Do czego zmierzam, otóż jakieś półtora roku temu trafiłam na owe forum i odkryłam nowy świat, który pozwolił mi zrzucić klapki z oczu. Musiałam również przewartościować dotychczasowe wartości. Jednym z rezultatów tego, było odrzucenie katolicyzmu. Poukładałam sobie to wszystko od nowa i doszłam do takiego punktu, gdzie nie wierzę w żadną znaną na ziemi religię (wychodzę z założenia, że religie wymyślił człowiek, wiem też, że przypisuje się takie rozumowanie ateizmowi), ale również nie jestem ateistką, ponieważ reinkarnacja jest dla mnie podstawą. Moje przekonania się na niej opierają i wiele wartości.
Muszę coś napisać jak takie wyznanie czytam.
Ja też kiedyś trafiłem na to forum i odkryłem nowy świat
ale tylko do czasu. To tak nie działa.
O tyle mi łatwiej może, że akurat religię odrzuciłem sam bez dostępu do Internetu i bez kontaktu z kimkolwiek o tym. To tylko moja osobista droga przemyśleń opuszczonych godzin szkolnych w liceum
Więc to było szczere i nieodwracalne.
Ale jeżeli chodzi o samą istotę problemu i to forum i jemu podobne...to muszę Ci coś napisać. Pierwszy przykład z brzegu...Jackowski. Kiedyś jak pierwszy raz o nim się dowiedziałem to byłem właśnie zafascynowany i nowy świat. Broniłem go jak się dało. Po latach przeszedłem dokładnie do drugiego obozu. Komuś się to może wydać bezsensowne, że można przejść od tak z + na -. Ale po latach wiem doskonale czemu tak się dzieje. Dzieje się tak dlatego, że
wiedzy zapodanej nam na tacy nie weryfikujemy ! Niekoniecznie z naszej winy. Czasami po prostu takiej wiedzy nie da się zweryfikować w żaden sposób. Ale druga wersja jest taka, że nie mamy czasu jej weryfikować albo nam się nie chce. I ta druga jest moim zdaniem częstsza. Tu doskonale napisałem w czym rzecz:
Odnośnie JackowskiegoCo ciekawe forum, na którym broniłem Jackowskiego ( z którego przeklejone są powyższe cytaty ) to było Zeitgeist Movement. Zapisałem się tam zafascynowany filmami Zeitgeist
I znów była ta sama procedura, uwierzyłem we wszystko na ślepo co mi pokazano w Zeitgestach. Pełen optymizmu zapisałem się na tamtym forum by...zmieniać świat. Odszedłem bo mi się nie podobało brak tam duchowości ( między innymi też to wyszło w kłótni o Jackowskiego ). Po jakimś czasie jednak przestałem w gościa wierzyć i przyznałem rację temu co tam było przeklejając cytaty. Znowu Zeitgest tak mnie zafascynował, że popełniłem znowu obszerny post na prawda2info by go bronić. Dziś bym tego nie zrobił drugi raz. Bo dziś wiem o co w tym wszystkim tak naprawdę chodziło.
A więc chodziło dokładnie o to o czym założyłaś temat.
Szukałem swojej przynależności by się określić. Tematy można tu mnożyć. Można mówić tu o UFO, OOBE, magii ale też takich rzeczach jak 11 września. Tu tak naprawdę nie chodzi o temat sam w sobie tylko wieczne szukanie określenia siebie. W sumie to chyba ludzkie. Problemem jest to, że próbujemy wpisać siebie dokładnie w scenariusz nam podany bo tak ma być i już. U mnie przełom nastąpił kiedy ostatnim moim bastionem zafascynowania była Święta Geometria. Standardowo zapisałem się na forum temu poświęcone i broniłem tych ideii. Do czasu kiedy postanowiłem zweryfikować pewne niuanse dotyczące wpływu fraktalności materiałów na rośliny. Czyli, które sprzyjają życiu, a które nie. Z przeprowadzonych przez mnie eksperymentów nijak nie chciało wyjść to co głosi Dan Winter. Ale po ogłoszeniu tego na owym forum czekało mnie tylko jedno w stylu "nic nie rozumiesz, źle robisz eksperyment a Dan ma rację". Próbowałem więc dalej z poprawkami ale nic mi nie wyszło tak jak miało.
Wniosek jaki do mnie dotarł był taki: i to co odrzuciłem dawno temu było bzdurne ale też to nowe co przyjąłem też było bzdurne. Trafienie na to forum i inne podobne założyło mi nowe klapki na oczy. Po prostu tego wcześniej nie dostrzegałem albo nie chciałem przyjąć do wiadomości.
I przed tym Cię przestrzegam, zrzuciłaś jedne klapki a możesz założyć nowe...nie wiedząc o tym albo nie chcąc wiedzieć o tym. Mam bowiem wrażenie, że człowiek musi się określić po to...by nie być nikim. Bo coś być musi. Bo człowiek musi wiedzieć, co i jak. Bo musi mieć sens istnienia. Musi wiedzieć co po śmierci. Co go czeka. Po co to wszystko istnieje. Na wszystko musi mieć wytłumaczenie. Tylko przynależność do czegoś daje nam poczucie z gatunku "nie jestem sam inni też tak myślą więc wszystko ze mną ok". Więc każdy jakoś tam się określa. Ja w tej chwili nazwał bym siebie "cząstką wszechświata". Tworzy to świadomość ogromu tego co mnie otacza ale też budowy tego. Obserwacje mikro i makro. Dopuszczenie do świadomości nowoczesnej nauki ale też wierzeń i własnych przeczuć.
I pewnie powinienem zakończyć jakąś receptą, którą w końcu wymyśliłem. No więc, ja uznałem, że każdy może wierzyć w co chce dlatego, że w większości tematów nikt nie ma dowodów na nic ( chociaż są tematy gdzie są dowody i wtedy trzeba się z nimi liczyć ). Każdy więc może mieć rację. Wracając więc do własnych korzeni stwierdziłem, że i katolicyzm może mieć plusy. W każdej historii jest w końcu ziarnko prawdy. Z każdej historii można wyciągnąć coś dla siebie nie wierząc w nią jako całość. Liczy się tylko to co dla nas ma sens, to co sprawia radość, szczęście, spokój, harmonię. To wyznacznik, wszystkie pozytywne emocje wewnątrz są wskaźnikiem. Wystarczy więc słuchać siebie a historie innych ludzi...czytać, analizować i wyciągać co dobre dla siebie... Mam nadzieje, że z mojej historii też coś wyciągniesz dla siebie