I linkowałem też coś, co musiałbym powielić chcąc wyrazić opinię. Więc po prostu zrobię "k-w"
Niespodzianka: terapia Gersona działa! Oto link do badania twierdzącego, że pacjenci poddani terapii Gersona żyli dłużej niż wynosi średnia przeżywalność pacjentów poddawanych standardowym zabiegom medycyny konwencjonalnej. No, OK, są pewne zastrzeżenia. Badanie pochodzi z Gerson Research Organization, przeprowadzone zostało w klinice w Tijuanie, nie informuje się, jakim innym terapiom (zwłaszcza konwencjonalnym) poddawani byli wcześniej i później pacjenci, do tego badanie objęło tylko 61% pacjentów kliniki, a mechanizmy ich selekcji nie są znane. Wiarygodność takiego badania jest praktycznie zerowa. Innych dowodów na skuteczność, oprócz licznych zwyczajowych świadectw i anegdot, nie ma.
Statystyki dotyczące skuteczności chemioterapii zależą od samego raka (kolokwialnie rzecz ujmując). Samej chemii jest w sumie kilkanaście rodzajów - i tu też statystyki są inne. Dodać do tego należy, że chemia to tak właściwie ostatnia deska ratunku, i jak dochodzi do chemii to często nie chodzi o wyleczenie całkowite tylko o zapewnienie kilku lat (miesięcy, dni) więcej - stąd też taki nacisk na profilaktykę w celu wcześniejszego wykrycia. Statystyk globalnych jako takich nie ma, ale z artykułów w Pubmedzie (link wyżej) wyłania się obraz kilku procent przeżywalności w 5 lat po chemii. Czy to dużo czy mało - zależy. Nikt nie robił rzetelnych badań porównujących wpływ lewatywy z kawy i chemii na określonej grupie. Po chemii pożyjesz jeszcze ten rok, dwa trzy (albo i będziesz miał szczęście i przejdzie zupełnie. Lub pecha, i samej chemii nie przeżyjesz). A po terapii Gersona?
Spróbuję znaleźć konkretniejsze statystyki dotyczące chemii - ale to dopiero w drugiej połowie stycznia.
Swoją drogą jeśli na polskiej stronie "głównej" do której możemy wejść z pierwszego posta w temacie wita nas napis:
"Lekarstwo na raka i dosłownie wszytkie schorzenia chroniczne zostało
wynalezione przez czysty przypadek, przez jednego człowieka:
doktora Maxa Gersona"
To przynajmniej mi włącza się czerwona lampka nawet bez wnikania w szczegóły. Jak ktoś to kupuje - jego sprawa. Ale sugerowanie, żeby to polecała medycyna akademicka to imho lekka przesada.