Ja się wypowiem jako sceptyk

Nie dlatego, że jestem forumowy sceptyk, a dlatego że mam własne doświadczenia. I te doświadczenia doprowadziły mnie do takiego stanu rzeczy jaki jest.
A więc, to siedzi w Twojej głowie i nigdzie indziej. Jak się tego pozbyć ? Zrobić sobie test prawdy, idź w jakieś odludne miejsce i tam podpisz sobie ponownie 10 cyrografów. Rób tak codziennie. Jak to nie starczy to idź w nocy do lasu i zrób to nocą
Może to dziwne...ale im ostrzej do sprawy podejdziesz tym szybciej stwierdzisz, że bóg, szatan i inne bzdury to tylko wymysł innego człowieka, i ładne mity opisane w książkach
Z wiekiem można to łatwiej dostrzec, po wielu latach takich praktyk.
Większość ludzi wierzy w boga, bo się boi zrobić coś "złego" by sprawdzić czy szatan tam jest czy nie hehe
Największym błędem jest zrobienie tego co tu inni piszą, by wyrzucić zapomnieć o tym etc...to błąd. Bo zapomnisz o tym jako o rzeczy złej, której się boisz. Coś na zasadzie zrobiłam coś strasznego i więcej tego nie zrobię, teraz będą dobra

To błąd. Jedyną dobra drogą wyjścia jest zrozumienie samemu, że to tylko bajki i bzdury. A nie zostawianie magicznej otoczki nad tym.
A podam innego gatunku przykład, jak można się nakręcić

Kiedyś ktoś mnie oszukał na allegro, kupiłem nową płytę główną a dostałem zepsutą starą płytę główną, luzem w byle jakim kartonie. Wyglądało to "strasznie"

Płyta leżała w pokoju w tym kartonie. Po kilku dniach coś mi się w życiu nie układało. No i zaczęło się...pierwszy raz spojrzałem krzywo w kierunku kartonu...zacząłem tworzyć różne teorie, że to może prezent od szatana, którego nie raz wzywałem, a może tam jest jakaś choroba mi przysłana, klątwa, z każdym dniem było gorzej. Nawet mi się zaczęło wydawać, że tam złe promieniowanie idzie od tej płyty. Ostatecznie sobie wkręciłem, że muszę tą płytę spalić by odgonić złe moce, i spaliłem ją. A następny dzień...był taki jak co dzień

Szkoda tylko atmosfery i zanieczyszczenia ale to dopiero widzę po latach na to patrząc.
Albo jeszcze co innego, kiedyś mi się tak mocno nie układało z moją byłą, że jak się rozstaliśmy wierzyłem, że jakaś klątwa jest i czuje się przez to osłabiony i w ogóle źle się czuje. I wróżka mi poleciła "znak atlantów"

Nosiłem ten wisiorek non stop jakieś 2 lata wierząc, że mnie chroni, a w wannie jak ściągałem to obok siebie trzymałem...kiedyś zerwał mi się łańcuszek. I życie toczyło się dalej...dzień jak co dzień, do tego stopnia, że go nie noszę do dziś
Podsumowując, to nie sprawa boga czy szatana, można sobie wkręcić dosłownie wszystko, mózg plata niezłe figle i trzeba brać na to poprawkę.
A taki najbardziej logiczny przykład z tego gatunku to jest chyba taki, zastanów się nad osobami publicznymi, takimi których znają miliony osób. Taki prezydent kraju np.

Ilu ma taki przeciwników, ilu ludzi dziennie mu źle życzy, ilu go przeklina i odprawia modły by odszedł, ilu ludzi wbija jakieś igły w jego kukiełkę

A on jakby nigdy nic żyje i nic się nie dzieje.