Nie zaprzeczyłem. Prawo nie stoi nikomu na przeszkodzie do wolności. Prawo stoi na przeszkodzie jedynie tym, co chcą szkodzić i wykorzystywać. Owszem - zależy to też od prawa, czy jest mądrze czy nie ustalane. Nie zawsze bowiem prawo jest ustalane przez ludzi mądrych i takich, którzy naprawdę wiedzą jakie to prawo powinno być. Niemniej prawo samo w sobie jest rzeczą jak najbardziej potrzebną i nie ograniczającą człowieka. No, chyba że ograniczeniem wolności nazywasz karanie kogoś za gwałty, kradzieże itp, no bo "złodziej też ma prawo być nieskrępowanym".
Jak to nikomu nie stoi na przeszkodzie? Na wszystko trzeba mieć zezwolenia, za które raz ,że płacimy, to dwa trzeba do tego się nachodzić i załatwiać masę niepotrzebnych rzeczy. Mało tego, państwo okrada nas nakładaniem podatków niemal na wszystko co tylko możliwe. Szkodników i tych co chcą wykorzystywać zawsze znajdziemy, ale zdecydowana większość to ludzie, którzy chcą spokojnie żyć i nikomu krzywdy nie robią. Proszę, nie uogólniaj tak i nie sprowadzaj rozmowy na manowce. Ja wyraziłem się jasno. Chciałbym aby państwo nie nakazywało mi, co mam robić z własną działką i czy w ogóle mogę robić.
Chcesz sobie "wziąć kawałek ziemi" (zapewne pod wrażeniem opowieści Cejrowskiego o mieście w dżungli). Bardzo fajnie to brzmi i jest niezwykle pociągające, ale rodzi problemy. Ile sobie tej ziemi weźmiesz? Ile zechcesz? A dlaczego akurat Ty? A jeśli ktoś wpadnie na ten sam pomysł, spotkacie się w środku lasu i zaczniecie kłócić? Wygra silniejszy? A jeśli tuż obok Twojego wymarzonego domku ktoś weźmie sobie taką niczyją ziemię i zechce postawić tam fabrykę? Ciekawe czy wtedy równie miło patrzyłbyś na sprawę dzikiego przejmowania ziemi. Poza tym - już kiedyś w historii był taki okres - "zabierania ziemi niczyjej" i nie dla wszystkich skończyło się to różowo.
Wystarczy, jakby wszystkich ludzi obowiązywały uniwersalne prawa, ale takie które nie godzą w prawa człowieka pozostałych społeczników. Gdyby każdy człowiek miał wiedzę, że ma prawo wybrać sobie teren o określonej powierzchni, więc tym samym eliminowane by było zabieranie sobie większych powierzchni względem pozostałych chętnych na ziemię. Mówisz o fabrykach w miejscu obok działki mieszkalnej. Wystarczy uniwersalne prawo, że kompleksy fabryk budowane będą poza osiedlami mieszkalnymi i masz po problemie.
Według mnie prawo mienia własnego, po uprzednim ustaleniu miejsc mieszkalnych a miejsc przemysłowych, powinno wyglądać w ten sposób:
- każdy może sobie wybrać działkę hektarową i w ramach mieszkalnych zrobić z nią co chce i budować się bez kosztownych uprzejmości.
- nabycie działki powinno być darmowe, dlatego że żaden człowiek na ziemi nie narodził się z prawem do posiadania absolutnego, tylko dlatego że był cwańszy i jest teraz "farmerem".
- nikt nie ma prawa zabierać nam własnej ziemi.
- nikt nie ma prawa pobierać pieniędzy za własną ziemię.
- urzędy komornicze powinny zniknąć z powierzchni ziemi, bo to legalne pobieranie haraczu.
Opłaty:
- opłata za prąd
- gaz
- wodę
wsio ! I symbolicznie!
I nie wiem czemu taki masz problem z pozwoleniem na budowę. Ja tam uważam, że warto upewnić się, czy dany planowany budynek będzie bezpieczny i dla mieszkańców i dla otoczenia i dla środowiska. Uzyskanie takiego pozwolenia w sytuacji, gdy dom spełnia normy (a normy te są ustalone dla bezpieczeństwa, nie z kaprysu), nie jest zapewne żadnym problemem. Zadaniem tego pozwolenia jest raczej uniemożliwianie idiotom stawiania byle czego i byle gdzie (jak wspomniane już fabryki czy wysypiska w środku osiedla - a bo tam akurat właściciel ma ziemię).
