Francuzi zaczynają bardziej chłodno patrzeć na zaangażowanie NATO w libijskim konflikcie. Słaba aktywność rebeliantów nawet przy obecnym wsparciu dla nich doprowadziła do impasu operacji wojskowej w maju, ale kraje zachodnie nie chciały tego oficjalnie przyznać.
Przywódcy państw europejskich, uczestniczący w ataku na Libię mieli nadzieję, na znalezienie klucza do „rozwiązania kwestii libijskiej”, przez wyeliminowanie libijskiego przywódcy, ale okazało się, że jest to niezwykle trudne. Wczoraj (10.07.2011) opublikowany został wywiad z generałem wojsk lądowych Francji Vincennesem Deportem dla magazynu „Journal du Dimanche”, który stwierdził, że bez operacji lądowej w Libii „nie dokona się żadnych postępów”. Nawet, jeśli odrzuci się założenia rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1973 (wykluczającej operację lądową) to działania na ziemi będą niemożliwe z tego względu, że armie Francji i Wielkiej Brytanii nie posiadają do tego typu działań wyszkolonych oddziałów. Minister obrony Francji Gerard Longuet oświadczył wczoraj (10.07.2011), w rozmowie z agencją Reuters że dowódcy operacji wojskowej i przywódcy polityczni są skłonni rozpocząć poszukiwania politycznego rozwiązania obecnej sytuacji w Libii. Francuski minister obiecał wstrzymanie bombardowań pod warunkiem, że strony konfliktu zasiądą do stołu negocjacyjnego. „Powinni prowadzić negocjacje, jeśli pokażemy im że nie ma militarnego rozwiązania kryzysu” - stwierdził Longuet.
W rzeczywistości za pośrednictwem ministra obrony francuskie przywództwo przyznało daremność operacji wojskowej w Libii. Jednocześnie syn Muammara Kaddafiego Saif-al-Islam przyznał, że libijska administracja już prowadzi rozmowy z francuskimi przywódcami. Na tych spotkaniach prezydent Francji Sarkozy miał podobno przyznawać się otwarcie do tego, że Tymczasowa Rada Narodowa w Benghazi posiada marionetkowy status, ze względu na niemal całkowitą zależność od Francji. Teraz, gdy Francuzi uznali potrzebę negocjacji między rebeliantami a libijskim rządem, fakt istnienia takich rozmów jest całkiem prawdopodobny.
Chociaż brytyjscy przywódcy nie wydali oficjalnie takich oświadczeń, jak Francuzi, to jednak w brytyjskiej prasie ukazały się artykuły, mówiące wyraźnie o faktycznym fiasku kampanii w Libii. Daily Telegraph opublikował artykuł nt. operacji wojskowej w Libii, prowadzonej przez niektóre kraje europejskie pod nazwą "Kampania zbudowana się na piasku”. Artykuł zauważa, że zbliża się muzułmański święty miesiąc Ramadan, który doprowadzić może do całkowitego zawieszenia broni, a przeciąganie tej wojny nie jest w interesie Europy. Dziennikarze „Daily Telegraf” krytykują brytyjskich ministrów, pisząc o tym, że czas działa w tej chwili na ich niekorzyść.
Materiał został przygotowany w ramach programu analitycznego ECAG – Libia 2011.
Źródło:
http://warsonline.in...i-v-livii.html?
http://www.geopolity...tarnych-w-libii
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
HRW: Libijscy rebelianci palili, grabili i plądrowali
PRZECIWNICY KADDAFIEGO NARUSZALI PRAWA CZŁOWIEKA
Libijscy powstańcy też dopuszczają się gwałtów na ludności cywilnej
Zdaniem pozarządowej organizacji Human Rights Watch, rebelianci walczący z reżimem Muammara Kaddafiego naruszali prawa człowieka. Mieli oni podpalić i splądrować cztery wioski oraz pobić zwolenników dyktatora podczas niedawnej ofensywy na Trypolis.
Organizacja broniąca praw człowieka oskarża libijskich rebeliantów w wydanym w środę oświadczeniu. HRW stwierdziła, że jej działacze sami byli świadkami niektórych naruszeń praw człowieka, powołała się też na świadków w innych przypadkach oraz na rozmowy z lokalnym dowódcą oddziałów powstańczych.
"W czterech wioskach opanowanych przez rebeliantów w górach Nafusa członkowie oddziałów bojowych i ich sympatycy rabowali mienie, spalili niektóre domy, plądrowali szpitale, domy i sklepy oraz pobili osoby podejrzewane o wspieranie sił rządowych" - napisano w raporcie HRW. Według organizacji działo się to w czerwcu i lipcu aż do ubiegłego tygodnia, podczas ofensywy powstańców z górskiego rejonu Dżebel Nafusa w kierunku Trypolisu.
Według raportu, dowódca oddziałów rebelii, zidentyfikowany jako płk El-Moktar Firnana, potwierdził częściowo te zarzuty, stwierdzając, że niektórzy sympatycy Kaddafiego "zostali ukarani". Miał on dodać, że wioski te są zamieszkane przez członków plemienia lojalnego wobec Kaddafiego.
http://www.tvn24.pl/...,wiadomosc.html
Użytkownik kpiarz edytował ten post 13.07.2011 - 06:41