http://sds8.wp.tv/2936704-h.webm
Silne trzęsienie ziemi we Włoszech. Rośnie liczba ofiar
• Trzęsienie ziemi miało siłę ponad 6 stopni w skali Richtera
• Najbardziej ucierpiały miasta Accumoli, Amatrice, Posta i Arquata del Tronto
• Co najmniej 247 ofiar śmiertelnych
• Polski MSZ poinformował, że wśród zidentyfikowanych ofiar nie ma Polaków
• Burmistrz Amatrice: nie ma połowy miasta
• Ostatnie wstrząsy wtórne wystąpiły w czwartek około godz. 5.20
• W Rzymie powołano sztab kryzysowy
• Pomoc dla Włoch zadeklarowała Komisja Europejska
Z każdą godziną rośnie tragiczny bilans wczorajszego trzęsienia ziemi w centralnych Włoszech. Co najmniej 247 osób zginęło - poinformowała w czwartek włoska Obrona Cywilna; 190 osób w regionie Lacjum, a 57 w Marche - dodano. Najwięcej osób zginęło w Amatrice, które niemal doszczętnie zostało zniszczone. Poprzedni bilans mówił o co najmniej 159 ofiarach śmiertelnych.
Ponad 400 osób jest rannych. Wielu mieszkańców miejscowości nawiedzonych przez kataklizm uważa się za zaginionych.
Ponad 4,3 tys. ratowników kontynuowało w nocy ze środy na czwartek akcję poszukiwania ocalałych wśród gruzów; użyto ciężkiego sprzętu i psów tropiących.
W środę wieczorem we wsi Pescara del Tronto udało się uratować kobietę, która przez 17 godzin była uwięziona pod gruzami. Lokalne władze podały, że zawaliły się prawie wszystkie tamtejsze budynki.
Najciężej dotknięte zostały miejscowości na styku regionów Umbria, Lacjum i Marche. Burmistrz Amitrice, wypoczynkowej miejscowości w Apeninach, powiedział, że zniszczeniu uległo 3/4 budynków, a żaden z ocalałych nie nadaje się do zamieszkania. Miejscowość liczy ok. 2 tys. stałych mieszkańców, ale w ostatnim czasie przyjechało do niej wielu turystów i urlopowiczów, zachęconych odbywającym się tam właśnie festiwalem kulinarnym.
Władze zwlekają z ogłoszeniem ostatecznego bilansu ofiar, ponieważ na dotkniętych terenach przebywało wielu turystów. Obrona Cywilna ostrzegła, że liczba zabitych może jeszcze wzrosnąć, bo w dobę po trzęsieniu pod gruzami nadal uwięzionych jest wielu ludzi.
- Nie ma paniki, jednak ludzie są w stałej gotowości do ucieczki - powiedział ksiądz Tomasz Grodzki, proboszcz parafii w miejscowości Sant'Anatolia di Narco, położonej 60 kilometrów na południowy-wschód od Perugii.
Przez całą noc co około dwie godziny występowały wstrząsy wtórne. - Kiedy wydawało się, że nastał już spokój, pojawiał się kilkusekundowy wstrząs, który na powrót powodował strach - relacjonuje ksiądz Tomasz Grodzki.
Po nocy spędzonej na placu, tylko niektórzy mieszkańcy Sant'Anatolia di Narco wrócili dziś na noc do domów. Reszta spędziła ją w samochodach, w namiotach lub w sali gimnastycznej w szkole, która jest oddalona od zabytkowego centrum miasteczka, a przez to bezpieczniejsza.
Ci, którzy zdecydowali się spać w swoich domach, byli w stałej gotowości do ucieczki. Tak, jak ich proboszcz - z przygotowaną torbą z dokumentami przy łóżku, w ubraniu, butach. Gotowi do natychmiastowej ewakuacji.
Grodzki mówi, że region, który dotknęło trzęsienie ziemi jest specyficzny. To położone blisko siebie małe miasteczka z historyczną, zabytkową zabudową. W większości nieodporną na wstrząsy.
Ostatnie wstrząsy wtórne wystąpiły w czwartek około godz. 5.20 - informuje Anna Traczewska, polska dziennikarka mieszkająca w odległości 50 kilometrów od epicentrum. - Były słabe i szybko ustały - mówi Traczewska.
Sąsiedzi dziennikarki spali w samochodach. Ona sama, by oszczędzić dziecku dodatkowego stresu, zdecydowała się spędzić noc w domu.
W rejonie dotkniętym przez kataklizm akcja ratunkowa cały czas trwa, choć jest już zdecydowanie ciszej niż wczoraj. Nie słychać syren, ciężkiego sprzętu, ratownicy od rana rękoma przerzucają gruz.
