Tajne archiwa Watykanu to 85 kilometrów akt. Podzielone na 630 zespołów archiwalnych, opisują w najdrobniejszych szczegółach działania papieży od VIII wieku do dziś. Działania, których ostatecznym celem było zawsze dążenie do jedności Kościoła na całym świecie – bez względu na koszty
W maju minionego roku zmarł w Rzymie 93-letni kardynał Luigi Poggi. Na mszy żałobnej w Bazylice Świętego Piotra żegnali go nie tylko hierarchowie Watykanu i mieszkańcy Rzymu. Wśród żałobników znaleźli się też przedstawiciele największych służb wywiadowczych z całego świata. Z amerykańską CIA i izraelskim Mosadem na czele. Oficjalnie Poggi był watykańskim dyplomatą – papieskim nuncjuszem do specjalnych zadań, a przez ostatnie 6 lat przed emeryturą (na którą przeszedł w wieku 81 lat) – Bibliotekarzem i Archiwistą Świętego Kościoła Rzymskiego. Tylko wtajemniczeni wiedzieli, że kardynał kierował jednymi z najbardziej skutecznych służb wywiadowczych na świecie – Świętym Przymierzem i Sodalitium Pianum, na których czele postawił go papież Jan Paweł II. Chociaż enklawa Watykan ma niecałe pół kilometra kwadratowego, to właśnie stąd zarządza się najstarszą i największą organizacją na świecie – Kościołem katolickim. Liczy on dziś 1 mld 200 milionów ludzi, rozsianych po całym globie, prawie 5 tysięcy biskupów, 400 tysięcy księży i 800 tysięcy zakonników i zakonnic. Kierowanie taką organizacją nigdy nie było łatwe, a utrzymanie jej jedności – czasem niemożliwe. A jednak papiestwo – najstarsza instytucja świata – przetrwało do dziś i nigdy nie pogodziło się z podziałem chrześcijaństwa.
Święte Przymierze
W 1566 r. nowo wybrany papież Pius V stanął przed wieloma wyzwaniami. Mimo ponad 350 lat działalności Świętej Inkwizycji ruchy heretyckie szerzyły się w Europie na wielką skalę. Władcy, którzy niegdyś musieli błagać papieża o zgodę na koronację, teraz prowadzili politykę coraz bardziej niezależną. Niektórzy z nich zgadzali się na równouprawnienie w swoim kraju różnych wyznań (Polska), a inni doprowadzili do całkowitego zerwania z papiestwem i utworzenia Kościoła narodowego (Anglia). Rzucanie klątw już nie pomagało. Potrzebne były inne metody. Mijały właśnie 34 lata od zerwania więzi z Rzymem przez króla Anglii Henryka VIII i 8 lat od nieudanej restauracji katolicyzmu na wyspach przez królową Marię Tudor (nazwaną przez współczesnych „Krwawą Mary” z racji mordowania protestantów). Nowa królowa Elżbieta I ogłosiła powrót protestantyzmu w Anglii, jednak jej siostra, królowa Szkocji Maria Stuart, pozostała katoliczką. W niej właśnie Pius V, czyli kardynał Giovanni Michele Ghislieri, były generał Świętej Inkwizycji, dostrzegł nadzieję dla Kościoła.
W Rzymie powstał plan tajnej operacji, której celem było restaurowanie katolicyzmu na Wyspach Brytyjskich. Jej kierownictwo objął 45-letni arcybiskup (przyszły kardynał) Marco Antonio Maffei. Jego zadaniem było stworzenie tajnych służb, zdolnych do akcji we wszystkich miejscach, w których zagrożone byłyby interesy Kościoła, i bezwzględnie posłusznych papieżowi. Od nazwy porozumienia z Marią Stuart nazwano je Świętym Przymierzem. Pierwszym ruchem nowej organizacji było ulokowanie w otoczeniu szkockiej królowej papieskiego agenta Davida Rizzio. Szybko zdobył zaufanie Marii Stuart i został jej prywatnym sekretarzem. Wkrótce wsparło go kilku innych agentów przysłanych z Rzymu. Pomogli królowej m.in. zdemaskować inspiratorów buntu szlachty przeciwko niej oraz ujawnili ich związki z wywiadem Elżbiety I. Jednak zażyłość władczyni z papieskim szpiegiem zaczęła niepokoić szkocką szlachtę. Rizzio został zamordowany w wyniku spisku, na którego czele stał małżonek królowej lord Darnley.
