Nie jestem pewien czy temat był na forum,przeszukałem wszystko i chyba jednak NIE.Temat jest niezmiernie ciekawy i wciąga jak diabli.
Eksplozja UFO w Tapanui, Nowa Zelandia, 1178 r.1. Legenda Maoryska z Mataura:
W warownej wiosce maoryskiej {obecnie przeksztalconej w male miasteczko}, pozniej nazwanej "Mataura", wszystko zaczynalo sie jak w typowy poranek zimowy owczesnego roku {1178}. Wioska ta zlokalizowana byla gleboko na poludniu Wyspy Poludniowej Nowej Zelandii. Polozona na szczycie lokalnego wzgorza panowala ona nad okolica, z gory patrzac na parujaca w porannym sloncu sawanne upstrzona koronami majestatycznych drzew lokalnie nazywanych "totara" jaka rozciagala sie od horyzontu po horyzont. Maoryscy wojownicy na strazy w wiezyczkach obserwacyjnych slyszeli dochodzace z tej sawanny glosne nawolywania zerujacych super-ptakow "Moa" oraz odglosy gluchych stapan wzbudzane przez te olbrzymy wielkosci dzisiejszej zyrafy. Ludzie wlasnie ukonczyli poranny posilek i rozgladali sie za ocienionym miejscem do odpoczynku aby uniknac palacych promieni slonecznych. Duszne sub-tropikalne powietrze bylo wciaz chlodne, aczkolwiek jego temperatura szybko rosla. Niespodziewanie, wojownicy na strazy dostrzegli ten z lekka nachylony ku poludniu, prawie pionowy, cygaro-ksztaltny obiekt o pokarbowanych bokach wygladajacych jak rog lowionych przez nich niektorych stworzen morskich {patrz ilustracja na prawo}. Szybowal on bezszelestnie po zachodniej stronie nieba, jarzac sie intensywnie. Wartownicy zakrzykneli ostrzezenie "mata-ura", "mata-ura". W starozytnym jezyku maoryskim okrzyk ten byl odpowiednikiem dla dzisiejszego zawolania "UFO", "UFO". Dla upamietnienia po wsze czasy tragicznych wydarzen jakie za chwile mialy nastapic, owa malenka maoryska miejscowosc nazwana pozniej zostala "Mataura" wlasnie od owego okrzyku wartownikow. Wszyscy zerwali sie aby popatrzec. Ogladane od spodu cygaro mialo ksztalt poziomo karbowanej kolumny lub rogu o dyskoidalnej podstawie jarzacej sie silnym bialym swiatlem jak tarcza Ksiezyca w pelni {patrz rysunek ponizej na prawo}. Cygaro zatrzymalo sie dokladnie ponad warowna osada, sledzone z nabozna uwaga przez wszystkich jej mieszkancow zaalarmowanych okrzykami wartownikow. Bylo tak ogromne ze jego cien siegal daleko poza granicami palisady. Po dluzszym nieruchomym zawisie cygaro ruszylo na wschod w kierunku nastepnej osady, w poblizu miejsca zlokalizowania jakiej wyroslo pozniej miasteczko nazywane Tapanui. Jego lot sledzily rzesze Maorysow. Osiagnelo ono wzgorze ktore obecnie nazywane jest "Puke-ruau" {w jezyku maoryskim "puke-ruau" znaczy "wzgorze-ktore-wstrzasnelo-swiatem"}, na czubku jakiego owa nastepna osada byla zlokalizowana. Po chwilowym zawisie nad owa osada Puke-ruau, od gornego konca cygara probowal odlaczyc sie pojedynczy statek. Cos jednak nie wyszlo z manewrem rozlaczania, bo nagle z cygara buchnal oslepiajacy blysk. Dla znacznej liczby Maorysow blysk ten byl ostatnim widzianym obrazem, bowiem jego zar w ulamku sekundy spopielil ich ciala. Ci nieliczni ktorzy przez przypadek stali oslonieci przed jego niszczaca moca zaczeli przezywac istny koniec swiata. Ziemia zakolysala sie pod uderzeniami okolo siedmiu serii poteznych eksplozji. Powietrze zgestnialo od zaru prawie uniemozliwiajacego oddychanie. Wszystko dookola buchnelo plomieniami. Garstka ciagle jeszcze zywych Maorysow z panika rzucila sie do pobliskiej rzeki, jednakze do wody dotarlo juz zaledwie kilku z nich. Ci nieliczni ktorzy przezyli szerzaca sie zaglade z trwoga opowiadali pozniej swoim nastepcom jezace wlosy opowiesci o oceanie plomieni jaki rozciagal sie od horyzontu po horyzont i ogarnial wszystko dookola, o huraganie jaki zdzieral powierzchnie gleby i jak brzytwa zgalal pnie ogromnych drzew totara tuz przy korzeniach, o ognistej grzybiastej chmurze jaka palila ich skore, o goracym pyle rozsadzajacym pluca, o rozpalonych do czerwonosci kamieniach wielkosci budynkow jakie z gwizdem nadlatywaly gdzies z nieba, o ogromnych falach wzburzonego oceanu wdzierajacych sie gleboko w lad, oraz o wielu latach niespotykanego zimna, ulew, powodzi, glodu, chorob, smierci i rozkladu jakie nadciagnely potem.