Po pierwsze nie piszę tu o własnych problemach, bo ja jestem w posiadaniu domu. Mniejsza o to.
Nie przesadzaj z tym, że tu chodzi o względy bezpieczeństwa. Na działce budowlanej budują się domy mieszkalne, więc co może grozić innym mieszkańcom? Wyciek ropy?
Prawo uniwersalne wystarczy bez zbędnych ton dodatkowych przepisów.
Więc uważasz, że edukacja nie powinna być obowiązkowa? Że powinno się, wzorem USA, pozwalać na naukę w domu, gdzie fanatyczni rodzice mogą szprycować dzieci bezrozumną papką? Albo aby było tak jak kiedyś - kiedy rodzice nie posyłali dzieci do szkoły, ponieważ potrzebowali rąk do pracy na roli? I wyrastał potem taki ciemny rolnik żyjący w świecie zabobonów?
Po pierwsze, nie każdy rodzić jest fanatykiem. Poza tym jeśli już poruszyłeś kwestię nauczania w domu. Jest jeden wielki plus takiego sposobu. Dziecko nie jest narażone na czynnik zewnętrzny, to znaczy że nie jest w polu zagrożeń związanych z środowiskiem. Tak naprawdę dziecko jest demoralizowane przez inne dzieci chęcią przypodobania się innym. W ten sposób przekraczają granice, piją wódkę w podstawówce i palą papierosy a seks uprawiają w gimnazjum. Spójrz na młodzież. Poza tym rodzice tyrając po 12 godzin nie mają czasu dla dzieci i dzieci wychowują się same, a raczej wychowuje je ulica i szkoła ( a raczej inne dzieciaki). Ci co pamiętają jak było 15 lat temu i wstecz a jak jest dziś wiedzą o czym piszę. Może nie byłoby tak źle, gdyby nie istniał internet i inne medialne demoralizatory. Nie było telewizji ani komputerów i młodzież była inna, częściej spędzała czas na powietrzu. Nasi rodzice nie musieli bać się iść na dyskotekę, że zostaną napadnięci przez bandę naćpanych dresów.
Według mnie szkolnictwo mogłoby być przyszłościowe i w większej części odizolowane od pewnych czynników.
Dzieci, które widzą siebie z rodzicami np. na gospodarstwie, bo czują że mają wszystko i więcej im nie potrzeba, mogłyby się uczyć od indywidualnych nauczycieli, by mieć ogólne wykształcenie i nie powinny być w przyszłości za to dyskryminowane. Oczywiście mogłby by być szkoły na terenach mieszkalnych dla takich dzieci. Natomiast Ci, co chcieliby robić coś więcej - mogłyby powstawać specjalne ośrodki mieszkalno-szkolne (na przykładzie internatów) już z góry ukierunkowane na profesję wykonywanego zawodu, pod nadzorem kompetentnych opiekunów i nauczycieli. W takich miejscach nie byłby dostępny żaden internet, czy telewizja. Młodzież nie powinna być skażona tym syfem. Komputer służyłby tylko do nabycia umiejętności posługiwania się nim w każdym aspekcie. Ośrodki takie byłby poza kompleksami przemysłowymi i poza centrami handlowymi. Najlepiej blisko natury, bo nic lepiej na umysł nie działa, jak właśnie bliskość z lasami, wodą, łąkami, itp. Takie warunki mogłyby zapewnić to, że dziecko by nie było wystawione na zagrożenia społeczno-cywilizacyjne, dorosłyby na porządnych ludzi bez większych skaz, jakie mamy obecnie u młodszych.
W edukacji powinna być wpajana od najmłodszych lat idea tolerancji i równości. Gdyby małe dzieci od początku były uczone, że kolor skóry nie ma znaczenia, ubiór, czy to co posiadamy, być może uniknęlibyśmy - top trendyy w szkołach, alkoholu, narkotyków i dyskryminacji odmienności.
Aquila nie dostrzegasz ważnych problemów obecnej cywilizacji, ponieważ pomijasz tak istotny czynnik, jakim jest tworzenie przez farmerów grup społecznych i skłócanie ich potem wzajemne. To jest główna porażka edukacji, która przebiega w sposób niewłaściwy, co wyżej wymieniłem.
Powiem tak - nie bez powodu "dziki zachód" miał taką, a nie inną nazwę. Zauważ jak wiele przestępstw dzieje się aktualnie - a przecież mamy i prawo i policję i sądy. A teraz wyobraź sobie, że to wszystko znika, a ludzie nagle czują bezkarność. Prawdopodobnie normą dzienną byłoby to, co działo się w Nowym Orleanie tuż po uderzeniu huraganu - zamieszki i rozboje, bo szybko znaleźliby się ci, którzy chcieliby zyskać na zaistniałej sytuacji albo "wyrównać jakieś rachunki".
