Salomon Morell nie był jedynym żydowskim zbrodniarzem UB-ckim, który znalazł schronienie za granicą i gwizdał na polskie prawo. W poniższym artykule są jeszcze wymienieni kilku morderców, których raczej nie dosiegnie już polska sprawiedliwość :
Prof. Jerzy Eisler, dyrektor warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w ostatnim nr Biuletynu IPN w obszernym wywiadzie o Marcu 1968 r. powiedział m. in.: "Wśród tych kilkunastu tysięcy ludzi, którzy wtedy wyemigrowali z Polski, byli i tacy, którzy nie powinni wyemigrować, ale powinni stawić się przed prokuratorem z racji swojej działalności w aparacie bezpieczeństwa, Informacji Wojskowej, sądownictwie wojskowym w okresie stalinowskim".
Prof. Eisler szacuje liczbę tych osób na kilkaset i stwierdza dalej. "Najbardziej znanym przykładem jest tu zapewne Helena Wolińska [znana czytelnikom ASME prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej, mieszkająca obecnie w Oksfordzie, która w 1950 r. bezprawnie wydała nakaz tymczasowego aresztowania gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila" - red.]. IPN występuje o jej ekstradycję z Wielkiej Brytanii [Polska przesłała Anglikom wszystkie dokumenty, ruch należy teraz do ministra spraw wewnętrznych Jacka Strawa - red.]. Powinna ona odpowiadać za swoją działalność z okresu stalinowskiego, ale to nie zmienia faktu, że w 1968 r. rzeczywiście była ofiarą nagonki antysemickiej. Niektórym ludziom trudno jest zrozumieć, że ten sam człowiek może być i katem, i ofiarą. Historia zna różne warianty: ktoś jest najpierw katem, potem ofiarą lub odwrotnie, najpierw ofiarą, a potem katem. Nie jest tak, że gdy ktoś raz był po dobrej stronie i służył słusznej sprawie, to zawsze przedtem i potem był przyzwoity (...)".
Zmarły dwa lata temu, wybitny znawca stalinizmu, prof. Jerzy Poksiński szacował liczbę zagorzałych stalinistów, a potem marcowych emigrantów - na ok. tysiąc. Poniżej przedstawiamy sylwetki niektórych z nich.
PAULINA KERN
Wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL. Podobnie jak Helena Wolińska wyjechała do Wielkiej Brytanii, gdzie zmarła w 1980 r.
W Departamencie Specjalnym Kernowa pracowała od września 1950 r. do października 1951 r. Raport tzw. komisji Mazura z 1956 r., stwierdza, że nagminnie łamała prawo:
"W dniu 30 listopada 1950 roku w toku toczącej się rozprawie sądowej odbywającej się w więzieniu przeciwko Eugeniuszowi Grzybowskiemu sprzeciwiła się wezwaniu na rozprawę świadków powołanych przez oskarżonego, a w szczególności świadka Ejmego, motywując to trudnościami w doprowadzeniu na rozprawę, mimo że świadek ten przebywał w tymże więzieniu. Świadek ten, będąc zwierzchnikiem Grzybowskiego, mógł najbardziej wiarygodnie naświetlić działalność organizacyjną oskarżonego". Paulina Kern zignorowała również fakt, że Grzybowski odwołał wszystkie złożone w śledztwie zeznania, oświadczając, że zostały na nim wymuszone. "W swoim wystąpieniu oskarżycielskim zarzuciła Grzybowskiemu prowokację i szkalowanie organów MBP - jeśli chodzi o stosowanie »niewłaściwych metod śledztwa« - co znalazło swój wyraz w wyroku skazującym go na karę śmierci".
Komisja przywoływała też udział Kernowej w sprawie Władysława Cisowskiego. "W lipcu 1951 roku (...) dokonując końcowego przesłuchania, nie umieściła w protokole wyjaśnień podejrzanego o torturowaniu go w toku śledztwa, a przeciwnie, oświadczyła mu, że »władze śledcze Polski Ludowej nie biją«. Odmówiła również Cisowskiemu zapoznania z całością materiałów śledztwa".
Z kolei 6 grudnia 1951 r. Kernowa zatwierdziła akt oskarżenia przeciwko członkom „Startu” - ekspozytury delegata rządu RP na kraj (w sprawie zapadły trzy wyroki śmierci). Komisja napisała: "Sprawa ta oparta była na wymuszonych i sztucznie dobranych dowodach" i wnioskowała wobec Kernowej: "Zwolnić z pracy w Prokuraturze PRL, gdyż stawiane jej zarzuty wskazują na to, iż nie daje ona gwarancji należytego spełniania funkcji prokuratora".
STEFAN MICHNIK
Kapitan, sędzia, przyrodni brat naczelnego "Gazety Wyborczej". Gdy w 1951 r. zaczął wydawać wyroki w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie, miał 22 lata. Podobnie jak inni młodzi stalinowcy, zawodu uczył się na przyspieszonych kursach w Oficerskiej Szkole Prawniczej, którą ukończył jako prymus. Jego kariera pokazuje, w oparciu o jakich ludzi tworzono system bezprawia w Polsce. Orzekając w wielu procesach o dużym znaczeniu politycznym, przyświecała mu zapewne myśl, którą zawarł w podaniu o przyjęcie do szkoły: "do OSP chcę wstąpić dlatego, że szkoła ta kształci tych, którzy będą realizować dyktaturę proletariatu w praktyce". Ludziom jego pokroju wiara w dyktaturę proletariatu nie wystarczała. Stefan Michnik wiarę tę przekuwał w czyn.