Zabójstwo agenta Świętego Przymierza wymagało natychmiastowej reakcji: do Szkocji została wysłana 4-osobowa grupa mścicieli. Na jej czele stał 34-letni Lamberto Macchi, jezuita, który już w wieku 14 lat przywdział zakonny habit i szybko stał się jednym z najlepszych „żołnierzy” papieża. Macchi był doskonałym szermierzem, a w oddziale – złożonym wyłącznie z jezuitów – znajdowali się też specjaliści od duszenia, trucizn i ładunków wybuchowych. Jedenaście miesięcy po zabójstwie Rizzia lord Darnley został uduszony w łóżku, a następnie jego pałac wyleciał w powietrze. Cztery miesiące później drugiego spiskowca otruto w tawernie. Trzeci został powieszony, czwarty zasztyletowany, piąty zmuszony do samobójstwa, szósty przybity do drzewa, siódmy i ósmy zginęli od rapierów. Na ich czołach mściciele narysowali krwią znaki krzyża. Chociaż nie udało się doprowadzić do restauracji katolicyzmu w Szkocji, Święte Przymierze pokazało swoją siłę. Szpiedzy papieża zaczęli budzić lęk w całej Europie.
Na pomoc Krzyżakom
Klęski zadawane Krzyżakom przez Łokietka, Jagiełłę i Kazimierza Jagiellończyka w XIV i XV wieku oznaczały koniec planów stworzenia wielkiego państwa zakonnego na wschodzie Europy. W zamierzeniach Rzymu miało być ono bazą dla krucjat ewangelizacyjnych bałtyckich pogan i nawrócenia na katolicyzm mieszkańców Litwy i Rusi. Do ratowania Krzyżaków papieże używali wszelkich środków. Mianowali biskupów, wspierających sprawę krzyżacką, takich jak Bernard, powołany w 1357 r. przez papieża Innocentego VI dla diecezji płockiej mimo protestów Kazimierza Wielkiego. Wydawali bulle, popierające żądania zakonu. Zaczęli też posyłać do Polski najtwardszych negocjatorów. Chociaż polscy władcy wciąż prowadzili wobec zakonu niezależną politykę, interwencje papieskich wysłanników mocno ją komplikowały. Legat Rudolf z Rudensheim w 1411 r. przyczynił się do zawarcia pośpiesznego i niekorzystnego dla Polski pokoju toruńskiego, który uniemożliwił zdobycie Malborka. Pod naciskiem Rzymu odwołano kampanię w 1419 r. Król Kazimierz Jagiellończyk aż dwukrotnie został obłożony ekskomuniką w czasie wojny 13-letniej z Krzyżakami.
Ratowaniu zakonu krzyżackiego służyło też wymuszanie na polskich władcach kampanii antytureckich. W 1443 r. Władysław III podjął wyprawę przeciwko Turcji, zakończoną zwycięstwem i 10-letnim rozejmem w Segedynie. Jednak pod wpływem legata papieskiego Juliana Cesariniego, który obiecał 20-letniemu władcy pomoc floty burgundzkiej i weneckiej w kolejnej wyprawie, król zerwał rozejm. W 1444 r. poprowadził źle przygotowaną krucjatę chrześcijańską. Wyprawa 25 tys. wojsk węgiersko-polsko-wołoskich zakończyła się klęską i śmiercią Władysława III pod Warną. Głowę polskiego króla sułtan jeszcze przez wiele lat przechowywał w słoju z miodem jako trofeum.
Rosyjska ruletka
Kiedy jednak w XVI w. zakon krzyżacki upadł, relacje z Rzymem zmieniły się. Teraz to Polska w papieskiej polityce miała stać się narzędziem obrony i zjednoczenia Kościoła. Służyły temu nie tylko kolejne antytureckie kampanie, ale także tajne operacje, przygotowywane wspólnie przez polskie i watykańskie służby. Jedną nich było osadzenie na carskim tronie w Moskwie Dymitra Samozwańca, rzekomego syna Iwana Groźnego. Po przybyciu do Polski zdobył poparcie papieskiego nuncjusza Klaudiusza Rangoniego. Operację przeprowadzoną w 1605 roku wspierał zakon jezuitów i agenci Świętego Przymierza. Nie powiodła się: Dymitr i 5 tysięcy towarzyszących mu Polaków zostało zabitych w wyniku powstania po trwającym zaledwie 11 miesięcy panowaniu w Moskwie. Jednak cel, jakim jest podporządkowanie wschodnich chrześcijan Rzymowi, nie zmienił się przez stulecia. Zmieniały się tylko sojusze i narzędzia, którymi posługiwali się kolejni papieże.
