Jak ta informacja po raz pierwszy pojawiła się w mediach, pozwoliłem sobie na chwilę refleksji. Udzielił mi się nastrój i stwierdziłem, że nie trzeba być samurajem by poddać się procesowi samo destrukcji i przy okazji zrobić coś dla świata.
Z punktu widzenia osób zarządzających akcją ratunkową korzystne jest wmówić ludzią że ich czyny są jedyną możliwością ocealenia innych dodając do tego troche patriotycznych sloganów. Dla mnie jest to kłamstwo. Tak samo jak kłamstwem było że w Czarnobylu trzeba przerzucać grafit na łopacie i pomoc innych krajów jest zbędna, w K-19 trzeba koniecznie ratować reaktor w OP1 i gumiakach bo okręt jest najważniejszy a USA to zło i od nich pomoc jest niepotrzebna, sytuacja z Japonii jest tego samego typu.
Zamiast iść na pewną śmierć ja w takiej sytuacji skupił bym się na ratowaniu innych (w pierwszej kolejności najbliższych) przez ich przygotowanie do przetrwania lub ewakuacje. Nigdy nie słuchał bym się kogoś kto każe mi iśc na śmierć bo innego pomysłu nie chce mu się wdrążyć w życie. Są stroje ochronne specjalnie zaprojektowane do pracy w skażeniu radioaktywnym, mogli poprosić USA o pomoc i ich dostarczenie tak samo jak mogli poprosić o zdalnie sterowane roboty. Gdyby zangażować w tą katastrofe wszystkie państwa które są chętne do pomocy to nie musieli by wysyłać ludzi na śmierć. Nieświadomym ludzią można wmówić że są to wyjątkowi bohaterowie ale jak ktoś ma chociaż minimalną wiedze i świadomośc innych możliwości to może ich postrzegać jako naiwnych frajerów którzy dali się tym z góry wysłać na najgorsze cierpienia dla sprawy politycznej a nie patriotycznej.
Użytkownik PhoeniX edytował ten post 18.03.2011 - 21:23