Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy Chiny przygotowują się do inwazji na USA?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
119 odpowiedzi w tym temacie

#91

rewolucjonalista.
  • Postów: 416
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Bo na swoim terytorium dawno mają tego typu radary. Chcą tylko zabezpieczyć się z innej strony, tak na wszelki wypadek. Chiny chyba wiedzą, że jak zaatakują USA za pomocą bomb atomowych to rozpocznie się III wojna światowa, dlatego myślę, że ewentualny atak na USA jest dla nich bez sensu, bo przegrają, ale razem z USA, więc co to za filozofia wojny?
  • 0

#92

Morningstar.

    לוציפר

  • Postów: 412
  • Tematów: 25
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Obsypią się wzajemnie bombkami, i wszyscy na tym ucierpimy, nie ma to jak rozpocząć wojnę wiedząc że i tak wszyscy zginą - promieniowanie, nuklearna zima itd. może garstka przetrwa
  • 0



#93

kamilus.
  • Postów: 1231
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chiny nie przebierają w słowach: to są szaleńcy

Chiński dziennik "Renmin Ribao", oficjalny organ Komunistycznej Partii Chin, ostrzegł, że "szaleńcy" na Kapitolu, którzy chcą, by USA sprzedały broń Tajwanowi, igrają z ogniem i mogą za to zapłacić "katastrofalną cenę".

Jak podkreśla Reuters, wkrótce administracja prezydenta USA Baracka Obamy ma podjąć decyzję ws. sprzedaży broni na Tajwan.

"Renmin Ribao" dodał, że Stany Zjednoczone powinny wyciąć "raka" przepisów, które upoważniają Waszyngton do sprzedaży broni na Tajwan, uważany przez Chiny za część ich terytorium. Stany Zjednoczone, które są największym sojusznikiem Tajwanu, zobowiązały się w 1979 roku do zaopatrywania go w broń potrzebną do utrzymania "wystarczającej zdolności do samoobrony".

Tajwan chce kupić od USA 66 myśliwców F-16, które wyceniane są na 8 mld dolarów i mających zastąpić używane przez ten kraj samoloty F-5. Debata na temat sprzedaży broni nabiera w USA tempa. Amerykański senator John Cornyn, republikanin z Teksasu, gdzie znajdują się zakłady Lockheed Martin Corp produkujące F-16, przekonuje, że rezygnacja ze sprzedaży oznaczałaby utratę miejsc pracy w USA.

"Obecnie niektórzy szaleńcy na Kapitolu robią wrzawę na temat umocnienie i rozszerzenia tego raka" - pisze chińska gazeta w komentarzu. "Jeśli te szalone pomysły zostaną zrealizowane, w jakich tarapatach znajdą się relacje chińsko-amerykańskie?" - dodaje dziennik.

Relacje pomiędzy dwiema największymi potęgami gospodarczymi świata "niełatwo doszły do punktu, w którym obecnie się znajdują, i muszą być cenione i chronione w jak najszerszym zakresie" - przekonuje w komentarzu "Renmin Ribao".

"Niektórzy chcą zawrócić bieg historii, ale muszą być świadomi katastrofalnej ceny, jaką będą musieli zapłacić. (...) Rada dla nierozgarniętego kongresmana: nie idź za daleko, nie igraj z ogniem" - pisze gazeta.

Jak podkreśla Reuters, spodziewane jest, że do 1 października Obama ma zdecydować co, jeśli w ogóle coś, jego administracja planuje zrobić, by wesprzeć lotnictwo Tajwanu. Pekin stanowczo sprzeciwia się sprzedaży broni na wyspę, którą uważa za zbuntowaną prowincję, jednak Tajwan przekonuje, że potrzebuje myśliwców, by przeciwstawić się rosnącej potędze militarnej Chin.

Źródło

Użytkownik kamilus edytował ten post 09.09.2011 - 10:21

  • 0



#94

Templariusz.
  • Postów: 499
  • Tematów: 35
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

To tylko takie udowadnianie światu że Chiny nie boją się USA.Chiny są teraz największą gospodarką świata, i naprawdę nie wiem po co mieliby to wszystko burzyć, wystarczy pomyśleć o towarze made in china, myślę że wiele państw wstrzymałoby import z tego kraju, chociaż nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć.
  • 0



#95

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chiny nie poradziłyby sobie bez eksportu w chwili obecnej i jeszcze przez wiele, wiele lat. Wojna nie wchodzi w grę. Zauważcie, że Chiny nie prowadziły od 50 lat żadnej wojny.
  • 0



#96

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Amerykanie chcą rozszerzyć swoją strefę wpływów na cały świat, tzn. chcą mieć wszystko pod kontrolą. I całkiem nieźle im to wychodzi. A Chinom się to nie podoba. Rosji też.

Chiny nie poradziłyby sobie bez eksportu w chwili obecnej i jeszcze przez wiele, wiele lat.

Wystarczy kryzys gospodarczy w USA i popyt na wszelkie towary, nawet te tanie chińskie, spadnie. A więc będzie znacznie mniejszy eksport towarów z Chin, co może spowodować zawalenie chińskiej gospodarki.