Wybuch rewolucji bolszewickiej w Rosji w 1917 r. nastąpił w momencie wielkiego kryzysu papiestwa. W 1870 r., w wyniku rewolucji i zjednoczenia Włoch, przestało istnieć Państwo Kościelne, obejmujące sporą część Półwyspu Apenińskiego: Kampanię, Umbrię, Marchię, Ankonę, Romanię, Bolonię i Patrymonium Świętego Piotra. Papież, pozbawiony władzy państwowej, stał się „więźniem Watykanu”. Upadek Państwa Kościelnego dowodził wielkiej porażki Świętego Przymierza, które nie potrafiło go przewidzieć. Dlatego w 1909 roku papież Pius X powołał nowe tajne służby Watykanu – Sodalitium Pianum. Ich zadaniem były działania kontrwywiadowcze, zarówno wobec tajnych działań obcych państw, jak i wewnątrz samego Kościoła, w którym coraz częściej słychać było żądania reform. Początkowo Watykan przyjął upadek rosyjskiego cara z nadzieją – udzielił nawet bolszewikom 10 mln USD kredytu. Szybko jednak okazało się, że nowa władza jest wroga każdemu wyznaniu i religii. Prześladowania objęły księży katolickich i były porównywalne z najbardziej traumatycznym okresem w nowożytnych dziejach Kościoła – terrorem Wielkiej Rewolucji Francuskiej, kiedy to na gilotynę skazano ośmiu biskupów i setki księży, a dwa tysiące duchownych zostało zmuszonych dla ratowania życia do zawarcia ślubu, by ukryć swój stan. Coś podobnego działo się teraz w Rosji, gdzie struktury Kościoła katolickiego popadały w stan całkowitego rozpadu. Potrzebne były zdecydowane działania.
11 lutego 1929 r. Watykan podpisał z faszystowskim rządem Benito Mussoliniego konkordat, znany jako traktaty laterańskie. Pozwoliły na stworzenie państwa-miasta Watykan, niezależnego od Włoch. Papieże zostali zwolnieni z płacenia podatków i kontroli finansowej. Jednocześnie Mussolini podarował Watykanowi 750 mln lirów oraz obligacje i akcje włoskich przedsiębiorstw wartości miliarda lirów. Niespełna pół roku po podpisaniu konkordatu Pius XI powołał nowy oddział watykańskiego wywiadu o nazwie Russicum. Zaaprobowany przez papieża program szkoleń obejmował doskonałe opanowanie języka rosyjskiego, historii, kultury, kuchni, a także skoki spadochronowe. Ponieważ wielu katolików w Rosji miało polskie korzenie, a szefowi Russicum biskupowi Michaelowi Josephowi d’Herbigny bardzo zależało na realizowaniu tajnych operacji z terytorium Polski, w sprawę zaangażowane były także służby II Rzeczypospolitej. To właśnie polska policja doprowadziła w 1932 roku do zatrzymania Jana Deubnera, sowieckiego szpiega w Watykanie. Niestety komunistyczne specłużby okazały się bardzo sprawne w walce z przerzucanymi do Rosji księżmi, których zadaniem było tworzenie tajnych parafii. Do 1933 r. większość z nich została zamordowana lub trafiła do łagrów.
