Nie będę się sprzeczać, ale najwyraźniej inaczej rozumiemy słowo "prowokacja" i wg. mnie to nie jest prowokacja tylko lata badań. Natomiast liczba zarejestrowanych „czarnobylskich” raków tarczycy podawana jest na około 4000. Z nich 97% jest wyleczalne. Jednak liczba 4000 raków tarczycy zarejestrowanych jako skutek promieniowania czarnobylskiego, nie zgadza się z dotychczasowa wiedzą medyczną. Badania epidemiologiczne od lat wskazywały, że okres upływający od napromienienia do powstania raka tarczycy wynosi około 30 lat, natomiast pierwszy wzrost liczby raków „czarnobylskich” wykryto już po upływie 1 roku tj. w r. 1987, czyli wtedy gdy rozpoczęto masowe badania przeglądowe ludności. Ludność terenów najsilniej skażonych otrzymała dawki na tarczycę od jodu-131 sięgające od 37 miligrejów (mGy) w rejonie Briańska (Rosja), do 190 mGy w rejonie Homla (Białoruś) i 380 mGy na Ukrainie w pobliżu Czarnobyla. Są to małe dawki w porównaniu z dawkami otrzymywanymi przez pacjentów diagnozowanych jodem-131. W Szwecji przebadano grupę 34 000 takich pacjentów. Otrzymali oni średnią dawkę promieniowania na tarczycę 1100 mGy, a maksymalną 40 000 Gy. Wśród tych pacjentów nie zaobserwowano wzrostu nowotworów tarczycy, lecz odwrotnie: nowotworów tych było o 38% mniej niż wśród nie napromienionych Szwedów. W każdej populacji występuje duża liczba tzw. „niemych” raków tarczycy, które nie dają żadnych klinicznych objawów, a wykrywane są albo na sekcjach, albo badaniami USG, a histologicznie są identyczne z rakami „czarnobylskimi”. Normalny poziom „niemych” raków tarczycy wynosi w Kolumbii 5,6%; w Polsce 9%; w USA 13%; w Kanadzie 28%; a w Finlandii 35%. Porównajmy to z maksimum „czarnobylskich” raków tarczycy które wystąpiło w r. 1994 w rejonie Briańska (Rosja) i wyniosło 0,027% (UNSCEAR 2000). To silnie przemawia za tym, że zwiększona rejestracja raków tarczycy na terenach skażonych jest efektem skriningu (badań przesiewowych), prowadzonych obecnie na „terenach skażonych” na największą skalę w historii medycyny. W Polsce maksymalną dawkę promieniowania na tarczycę otrzymano na Podlasiu - średnio u niemowląt 87,5 mSv (Krajewski, 1991), a tam wystąpiły jedne z najniższych zachorowań na raka tarczycy w kraju (Centrum Onkologii, 1997).
Zamiast masowych zgonów radiacyjnych po Czarnobylu wystąpiła epidemia chorób psychosomatycznych (choroby serca, przewodu pokarmowego, psychiczne itp.), nie mających nic wspólnego z promieniowaniem, a wywołanych stresem po katastrofie, błędami władz, oraz sztucznym stworzeniem masowego syndromu 5 milionów „ofiar Czarnobyla”, tj. ludzi żyjących na tzw. silnie skażonych terenach i otrzymujących za to stałą rekompensatę pieniężną
A tak w ogóle, liczba zgonów wśród ogółu ludności w innych katastrofach przemysłowych, których rocznic nikt nie obchodzi, jest nieporównywalna z Czarnobylem. Masowe zgony wywoływały liczne katastrofy: na przykład w r. 1963 katastrofa zapory hydroelektrowni na rzece Vaiont we Włoszech - 2600 zgonów, w r. 1979 zapora Morvi (Indie) - 30 000 zgonów, w r. 1974 fabryka pestycydów w Bhopalu (wcześniej już przez kogoś wspomniana) (Indie) - 15 000, zapora hydroelektrowni Banqiao (Chiny) - 230 000. Łącznie w katastrofach elektrowni wodnych – powszechnie uznawanych za bezpieczne i „ekologiczne” - zginęło od r. 1923 ponad 265 000 osób. Natomiast we wszystkich wypadkach radiacyjnych na całym świecie w latach 1945-2001 (łącznie z Czarnobylem) zginęły 134 osoby.
I a propos skutków genetycznych. Nie będę cytować ksiąg, wyślę linka do strony, w której potwierdzają się moje (i nie tylko moje!) tezy: "Tuż po katastrofie tysiące będących w ciąży Ukrainek i Białorusinek zdecydowało się lub zostało namówionych przez lekarzy do przeprowadzenia aborcji. W latach 1986-1987 w obu republikach ZSRR usunięto liczbę ciąż równą jednej trzeciej liczby wszystkich urodzonych w tym czasie dzieci w Europie Wschodniej. Na niektórych terenach aż o 25 proc. wzrosła liczba naturalnych poronień. Dlaczego? Kobiety bały się rodzić mutanty. Tymczasem na Ukrainie po katastrofie nie zaczęło się rodzić więcej dzieci z ciężkimi wadami wrodzonymi - twierdzi dr Herwig Paretzke z monachijskiego Instytutu Ochrony przed Promieniowaniem. Wzrost liczby dzieci rodzących się z wadami genetycznymi był zresztą niemożliwy - twierdzą eksperci UNSCEAR. Nawet bowiem po największych dawkach promieniowania, jakie otrzymali ludzie na skutek wybuchów bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki (setki razy większych niż dawki czarnobylskie i pochłoniętych w ciągu ułamka sekundy), u potomstwa Japończyków, którzy przeżyli atak jądrowy, nie stwierdzono zaburzeń genetycznych."
http://kocham.fizyke...6/czarnobyl.htm
Użytkownik noer edytował ten post 06.06.2011 - 14:22