Zresztą Chiny nie będą się rozwijały w nieskończoność w takim szybkim tempie. Wzrost gospodarczy kiedyś się skończy.


Wojna nie wchodzi w grę.

W 1935 roku też nikt się nie spodziewał, że za 4 lata wybuchnie największa wojna w historii ludzkości. :)

Użytkownik domino edytował ten post 09.09.2011 - 15:40

  • 0



#97

albalb.
  • Postów: 33
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zauważcie, że Chiny nie prowadziły od 50 lat żadnej wojny.

http://en.wikipedia.org/wiki/Sino-Vietnamese_War
  • 1

#98

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Chiny straszą USA. Będzie wojna handlowa?

Chińskie MSZ ostrzegło, że uchwalenie przez Senat USA ustawy zezwalającej na stosowanie barier celnych wobec krajów utrzymujących sztucznie zaniżony kurs swojej waluty i subsydiowanie w ten sposób swojego eksportu, może narazić na niepowodzenie starania podejmowane na rzecz ożywienia światowej gospodarki.

Rzecznik chińskiego MSZ Ma Zhaoxu oświadczył, że ustawa "jaskrawo narusza zasady Światowej Organizacji Handlu" i wezwał administrację prezydenta Obamy do jej zawetowania.

Chińska agencja prasowa Xinhua wyraziła nawet pogląd, że "może dojść do wojny handlowej między dwiema czołowymi gospodarkami świata".

Zdaniem wielu członków Kongresu USA, związków zawodowych i środowisk wielkiego biznesu, Chiny sztucznie zaniżają kurs swojej waluty - juana co daje chińskim towarom nieuczciwą przewagę nad konkurencją. Pekin odrzuca te oskarżenia.

Uchwalona we wtorek, stosunkiem głosów 63:35 przez kontrolowany przez Demokratów Senat, ustawa zezwala na stosowanie wobec krajów stosujących takie praktyki barier celnych. Ustawa nie ma jednak większych szans na uchwalenie w Izbie Reprezentantów, gdzie republikańska większość jest jej przeciwna.

Źródło

Z tego co rozumiem, Chiny sztucznie obniżają kurs swojej waluty, żeby ich towary były jeszcze tańsze. A USA to się nie podoba i nakładają na Chińczyków bariery celne. Może rzeczywiście Chińczycy grają trochę nieuczciwie, ale w końcu chodzi o to, żeby towary były tanie. Wtedy ludzie je kupią. A że to uderza w przedsiębiorców z USA... No cóż...

Użytkownik domino edytował ten post 13.10.2011 - 08:55

  • 0



#99

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Juan jest szacunkowo niedowartościowany od 30 do 50%. Wszystko za sprawą sztywnego kursu utrzymywanego przez Bank Chin. Dlatego Juana nie kupimy w kantorze.
  • 0



#100

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

USA boją się tysięcy kilometrów chińskich tuneli z rakietami


- Oni budują tysiące kilometrów tuneli, dzięki którym ukryją swoją coraz nowocześniejszą broń jądrową, a my czynimy nasz arsenał coraz bardziej przejrzystym i nie modernizujemy go - oznajmił amerykański kongresmen Michael Turner. Wyraził tym samym obawy wielu Amerykanów związane z wielkim chińskim projektem zbrojeniowym o nazwie "Podziemny Wielki Mur".
Turner jest republikańskim kongresmenem zasiadającym w komisji ds. sił zbrojnych, w której przewodniczy podkomisji ds. sił strategicznych (wojska dysponujące bronią jądrową) i z racji zajmowanego stanowiska ma dostęp do tajnych danych na temat zbrojeń jądrowych na całym świecie.

Ukrywają lotnictwo w tajnych podziemnych hangarach

Występując przeciw planowanym znacznym cięciom w wydatkach na zbrojenia, Turner stwierdził, że USA postępują "nierozsądnie". Republikanin uważ bowiema, że jego kraj wystawia się na niebezpieczeństwo, ponieważ od końca zimnej wojny w ogóle nie inwestuje w broń jądrową, która nieuchronnie staje się przestarzała. Natomiast globalni rywale jak Chiny i Rosja czynią wielkie starania, aby modernizować i rozwijać swoje siły strategiczne.

Chińska skala

Jako przykładu Turner użył wielkiego chińskiego projektu wojskowego, który prawdopodobnie nie ma porównania na świecie. Chodzi o budowaną wielką sieć tuneli ukrytych głęboko pod ziemią, które mają zapewnić przetrwanie chińskim rakietom z głowicami jądrowymi nawet w wypadku pierwszego uderzenia wroga.

Istnienie sieci tuneli ujawniono oficjalnie w 2009 roku. Chińskie wojsko upubliczniło specjalny raport, a telewizja pokazała krótki reportaż ukazujący "Podziemny Wielki Mur" - oczywiste nawiązanie do pierwotnego Wielkiego Muru Chińskiego, który powstrzymywał wrogów. Ukrycie broni jądrowej w sieci tuneli i uczynienie jej niewrażliwej na wyprzedzający atak wroga ma powstrzymać potencjalne ataki na Chiny z obawy przed nieuniknionym odwetem.

Według skąpych informacji ujawnionych przez chińskie wojsko i media, podziemne instalacje mogą mieć nawet ponad 5 tys. kilometrów długości. Labirynt tuneli ma łączyć podziemne bazy i silosy rakietowe umieszczone na terenie górzystej prowincji Hebei w północnych Chinach. Najgłębsze instalacje mają być ukryte kilometr pod ziemią, a większość kilkaset metrów poniżej linii gruntu. Rakiety balistyczne mają być transportowane tunelami na pociągach lub na specjalnych ciężarówkach.
Skuteczne zniszczenie czegoś takiego jest praktycznie niemożliwe, niezależnie od ilości posiadanych głowic jądrowych

Bezpieczeństwo pod ziemią

- Skala tego przedsięwzięcia jest oszałamiająca - mówi portalowi "Defence Talk" Mark Schneider, analityk z National Institute for Public Policy. - Skuteczne zniszczenie czegoś takiego jest praktycznie niemożliwe, niezależnie od ilości posiadanych głowic jądrowych - dodaje. Według analityka zajmującego się zbrojeniami, ma to "wielkie znaczenie", ponieważ umożliwia skuteczny odwet nawet w wypadku zaskakującego ataku.

Poza przetrwaniem sieć tuneli pozwala skutecznie ukryć ilość posiadanych rakiet balistycznych. Zgodnie z umowami rozbrojeniowymi pomiędzy USA a Rosję oba mocarstwa ujawniły stan posiadanych rakiet i miejsce umieszczenia wyrzutni. Chiny nie podlegają takiemu obowiązkowi.

Oficjalnie nie wiadomo, ile dokładnie rakiet balistycznych mają Chiny. Przez dekady nie było to zmartwieniem, ponieważ technologia rakietowa Państwa Środka była na tyle zacofana, że pociski miały niewystarczający zasięg, aby dolecieć do USA. Obecnie do służby są wprowadzane rakiety Dong-Feng 31 i 31A, które według ocen Amerykanów są na podobnym poziomie co najnowsze konstrukcje rosyjskie.

Alternatywna rzeczywistość?

Kwestią otwartą pozostaje to, na ile informacje na temat "Podziemnego Wielkiego Muru" są prawdziwe. Chińczycy mogli w udostępnionych informacjach odpowiednio podkoloryzować rzeczywistość, aby osiągnąć zamierzony efekt propagandowy. Na przykład nie wiadomo, jak została zmierzona długość tuneli.

Amerykańskie wojsko natomiast chętnie przyjmuje podobne informacje, ponieważ pozwala to podkreślić domniemane gwałtownie rosnące zagrożenie ze strony Chin. W dobie wszechobecnych cięć budżetowych odpowiednie postraszenie opinii publicznej i polityków może być warte miliardy dolarów wydanych na zbrojenia.

Za istnieniem "Podziemnego Wielkiego Muru" przemawia jednak, poza udostępnionymi zdjęciami, zamiłowanie Chińczyków do chowania swoich instalacji wojskowych pod ziemią. Wiadomo, że chińskie lotnictwo posiada szereg wielkich podziemnych hangarów, gdzie może na wypadek wojny ukryć praktycznie wszystkie swoje samoloty bojowe.

http://www.tvn24.pl/...,wiadomosc.html
  • 0



#101

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tak wyglądałaby wojna Chin i USA

Potęga Chin rośnie. Część ekspertów sądzi, że Chiny w ciągu kilku dekad będą chciały zdominować sąsiadów i opanować cały region. Odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na rozwój chińskich zdolności militarnych jest koncepcja bitwy powietrzno-morskiej. Oto jak prawdopodobnie wyglądałaby wojna Chin i USA.

Od kilku lat w amerykańskich opracowaniach na temat rozwoju chińskich zdolności militarnych pojawia się pojęcie "strategia antydostępowa". Polega ona na pozbawieniu przeciwnika możliwości dotarcia do stałych elementów infrastruktury wojskowej (takich jak wysunięte bazy) czy też rozmieszczenia wojsk na teatrze działań. Równolegle funkcjonuje także termin "odmowy dostępu do obszaru" (area denial), co oznacza uniemożliwienie drugiej stronie operowania siłami już rozmieszczonymi i stwarzania zagrożenia dla celów ruchomych (głównie okrętów). Rozwój tego rodzaju zdolności jest dla Stanów Zjednoczonych jeśli nie zagrożeniem, to co najmniej poważnym wyzwaniem. Odpowiedzią supermocarstwa ma być koncepcja bitwy powietrzno-morskiej, integrującej działania US Navy i US Air Force.

Hipotetyczne zagrożenie

Gdy w latach 1995 i 1996 doszło do sytuacji kryzysowych związanych z Tajwanem, nazywanym na kontynencie zbuntowaną chińską prowincją Tajpej, Stany Zjednoczone wysłały w ten rejon dwie lotniskowcowe grupy bojowe. Demonstracja siły na morzu mocno ostudziła konfrontacyjne zapędy komunistycznych władz.

Ta bolesna i bez wątpienia odebrana jako upokarzająca lekcja skłoniła Chińską Republikę Ludową do skoncentrowania się na rozwoju morskich sił zbrojnych, w tym także asymetrycznych systemów uzbrojenia i taktyk działania. Aby ograniczyć lub wręcz uniemożliwić działania US Navy, Chiny nie potrzebują jedenastu lotniskowcowych grup bojowych, muszą jednak znacząco zwiększyć polityczne i militarne koszty zaangażowania.

Temu właśnie ma służyć flota ponad pięćdziesięciu konwencjonalnych i nuklearnych okrętów podwodnych, w większości wyposażonych w rakiety przeciwokrętowe, a także rakiety balistyczne zdolne do rażenia lotniskowców, nowoczesne niszczyciele i fregaty rakietowe, myśliwce oraz bombowce uzbrojone w pociski Cruise. Chińczycy mają również rozbudowaną wzdłuż wybrzeży kraju sieć obrony powietrznej, około tysiąca dwustu rakiet krótkiego zasięgu, w większości skupionych w rejonie Cieśniny Tajwańskiej, oraz przeszło setkę pocisków średniego zasięgu. Mogą one razić cele w Japonii, Korei czy na Guam, gdzie znajdują się bazy USA.

Amerykańska obecność na obszarze zachodniego Pacyfiku opiera się na istnieniu kilku kluczowych baz oraz sojuszach z Japonią i Republiką Korei. Nie ma jednak możliwości wejścia w głąb lądu, którą w niewielkim tylko stopniu zapewniają północne obszary Japonii i Australii. Wyłączenie z rozgrywki takich baz, jak Kadena, Misawa, Sasebo, Osan czy Kunsan, wypchnęłoby Amerykanów poza tak zwaną pierwszą linię wysp. Jeśli doszłoby także do zniszczenia baz lotnictwa i floty na Guam, US Navy straciłaby całkowicie zaplecze logistyczne i wsparcie US Air Force w regionie. Jej zdolności działania zostałyby poważnie ograniczone, zwłaszcza gdyby Chińczycy zdecydowali się na podjęcie akcji przeciwko amerykańskim satelitom i na cybernetyczne ataki na sieci C4ISR. Nie ma znaczenia, w jakim stopniu ten scenariusz jest realny. Aby pozostać wiarygodnym graczem, supermocarstwo musi wziąć pod uwagę wszystkie warianty rozwoju wydarzeń.

Tajne prace

Prace nad koncepcją bitwy powietrzno-morskiej ruszyły we wrześniu 2009 roku po podpisaniu wstępnego porozumienia pomiędzy zainteresowanymi rodzajami sił zbrojnych. Usankcjonował je niejako czteroletni przegląd obronny (QDR) z 2010 roku, w którym zalecano opracowanie wytycznych określających, jak pokonać przeciwnika, zwłaszcza uzbrojonego w zaawansowane technologicznie systemy "antydostępowe". Koncepcja ta ma wskazać, w jaki sposób lotnictwo i marynarka powinny zintegrować działania w powietrzu, na morzu i lądzie, w przestrzeni kosmicznej i cyberprzestrzeni, aby utrzymać (a w razie potrzeby przywrócić) swobodę działania amerykańskich sił rozmieszczonych na obszarze zachodniego Pacyfiku. Prace te nie są jawne, jednak z materiałów publikowanych w specjalistycznych periodykach, z oficjalnych wystąpień wojskowych i polityków oraz opracowań wpływowego Center for Strategic and Budgetary Assessments (CSBA) wyłania się ich w miarę szczegółowy obraz.

Bitwa powietrzno-morska nie jest doktryną operacyjną, nie określa założeń ewentualnej kampanii na szczeblu taktyczno-operacyjnym. Ma być raczej narzędziem podtrzymania wiarygodności USA oraz amerykańskich wpływów w regionie poprzez (jak to ujęli analitycy CSBA) demonstrowanie sojusznikom, że nie padną oni ofiarami szantażu ze strony Chin oraz że nie grozi im żadna forma finlandyzacji. Aby osiągnąć ten cel, Stany Zjednoczone muszą zachować zdolność do interwencji w razie konfliktu z ChRL, wliczając w to przystąpienie do wojny konwencjonalnej. Co istotne, koncepcja nie zakłada, że tak się stanie, a samo demonstrowanie zdolności ofensywnych ma być czynnikiem zmniejszającym prawdopodobieństwo zaistnienia takiego scenariusza.

Plan bitwy

Waszyngton przyjmuje, że do konfliktu zbrojnego doszłoby z inicjatywy Państwa Środka. W pierwszej kolejności nastąpiłby wówczas atak na amerykańskie satelity odpowiadające za rozpoznanie i łączność, co spowodowałoby ich fizyczną eliminację bądź zakłócenie działania (cyberwojna). Kolejnym etapem byłyby ataki rakietowe (z użyciem pocisków balistycznych i samosterujących) na amerykańskie oraz japońskie bazy lotnictwa i marynarki, a także na okręty wojenne znajdujące się w odległości do 1500 mil morskich od chińskich wybrzeży.