Kpt. Michnik ma na swoim koncie co najmniej dziewięć wyroków śmierci na niewinnych ludzi (część została wykonana). We wspomnianym raporcie Mazura czytamy, że po 1956 r. wszyscy skazani zostali zrehabilitowani. Michnik wydał m.in. wyrok na mjr. Zefiryna Machallę. Ten przedwojenny oficer, żołnierz Września, wywieziony do ZSRR, potem w PSZ na Zachodzie, od 1947 r. w Sztabie Generalnym WP, 19 listopada 1951 r., w odpryskowym procesie od sprawy gen. Stanisława Tatara, został skazany na karę śmierci. Podczas ostatniego widzenia z żoną mówił, że zeznania zostały na nim wymuszone. Zofia Machalla długo nie mogła uwierzyć w śmierć męża.
Stefan Michnik dostąpił nawet zaszczytu orzekania w sprawie, którą prowadziła Helena Wolińska. Tadeuszowi Jędrzejkiewiczowi (oskarżonemu o działalność kontrrewolucyjną w Szkole Morskiej w Gdyni) udało się jednak ujść z życiem - mimo dwukrotnej kary śmierci wyrok złagodzono mu do 10 lat więzienia.
W 1956 r., podczas narady partyjnej, sędzia Michnik tłumaczył się: "Nam wtedy imponowało powiedzenie o zaostrzającej się walce klasowej i nieprawdę powie ten, kto by twierdził, że wtedy z niechęcią rozpatrywał te sprawy. Ja wiem, że raczej ludzie garnęli się do tych spraw, sam muszę przyznać, że kiedy dostałem pierwszy raz poważną sprawę, to nosiłem ją przy sobie i starałem się, żeby mi tej sprawy nie odebrano".
W 1957 r. przeniesiony do rezerwy, z kraju wyjechał w 1969 r. i osiadł w Szwecji. Dodać warto, że przepojona duchem socjalizmu Szwecja udzieliła schronienia również innym komunistycznym zbrodniarzom. Były stalinowski sędzia pędził spokojne życie bibliotekarza na uniwersytecie w Uppsali. W połowie lat 90. przeszedł na emeryturę. Stefan Michnik zyskał też uznanie polskiej emigracji (podobnie, jak w pewnym okresie Wolińska). W latach 70. na łamach paryskiej "Kultury" publikował teksty o Czechosłowacji, używając pseudonimu Karol Szwedowicz.
Dziś Stefan Michnik twierdzi, że nie wiedział o fałszowaniu akt przez UB. Wierzył, że służy swojemu krajowi (komunistycznej Polsce), ale z perspektywy czasu widzi, że został oszukany, a przeszłość jest jego prywatną sprawą. Tak tłumaczy się dziś większość funkcjonariuszy stalinowskiego systemu bezprawia.
Część stalinowców wyjechała z Polski wcześniej - po 1956 r., a nawet pod koniec lat 40.
HENRYK PODLASKIPodpułkownik. Jako zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego (słynnego kata Polaków Stanisława Zarako-Zarakowskiego) do spraw szczególnych czuwał nad "właściwym" przebiegiem śledztw i procesów.
W dokumentach czytamy: Podlaski Hersz, syn Mojżesza i Szpryncy Austern, ur. 7 marca 1919 r. w Suwałkach. Potem imiona rodziców zmieniono - odpowiednio - na Maurycego i Stanisławę. W 1956 r. Henryk Podlaski zaczął używać imienia Bernard, po czym ślad po nim zaginął. Przez dłuższy czas szukała go KG MO, bezskutecznie. Mówiło się, że utonął w nurtach Bugu. Był to albo akt samobójczy, albo wynik nieudanej ucieczki na Wschód. W 1966 r., po trwającej 10 lat sprawie, żona krwawego prokuratora uzyskała potwierdzenie jego zgonu. Istnieją jednak relacje, że cała sprawa została sfingowana, a Podlaski... zamieszkał w ZSRS u boku swojej siostry, która wyszła za mąż za wysokiego funkcjonariusza NKWD. Niektórzy twierdzą, że żyje do dziś. Jego ostatni adres w Warszawie to ul. Lądowa 5 m. 91.
RUBIN SZWAJG
Major Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Urodzony 15 listopada 1898 r. w Jarosławiu, syn Dawida. Podobnie jak Henryk (Hersz) Podlaski w stalinowskiej prokuraturze był odpowiedzialny za sprawy szczególne. 10 lipca 1948 r. Szwajg napisał list do MON o zwolnienie ze służby wojskowej: "z uwagi na to, że zamierzam wraz z żoną wyjechać do Izraela, by tam połączyć się z naszą najbliższą rodziną. Mamy w Izraelu córkę naszą, rodziców i rodzeństwo". Niedawno Interpol, w ramach pomocy prawnej, dostarczył stronie polskiej jego dane: "Rubin Szwajg - Shatkay Reuben, s. Davida, ur. 15 listopada 1898 r., zm. 19 kwietnia 1992 r. w Izraelu".
***
Do Izraela wyjechali też m.in.: w październiku 1969 r. podpułkownik Naczelnej Prokuratury Wojskowej MAKSYMILIAN LITYŃSKI (Maks Lifsches, zmarł w 1982 r. w Göteborgu), a w latach 90. - oprawca z obozów w Świętochłowicach i Jaworznie SALOMON MOREL. Sędzia Najwyższego Sądu Wojskowego mjr MARIAN ROZENBLIT (Rozenbluth Marian Meir) zmarł w Izraelu w 1992 r. Stalinowcy uciekali również do Australii, Brazylii, Kanady i na Kostarykę. Wielu zostało w Polsce (niektórzy żyją do dziś), ale nigdy nie dosięgła ich ręka sprawiedliwości.
http://www.asme.pl/1...311996209.shtml