Dorzućmy do tej układanki jej kolejny element - rozbity śmigłowiec MH-60 stealth.
Zadziwiające jest podejście administracji Baracka Obamy do materiałów fotograficznych. Nie ma w nim ani sensu, ani racjonalnego wytłumaczenia dlaczego Obama czuje wstręt przed oczywistą publikacją dowodów śmierci Osamy bin Ladena a z kolei zupełnie nie przeszkadzają mu zdjęcia uszkodzonego, tajnego prototypu śmigłowca, którego Navy Seal zostawili w domostwie bin Ladena w Pakistanie. Pomijam tu już fakt, że dotąd niedopuszczalne było pozostawienie na obcej ziemii jakiegokolwiek sprzętu wojskowego o stopniu zaawansowania przewyższającym będący w posiadaniu innych państw.
Od pierwszych dni po akcji w Abbottabadzie, internet obiegały dziesiątki zdjęć rozbitej maszyny. Już na pierwszy rzut oka, widać było, że nie jest to żaden wykorzystywany wcześniej typ, co więcej na zdjęciach można było się dopatrzeć elementów technologii stealth, utrudniającej radarowe wykrycie. Dziwi że mimo zastosowania standardowej procedury destrukcji utraconej maszyny, tak wiele przetrwało, pozwalając wszystkim chętnym wywiadom na szczegółową analizę. Dziwne jest także i to, że Amerykanie nie podjęli żadnych zdecydowanych działań mających na celu zabezpieczenie, czy odzyskanie wraku.
Najprawdopodobniej jest to MH-60 poddany głębokiej modyfikacji. Jedyny zespół śmigłowca, który pozostał niemal nienaruszony to pięciołopatowy wirnik ogonowy – w klasycznym Black Hawku jest on czterołopatowy. Co więcej, statecznik pionowy ma niemal stałą cięciwę, a na jego szczycie zabudowana jest duża owiewka, mieszcząca prawdopodobnie przekładnię, zaś płytowe usterzenie poziome ma skos ujemny. Dodatkowo piasta wirnika ogonowego jest przykryta osłoną, która prawdopodobnie służy do zmniejszenia poziomu hałasu i promieniowania cieplnego, emitowanego przez przekładnię i piastę.
Według ABC News, pakistańskie służby wyraziły już zainteresowanie badaniami pozostawionego śmigłowca stealth, a co więcej, jeden z urzędników zasugerował agencji, że zainteresowanie szczątkami wyrazili już Chińczycy. Według portalu, USA zwróciły się w ostatnim czasie z wnioskiem o wydanie wraku, ale usłyszeli, że Chińczycy są tym równie mocno zainteresowani, a Pakistan może im szczątki udostępnić, co zabrzmiało jak niezbyt zawoalowana oferta przetargowa. Cytowany przez ABC News, anonimowy urzednik waszyngtoński powiedział tylko tyle, że byłby wstrząśnięty, gdyby Chińczycy uzyskali dostęp do resztek maszyny.
Mniej infantylne podejście do tematu zaprezentował Richard Clark, doradca Białego Domu w sprawach walki z terroryzmem, według którego byłby to "bezcenny dar dla Pekinu". Pakistan blisko współpracuje z Chinami, choćby w dziedzinie technologii rakietowych i innych zaawansowanych systemów, dlatego zrozumiałe jest, że Islamabad szuka sposobu, by coś w zamian Pekinowi dać. Jak widać Biały Dom ukrywa przed światem najbardziej oczywistą dokumentację z jakby nie było przełomowej operacji, którą mogłyby się chwalić, natomiast bez żadnego skrępowania dzieli się swymi największymi tajemnicami wojskowymi. Dzisiejszy świat staje się naprawdę niemożliwy do zrozumienia.
http://konservat.pl/...ath=arty2011#nc