Zadaniem rozmieszczonych wcześniej konwencjonalnych i atomowych uderzeniowych okrętów podwodnych byłoby z kolei przerwanie morskich linii komunikacyjnych (SLOCs), a tym samym uniemożliwienie przesunięcia i zaopatrywania sił amerykańskich. Teatr działań wojennych objąłby obszar od Hawajów po Diego Garcię, odciągając tym samym znaczne siły US Navy z regionu zachodniego Pacyfiku. Efektem takich ataków byłyby: utrata przez siły USA tak zwanych obszarów bezpiecznych (sanctuaries), w których mogłyby się one w miarę swobodnie przegrupowywać i przygotowywać lub prowadzić operacje militarne; utrata bądź zakłócenie działania sieci łączności i dowodzenia; uniemożliwienie dostępu do rejonu działań wojennych, a w konsekwencji całkowity zanik inicjatywy strategicznej i operacyjnej.

Należy również zwrócić uwagę na sytuację sojuszników Stanów Zjednoczonych - taki rozwój wypadków oznaczałby najprawdopodobniej utratę Tajwanu i Republiki Korei oraz poważne zagrożenie Japonii. Ten ostatni kraj jest kluczowy dla układu sił w regionie, między innymi z uwagi na marynarkę wojenną i lotnictwo stanowiące istotne wsparcie US Navy w zakresie zwalczania okrętów podwodnych, celów balistycznych oraz rozpoznania elektronicznego pola walki.

Podstawowym celem USA, a zarazem początkiem pierwszego stadium bitwy powietrzno- morskiej byłoby przetrwanie ataku przy jak najmniejszych startach własnych, a następnie przeprowadzenie uderzeń w sieć dowodzenia nieprzyjaciela, ograniczenie (eliminacja) jego zdolności do ataków dalekiego zasięgu, a w rezultacie przejęcie i utrzymanie inicjatywy operacyjnej w powietrzu, na morzu, w przestrzeni kosmicznej i cyberprzestrzeni. Drugim stadium (część operacji mogłaby przebiegać równolegle z pierwszym) byłaby kontynuacja kampanii utrzymania inicjatywy we wszystkich tych obszarach, przerwanie morskich linii komunikacyjnych i rozpoczęcie blokady morskiej, utrzymanie własnych zdolności logistycznych oraz (co nie jest już zadaniem stricte militarnym) zwiększenie produkcji zbrojeniowej, zwłaszcza precyzyjnych systemów rażenia.

Prowadząc takie działania, lotnictwo i marynarka mają sobie wiele do zaoferowania. I tak, na przykład, operacje US Air Force przeciwko elementom chińskiej infrastruktury ISR (Intelligence, Surveillance, Reconnaissance) wpłyną na swobodę działania jednostek US Navy. Wyposażone w system Aegis okręty mogą wówczas roztoczyć parasol antyrakietowy nad bazami lotniczymi, a odpalane z jednostek nawodnych i podwodnych pociski Tomahawk znacząco zmniejszyć możliwości chińskiej obrony przeciwlotniczej. Pozwoli to US Air Force na prowadzenie ataków w głębi chińskiego terytorium przeciwko operującym tam wyrzutniom pocisków balistycznych, stacjom radarów pozahoryzontalnych oraz lotniskom. Wyeliminowanie przez lotnictwo US Navy chińskich myśliwców umożliwi przesunięcie bliżej wybrzeży powietrznych tankowców US Air Force, a w dalszej kolejności wykorzystanie bombowców strategicznych do misji wymuszania blokady morskiej, w tym minowania i patrolowania wyznaczonych rejonów.

W ostatnich miesiącach mówi się również o konieczności wpisania w koncepcję bitwy powietrzno-morskiej Korpusu Piechoty Morskiej. Gdyby bowiem w początkowej fazie konfliktu doszło do zajęcia przez ChRL części spornych wysp i archipelagów, ich odzyskaniem musiałyby zająć się Stany Zjednoczone, państwa regionu nie mają bowiem takich formacji jak United States Marine Corps.

Bitwa powietrzno-morska nie byłaby szybką kampanią. Według amerykańskich szacunków sama operacja przywrócenia przewagi powietrznej nad Japonią, kluczowa dla rozpoczęcia dalszych działań, mogłaby potrwać kilka tygodni. Kilkanaście zajęłoby wywalczenie podobnej przewagi nad wodami wewnątrz pierścienia pierwszej linii wysp i uczynienia zeń obszaru "morza niczyjego", na wzór pasa "ziemi niczyjej", znanego z pól I wojny światowej. O kilkumiesięcznej nawet perspektywie mówi się w przypadku działań przeciwko chińskim okrętom podwodnym, trudno również wyobrazić sobie skuteczną, a jednocześnie krótkotrwałą blokadę morską czy gwałtowne (w ciągu kilku tygodni) zwiększenie produkcji zbrojeniowej. Choć w nazwie koncepcji pojawia się słowo "bitwa", jest to całościowa kampania, będąca reakcją post factum na atak nieprzyjaciela.

