Pytanie podstawowe: dlaczego tak wielu ludzi korzysta z usług szarlatanów medycznych? Wg J.A. Paulosa przyczyną jest analfabetyzm matematyczny, czyli brak elementarnej swobody w posługiwaniu się liczbami i ocenianiem prawdopodobieństwa, a w rezultacie nieumiejętność logicznego wnioskowania („Analfabetyzm matematyczny i jego skutki", Stella Maris, 1999). To oczywiście prawda, ale nie cała. W Polsce równie ważną przyczyną jest powszechny analfabetyzm w dziedzinie wiedzy empirycznej (nauki indukcyjne) będący m.in. skutkiem skostniałego, „humanistycznego" modelu szkolnictwa wyższego. W takim świecie, zamiast odkrywać nowe technologie (vide Finlandia) marnuje się czas i potencjał intelektualny dłubiąc „naukowo" w polityce, filozofii, ekologii, psychologii, lingwistyce, pedagogice lub nawet zjawiskach paranormalnych
Trzeba obiektywnie przyznać, że „terapeuci" zajmujący się alternatywnym „leczeniem" nie mają łatwo. Mało który z nich ma dostęp do laboratoriów diagnostycznych, a o wykorzystaniu zaawansowanych technologii typu rezonansu magnetycznego lub pozytonowej tomografii emisyjnej mogą tylko pomarzyć. Siłą rzeczy ich anegdotyczne diagnozy to pseudo-naukowe słowotwórstwo typu: „zablokowanie przepływu energii przez organizm" , „patologiczne wibracje narządów wewnętrznych" itp. Trzeba przyznać, że w tym względzie inwencja słowotwórcza „alternatologów" jest niewyczerpana.
Tę chorą sytuację wykorzystuje gromada oszustów, którzy w zamian za słone honorarium, urządzają teatr jednego aktora (i jednego, chorego widza). Zasadniczą rolę w przedstawieniu odgrywają rekwizyty w postaci wahadełek, różdżek, kryształów, polnych kamieni, dzwoneczków, światełek, odpromienników, biometrów, piramidek, kadzidełek, kasztanów, huby, magnesów, pierścionków, drucianych klatek pod prądem 12V, energetyzowanej wody, kurzych wnętrzności, sadła świstaka, liści kapusty, moczu (nie miodu!) pitnego, kolorów, zapachów, muzyki, wkładek do butów, plastrów aikido, mat terapeutycznych, pajączków, kosmodisków, oleju z czarnego kminku, słodkich granulek, potencjonowanej wody, ropnej wydzieliny rzeżączkowej przetworzonej na homeopatyczne „lekarstwo" i wszystkiego tego, co przyszło do głowy pierwszym, etruskim szamanom z Cromagnon i co potrafią wykombinować uzdrowiciele XXI wieku. Zainteresowanych sposobem stosowania wyżej wymienionych rekwizytów w „leczeniu alternatywnym" odsyłam do odpowiednich anegdot publikowanych w „Nieznanym Świecie".
Szkoda czasu na opisywanie tych bzdur. Więc krótko: kwiaty zanurzone w wodzie wystawia się na trzy godziny na słońce. „Woda nasyca się wtedy kwiatowymi wibracjami". W celu utrwalenia wibracji do wody dodaje się wódki. W ten sposób, wg Bacha, „łączy się energie czterech żywiołów (ziemi, wody, powietrza i ognia), co sprawia, że "leki te są silnym nośnikiem czystych i subtelnych wibracji natury".
reszta tutaj http://www.racjonali...l/kk.php/s,6780
Dobre. To sprawdź ilu ludzi umiera po chemii. Jakie ma skutki uboczne.To dopiero jest dobre.
Wiesz co jest dobre? A na przykład to, że w leczeniu nowotworów macicy, czy piersi przyjęto nowe kryterium. Pacjentkę po 5 latach uznaje się za wyleczoną. I nic nie szkodzi że zeszła po 6 latach. W statystykach figuruje jako wyleczona. Ale kogo to obchodzi. Chemia działa!
No super, ludzie decydując się na chemię wiedzą na co mogą liczyć, jaka jest mniej więcej szansa na wyleczenie, jakie nowotwory najbardziej się chemii poddają, jakie są skutki negatywne, wszystko można sprawdzić bo są odpowiednie analizy i statystyki. W przypadku terapii gersona mamy sielankę i opowiadanie o wielkiej skuteczności tej terapii, podawanie przykładów rzekomo wyleczonych których ma być mnóstwo, bo wszystkim ta terapia pomogła (no dobra prawie wszystkim) czyli terapia praktycznie jak marzenie a jak ktoś lubi soki pić i lewatywy mu nie straszne to się ucieszy że w końcu coś dla niego, bo łatwe i nie uciążliwe. No i tak to działa, liczby, statystyki, badania niepotrzebne skoro soki wszystko wyleczą.
Aha i co z tego że ktoś umarł po 6 latach? Po 10 latach, po 20 latach? Trzeba ustalić jakiś limit, tak jak wszędzie. Tak jak w innych przypadkach. Pokazują czasem w telewizji ludzi którym nie przyznano zasiłku socjalnego bo dochód w ich rodzinie przekracza o parę groszy ustalony limit. Wszyscy patrzą na dziennikarzy którzy udają się do mopsu z pretensjami, jak to z powodu kilku groszy można nie przyznać komuś zasiłku. To jest nieludzkie i bezduszne. No ale po to ktoś ustanowił te stawki żeby teraz tego przestrzegać.
Użytkownik wiem wszystko edytował ten post 11.01.2011 - 21:39