PAA po raz kolejny udowadnia, że nic nam nie grozi.
Ze specjalną dedykacją dla tych, którzy chcieli łykać jod:
KOMUNIKAT SPECJALNY PAA z dnia 1 IV 2011, godz. 23:00
PROMIENIOTWÓRCZY JOD-131
Znany z tablicy Mendelejewa pierwiastek chemiczny "jod" ma kilka odmian. Znaczenie praktyczne w chemii ma jego postać trwała - jod-127 ("zwykły" jod, jod stabilny). Inna odmiana - jod-131 jest nietrwały, promieniotwórczy (promieniotwórczość to przemiana jednych pierwiastków w inne, związana z wytworzeniem promieniowania jądrowego). Atomy tej odmiany jodu ulegają spontanicznie przemianie, a po czasie 8 dni z pierwotnej ich liczby zostaje jedynie połowa. Mówimy, że czas połowicznego rozpadu jodu-131 wynosi 8 dni.
Należy podkreślić, że pod względem chemicznym obie odmiany - ta trwała i ta nietrwała - zachowują sie identycznie, dlatego właśnie w tarczycy jeden można podstawić drugim. Taki proces (wychwyt jodu-131 przez tarczycę ze skażonego promieniotwórczo pożywienia lub powietrza) będzie szczególnie intensywny w obszarach z naturalnym niedoborem jodu. Od 1997 roku, w ramach akcji profilaktycznej prowadzone jest w Polsce jodowanie soli kuchennej. Jak pokazały badania, są to działania bardzo skuteczne, niwelujące wspomniane niedobory, a nasze tarczyce są "pełne" jodu. Oznacza to z jednej strony, że nie będą one skłonne absorbować dużo jodu promieniotwórczego, z drugiej zaś, iż dodatkowe, większe porcje jodu stabilnego mogą doprowadzić do jego nadmiaru i związanych z tym skutków zdrowotnych (patrz komunikat specjalny z 30 III 2011).
Jeśli jod-131 dostanie się do tarczycy, wówczas dochodzi do jej zbędnego napromieniowania. Mówimy o otrzymaniu przez ten organ dawki promieniowania. Polskie Prawo atomowe, w specjalnym rozporządzeniu wskazuje wartości tzw. poziomów interwencyjnych dla różnych rodzajów działań podejmowanych w sytuacji zagrożenia radiacyjnego. W odniesieniu do tarczycy taka interwencja, polegająca na profilaktycznym podawaniu preparatów z jodem stabilnym będzie niezbędna, gdy tzw. dawka pochłonięta od jodu promieniotwórczego w tarczycy miałaby wynieść co najmniej 100 miligrejów.
W szacunkowych obliczeniach oczekiwanej dawki promieniowania w tarczycy trzeba założyć:
* stężenie jodu promieniotwórczego w powietrzu - przyjmijmy 10 milibekereli na metr sześcienny (jest to założenie konserwatywne, gdyż najwyższe w Polsce stężenie jodu-131, obserwowane 30 III 2011 wynosiło 8,3 milibekerela na metr sześcienny),
* czas "zbierania" dawki (podlegania napromieniowaniu) - przyjmijmy 2 miesiące (po tym czasie praktycznie cały jod-131 rozpadnie się); biorąc pod uwagę naturalne procesy oczyszczania atmosfery jest to również założenie konserwatywne,
* rodzaj grupy podlegającej napromieniowaniu - przyjmijmy konserwatywnie, że są to same niemowlęta, jako najbardziej "czułe" na promieniowanie,
* szybkość wymiany powietrza w płucach - przyjmijmy konserwatywnie 20 metrów sześciennych na dobę (przeciętnie, jak dla dorosłych).
Z obliczeń dozymetrycznych biorących jako dane powyższe liczby otrzymamy na dawkę pochłoniętą w tarczycy przeciętnego człowieka mniej niż 20 mikrogrejów. Stanowi to mniej niż 0,2‰ poziomu interwencyjnego (100 miligrejów).
Nie jest potrzebna żadna akcja interwencyjna z podawaniem preparatów jodu stabilnego.
Pierwszy akapit to trochę takie przypomnienie podstaw chemii ze szkoły średniej.
A więc z tego komunikatu wynika to, co mówiłem wcześniej - że stężenie promieniotwórczego jodu może wzrosnąć jeszcze kilkaset razy i nadal nic nam nie będzie groziło.
Jakby ktoś nie wiedział 0,2‰ to 0,02%. Czyli, aby coś nam groziło, stężenie musiałoby wzrosnąć jakieś 5000 razy, aby wynosiło 100% poziomu interwencyjnego.
Użytkownik domino edytował ten post 02.04.2011 - 13:52