Scenariusze Waszyngtonu

Chociaż bitwa powietrzno-morska skupia się na opisie działań wojennych, koniecznych do zwycięstwa w konfrontacji militarnej z Chinami, jej podstawowym celem jest niedopuszczenie do takiej sytuacji. Poprzez zademonstrowanie zdolności do zwycięstwa nawet w skrajnie niekorzystnych okolicznościach będzie ona spełniać funkcję odstraszającą, a zarazem uwiarygodni politykę Stanów Zjednoczonych, umocni ich pozycję w regionie i wpłynie na zwiększenie asertywności Japonii, Republiki Korei oraz państw niebędących formalnie sojusznikami USA, a uwikłanych w spory graniczne z Pekinem i obawiających się chińskiej dominacji. To zaś już dziś pozwala Waszyngtonowi snuć scenariusze wykorzystania lotnisk na Filipinach, w Indonezji czy Wietnamie, czyli potencjalnego rozproszenia sił i uczynienia ich mniej podatnymi na zaskakujący atak, co w konsekwencji sprawia, że staje się on jeszcze mniej prawdopodobny.



Rafał Ciastoń dla "Polski Zbrojnej"

Autor jest pracownikiem administracji rządowej, członkiem Zespołu Analiz Fundacji Amicus Europae, ekspertem Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego. Absolwent stosunków międzynarodowych uniwersytetu Jagiellońskiego i podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego na uniwersytecie Warszawskim.


Źródło
  • 1



#102 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

07:02, 17.11.2011 /PAP

Amerykanie nie zostawią Azji i Pacyfiku Chińczykom
"REDUKCJE NIE ZOSTANĄ DOKONANE KOSZTEM AZJI I PACYFIKU"


Po zapowiedzi wzmocnienia obecności wojskowej w Australii prezydent USA Barack Obama wysyła kolejne sygnały Pekinowi, że Waszyngton nie zamierza wycofywać się na rzecz Chińczyków z regionu Azji i Pacyfiku.

W przemówieniu wygłoszonym w australijskim parlamencie Obama podkreślił, że Ameryka pozostanie mocarstwem Pacyfiku i przyczyni się do kształtowania przyszłości tego regionu. Zapowiedział jednocześnie, że amerykańskie siły zbrojne, po zakończeniu wojny w Iraku i wycofaniu ich z Afganistanu, mają być w większym stopniu rozmieszczone w Azji, zwłaszcza w Azji Południowo Wschodniej. Będą też bardziej elastyczne i przyczyniać się do zwiększenia potencjału tego regionu. Redukcje amerykańskich wydatków wojskowych nie zostaną dokonane - powtarzam, nie zostaną dokonane - kosztem Azji i Pacyfiku. W miarę kończenia obecnych wojen, poleciłem mojemu zespołowi doradców ds. bezpieczeństwa narodowego aby nadali najwyższy priorytet naszej obecności i misjom w rejonie Azji i Pacyfiku - powiedział Obama. - Redukcje amerykańskich wydatków wojskowych nie zostaną dokonane - powtarzam, nie zostaną dokonane kosztem Azji i Pacyfiku - dodał.

Plany wojskowe sygnałem dla Chin

W środę Obama wraz z premier Australii Julią Gillard ogłosili plany rozmieszczenia do roku 2016 2,5 tys. żołnierzy piechoty morskiej USA, a także okrętów i samolotów, w Australii. Ich bazą miałby być położony w północnej Australii port Darwin. Ta zapowiedź wywołała jednoznaczne komentarze: to kolejny sygnał, iż Waszyngton pragnie upewnić swoich sojuszników w Azji Wschodniej, że Ameryka będzie przeciwwagą dla rosnącej potęgi Chin w tym regionie. "Od czasów II wojny światowej USA mają bazy wojskowe i duże kontyngenty wojsk w Korei Południowej, Japonii i na północnym Pacyfiku, ale umowa zawarta z Australią jest zaznaczeniem militarnej obecności Ameryki bliżej południowych granic Morza Południowochińskiego. Morze to - ważny szlak handlowy, którym transportowane są również amerykańskie towary - staje się obiektem agresywnych roszczeń ze strony Chin" - napisał w środę "New York Times" w wydaniu internetowym.

"Podobnie jak Australia, sąsiedzi Chin w Azji Południowo-Wschodniej także liczą na to, że USA zwiększą tam swoje zaangażowanie militarne, co byłoby przeciwwagą dla Pekinu" - dodali nowojorscy dziennikarze.

"Pogląd, iż boimy się Chin, jest błędny"

Chiny wyraziły już bowiem wątpliwość czy rozmieszczenie wojsk USA w Australii i zacieśnienie amerykańsko-australijskiego sojuszu wojskowego będzie pomocne dla regionu, w obecnej sytuacji napięć w światowej gospodarce. - Chiny mają własną koncepcję przyjaznej współpracy ze wszystkimi państwami. Nigdy nie wchodzą w sojusze wojskowe - powiedział rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin.