Wtedy byliśmy nieucywilizowani. Poza tym dziki zachód nie zdał egzaminu, bo został "źle zorganizowany". Uniwersalne prawa i świadomość ich istnienia i przestrzegania mogłyby sprawić, że rozwój poszedłby w innym kierunku. Można by było wymagać od ludzi przestrzegania tylko tych uniwersalnych praw pod groźbą kar izolacji na poszczególnych wyspach w momencie ich nie przestrzegania.
W państwie "bez państwowego prawa" pojawi się zaraz nowe prawo - prawo silniejszego - czyli najczęściej zapewne prawo mafii. Ciekawe też, czy tak samo chwaliłbyś "brak prawa" gdyby nagle przyszedł do Twojego domu ktoś obcy ze swoimi kolegami i powiedział Ci, że od dziś to jego dom. A policji niestety wtedy nie wezwiesz. Jedyna obrona - zawiązywanie obrony sąsiedzkiej, ale to oznaczałoby, że zamiast policji sami musielibyście organizować sobie obronę. Poza tym brak prawa nie wyeliminuje przestępczości - raczej ją zwiększy. Więc i tak ktoś musiałby wymierzać sprawiedliwość. Co wtedy - jedne watahy atakują, inne watahy organizują obronę i odwet? Jeżeli ktoś okradnie czyjąś matkę, to w ramach "sprawiedliwości" organizujesz lincz? Jak sam widzisz brak prawa państwowego wymusiłby stworzenie prawa lokalnego - wraz z organami porządkowymi, ścigania i sądowniczymi. Poczucie sprawiedliwości musi mieć swoją zbrojną rękę - prawo i tych, co je będą egzekwować. Choćby to było i prymitywne oko za oko, ząb za ząb. Więc w tej sytuacji wolę już, aby istniało prawo pisane przez prawników oraz policja, która przynajmniej walkę z przestępcami będzie brała na siebie mnie od tego obowiązku odciążając.
Ja tu nie piszę o absolutnym braku prawa. Nie popadaj w skrajności Mirku. Swobodniejsze życie ludzi na własnym mieniu bez molestowania ich mienia ze strony państwa to nie jest "dziki zachód". To jest humanitarne podejście do cudzej własności, zwiększenie poczucia godności. W obecnym czasie 95% ludzi jest pozbawionych godności i godnego życia.
Ale nikt Ci nie zabrania być bogatym. Nikt Ci nie zabrania uczenia się, studiowania, znajdowania dobrej pracy i zarabiania dużych pieniędzy. Mój starszy przyjaciel już pracuje w swoim zawodzie i zarabia duże pieniądze. I nie dlatego, że ma znajomości albo przekupił kogoś. Po prostu uczył się sumiennie.
Nie wszyscy mają predyspozycje do bycia mózgowcami klasy światowej, a tylko tak moża zrobić karierę, która zagwarantuje względne bogactwo. Tym samym mamy wynik - dyskryminacji, bo studia same w sobie pracy nie gwarantują. Znam całą masę studentów, co porobili studia, a nie mają za co żyć, a tym co się udało wyjść na prostą to nie za sprawą zdobytej edukacji, a dzięki znajmościom lub własnemu biznesowi. Jednak jest to zdecydowana mniejszość. Nie znasz realiów Mirek. No albo udajesz, że ich nie znasz.
Upadek państwa. Płacić podatków nikomu się nie chce, ale dostawać pensję, uczyć i leczyć się za darmo a także jeździć po drogach, albo żyć w niepodległym państwie bronionym przez odpowiednio silną armię to każdy by chciał. Problem w tym, że to niestety tak nie działa.
Podatek mógłby być tylko jeden raz do roku i tylko na cele ochrony obywateli.
Pensję państwową dostają darmozjady i ludzie na "sztucznych" stanowiskach. Oni nam nie są potrzebni.
Normalni ludzie, którzy nie mają z państwowymi pensjami nic wspólnego od państwa nic nie chcą. Jedyne co chcą, to św. spokój i wolną rękę w zarabianiu pieniędzy. Wolny rynek jest odpowiedzią. Dodać do tego uniwersalne prawo - które załagodzi terroryzm ekonomiczny ze strony potencjalnych monopolistów.
