Trzygodzinna obserwacja UFO na Zamojszczyźnie (1982)
18 września 1982 r. z kilku miejscowości położonych w okolicy Zamościa napłynęły relacje nt. obserwacji tajemniczego obiektu, który pojawił się na niebie popołudniu i tkwił w jednym miejscu przynajmniej przez 3 godziny. Według relacji, obiekt przypominał trójkąt równoboczny z rozmieszczonymi po bokach światłami, z których jedno było najbardziej intensywne, a pozostałe dwa zmieniały barwę…
Tereny wschodniej Polski wydają się być swego rodzaju białą plamą na ufologicznej mapie Polski (oczywiście wyłączając sprawę emilcińską). Zgłoszenia z takich rejonów, jak Zamość czy Lublin należą do rzadkości, czego powodem może być m.in. zły stan polskiego środowiska ufologicznego i brak osób, które byłyby chętne do rejestrowania i pozyskiwania tego typu informacji. Całkiem niedawno jeden ze świadków zwrócił uwagę na pewne niezwykle interesujące wydarzenie z tego rejonu, które pozostaje szerzej nieznane. 18 września 1982 r. przez ok. trzy godziny setki osób miały okazję obserwować obiekt w kształcie trójkąta lub trzech świetlnych kul.
Informator, pan Leszek Marcinek, astronom-amator, przedstawił następującą relację: „Sądziłem że ten przypadek znany jest polskim ufologom, chociaż nigdzie nie natknąłem się na materiały z nim związane. To był jeszcze czas Stanu Wojennego i może jego ograniczenia wpłynęły na aktywność badaczy. Przesyłam skany wycinków z lubelskich dzienników: „Kuriera Lubelskiego” i „Sztandaru Ludu”, gdzie są zdawkowe informacje o tym obiekcie. Dodatkowo mam informacje od naocznego świadka który był wtedy 10-letnim chłopcem i obserwował to przez dwie godziny, aż „mu się znudziło". Stwierdził że obiekt świecił „jak trzy Wenusy". Ponadto wspomniał, że po dwóch godzinach obiekt stopniowo obrócił się o 90 stopni. Był usytuowany na wysokości ok.60 stopni nad południowo-wschodnim horyzontem i nie zmienił położenia. Reszta jest zawarta w dołączonych wycinkach.”
Faktycznie, obserwacja ta nie jest odnotowana w katalogu obserwacji obiektów typu NOL nad Polską, nie ma też o niej wzmianki w książce „UFO nad Polską” (autorstwa K.Piechoty i B.Rzepeckiego, którzy wyliczają wiele przypadków z tego okresu). Ważną informacją w tej sprawie są zachowane oryginalne artykuły prasowe opisujące przebieg zdarzenia.
Z informacji wynika, że pomiędzy Zamościem, Tomaszowem Lubelskim i okolicznymi miejscowościami tkwił przez czas wynoszący ok. 3 godzin obiekt (względnie trzy kule), które trudno uznać za samolot, balon meteorologiczny czy inny konwencjonalny obiekt latający. Niemniej jednak ówczesne media podjęły się „wyjaśnienia” tej sprawy, choć w sposób dość kuriozalny, uznając go za… sztucznego satelitę. Opinia ta, wydana przez osobę związaną z lotnictwem cywilnym, przytoczona została w relacji umieszczonej w „Kurierze lubelskim” z dnia 28 września 1982 r.
Uważam że opinia Jerzego Rachwała pilota oraz kierownika aeroklubu Ziemi Zamojskiej jest nie do przyjęcia. Wydaje się, że było to zamierzone działanie mające na celu ucięcie wszelkich spekulacji na temat tego tajemniczego obiektu, który zapewne był w gestii zainteresowania wojska. Co ciekawe, ta sama gazeta opublikowała także list Pana Marcinka, który przedstawił druzgocącą krytykę i obalił „wyjaśnienia” jakie zaproponował Jerzy Rachwał.
Do dziś nie wiadomo, czym był obiekt widziany we wrześniu 1982 r. nad zamojszczyzną. Czy w grę może wchodzić pojazd szpiegowski? Jeśli tak, to dlaczego nie zmieniał położenia przez tak długi czas i nikt nie reagował na jego obecność? Podobnych pytań zadać można znacznie więcej.
Co ciekawe, pan Leszek opisał jeszcze jedną obserwację z Lublina z 1968 roku, której sam był świadkiem:
„Mam jeszcze jedną obserwację którą można uznać za coś nieznanego, ale nie do końca. Otóż około 1968 roku, (nie jestem pewny, może to być rok wstecz lub rok potem) latem, zaobserwowałem z okna kuchni w kierunku zachodnim jasną gwiazdę do złudzenia przypominającą planetę Wenus. Wtedy miałem już pewne doświadczenie obserwacyjne, efemerydy planet i wiedziałem że tej planety nie powinno tam być, dlatego sięgnąłem po prymitywną lunetę ze szkieł okularowych dającą powiększenie ok. 25x i stwierdziłem, że ma ona kształt odwróconej kropli (obraz odwrócony), co uznałem za obraz balonu meteorologicznego.
Tłumaczyłem sobie to w ten sposób że na tle granatowego nieba świeci jego półprzezroczysta powłoka białoróżowym światłem na dużej wysokości. Obserwowałem to z dwoma braćmi przez ok. 15-30minut. w między czasie obiekt przesunął się nieco na południe. Nie czekałem aż zniknie tylko przestałem się nim interesować. Miałem zapis na bieżąco tej obserwacji z rysunkiem i datą, ale z niejasnych powodów gdzieś mi on się zapodział, mimo że prowadziłem notatki obserwacyjne w zeszycie. Dziwił mnie tylko jego blask, jakby świecił własnym światłem. Załączam rysunek wyobrażający to co opisałem. Więcej nie napotkałem nic intrygującego, co by było warte wspomnienia, mimo 45 lat amatorskich obserwacji astronomicznych."
źródło