Sam Obama zapewniał w środę, że Stany Zjednoczone nie obawiają się Chin: - Myślę, że pogląd, iż boimy się Chin, jest błędny. Pogląd, że staramy się wyeliminować Chiny jest błędny. (...) Ważne jest, aby grały zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami. Myślę, że pogląd, iż boimy się Chin, jest błędny. Pogląd, że staramy się wyeliminować Chiny jest błędny. (...) Ważne jest, aby grały zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami. Także w przemówieniu w australijskim parlamencie Obama starał się uspokoić obawy Chin zapowiedziami obiecując dążenie do zacieśnienia współpracy z tym krajem. - Będziemy poszukiwać dalszych możliwości współpracy z Pekinem, w tym większej łączności miedzy wojskowymi aby umacniać zrozumienie i unikać pomyłek - powiedział amerykański prezydent. Wyraził pogląd, że Azja, w której znajduje się "większość światowych mocarstw nuklearnych i około połowy ludzkości, w znacznym stopniu zadecyduje czy nowe stulecie będzie charakteryzować się konfliktami, czy współpracą".

Żeby nie zapomniał o innych

Kolejnym przystankiem w azjatyckiej podróży prezydenta będzie wyspa Bali w Indonezji, gdzie odbędzie się szczyt Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) i Szczyt Azji Wschodniej (EAS). Tymczasem środowy "Washington Post" przestrzegł Obamę, aby zapowiadana przez niego reorientacja polityki USA na Azję nie oznaczała zaniedbania innych ważnych regionów, przede wszystkim Bliskiego Wschodu.

"Prezydent nie powinien ignorować innych wyzwań dla USA za granicą. Skupienie się na Azji nie może oznaczać odsuwania na dalszy plan problemów z Iranem, Afganistanem i Irakiem. Handel USA z Azją może być większy niż z innymi regionami, ale arabska wiosna - z jej potencjałem przekształcenia najbardziej niespokojnych krajów - stwarza dziś dla Obamy największą okazję w jego polityce zagranicznej" - napisał waszyngtoński dziennik w komentarzu redakcyjnym.

\\mtom

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 17.11.2011 - 19:23

  • 0

#103

Mehitabel.
  • Postów: 758
  • Tematów: 45
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Potencjał atomowy Chin jest przynajmniej kilkakrotnie większy niż do tej pory uważano,to raz.
Prawdopodobnie zamiast 80-400 głowic Pekin ma już w arsenale ponad 3000.

A dwa to fakt że Pekin wybudował sieć podziemnych baz i tuneli o łącznej długości 5000 kilometrów w których składowane rakiety sa praktycznie nieosiągalne dla przeciwników.


Chiny mają znacznie więcej broni atomowej, niż myślano?

Środa, 30 listopada (21:30)
Chiny mogą mieć znacznie więcej broni atomowej niż sadzą eksperci ds. kontroli zbrojeń - to konkluzja badań nad podziemnymi tunelami w tym kraju, prowadzonych przez studentów Uniwersytetu Georgetown pod kierunkiem byłego pracownika Pentagonu Philipa Karbera.

Podziemne tunele o łącznej długości ponad 5000 km mieszczą rakiety balistyczne i broń nuklearną. Buduje je 2 Korpus Artylerii armii chińskiej. Chińczycy nie negują istnienia kompleksów tuneli, położonych w kilku miejscach terytorium kraju. Przyznali to oficjalnie w grudniu 2009 r. Tunele łączą ze sobą podziemne bazy z wyrzutniami rakiet, mogące wytrzymać atak nuklearny.

Karber, który po przejściu na emeryturę pracował ochotniczo w agencji Pentagonu zajmującej się wykrywaniem broni masowego rażenia na świecie i wykładał na Georgetown, w 2008 r. zaczął z grupą studentów studia nad chińskimi tunelami. Zespół korzystał z danych wywiadu, amerykańskich i chińskich raportów w internecie oraz materiałów w chińskiej telewizji.

Jak podaje środowy "Washington Post", ich konkluzja - że Chiny mogą mieć więcej broni nuklearnej niż dotąd sądzono - wzbudziła poruszenie w kręgach wojskowych. Sprawa tuneli stała się też tematem przesłuchań w jednej z komisji Kongresu.


China 'has up to 3,000 nuclear weapons hidden in tunnels', three-year study of secret documents reveals

China may be using thousands of miles of underground tunnels to hide a nuclear missile arsenal that is far bigger than current estimates, according to researchers.

They spent three years translating secret military documents, scouring the internet and studying satellite images for clues – and concluded that China may have as many as 3,000 missiles, compared with general estimates of between 80 and 400.

The researchers at Georgetown University, led by a former senior Pentagon official, concentrated on a 3,000-mile network of tunnels dug largely in Sichuan province by the Chinese Second Artillery, a secretive unit responsible for protecting the country’s nuclear weapons.