Pakt z diabłem
20 lipca 1933 roku, niespełna pół roku po dojściu do władzy Adolfa Hitlera, Watykan podpisał konkordat z Niemcami. Był to prawdziwy pakt z diabłem. Z jednej strony Kościół uzyskał w Rzeszy swobodę działania i sojusznika w walce z komunizmem. Z drugiej – szybko stało się jasne, jakie poglądy reprezentuje nowy reżim w tak wrażliwych dla Watykanu kwestiach jak kontrola urodzin, sztuczne zapłodnienie czy eutanazja. W 1937 r. do Rzymu dotarł raport niemieckiego agenta Świętego Przymierza Gunthera Hessnera, któremu udało się przeniknąć do nazistowskiej instytucji Rasse-Heirat-Institut. Jej zadaniem było utrzymywanie czystości aryjskiej rasy. Raport opisywał, jak na polecenie nazistowskiej partii kobiety w wieku od 16 do 21 lat utrzymują stosunki seksualne z wybitnymi członkami NSDAP, SS i SA. Wszystko odbywało się pod kontrolą lekarską, a celem było wyhodowanie idealnego aryjskiego potomstwa. Część kobiet była sztucznie zapładniana. W kolejnych raportach Hessner opisywał zamek Hartheim koło Linzu, w którym dokonywano eutanazji. Był to poligon doświadczalny dla członków SS, którzy później mieli obsługiwać komory gazowe w obozach koncentracyjnych.
Ani Pius XI, ani jego następca Pius XII – kardynał Eugenio Pacelli, który wcześniej negocjował konkordat z Niemcami – nie odnieśli się wprost do tych faktów. Dla Watykanu hitlerowskie plany podboju ZSRR i likwidacji komunizmu były ostatnią nadzieją na odbudowę katolicyzmu w tym kraju. Dlatego m.in. papieski nuncjusz w Warszawie Filippo Cortesi naciskał na polski rząd, by ustąpić Hilterowi w sprawie Gdańska i korytarza, a po 1 września 1939 r. Watykan nie potępił agresji Niemiec na Polskę. Jednak kilka miesięcy później watykańskie tajne służby ostrzegły rządy Belgii i Holandii przed planowaną agresją III Rzeszy. Utrzymywano też kontakty z członkami opozycyjnego wobec nazistów tzw. kręgu z Krzyżowej, do którego należał Claus von Stauffenberg, wykonawca zamachu na Hiltera, a także wielu oficerów niemieckiego wywiadu – Abwehry. Była to niebezpieczna gra. Przekazywanie wojskowych informacji z Niemiec i Włoch krajom alianckim przez papieski wywiad mogło – w przypadku wykrycia źródła informacji – oznaczać koniec watykańskiej neutralności.
Kiedy 22 czerwca 1941 r. niemieckie wojska uderzyły na ZSRR, watykańskie tajne służby i departament misji zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Plan przygotowany przez kardynała Eugene Tisseranta zakładał, że duchowni będą podążali za Wehrmachtem w głąb Rosji przebrani za handlarzy lub jako stajenni. Kiedy znaleźliby się już w rejonach misji, mieli się odłączyć i działać na własną rękę. Ich celem było nawiązanie kontaktu z ludnością, jej ewangelizacja i utworzenie tajnych wspólnot parafialnych. Mieli też rekrutować księży wśród wojskowych kapelanów. „Plan Tisseranta” był jedną z największych akcji Watykanu. Zginęło w niej co najmniej 216 członków Russicum. Polował na nich zarówno Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy, jak i służby sowieckie. Tylko nielicznym udało się przeżyć.
Korytarz watykański
Po upadku III Rzeszy do Rzymu zaczęły napływać tysiące osób, ściganych przez aliantów za zbrodnie wojenne. Pierwsi dotarli chorwaccy ustasze Ante Pavelicia, którzy znaleźli schronienie w rzymskim kolegium San Girolamo. Tam watykańskie służby dostarczały im fałszywe paszporty i organizowały drogi ucieczki. Jedną z nich była tzw. Droga Klasztorów – trasa Rzym–Neapol (lub Genua) – Buenos Aires. Skorzystali z niej m.in. Adolf Eichmann i Ante Pavelić oraz tysiące innych osób. Nazwano ją Korytarzem Watykańskim. Nie ma dowodów na to, że papież Pius XII wiedział o operacji. Raporty amerykańskich służb wywiadowczych wskazują, że szefował ej kardynał Eugene Tisserant, zaciekły antykomunista. Był przekonany, że jeśli ZSRR uderzy na Europę Zachodnią, to napór komunistów będą w stanie powstrzymać tylko dawni nazistowscy dowódcy. Dlatego w sprawie Korytarza Watykańskiego Święte Przymierze współpracowało z wywiadami aliantów. Wieu uchodźców zostało przejętych przez tajne służby USA czy Wielkiej Brytanii, szczególnie ci, którzy mieli wiedzę na temat nowych rodzajów broni lub cenne informacje wywiadowcze o ZSRR.
