Jak przewidzieć trzęsienie ziemi?
Giuliani nie miał wątpliwości, że wkrótce kataklizm dotknie właśnie L'Aquilę.
Naukowiec przewidział tragedię
Kiedy władze odmówiły mu pomocy, zorganizował samochody, które jeżdżąc po mieście przez głośniki ostrzegały mieszkańców. A tym ściągnął na siebie gniew burmistrza, który wezwał policję, zarzucając naukowcowi, że ten sieje panikę. W końcu włoska obrona cywilna stwierdziła 31 marca, że nie istnieje sposób przeciwdziałania trzęsieniu ziemi.
Gdyby tylko posłuchano ostrzeżeń sejsmologa, można byłoby na czas przeprowadzić ewakuację i uratować ludzi, którzy wczoraj zginęli.
Jak pamiętamy po potężnym trzęsieniu ziemi we Włoszech, które w kwietniu pozbawiło życia 296 osób i okazało się najbardziej zabójczym od 29 lat, we włoskich mediach pojawiły się opinie, że wstrząsy można było przewidzieć. Według dziennika La Repubblica, Gioacchino Giuliani, naukowiec z włoskiego Instytutu Fizyki Nuklearnej, przewidział trzęsienie za pomocą zbudowanego przez siebie urządzenia mierzącego stężenie radonu uwalniającego się z wnętrza ziemi. Chociaż nie podał dokładnej daty, to jednak ostrzegał, że stanie się to wkrótce.
Pierwszym sygnałem był wstrząs z 16 stycznia. Już wtedy Giuliani jeździł samochodem po mieście i ostrzegał ludzi przez megafon. Mieszkańcy rejonu L'Aquila zlekceważyli go, ponieważ wstrząsy były słabe, w dodatku podobne pojawiały się wielokrotnie na przestrzeni dziesiątek lat, gdyż region ten jest aktywny sejsmicznie.
Co ciekawe ostrzeżenia zostały zbagatelizowane przez Obronę Cywilną, mimo iż przed kilkoma laty L'Aquila znalazła się na czele listy włoskich miast, które najbardziej mogą ucierpieć podczas trzęsień z uwagi na zabytkową zabudowę.
Według badań wstrząs mógłby zabić tam o 4 do 14,5 tysiąca ludzi. Tymczasem wstrząsy ucichły i wszyscy zapomnieli o ostrzeżeniach. Jednak pod koniec marca wstrząsy powróciły i zwiększały swoje natężenie. Giuliani znów podał do wiadomości publicznej informacje o spodziewanym potężnym trzęsieniu, ale po jednej nieudanej prognozie nikt nie chciał w to uwierzyć.
Narastające wstrząsy często są oznaką zbliżającego się większego trzęsienia, ale niestety nie jest to regułą, dlatego tego typu zjawisko jest niezmiernie trudno przewidzieć.
Naukowcy nie posiadają odpowiednich czujników pod powierzchnią ziemi, dlatego jedynym urządzeniem, które mogłoby coś wykryć jest sejsmograf. Jednak jak się okazuje, nawet gdyby ludność rejonu L'Aquila uwierzyła ostrzeżeniom, to praktyczna ewakuacja byłaby niemal niemożliwa.
Trudno jest ewakuować wieś, a co dopiero miasto, którego liczebność sięga 70 tysięcy. Część ludności nawet pomimo olbrzymiego zagrożenia nie zechciałaby poddać się ewakuacji. Z tym samym problemem borykają się Japończycy, którzy podobnie jak Włosi, są każdego dnia narażeni na potężne trzęsienie. Nie ma tam powszechnie działającego systemu ostrzegania, mimo dziesiątek lat intensywnych badań.
W niektórych tylko większych miastach funkcjonuje system pozwalający ostrzec przed silnym wstrząsem na kilka sekund przed jego wystąpieniem, tylko po to, aby część mieszkańców była w stanie ewakuować się na własną rękę w ostatniej chwili.
Japończycy przed trzęsieniami są szkoleni już od najmłodszych lat, dlatego ewakuacja przebiega tam bardzo sprawnie i to właśnie dzięki temu, a nie ostrzeżeniom, udaje się uratować wiele ludzkich istnień. Niestety nie zawsze tak jest i zdarza się, że trzęsienia pociągają za sobą dziesiątki ofiar śmiertelnych. W Kalifornii możliwość trzęsienia podaje się codziennie w formie mapy z oznaczonym procentowym prawdopodobieństwem.
Niewiele to mówi o sile potencjalnego trzęsienia, ani też dokładnie nie określa dnia ani godziny jego wystąpienia. Najpotężniejsze trzęsienia na świecie w historii zawsze przychodziły bez ostrzeżenia, Gdyby było inaczej, nie stanowiłyby one tak wielkiego niebezpieczeństwa i zarazem wyzwania dla naukowców. Najprawdopodobniej nawet za kilkadziesiąt lat nie będziemy w stanie prognozować trzęsień na tyle wiarygodnie, aby można było ogłaszać powszechne ewakuacje.
Jeśli tak się stanie, to będą to tylko pojedyncze przypadki i zapewne zdarzające się wyłącznie w bogatszych krajach, które będą w stanie ponieść olbrzymie koszty stworzenia systemu ostrzegania z prawdziwego zdarzenia. Jednak na chwilę obecną nikt nie ma takiej możliwości z uwagi na ograniczenia współczesnej nauki.
http://www.twojapogo...i/sorted/rating
http://www.se.pl/wyd...edie_94553.html
Na podstawie łącznych odczytów całej aparatury można by więc uzyskać wiarygodne dane na dobę przed trzęsieniem.
Twórca aparatury powiedział później: „Czuję się odpowiedzialny za tych wszystkich, którzy zginęli. Czuję się również winny, że pozwoliłem się zastraszyć, choć nie boję się ludzi, którzy nie wiedzą, co mówią. Nie powinienem był jednak ich posłuchać”
Zagłębiając się w analizę alarmów, jakie nastąpiły w Abbruzo po tym, gdy obwieścił swoje prognozy.
„Dane uzyskane w ciągu 9 lat badań pozwoliły nam określić ryzyko sejsmiczne, które jest największe w okresie zimowym- od listopada do kwietnia. Ujmując rzecz w pewnym uproszczeniu, należałoby dodać, że aktywność sejsmiczna ściśle wiąże się z fazami Księżyca. W tym roku kiedy układ Ziemia- Księżyc bywa w perygeum w stosunku do Słońca” (czyli w punkcie leżącym najbliżej naszej dziennej gwiazdy).
W czasie owych wydarzeń Księżyc w pełni znajdował się w minimalnej odległości od Ziemi, a planeta Wenus leżała na jednej linii z nim, pozostając również bardzo blisko Ziemi ich oddziaływanie grawitacyjne spowodowało intensyfikację przypływów i odpływów na naszej planecie, co też stało się przyczyną nasilenia wstrząsów sejsmicznych w porównaniu z innymi latami.
Dodatkowo może podam jak zaczęła się moja przygoda z Nostadamusem a było to dość dawno temu, lecz jedną z ważniejszych z nim związanych wydarzeń był lipiec 1999 roku i słynny czterowiersz mistrza proroctwa. Mówił on tam o przyszłych wydarzeniach związanych z lipcem 1999 roku.
A oto ów czterowiersz w oryginale:
Quatrain 10,72 FRA>
„L'an mil neuf cens nonante neuf sept mois,
Du ciel viendra un grand Roy d'effrayeur:
Resusciter le grand Roy d'Angolmois,
Auant apres Mars regner par bon-heur”
.
Polskie tłumaczenie:
„Rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć siedem miesięcy,
Z nieba zstąpi wielki król trwogi (przerażenia):
Wskrzesić wielkiego króla Angoulmois,
Przedtem, potem Mars panować (panować będzie) szczęśliwie”.
Lecz od początku, kiedy dowiedziałem się, że w tym okresie będzie w Europie widoczne całkowite zaćmienie Słońca sądziłem, że właśnie w tym wydarzeniu należy upatrywać odpowiedzi na zagadkę Nostradamusa. Szczególnie, że aż pięć planet ustawić się miało w konfigurację "wielkiego krzyża", poza tym, oprócz Słońca i Księżyca, będą to takie planety złoczynne jak: Mars, Saturn i Uran.
Z reguły czterowiersz 10, 72 był na ogół tłumaczony jako zapowiedź III wojny światowej.
Teraz z perspektywy czasu nikt już zapewne nie pamięta tego okresu, a większość tych, którzy jednak pamiętają, są zdania, że nic takiego wówczas się nie zdarzyło.
Ja jednak w jakiś niepojęty dla siebie sposób odczuwałem, iż chodzi tutaj o fale trzęsień ziemi, która właśnie wówczas nawiedziła świat w ciągu kilku tygodni po zaćmieniu.
Całe pięć miesięcy z dokładnością do jednego dnia, zawsze blisko nowiu księżyca "prorokowałem" silne trzęsienia Ziemi, po których telefonowali do mnie znajomi i członkowie rodziny z jakimś zachwytem w głosie oznajmiając, że miałem rację.
Niestety nie mogłem uświadomić im, że tak naprawdę to niema się czym egzaltować ponieważ tam gdzieś giną ludzie.
Nawet dokonałem pewnych spostrzeżeń co do ewentualnego schematu takich zdarzeń jak trzęsienia Ziemi, ale nikogo do kogo się z tym zwróciłem to nie obchodziło.
Pozdrawiam, Erik.
Użytkownik Erik edytował ten post 31.03.2011 - 22:12