Tyle udało się dowiedzieć na podstawie analiz wywiadowczych-o czym jeszcze nie wiemy nie smiem myśleć.
  • 2

#104

Jarecki.
  • Postów: 4113
  • Tematów: 426
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chiński urzędnik państwowy: "Amerykańskie zagrożenie wobec Pakistanu jest zagrożeniem dla Chin”.

Chińska armia zrealizowała ogromne manewry wojenne w pobliżu Pakistanu w odpowiedzi na nagromadzenie wojsk amerykańskich w regionie. Jeden z głównych chińskich rządowych urzędników ostrzegł, że zagrożenie dla Pakistanu będzie traktowane jako bezpośrednie zagrożenie dla Chin.

W odpowiedzi na rosnącą wrogość skierowaną wobec Pakistanu, zarówno przez USA jak i NATO w następstwie bombardowania NATO, w którym zginęło 26 pakistańskich żołnierzy w zeszłym tygodniu, anonimowy chiński urzędnik rządu ostrzegł w raporcie podanym przez chińską Centralną Telewizję, że "Każde zagrożenie dla Pakistanu, jest zagrożeniem dla Chin".

Pakistan odpowiedział na nalot zamykając granicę z Afganistanem, zatrzymując dostawy dla tego okupowanego przez USA kraju.

Według raportu, Stany Zjednoczone zbierają wojska na granicy z Pakistanem co jest aktem agresji, który Chiny postrzegają jako bezpośrednie zagrożenie dla ścisłego sojuszu z tym krajem. W odpowiedzi Chiny wysłały ostatnio dużą liczbę wojsk artyleryjskich uzbrojonych w zaawansowane rakiety taktyczne DF-21C oraz krótkiego zasięgu DF-11A na płaskowyż w północno-zachodnich Chinach w pobliżu Pakistanu i przeprowadziły ogromne manewry wojskowe w celu podkreślenia chińskiej "postawy wobec amerykańskiego zagrożenia wymierzonego w Pakistan".

Manewry trwały od 14 do 27 listopada. Uczestniczyły w nich także pakistańscy żołnierze. Te informacje zostały podane w wielu chińskich mediach (LINK, LINK, LINK).

Raport podkreśla Chińskie stanowisko, że sojusz z Pakistanem stanowi "braterstwo" i że "Chiny nigdy nie będą w pokoju, jeśli Pakistan zostanie zaatakowany."

"Z wojskowego punktu widzenia, Chiny będą prowadziły potężne ćwiczenia z użyciem ciężkiego sprzętu w warunkach pustynnych na terenie Pakistanu", czytamy w raporcie. "Ameryka zawsze chciała kontrolować Pakistan, zwłaszcza w ostatnich latach. Wraz z pogłębianiem się Amerykańskiego konfliktu w Afganistanie i intensyfikacją działań militarnych przeciwko Iranowi, (zagrożenie) konfrontacji z Chinami wzrasta. Pakistan jest dla Ameryki miejscem, aby zdobyć militarną i geograficzną strategiczną przewagę".

Jak informowaliśmy wcześniej, podczas gdy oficjalna anglojęzyczna Chińska medialna retoryka odnosząca się do wrogości wobec m.in. Pakistanu i Iranu podęła ton zaniepokojenia, to dyskusje odbywające się wewnątrz Chin są o wiele bardziej wojownicze.

W odpowiedzi na zwiększone zachodniej wrogość wobec Iranu, chiński generał Zhang Zhaozhong zauważył, że "Chiny nie powinny się wahać w celu ochrony Iranu, nawet jeśli oznacza to wywołanie trzeciej wojny światowej", które to słowa wywołały wiele dyskusji w Chinach.

Temat Iranu jest także omawiany w raporcie chińskich mediów. Zachodni atak wojskowy na Iran jest zdecydowanie odradzany, co Chiny starają się podkreślić, prezentując swoją siłę w ostatnich grach wojennych. Ambasador Chin przy ONZ ostrzegł dyrektora generalnego MAEA Yukiya Amano, aby nie tworzył "bezpodstawnych" dowodów uzasadniających atak militarny na Iran w imię powstrzymania jego kontrowersyjnego programu nuklearnego.

Link do oryginalnego artykułu: LINK
  • 1



#105

Mehitabel.
  • Postów: 758
  • Tematów: 45
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Świetna strona o chińskich projektach lotniczych STEALTH:

China's Secret Fleet of Stealth Fighters

oraz dowód że przedstawione na niej maszyny dalece wykroczyły poza fazę planowania.
Nie mówię tu o J-20 który został już oblatany ale o uchwyconej w locie maszynie przypominającej znacznie powiększoną i ponaddźwiękową kopię amerykańskiego F-117.

http://www.youtube.com/watch?v=A3OjXTWArrQ&feature=player_embedded#!

Nie skupiajmy się na tytule filmu mówiącym o UFO i chemtrails ale na jego treści,proszę.
Celem mojego posta jest jedynie pokazanie potencjału Pekinu a nie rozpoczynanie kolejnej flame war jak w temacie o smugach.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych