Napisano 31.12.2010 - 00:33
Napisano 31.12.2010 - 17:20
Witam wszystkich. To mój pierwszy post.
Chciałbym zwrócić uwagę na coś, co zostało pominięte w toku dyskusji. Chodzi mi o zaznaczenie, że teoria ewolucji i powstanie życia to dwie odrębne sprawy. O ile na powstanie życia teorii jest kilka, to tak naprawdę niczego nie wiadomo oprócz jednego faktu - życie na Ziemi zaistniało, i dopiero na to pole wkracza teoria ewolucji wyjaśniająca mechanizmy i ramy czasowe (tempo mutacji) narastającej złożoności. Na tym polega jej rola z której się świetnie wywiązuje.
Co się tyczy fragmentu o "wszechświat nie miał tyle zasobów i czasu aby przez szereg mutacji dojść do tego co mamy"... jeśli życie powstało na Ziemi to na mutacje miało co najmniej 3,5 mld lat. Jeśli gdzieś w kosmosie to teoretycznie 14mld lat. Faktycznie przez 3 mld lat niespiesznie to szło. Pierwsze stromatolity - efekt działalności jednokomórkowych sinic - datowane są na 3,2 mld lat, a pierwsze wielokomórkowce, którym się udało zostawić ślad w zapisie skalnym (tzw wendobionty czy fauna ediakariańska) na 542 mln lat.
Może więc nie tyle statystycznie niskie są szanse powstania prostego życia (skoro pojawiło się ledwo młoda Ziemia ostygła*) co przeskoczenie na wyższy poziom organizmów wielokomórkowych? Może szansa była przyzerowa, ale pierwotniaki miały na swoje spontaniczne mutacje trzy tysiące milionów lat (kolega lubi dużo zer więc sobie rozpisze), i jak wiemy udało się, a ewolucja ruszyła z kopyta w "kambryjskiej eksplozji życia".
*przy założeniu że życie powstało na Ziemi. Jeśli powstało gdzieś w kosmosie, to i tak miało na powstanie kilkanaście mld lat.
PS. tylko co to tego wszystkiego ma ateizm?
Sam tytuł tematu jest po prostu idiotyczny. To może Einstein też był na bakier? Cyrk.
To pokazuje bezradność autora w normalnej dyskusji, jego orężem są inwektywy, najlepiej jeśli brzmią fajnie Oczywiście zachowuje jakieś pozory obiektywizmu - ale przecież swój pogląd wyraził formułując tytuł. Próbuje wyleczyć swoje kompleksy?
Napisano 31.12.2010 - 20:26
Zarzucono ci błąd w rozumowaniu w kilku postach, na przykład:Tylko tyle, bezradność ? Zarzuć mi błąd w rozumowaniu. Wykaż że się mylę podając takie a nie inne liczby.
Tylko w tytule widzisz problem ?
(...)
Co z tego, że Dawkins uznaje ewolucję i jednocześnie jest ateistą? Nadal nie ma żadnego związku pomiędzy ewolucją a ateizmem - jeśli uważasz, że Dawkins nie powinien się wypowiadać na tematy związane z istnieniem bożków, to... no właśnie, nadal - co ma do tego ewolucja?Dzięki za merytoryczny post.
Słuszna uwaga, co do tego ma ateizm.(...)
Moje frustracje na temat nauki biorą się z tego że np taki fachowiec Dawkins (specjalista w swojej dziedzinie) bierze się za coś co nie ma nic wspólnego z nauką (tylko z kasą). Nie lepiej dla nauki było by gdyby nadal badał enzymy, białka aminokwasy itp?
Tak samo jak ksiądz, który jest (powinien) zupełnym ignorantem w dziedzinie seksu i nie powinien prowadzić nauk na ten temat; jak bezdzietna psycholożka nie powinna uczyć jak wychowywać dzieci. Podobnie i naukowiec nie powinien wykorzystywać swojej wiedzy w domenie która z nią nie ma nic wspólnego.
Odniesiono się w postach, do których podałem ci linki. Dlaczego je zignorowałeś?Jeśli jednak już się zajmie to niech przynajmniej merytorycznie odnosi się do matematyki.
Rozumiem zatem, że naukowiec nie powinien podważać też twierdzenia, że istnieje niewidzialny różowy jednorożec wymykający się wszelkiej naukowej aparaturze? Tak samo jak ty nie powinieneś mówić, że Anubis i Sobek nie istnieją, bo nie jesteś ich wyznawcą?Jak mawiał Lewis, nauka nie jest w stanie opisać, zaprzeczyć czy też udowodnić czegoś co z założenia jest poza nauką. Kiedy naukowiec bierze się za taką działkę to tylko kpi z siebie. Na marginesie; Dawkins zaprzecza istnieniu Boga ale nie wyklucza istnienia zielonych ludzików. Zapytany co jeśli jednak po śmierci spotka Boga odpowiada "stary dlaczego tak się ukrywałeś".
Ponownie - co to ma do ewolucji? Ja w podręcznikach opisujących ewolucję nie widzę żadnych kpin etc. Nie wspomnę nawet o tym, że w obliczu miażdżącego materiał€ dowodowego, który popiera fakt, że Ziemia istnieje dłużej niż 10.000 lat (skamieliny, DNA, datowanie różnymi metodami - nie tylko węglem, kosmologia i astronomia ogółem, geologia i tony innych rzeczy) twierdzenie, że "świat powstał kilka tysięcy lat temu - i jego tworzenie trwało kilka dni" raczej rzadko kiedy jest traktowane poważnie. Tak samo, jak poważnie nie traktuje się ludzi sugerujących, że Ziemia jest płaska albo wierzących w teorię geocentryczną.Dla mnie nie jest problemem wierzący czy też ateista. Wkurzają mnie metody gaszenia oponenta, które dobrze poznałem na uczelni. Metody kpiny, zepchnięcia na margines. Widziałem wielu stłamszonych. Zresztą, sami na paranormalne o tym piszecie ile to zagrywek było względem free energy itp.
Jeśli coś nie jest naukowo udowodnione, to nie istnieją jakiekolwiek racjonalne podstawy, aby takie coś uznawać za prawdę. Wyjątkiem są kwestie subiektywne, takie jak "lubię tą zupę" czy "podoba mi się muzyka tego zespołu". Nie są to jednak rzeczy, które da się obiektywnie zweryfikować, w przeciwieństwie do tego, czy coś istnieje, czy nie. Coś istnieje - są na to dowody. Nie istnieje (na 99,9%) - dowodów na to nie ma, więc skąd w ogóle wniosek, że istnieje?Wielkim nietaktem jest pisanie na paranormalne kogoś kto kurczowo trzyma się oficjalnej wyroczni nauki.
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych