10:50, 06.03.2011 /PAP, Reuters, telegraph.co.uk
Brytyjscy komandosi w rękach rebeliantów
8 ŻOŁNIERZY SAS ZATRZYMANYCH W LIBII
Fot. ISAFŻołnierze SAS są elitą brytyjskiej armii
Członkowie brytyjskiej jednostki specjalnej SAS zostali zatrzymani przez libijskich rebeliantów - podał brytyjski tygodnik "Sunday Times". Ośmiu żołnierzy miało eskortować dyplomatę, który miał nawiązać kontakt z przedstawicielami nowo utworzonych władz rebelianckich. Minister obrony przyznał, że w Benghazi jest "mała ekipa dyplomatyczna". Odmówił jednak skomentowania doniesień o zatrzymaniu żołnierzy.Według "Sunday Times", niskiej rangi dyplomata miał za zadanie sondować możliwość dyplomatycznego uznania rebeliantów i rozmów na wyższym dyplomatycznym szczeblu.
Nieproszeni goście
Po zatrzymaniu Brytyjczyków przewieziono do Benghazi i uwięziono na terenie dawnej bazy wojskowej. Przedtem rozmawiał z nimi jeden z przedstawicieli Najwyższej Rady Powstańczej. Telewizja Sky twierdzi, że Libijczycy uznali Brytyjczyków za nieproszonych gości i byli zaskoczeni ich wizytą, która nie była z nimi uzgodniona.
Powstańcy obawiają się, że interwencja dostarczy reżimowi Kaddafiego pretekstu do oskarżenia ich o to, że są marionetkami w ręku zagranicznych wywiadów i rządów, którym chodzi o kontrolę nad libijską ropą. To może nastawić część libijskiej opinii wrogo wobec rebelii i umożliwić Kaddafiemu przybieranie pozy libijskiego patrioty.
Sky zaznacza, że stosunek libijskich opozycjonistów do zagranicznego wojskowego zaangażowania w konflikcie zbrojnym z Kaddafim jest politycznie bardzo drażliwy, ze względu na "historyczny bagaż" państw zachodnich w północnej Afryce.
Ograniczone zaangażowanie
"Sunday Times" twierdzi, że jedna z opcji obecnie dyskutowanych w ramach NATO i USA zakłada wykorzystanie w Libii niewielkiej liczby zachodnich komandosów i funkcjonariuszy wywiadu, którzy wsparliby opozycję. Libijscy rebelianci sygnalizowali wcześniej, że nie chcą żadnego obcego zaangażowania w walkach na froncie, choć pomogłoby im ustanowienie strefy zakazu lotów dla lotnictwa Kaddafiego.
Sekretarz stanu USA Hillary Clinton z początkiem ubiegłego tygodnia dała wyraźnie do zrozumienia, że taka opcja nie jest na razie realna. Waszyngton wysłał jednak na Morze Śródziemne silną grupę okrętów, które w razie wydania rozkazu mogłyby wymusić strefę zakazu lotów. Wojskowi zapewniają, że jeśli otrzymają rozkaz, ruszą do akcji.
Poparcie dla ewentualnego utworzenia strefy zakazu lotów wyraził Waszyngton, Londyn i Paryż. Jest to jednak określane jako rozwiązanie skrajne i wymagające zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ.
mk/tr
Źródło: www.tvn24.pl
Użytkownik Sentinel edytował ten post 06.03.2011 - 11:29