Przede wszystkim jednak Korytarz Watykański służył ratowaniu katolików przed komunistycznym wymiarem sprawiedliwości. Ale nie tylko – Pavelić nie został również wydany przez Watykan przedstawicielom brytyjskich tajnych służb. Dla Watykanu Ante Pavelić był walczącym katolikiem, który zbłądził, walcząc o katolicyzm. Ostatecznie Poglavnik (Pavelić) w asyście dwóch wysłanników Świętego Przymierza wsiadł w 1948 roku na statek w Genui i odpłynął do Ameryki Południowej. Agenci pozostali przy nim w charakterze ochrony jeszcze przez 2 lata. Wywieziony przez niego z Chorwacji tzw. skarb ustaszów, czyli złoto, diamenty i waluty, warte wówczas 350 mln franków szwajcarskich, został podzielony na kilka części. Jedną otrzymali Brytyjczycy za wypuszczenie na wolność innych chorwackich dygnitarzy, druga posłużyła do bieżącego finansowania Korytarza Watykańskiego, reszta została złożona na dwudziestu dwóch kontach w czterech szwajcarskich bankach. Pieniądze te posłużyły również jako „dowód wdzięczności” dla przywódców katolickich krajów Ameryki Południowej, takich jak Juan Antonio Peron z Argentyny, za zgodę na przyjęcie uchodźców.
Operacja „Polska”
16 października 1978 roku papieżem został kardynał Karol Wojtyła. Jedną z jego pierwszych nominacji było powołanie biskupa Luigi Poggi na szefa Świętego Przymierza. Papieską służbą kontrwywiadu – Sodalitium Pianum – kierował wówczas słowacki kardynał Josef Tomko. Jan Paweł II połączył wkrótce obie służby, stawiając na ich czele biskupa Poggi i powierzając im ambitne zadania w ramach nowej watykańskiej „geopolityki wiary”. Rozpoczęła się ścisła współpraca watykańskiego wywiadu z amerykańską CIA. Stało się jasne, że celem nowego pontyfikatu będzie doprowadzenie do upadku komunizmu w Europie Wschodniej. Jedną z pierwszych wspólnych akcji Świętego Przymierza i CIA była operacja o kryptonimie „Otwarta Księga”, polegająca na masowym dostarczaniu – za pośrednictwem duchownych – antykomunistycznej literatury do krajów Europy Wschodniej, na Ukrainę i do krajów bałtyckich. Jednak dopóki prezydentem USA był Jimmy Carter, Ameryka niezbyt chętnie angażowała się w te działania. Wtedy właśnie Zbigniew Brzeziński, doradca Cartera, napisał w swoim pamiętniku zdanie: „Było jasne, że to Jan Paweł II powinien zostać wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych, a Jimmy Carter na papieża”.
Sytuacja zmieniła się, gdy w 1981 roku prezydentem USA został Ronald Reagan, syn irlandzkiego katolika, uważający – podobnie jak Jan Paweł II – komunizm za zło, które należało całkowicie wykorzenić. Jeszcze w tygodniach poprzedzających zaprzysiężenie Reagana zostały nawiązane kontakty między prezydentem Stanów Zjednoczonych a Janem Pawłem II oraz między biskupem Poggi a Williamem Caseyem, szefem CIA. Był to jeden z najbardziej skutecznych tandemów politycznych w historii. Święte Przymierze oraz amerykańskie CIA wymieniały stale informacje dotyczące działalności sowieckiego KGB i służb innych krajów komunistycznych. Zapobiegły w ten sposób m.in. planowanemu we Włoszech zamachowi na Lecha Wałęsę, pośredniczyły też w przekazywaniu funduszy na opozycyjną działalność „Solidarności” w Polsce. Nawet niewykrycie przez watykańskie służby przygotowań do zamachu na papieża, dokonanego w 1981 roku przez Turka Ali Agcę, nie podważyło zaufania Jana Pawła II do biskupa Poggi. Póki trwała operacja „Polska”, kierownictwo Świętego Przymierza pozostało w jego rękach. Papież przyjął dymisję szefa swego wywiadu dopiero po 14 latach służby, w kwietniu 1992 roku, gdy komunizm w Europie był już tylko
źródło: focus.pl