Napisano
06.05.2011 - 10:54
Popularny
Czy niektóre fragmenty Iliady i Odysei to jedynie literacka fikcja, czy zapis rzeczywistych faktów oraz wydarzeń tkwiących swymi korzeniami w dalekim Kosmosie?
W pewnym okresie życia, w trakcie zdobywania wykształcenia jesteśmy usilnie nakłaniani do lektury dzieł starożytnych pisarzy, w tym zwłaszcza starogreckiego Homera. Gdy zaś już przestudiujemy jego Iliadę i Odyseę, jakże często z ulgą odstawiamy te książki na biblioteczną półkę, by już nigdy do nich nie sięgać.
Niesłusznie. Okazuje się bowiem, że te dwa poematy, opisujące walki pod mityczną Troją oraz powrót Odysa na rodzinną Itakę, zawierają treści, które dopiero teraz, na początku trzeciego tysiąclecia stają się zrozumiałe i wysoce prawdopodobne.
Wstępował do nieba uniesiony w chmury
Tu krótkie przypomnienie. O samym autorze właściwie niewiele wiemy. Według historyków Homer albo w ogóle nie istniał, a jego spuścizna to tylko zbiór ludowych starogreckich pieśni poświęconych bohaterskim czynom herosów - albo, jeśli nawet miałby okazać się postacią rzeczywistą, był niewidomy i jako aojdos (wędrowny śpiewak) przekazywał słuchaczom jedynie to, co wieki tradycji zapisały w ludzkiej pamięci.
Podobnie jest z tekstem starożytnej judajskiej Tory - zbioru praw zapisanych w Starym Testamencie. W dawnych czasach jedynie niewielu potrafiło czytać stare pisma. Zarówno więc w przypadku Tory, jak i utworów Homera - dzięki temu, że recytowano je z pamięci w melodyjnej intonacji - przechowały się przez wieki i tysiąclecia w niezmienionej formie.
Dzieła Homera zaczęto zapisywać i drukować dopiero w czasach nowożytnych. Niestety, wielu tłumaczy wskutek niezrozumienia zawartych w nich treści przekręcało i zmieniało znaczenie licznych opisów. Takich zniekształceń zapewne dałoby się uniknąć, gdyby dzieła te przekładano nie wierszem, lecz prozą.
Wyobraźmy sobie, że Grek z czasów antycznych znalazłby się nagle na polu startowym rakiet kosmicznych na Cap Canaveral, obserwując start statku lecącego w Kosmos. W jaki sposób, według jakich znanych mu pojęć opisałby to wydarzenie? Czy nie uczyniłby tego na przykład następująco:
Tak doniośle zaryczał bóg Ares miedziany, jako dziewięć lub dziesięć tysięcy, by razem krzyknęło ludzi... Równie Greków jak Trojan zimny strach przeniknął, tak straszliwie niesyty boju Ares ryknął. A jak oczom obłoki wydają się mgliste, przypędzone z południa przez wiatry ogniste, tak się Diomedowi zda Ares ponury, gdy wstępował do nieba uniesiony w chmury...
To zrozumiałe, że ówczesny obserwator nie miał pojęcia, że widzi obiekt startujący w Kosmos, o czym zresztą wyraźnie mówi zakończenie cytowanego tekstu. Mógł jedynie widzieć, iż Ares - bóg wojny działa pod Troją na polu walki oraz innych arenach bitew, a efekty jego odlotu „do nieba" zdawały się ludziom zgoła niepojęte.
Zagadka krwawej tarczy
Apologeci pism Homera w odniesieniu do przytoczonego opisu określali go czasami jako wniebowstąpienie Aresa. Ktoś mógłby powiedzieć, że tych kilka cytowanych zdań zostało dowolnie wyciętych z tekstu Iliady i niczego nie dowodzi. Spójrzmy więc na coś jeszcze dziwniejszego. Tym razem chodzi o opis walki jednego z bohaterów epopei, Hektora.
... z ogromną tarczą śmiałym stąpa krokiem, jak odziany posępnym Syriusz obłokiem. Raz błyśnie krwawą tarczą, drugi raz się skryje. (Ks. XI, w. 47-49)
Cóż tu takiego osobliwego? Ano to, że przytoczonym fragmencie najwyraźniej jest mowa o gwieździe znanej już w starożytności jako Syriusz, błyskającej krwawą tarczą i coraz to kryjącej się za swego towarzysza.
Obecnie na nieboskłonie widzimy pojedynczą gwiazdę o nazwie Syriusz. Był jednak czas umożliwiający obserwację dwóch Syriuszy w układzie gwiazdy podwójnej. Ten obecny, widzialny, to Syriusz A, natomiast błyskający krwawą tarczą - Syriusz B. Plemię Dogonów z południowej Sahary oraz niektórzy astronomowie domyślają się, iż być może istnieje jeszcze trzeci składnik układu - planeta okrążająca zarówno Syriusza A, jak i B, niewidzialny przez teleskop Syriusz C.
Syriusz B przed milionami lut wypalał się, tracił energię wskutek czego stopniowo przechodził w fazę czerwonego olbrzyma. Na niebie mógł być widoczny juko duża, czerwona tarcza. Obiegając Syriusza A, co pięćdziesiąt dni krył się za nim. Później czerwony olbrzym, Syriusz B zapadł się w siebie. Proces ten określa się w astronomii mianem kolapsu grawitacyjnego. Rosnące olbrzymie ciśnienie spowodowało gwałtowny wybuch jądrowy, zwany rozbłyskiem Supernowej, który miał miejsce około 100 tys. lat temu. Jeszcze przez 200-300 lat Syriusz B był widoczny jako błyszcząca gwiazda. Później coraz bardziej wypromieniowywał swoją masę i obecnie jest tylko małym białym karłem, nie świecącym już żadnym światłem.
Najdziwniejsze jest, że krwawy Syriusz istniał jeszcze milion lat temu. Pytanie: kto i kiedy go zaobserwował, skoro - jak powiada nauka - nie było wówczas na Ziemi ludzi? Bo przecież ktoś musiał go widzieć, skoro poprzez ustne przekazy opis ten dotarł aż do Homera, a za jego pośrednictwem również do nas.
Poszedł za ocean, za nim inne bogi
Czy na Ziemi przed ponad milionem lat mogła istnieć cywilizacja? Prawdopodobnie nie. Ale to nie trzeba odnieść jedynie do form rozwojowych ssaków i rasy homo erectus oraz homo sapiens jako jej końcowej fazy.
Przed ssakami na Ziemi panowały gady - od małych, chowających się w norach i trawach aż po dinozaury i inne olbrzymy. Żyły przez dziesiątki milionów lat i nie jest wykluczone, iż pewne ich formy, przy wydatnej pomocy podobnych im istot z Kosmosu, mogły przekształcić się w istoty rozumne, nie tylko dorównujące obecnej rasie ludzkiej, ale w pewnym zakresie mogące je nawet przewyższać. Niewykluczone, że to właśnie obecność gadów na Ziemi skłoniła jakąś obcą kosmiczną cywilizację do zajęcia się naszą planetą. Może w nich upatrywano możliwość przetworzenia ich potomków w nową rasę?
Czy są na to jakieś, jeśli nie dowody, to chociażby przesłanki uzasadniające takie domniemanie? Jedną z nich jest przytoczony przed chwilą fragment przekazu, jaki zawiera Iliada. Nadal trzymając się dzieł Homera poszukajmy i innych.
W Księdze 1 (wiersze od 391 do 393) czytamy: Wczoraj opuścił Kronid nieba złote progi, poszedł poza ocean, a z nim inne bogi. By w uczcie towarzyszyć Etyjopom czystym. Kronid to syn Kronosa, boga Czasu. Był nim Zeus, jeden z bogów Olimpu. Innym olimpijskim bogiem był Posejdon. Tymczasem w pismach Platona, Timaios i Kritias mówiących o Atlantydzie, mowa jest również o pałacu Posejdona na tym lądzie. Jak wiadomo z innych danych, Atlantyda mogła ulec zagładzie przed około 12 500 laty. Posejdon pasowałby więc do sygnalizowanego tu interwału czasowego. Istniał w tym samym czasie, a także i wcześniej.
