy zakładasz, że Ziemia i Księżyc obracają się w tym samym kierunku, czy przeciwnie, bo jeden z Twoich rysunków przedstawiał sytuację o założeniu sprzecznym z pokazanym efektem.
Chwała kambryjskim naukowcom, że to odnotowali i przekazali potomności.
To pełne arogancji stwierdzenie tylko potwierdza ignorancję prezentowaną przez Ciebie w tym wątku. Takie rzeczy jak długość doby można określić bez pomocy "kambryjskich naukowców". Chyba najwyższa pora się nieco dokształcić ...
Czyżbyś nie miał za grosz poczucia humoru? Ale nie chodziło mi tylko o robienie sobie jaj - poraża mnie nonszalancja naukowców, którym wydaje się, że dokładnie wiedzą, co było przed milionami lat na Ziemi lub co jest na planetach odległych o dziesiątki lat świetlnych.
Nie wiem, co ma wspólnego z ruchami Księżyca kwestia pór roku, zależna od kąta nachylenia osi obrotu Ziemi do płaszczyzny ekliptyki? Podobnie - zjawisko zaćmienia Słońca, zależne tylko od położenia płaszczyzny orbity Księżyca, zajdzie niezależnie od tego, czy Księżyc będzie się obracał wokół własnej osi, czy nie, od strony optycznej nie ma to żadnego znaczenia.
Powiedz, że tylko udajesz takiego ciężko kapującego.
Pory roku nie mają znaczenia. Znaczenie ma jednak fakt je powodujący - stały kąta nachylenia osi wirowania Ziemi, będący fizyczną konsekwencją zasady zachowania momentu pędu. I o zwrócenie uwagi na tę podstawową kwestię mi chodziło, gdyż dokładnie z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w przypadku Księżyca. A to jednoznacznie dowodzi, że Księżyc wokół własnej osi musi wirować. Czy tego chcesz, czy nie …
Nie bardzo widzę związek między wartością momentu pędu, a kątem nachylenia osi wirowania Ziemi, jak również zasadność implikacji, polegającej na zmuszeniu tym sposobem Księżyca do wirowania, poprzez ten kąt nachylenia. Zresztą - nie mam nic przeciwko temu, aby K. wirował wokół własnej osi, tylko nie chciałbym, aby przy okazji robił mnie w konia, pokazując tylko jedną swoją stronę.
A jak to jest ze sztucznymi satelitami Ziemi? Też obracają się wokół własnej osi?
To zależy od ich przeznaczenia. Jedne nie będą się zupełnie obracać, zachowując swoją przestrzenną orientację (np. satelity wyposażone w instrumenty służące do obserwacji kosmosu), a inne będą do obrotu wzdłuż jednej lub więcej osi zmuszone (np. satelity meteorologiczne).
Wywołałem sprawę sztucznych satelitów, gdyż jest ona istotna z punktu widzenia tej dyskusji, gdyż można tutaj zastosować analogie do satelity naturalnego. Nie siedzę jednak na tyle głęboko w tym temacie, aby wypowiadać się z przekonaniem, tym bardziej, że nie ma na ten temat bliższych informacji. Cytowane przez Ciebie zdanie:
Odpowiednią orientację w przestrzeni zapewnia stabilizacja aktywna, dokonywana za pomocą małych silników rakietowych lub systemów żyroskopowych.
w sumie nic bliższego nie wyjaśnia na temat położenia satelity względem toru orbitalnego, mówi tylko jak dokonywana jest korekta położenia - też nie wiadomo, czy dokonywana w sposób ciągły, czy tylko okresowo. Na razie chciałem tylko zwrócić uwagę na tę opcjonalność obrotu satelity wokół własnej osi - bo tym sposobem bierze w łeb wyrażone wyżej Twoje twierdzenie o przymusie wykonywania przez Księżyc obrotów wokół własnej osi.
Jak zachowuje się młot po puszczeniu go przez sportsmenkę? Kula młota się obraca (szczególnie ładnie to widać w pierwszej fazie lotu). Tempo obrotów kuli odpowiada tempu wcześniejszych obrotów sportsmenki (pomijam tu nieznaczną różnicę spowodowaną przekazem niewielkiej części momentu pędu względnie lekkiej lince z uchwytem, które wraz z lecącą kulą się obracają).
Kula wyrzuconego młota obraca się? Bo trudno to ocenić po zachowaniu linki, które zależy od oporów powietrza. A jeżeli obraca się - to wokół jakiej osi i jak skierowanej - bo jeżeli własnej, to znaczy, że przed wyrzutem, wykonując obrót wokół sportsmenki na naciągniętej lince, też musiałaby wykonywać obrót wokół własnej osi, mając w pogardzie krępującą ją linkę? Bo inaczej zasadę zachowania momentu pędu możemy sobie wsadzić do butów.
Inaczej, czy jesteś w stanie wyobrazić sobie jakieś zdarzenie, na skutek którego krzesełko straci swoją domniemaną synchroniczność i zacznie obracać się w stosunku np. 1:2? Uderzenie nawet pokaźnym głazem, jeżeli tylko nie spowoduje oderwania krzesełka od ramienia, nie wpłynie ma jego "synchroniczność obrotów wokół własnej osi".
Przy sztywnym zamocowaniu krzesełka do konstrukcji karuzeli, synchroniczność - jakkolwiek by ją rozumieć - jest zapewniona
ex definitione.
Natomiast już wcześniej chciałem wspomnieć o modelu karuzeli, dzisiaj już raczej nie widywanym - ale nie chciałem komplikować dyskusji. Chodzi mianowicie o model z krzesełkami zawieszonymi swobodnie na łańcuchach, które to krzesełka mogą obracać się wokół własnej osi, w jedną czy w drugą stronę, niezależnie od obrotów całej konstrukcji. Tę właściwość wykorzystywali niektórzy użytkownicy tych rozrywkowych urządzeń (ja do nich nie należałem), aby sobie "dodać adrenaliny", chociaż zdaje się, że było to zabronione ze względu na bezpieczeństwo. Na takiej karuzeli wszystkie kombinacje ruchów są możliwe.
Chciałbym jeszcze nawiązać do Twojego przykładu woła w kieracie. Otóż przyszedł mi do głowy jeszcze lepszy pomysł, opisujący to zjawisko i bardziej adekwatny do sytuacji z Księżycem - mianowicie motocyklista jeżdżący po tzw. beczce (akrobacje motocyklowe). Czy on też obraca się wokół własnej osi, bo przecież nic go nie wiąże ze środkiem obrotu, jak w przypadku karuzeli lub kieratu?