Wystarczy ukształtować społeczeństwo i jego rozwój w takiej formie, by ludzie nie postrzegali swoich marzeń przez pryzmat wyścigu szczurów - muszę mieć lepszą furę od sąsiada, muszę mieć więcej i więcej. Brak nacisku ze strony "farmerów" i brak presji - czy przeżyję kolejny dzień, czy moje dzieci coś zjedzą - odciąży umysły.
Według mnie największym cywilizacyjnym błędem było mieszać ośrodki mieszkalne z przemysłowymi i wrzucać do tego miejsca edukacji. Odpowiedni podział opisałem już.
Moje ogólne założenia
Podziały1. Podział ogólny- miejsca mieszkalne poza ośrodkami przemysłowymi. Jedyny wyjątek poszczególne miejsca zakupu żywności i potrzebnych nam środków sanitarnych i czystościowych.
Możliwość jednego rynku handlowego na terenie osiedla mieszkalnego. Przemysł ciężki wykluczony.
- miejsca edukacji poza ośrodkami przemysłowymi
2. Podział miejsc edukacji- edukacja ogólna bez dostępu do internetu i telewizji w miejscach mieszkalnych lub w domach.
- edukacja ściśle ukierunkowana w odosobnionych kompleksach, blisko natury, bez internetu i telewizji
3. Miejsca osadzenia placówek przemysłowych- wybranych kilka ogromnych lokalizacji na kompleksy w celach produkcyjnych i handlowych.
Podatki, zagospodarowanie wspólnych dóbr naturalnych, ingerencja państwa,
rozwój technologii,
prawo własności,
odpowiedzialność zarządu państwa i liczebność zarządu w zależności od profesji,
bankowość1. Podatki- jeden roczny podatek od dochodów na cele, ochrony obywateli, straży pożarnej, edukacji, komunikacji miejskiej i międzymiastowej, inwestycji przemysłowych w dobra naturalne państwa oraz niezbędnych pensji państwowych związanych z przemysłem ciężkim, jak i rozwój technologii.
- zniesione koszty pracy
- brak złodziejskich podatków
- brak podatków od sprzedaży własnego mienia
- brak podatków od oszczędności
- brak podatków od spadku
(brak opodatkowania godzącego w dobra osobiste)
2. Zagospodarowanie wspólnych dóbr naturalnych przez państwo.
- wspólne dobra naturalne powinny być na cel użytkowy społeczeństwa bez wyzysku.
- inwestycje państwowe powinny służyć dla dobra ogółu bez możliwości zarobku cudzym kosztem wobec społecznika.
- dobrym przykładem są inwestycje szejków w Dubaju dzięki pieniądzom zarobionym z ropy.
- większa kontrola nad finansami wspólnych dóbr naturalnych
3. Ingerencja państwa.
- Ochrona mienia i obywateli
- Kontrola jawna i ochrona mienia publicznego
- Edukacja
- Opieka zdrowotna
- Straż pożarna, której kompetencje sięgałyby pomocy podczas kataklizmów naturalnych
- Komunikacja miejska i międzymiastowa (wliczając międzynarodową)
- pobieraniu jednego podatku
- nie ingerowanie w dobra osobiste obywateli
- rozwój technologii
4. Rozwój technologii - jedyny i właściwy sposób - jawny rozwój technologii dla dobra społeczeństwa z szybkim i tanim dostępem użytkowania dla poprawy komfortu życia.
- rozwój technologii w celu uzyskania darmowej energii
- zakaz rozwoju technologii w celach militarnych
5. Prawo własności
- dożywotnie prawo do własnej ziemi
6.Odpowiedzialność zarządu państwa i liczebność zarządu w zależności od profesji.- okrojony podział na zarząd państwa
- w zależności od profesji (ekonomia, technologia, medycyna, prawo, itp.) ustanowić po dwie osoby na każdą profesję w celu jawnego zarządzania państwem przy jednym stole (każde obrady monitorowane przez każdego obywatela)
- dostrzegam zbędność zatłoczonego sejmu
- znieść senat
- znieść zbędną biurokrację
7. Bankowość
- znieść bankowość
Dlaczego?
Bankowość doprowadziła, że państwa korzystają z usług banków centralnych, a z usług banków centralnych korzystają mniejsze banki, by na szarym końcu zadłużeń byli zwyczajni ludzie. Suma sumarum, wszyscy tyrają na rzecz banków, łącznie ze Skarbem Państwa.
Niech ludzie sami zarobią na wspólne dobro bez uprzejmości banków.
To wszystko jest wykonalne i jest po części zaczerpnięte z pomysłu prowadzenia społeczności z przekazów Billego Mayera o życiu w Pleyadach.