Trzęsienie ziemi o sile 6,2 st. w skali Richtera nastąpiło w środę o godz. 3.36. Ognisko wstrząsów zlokalizowano w odległości ok. 80 km na południowy wschód od miasta Perugia, na niewielkiej głębokości, 10 km. Najbardziej dotknięte są regiony Umbria, Lacjum i Marche. Wstrząsy odczuwalne były także w Rzymie, oddalonym od epicentrum o 150 km.
Największe zniszczenia wstrząsy spowodowały w miejscowościach Accumoli, Amatrice, Posta, Arquata del Tronto i Pescara del Tronto. Wstrząsy oszczędziły jednak najbardziej zaludnione obszary.
Trzy osoby zginęły we własnych domach w miejscowościach Pescara del Tronto i Arquata w regionie Marche - poinformowali karabinierzy.
Burmistrz miasta Accumoli, położonego w niewielkiej odległości od ogniska wstrząsów, powiedział z kolei włoskiej agencji Agi, że zginęło tam sześć osób, w tym rodzice i dwoje małych dzieci.
Zwłoki pięciu osób wydobyto z gruzów budynków, które zawaliły się w wypoczynkowej miejscowości Amatrice, w regionie Lacjum, również położonej niedaleko epicentrum trzęsienia - podała stacja informacyjna Rainews24, nie podając źródeł.
Najbardziej poszkodowane miejscowości to Accumoli, Amatrice, Posta i Arquata del Tronto - oświadczył rzecznik włoskiej staży pożarnej Luca Cari. Ze wstępnych informacji wynika jednak, jak zauważa agencja Reutera, że trzęsienie ziemi oszczędziło gęsto zaludnione obszary.
Mocno ucierpiała też wypoczynkowa miejscowości w Apeninach, Amatrice, w regionie Lacjum. - Nie ma połowy miasta. Ludzie są pod gruzami - powiedział telewizji RAI burmistrz Sergio Pirozzi. Z powodu zagrożenia ewakuowano miejscowy szpital, a także liczne szpitale i domy seniora w innych miejscowościach regionu. Akcję ratunkową utrudniają gruzy na ulicach i częściowo zawalony most.
Pirozzi mówił telewizji Rai News, że miasto jest praktycznie odcięte od świata. Najważniejszym zadaniem jest umożliwienie przyjazdu służbom. Burmistrz Accumoli Stefano Petrucci alarmował na antenie Rai News, że pod gruzami słychać głosy osób.
- Pod gruzami byli dwaj sześcioletni bliźniacy - Simona udało się wydostać, ale stan jego zdrowia jest bardzo poważny. Wciąż trwają poszukiwania drugiego brata, Andrei - informuje włoski dziennik "Corriere della Sera". Ratownicy "gołymi rękami kopią w gruzach, by znaleźć inne dziecko", którego płacz słychać pod gruzami.
W Amatrice trwają również poszukiwania dwóch Afganek, 26- i 27-latki, które należą do grupy przyjętych przez Włochy uchodźców. Z kolei - jak pisze "Corriere della Sera" - po siedmiu godzinach spod gruzów udało się wydostać żyjącą kobietę, która obecnie przebywa w szpitalu.
Z powodu zagrożenia ewakuowano szpital w Amatrice. - To był strasznie długi wstrząs. Baliśmy się, byliśmy sparaliżowani ze strachu. Czułam, jak wszystko wokół mnie się wali - opowiada 79-letnia pacjentka szpitala cytowana przez gazetę. Potem "nadjechała pierwsza karetka, nieśli rannego mężczyznę, był w szoku i cały we krwi. (...) Płakał i powtarzał: moja żona umarła, moja żona umarła, bo nasz dom się zawalił - relacjonuje staruszka.
Z kolei w Accumoli, również niedaleko epicentrum wstrząsów, znaleziono zwłoki członków rodziny: matka, ojciec i 8-miesięczne dziecko leżeli przytuleni pod gruzami. Wciąż za zaginione uważa się wiele dzieci w tym miasteczku. Accumoli ma niespełna 700 mieszkańców, jednak szacuje się, że obecnie - w sezonie turystycznym - bez dachu nad głową pozostało tam 2,5 tys. osób - informuje "Corriere della Sera".
- Tutaj jest tragedia. Połowa miasteczka jest zniszczona, jesteśmy bez światła, bez telefonów, wciąż wielu ludzi jest pod gruzami, nie jesteśmy w stanie ocenić, ilu ich jest - mówi burmistrz Accumoli Stefano Petrucci. Jak pisze "Corriere della Sera", wydaje się, że w żadnym z budynków w Accumoli właściwie nie da się już mieszkać.
