Jaku piszesz:
Przemo, a może zamiast tryskać ironią i jadem, zapoznałbyś się "na szybko" z metodami tzw. przenoszenia wysokości, stosowanymi od niepamiętnych czasów przez budowniczych? Pisze Ci to geodeta z wykształcenia i wykonywanego od lat zawodu
Nie mam pojęcia o geodezji więc zapytam Ciebie jako fachowca.
Czy możliwe było przyrządami sprzed ponad 4 tysiącleci tak dokładne wytyczenie i zniwelowanie terenu? Jakie to były przyrządy? O jakiej dokładności? Jakich metod używano?
Czy Twoim zdaniem taka precyzja była potrzebna przy budowie, podobno, grobowca?
Jaki jest margines błędu w dzisiejszej geodezji przy wyznaczaniu działki prawie 53 000 m2?
Przemo, ja z kolei nie mam pojęcia jak to wyglądało w starożytnym Egipcie, bo niby skąd?, ale może powiem Ci jak prostymi metodami można podobny problem rozwiązać.
Czy byłoby to możliwe kilka tysiącleci wstecz - oceń sam. Niwelacja, wyrównanie, splantowanie dużej przestrzeni z dużą dokładnością. Trudne? Niekoniecznie.
Jak słusznie już wcześniej zauważył Mariush aż prosi się wykorzystać do tego celu coś oczywistego, będącego zawsze pod ręką (no, nie wszędzie...
) i łatwo dostepnego, czyli naszą kochaną wodę.
Z pewnością wiesz Przemo co to
szlaufwaga, prawda? Najczęściej długa, przezroczysta rurka, do której wlewa się wodę - wiadomo, że na obu krańcach poziom lustra będzie identyczny - taka już natura cieczy i grawitacji ziemskiej (pomijamy lepkość, gęstość itd.)
Nie podejrzewam Egipcjan z IV dynastii o chomikowanie długich, plastikowych rurek ale tak myślę, że spokojnie można je zastąpić np. długimi rynienkami z drewna. Długimi na - nie wiem - 2,3 może 5 metrów? Wszystko zależy od konstrukcji. Napełniamy taka rynienkę wodą i już mamy przyrząd, dzięki któremu możemy przenosić w terenie stałą wysokość/stały poziom odniesienia.
Jak? Ano w najprostszy mozliwy sposób. Wokół planowanego placu budowy wbijamy w ziemię drewniane pale. W takiej odległości od siebie jaki rozmiar (długość) posiada nasza rynienka. Pale muszą być na tyle wysokie aby sięgały ponad najwyższą "górkę" na naszym terenie przeznaczonym pod budowę. I teraz wstawiamy wypełnioną wodą rynnę między pierwsze dwa paliki w taki sposób aby lustro wody znalazło sie na naszym "zerze budowy" czyli umownym poziomie odniesienia, od którego potem trzeba będzie odmierzać wszystkie projektowane miary "w dół" czy "w górę".
Innymi słowy : podnosimy rynienkę z wodą dotąd aż lustro wody znajdzie się na odpowiedniej dla nas wysokości i wtedy po obydwu stronach rynny, zaznaczamy na drewnianych palach pożądany poziom. Malujemy farbką, ryjemy rylcem czy wbijamy starożytny gwóżdż - dowolnie, byle przy ustabilizowanym lustrze wody w rynience zaznaczyć to na obu sąsiadujących palach.
I dalej już z górki : przechodzimy z rynienką do pali nr 2 i 3 wykonując te same czynności (podnosimy bądź opuszczamy rynnę aby "zgrać się" lustrem wody ze znacznikiem na palu nr 2), zaznaczamy poziom na palu nr 3 i przechodzimy między pale nr 3 i 4. I tak dalej, i tak dalej... aż zatoczymy np. okrąg (prostokąt, kwadrat czy inna - niekoniecznie foremna figura też może być - i dojdziemy na powrót do palika nr 1, z którego startowaliśmy.
Jeśli nasi "starożytni pomiarowi" byli niezwykle dokładni, ręce im nie drżały a woda ognista (albo piwo pewnie
) pozostała na kwaterach to możemy się spodziewać, że zamykając się powtórnie na palu z którego zaczynaliśmy uzyskamy zbliżony "wodny odczyt" w rynience.
Oczywiście, może się zdarzyć, że niedokładności w zaznaczaniu poziomu na poszczególnych palikach, niezbyt dokładnie "uspokojona" tafla wody na poszczególnych odczytach i inne błędy spowodują rozminięcie się na zamknięciu np. o 5, 10 czy nawet 20 cm - jasne. Ale od czego jest "rozrzucenie błędów"? Mierzymy ile nam sie na koniec nie zgrało, dzielimy to przez ilość wszystkich, zaznaczonych palików i o otrzymaną wartość korygujemy po kolei poszczególne znaczniki na palach, za każdym razem sumując narastającą wartość naszego błędu.
Czyli jeśli po zatoczeniu całego obiegu wokół placu budowy wyjdzie nam np. 30 cm rożnicy na pierwszym/ostatnim palu, a wszystkich palików było np. 60 to wartość "korekcyjną" mamy 30/60=0,5 cm. I o tyle na drugim paliku przesuwamy w górę lub w dół nasz zrobiony wcześniej znacznik. Na trzecim palu o 0,5+0,5 czyli 1 cm, na kolejnym o 1,5 cm itd...
W ten sposób wyrównujemy całość, powodując, że poszczególne znaczniki na palach "najeżdżają" bezproblemowo na nasz oczekiwany "poziom odniesienia".
Oczywiście przedstawiona sytuacja zakłada, że nasz błąd pomiaru wynikał z tego o czym pisałem : niedokładności na poszczególnych odcinkach ale tak to najczęściej wygląda na budowie - zmorą są tzw. błędy powtarzalne, które trudno czasem zaobserwować podczas pomiaru (są niewielkie) ale sumując się powodują sporą różnicę na koniec.
Piszę o tym dlatego, ponieważ zawsze może zdarzyć się sytuacja, że np. podczas któregoś z odcinków pomiarowych komuś z "mierników" poślizgnęła sie noga, ręka czy cokolwiek innego, ale bał się do tego przyznać i zaznaczył na szybko gdzie popadło - np. pół metra wyżej czy niżej
Efekt takiej pomyłki oczywiście nas na koniec zmrozi - haniebnie nie trafimy na zakładaną na wstępie wysokość. Ale coś takiego stosunkowo łatwo jest wykryć robiąc pomiar kontrolny - w tym wypadku po prostu raz jeszcze przemierzając trasę naszej "niwelacji".
W taki oto sposób można opasać całą budowę wyznaczonymi miejscami z narzuconym, zanznaczonym stałym poziomem odniesienia. I oczywiście podałem to w uproszczeniu - przy takich gabarytach jak pole podstawy piramidy Cheopsa trzeba by to wszystko zagęścić "do środka" aby dostęp do projektowanego "zera budowy" był w każdym miejscu bezproblemowy. Ale to oczywiście też można zrobić w podany powyżej sposób - ograniczeniem jest tutaj tylko wyobraźnia kierownika budowy
Sporo tekstu nagryzmoliłem, wybaczcie jeśli jest to nieco chaotyczne - ale przyznacie, proste to jest i nie wymaga kosmicznej wiedzy raczej.
Na Twoje pytanie
Przemo, czy potrzebna była taka prezyzja przy budowie tak ogromnej budowli odpowiem : nie wiem
Wszystko przecież zależy od założeń. Jak i w każdej innej dziedzinie. Natomiast powiem Ci, że bez problemu jestem w stanie wyobrazić sobie taką oto scenkę :
Aktorzy :
1. Hemon - niech będzie, że to ten typ projektował Wielką Piramidę
2. Szef budowy/kierownik odcinka
[Hemon]
Ale pamiętaj, że wszystko tu ma być równe jak stół!!![kierownik budowy] - klękając :
Tak Panie! Stanie się wedle Twej woli Panie![Hemon]
No! Bo pamiętaj, że mrówki czekają a ja mam cały słoik miodu od Chu-fu i chętnie nim wysmaruję twoją łepetynę wystającą ponad piasek![kierownik budowy]
To nie będzie konieczne Panie! Nie będzie! Mam 300 ludzi! I tak długo będą latać z rynną aż będzie tutaj płasko i równo jak na podłodze w świątyni Chu-fu![Hemon]
No!Na Twoje ostatnie pytanie
Przemo o marginesie błędu przy wyznaczaniu działki nie wiem co odpowiedzieć gdyż nie do końca rozumiem co masz na myśli.
Czy chodzi Ci o to z jaką dokładnością można wyznaczyć w terenie poszczególne punkty załamania granic danej działki?
Czy chodzi Ci raczej o powiązanie rozmiarów wyznaczanego na gruncie obiektu z dokładnością wyznaczenia? Musisz sprecyzować pytanie, ponieważ nie łapię w czym rzecz a chętnie odpowiem.