W Nowej Zelandii do obecnych czasow przetrwal niezwykly monument owych przerazajacych wydarzen. Jest nim nazwa malego miasteczka "Mataura", ktora jest starozytnym odpowiednikiem dla dzisiejszego terminu "UFO". Stad Mataura jest prawdopodobnie jedynym miastem na swiecie jakiego nazwa posiada tak dramatyczne pochodzenie, tak niezwykla historie i tak niekonwencjonalne znaczenie.
Opowiesci podobne do opisanej powyzej do dzisiaj powtarzane sa przez potomkow bylych wojownikow maoryskich z wioski Mataura. Mi opowiedzial ja niejaki Mr Allan CHITTOCK (Waikoikoi, 5 R.D. Gore, New Zealand). Sa one jedynie niewielkim przykladem ogromnego bogactwa maoryskiej tradycji mowionej dotyczacej tzw. "Nga Ahi o Tamaatea", t.j. legendarnych ogni ogromnego pozaru jakie w nowozelandzkim pismiennictwie znane sa lepiej pod ich angielska nazwa "The Fires of Tamaatea" (t.j. "Ogni Tamaatea"). Do dzisiaj przetrwaly one poprzez przekazywanie z ojca na syna przez nowozelandzkich tubylcow zwanych Maorysami (po angielsku "Maori"). Glownym bohaterem wszystkich tych legend jest mityczny wodz "Tamaatea", przez niektore plemiona zwany tez "Tamau". Jesli jego nazwisko rozbic na maoryskie slowa "Ta-ma-Atea", wowczas daje sie je tlumaczyc jako "potezny-z-przestrzeni-kosmicznej". Natomiast po jego rozbiciu na slowa "Tama-Atea" oznacza ono "Syn-Kosmosu" lub "Syn-Wszechswiata" (t.j. slowo "Tama" oznacza "syn" - corke mozna opisac slowami "Tama-Hine", zas slowo "Atea" uzywane jest w kilku roznych znaczeniach, m.in. obejmujacych "kosmos", "wszechswiat", "przestrzen kosmiczna" i "niebo w sensie kosmosu" - z wylaczeniem jednak znaczenia "niebosklon" dla okreslenia ktorego Maorysi uzyliby odmiennego slowa "rangi"). Tama-Atea pochodzil z gwiazd, przybywal na Ziemie na swoim dyskoidalnym statku kosmicznym zwanym "Mata-ura" lub "Mata-aho" (co doslownie znaczy "tarcza lub oblicze promienistego swiatla" i jest maoryskim odpowiednikiem dla dzisiejszego terminu "UFO"), posiadal moce magiczne, latwo wpadal w gniew, zas rozgniewany byl w stanie spalic cala Ziemie powodziami ognia, pochylic kontynenty, wybic cale gatunki zwierzat (np. ptaka Moa), itp. Informacja przewijajaca sie jako glowny motyw wszystkich tych legend o "Ogniach Tamaatea" podaje, ze ogromny wehikul "synow kosmosu" dowodzony przez Tamaatea eksplodowal w dawnych czasach nad Nowa Zelandia, rozsiewajac pozary, smierc i zaglade dotykajace wszystko co zylo na terenie tego kraju. Eksplozja spowodowala tez pochylenie Ziemi i sprowadzila zimny klimat do Nowej Zelandii.
Materiał zawiera dużo zdjęć i jest bardzo obszerny także po reszte odsyłam na stronę autora:
http://energia.sl.pl/tapanui_pl.htmJak dla mnie temat jest bardzo wiarygodny aż dziwi mnie fakt że zdarzenie zostało tak szybko zapomniane.Możnaby powiedzieć że zlekceważone a szkoda.Szukałem miejsca na GoogleEarth,ale coś bezskutecznie(dopiero zacząłem się bawić tym programem)pomoc weteranów mile widziana,mam namyśli namiary zdarzenia.Zapraszam do komentowania :-D