Według ratowników, którzy jako pierwsi przybyli do Pescary del Tronto w Marche, z miejscowości pozostał "jeden zwał gruzu". Zginęło tam co najmniej troje dzieci, w tym kilkumiesięczna dziewczynka, której rodzice przebywają w szpitalu. Z kolei dwóch braci, 4- i 7-letniego chłopca, ocaliła babcia, która kazała wnukom wejść pod łóżko. Sama kobieta również żyje, jednak wciąż pozostaje pod gruzami. Inny mężczyzna i jego córka uratowali się, wyskakując z domu przez okno.
Miejscowe radio donosi o zawaleniu się mostu i osunięciach ziemi. Rzecznik premiera Włoch Matteo Renziego napisał na Twitterze, że rząd monitoruje sytuację i jest w kontakcie z obroną cywilną kraju. W Rzymie powołano specjalny sztab kryzysowy. Na porannej konferencji prasowej szef włoskiej Obrony Cywilnej Fabricio Curcio powiedział, że do pomocy zrujnowanym regionom skierowano siły z całego kraju.
Wśród ofiar nie ma Polaków
Wśród zidentyfikowanych dotychczas ofiar trzęsienia ziemi we Włoszech nie ma polskich obywateli - poinformował dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ Rafał Sobczak. Resort dyplomacji przypomniał, że bliscy osób przebywających we Włoszech mogą kontaktować się z Wydziałem Konsularnym w Ambasadzie RP w Rzymie.
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski poinformował, że polskie służby konsularne na bieżąco monitorują sytuację. - Nie spodziewamy się co prawda, aby tam byli Polacy, ale kto wie. Jest to okres wakacyjny więc, może ktoś jednak w tamtym regionie przebywał - mówił Waszczykowski w TVP Info.
Podkreślił, że Polska posiada wyspecjalizowane jednostki, które uczestniczyły w akcjach ratunkowych. - Jesteśmy gotowi udzielić takiej pomocy, jeśli Włosi o to się zwrócą - powiedział szef dyplomacji.
Mieszkająca w Gubbio, Anna Lis, prezes Stowarzyszenia "Przyjaciele Polski w Umbrii" powiedziała w rozmowie z IAR, że jej przyjaciele mieszkający w Perugii, także Polacy, mówili, że ludzie spędzili tam noc w samochodach. W Nursji tak samo, podobnie w Asyżu.
Andrzej Różycki, Polak mieszkający w Montedinove w regionie Marche, podkreślił, że choć jego miejscowość leży kilkadziesiąt kilometrów od epicentrum, to wstrząsy były wyraźnie odczuwalne, a ludzie w panice wybiegli na ulice.
Papież: zjednoczmy się w modlitwie za ofiary
Franciszek spotkał się z wiernymi na placu świętego Piotra w Watykanie na cotygodniowej audiencji generalnej. Ojciec Święty nie wygłosił tradycyjnej katechezy.
- Wobec wiadomości o trzęsieniu ziemi, które dotknęło środkowe Włochy i zdewastowało obszary lądowe oraz pozostawiło zabitych i rannych, nie mogę nie wyrazić mojego wielkiego bólu i mojej bliskości z osobami poszkodowanymi przez wstrząsy - mówił do zgromadzonych papież.
Franciszek był szczególnie poruszony informacjami od lokalnych władz. Wyznał, że wysłuchanie burmistrza miasteczka Amatrice, mówiącego, że jego miasta już nie ma i świadomość, że wśród ofiar śmiertelnych są także dzieci, dogłębnie go poruszyło.
Pomoc dla Włoch zadeklarowała Komisja Europejska, która przekaże zdjęcia satelitarne centralnych Włoch pochodzące z unijnego systemu Copernicus. Władze w Rzymie mogą także liczyć na pomoc ratunkową, humanitarną oraz pomoc w usuwaniu zniszczeń.
To nie pierwsze trzęsienie ziemi
Rejon, w którym w środę nad ranem zatrzęsła się ziemia, to obszar aktywny sejsmicznie. Poprzednie trzęsienie ziemi, które nawiedziło Włochy w 2009 roku, miało miejsce w Abruzji. Zginęło wówczas 309 osób. Był to największy od 30 lat kataklizm w tym regionie. Główny wstrząs o sile 6,3 stopnia Richtera nastąpił w nocy i był odczuwalny w całym kraju. Po nim odnotowano serię około stu wstrząsów wtórnych.
Rannych zostało 1600 osób, a 65 tys. zostało bez dachu nad głową. Została w większości zniszczona stolica regionu - miasto L'Aquila i jego okolice, łącznie ponad 50 miejscowości.
Źródło: