Fukushima zapoczątkowała dramat, z którego ludzkość może się już nie podnieśćPrzedstawiciele wielu środowisk badawczych nie brali na początku tej opcji pod uwagę. Czas pokazał, że nie było to właściwe podejście do sprawy. W kwestii Fukushimy wciąż jest się bowiem czego obawiać, a to co najgorsze, wciąż jeszcze może być przed nami. Rokowania niektórych naukowców mogą zaś dziś wywoływać ciarki na plecach. Zdaniem japońskich specjalistów, których wypowiedź niedawno ujrzała światło dzienne, rozpatrując to, co wydarzyło się w elektrowni od czasu przejścia fali tsunami, trzeba powiedzieć, że osiągnęliśmy krytyczny moment, w którym w fazę realizacji zaczął wchodzić najgorszy scenariusz.
W czasie, gdy większość mediów milczy na ten temat, sytuacja w Fukushimie rozwija się w sposób dynamiczny. Eksperci nie mają wątpliwości, że niemal z dnia na dzień robi się coraz bardziej dramatycznie. Kryzys osiągnął zaś pułap, w którym rozważane są takie wątki, które jeszcze rok temu nie były brane pod uwagę. Głos w sprawie skutków awarii zabrali m.in. japońscy profesorowie. Według nich, sytuacja w Kraju Kwitnącej Wiśni ewoluowała w najgorszy możliwy sposób.
O prawdziwym dramacie trzeba mówić od czasu, gdy okazało się, że w Fukushimie doszło przynajmniej do częściowego stopienia prętów paliwowych, a potem do niekontrolowanego wycieku przez dno reaktora. Dziś - zdaniem badaczy - trzeba powiedzieć głośno, że skutki tego mogą być opłakane nie tylko dla okolicznego środowiska, ale też dla całego świata. Już w tej chwili konsekwencje wydarzeń, do jakich doszło w Japonii, porównywać można wyłącznie z tragedią czarnobylską.
Zespół japońskich profesorów ogłosił, że to, co się stało, może mieć wpływ na ludzi, ryby, ptactwo oraz inne zwierzęta na całej planecie. Przyznali, że to, co najgorsze, może być wciąż przed nami. Jeśli rządy nie podejmą odpowiednich działań, może dojść do skażenia całego Pacyfiku, a potem także świata - poinformował serwis ENENews, powołując się na opinię ekspertów.
W czasie jednej z prezentacji naukowców, z której sprawozdanie niedawno wyciekło do sieci, pojawiły się jednak znacznie dalej posunięte wnioski. Badacze powiedzieli, że gdyby wziąć pod uwagę najgorszy możliwy scenariusz, który może nas czekać w związku z tym, iż do tej pory nie udało się zażegnać kryzysu... to byłby to"scenariusz końca świata" oraz "wydarzenia polegającego na zjawisku masowego wymierania".
Badacze przypomnieli, że katastrofa w Fukushimie osiągnęła najwyższy, siódmy stopień w skali zagrożeń nuklearnych INES. Była to pierwsza tego typu sytuacja od czasu wypadku w Czarnobylu.
Wśród naukowców, którzy w tak drastyczny sposób wypowiedzieli się na temat dalszych, możliwych skutków katastrofy w japońskiej elektrowni jądrowej, znaleźli się: Okada Norio, Yoshio Kajitani, Hirokazu Tatan z Uniwersytetu Kioto oraz Tao Ye i Peijun Shi z Uniwersytetu Pekińskiego.
Obawy ekspertów cały czas znajdują potwierdzenie w faktach. Rejestrowany w okolicach elektrowni poziom promieniowania systematycznie osiąga coraz wyższe, rekordowe pułapy. We wrześniu poinformowano, że skażenie wokół jednego ze zbiorników znów wzrosło, tym razem do poziomu 2200 milisiwertów.
Niedawno pracownicy firmy TEPCO, która zajmuje się likwidacją szkód na miejscu elektrowni przyznali zaś, że w sierpniu do oceanu wyciekło 300 ton skażonej wody.
Obecnie w Japonii znów wszyscy patrzą z niepokojem w kierunku elektrowni. Wszystko przez przechodzący przez Kraj Kwitnącej Wiśni tajfun. Istnieje obawa, że w razie uderzenia, zjawisko to nie pozostanie bez wpływu na wymiar szkód w elektrowni w Fukushimie.
Do kataklizmu, który doprowadził do obecnej sytuacji, doszło w marcu 2011 r. Właśnie wtedy Kraj Kwitnącej Wiśni nawiedziło trzęsienie ziemi, które należało do najsilniejszych wstrząsów w historii, osiągając magnitudę 9 stopni w skali Richtera. Wywołało ono falę tsunami, która zostawiła po sobie zniszczenia na niespotykaną skalę - doprowadziła m.in. jednego z największych kryzysów atomowych w historii.