Bogowie olimpijscy udający się poza ocean wcale nie lecieli do Etiopii - jak można by sądzić. Badacze tekstów Homera sugerują, iż daleko na południu żyli Etiopowie, których bogowie często odwiedzali. Tymczasem starogreckie etiopos oznacza człowieka o ciemnej skórze, a w dodatku przed 12 500 lat biegun północny leżał na wysepce Atabasca na Zatoce Hudsona w Kanadzie. Tym samym kierunek południowy z Olimpu wcale nie biegł do Etiopii, lecz na Ocean Indyjski, do kontynentu Lanka położonego między wschodnią Afryką a Indiami. Ten ostatni uległ zagładzie wskutek ruchów skorupy ziemskiej przed 2,7 milionami lat.
Z badań geologicznych wiadomo, iż około 65 milionów lat temu w Ziemię uderzył olbrzymi bolid lub mała planetoida. Spowodowało to rozpylenie w atmosferze milionów kilometrów sześciennych gruntu, w efekcie czego na setki lat zapadła ciemność. Zginęły wówczas żyjące na Ziemi duże gady, kataklizm mogły natomiast przetrwać niniejsze, dla których środowiskiem były jaskinie i oceany. Czy z form rozwojowych tych gadów w okresie kolejnych milionów lat drogą ewolucji powstały istoty rozumne?
Jakimi możliwościami technicznymi była w stanie dysponować hipotetyczna rasa istot rozumnych przed milionem lat? Znów sięgnijmy do Iliady. W księdze XVII (w. 285 do 289) znajdujemy opis kulawe go boga Hefajstosa budującego urządzenie techniczne: Dwa zaś posągi w kształcie dwu dziewic zrobione (tj. bezpłciowe przyp. aut.), krok niepewny swym pewnym krokiem podpierały. I ruch, i głos, i rozum im bogi nadały, i umysł najcudniejsze dzieła robić zdolny... Naszej współczesnej technice do wykonania robotów o takich możliwościach ciągle daleko!
W następnych okresach, pomiędzy 6 a 2,7 milionami lat wiele kontynentów zmieniło swoje położenie. Zniknęły m.in. pasma górskie biegnące wzdłuż Atlantyku z północy na południe (skrył je ocean).
Zaginęły bez śladu: mityczny kontynent MU na Pacyfiku oraz kontynent Lanka zwany Lemurią. Odkryte na dnie oceanów szczyty i wzniesienia mogą być właśnie ich pozostałościami. Znacznie później, bo zaledwie kilkadziesiąt do kilkunastu tysięcy lat temu nastąpiło przebiegunowanie globu ziemskiego. Dawniej linia równika biegła wzdłuż osi obu Ameryk włączając w to Antarktydę, która miała lądowe połączenie z Ziemią Ognistą na krańcach Ameryki Południowej.
Okręty, które nie mogą się rozbić i zginąć
Sięgnijmy również do innych porównań.
Począwszy od roku 1948 w USA wykonano kilka sekcji zwłok humanoidalnych istot o wzroście ok. 1,40 m, wydobytych z rozbitych UFO. Ponad wszelką wątpliwość stwierdzono, że nie posiadają one krwi, lecz eterycznie pachnącą, lotną ciecz koloru zielonkawego. Nie stwierdzono u nich również kodu DNA charakterystycznego dla istot żywych.
Co zaś na ten temat mówi Iliada") (Księga V, wiersz 251 do 255). Przytoczony opis dotyczy zranienia oszczepem jednej z bogiń:
Zdarł jej trochę skóry żeleźcem pociska, zaraz z niej krew, a raczej sok czysty wytryska. Inny jest pokarm ludzi, inny władców nieba. Nie znają oni wina, sił nie ciągną z chleba, więc krwi nie mając żywot nieśmiertelny wiodą.
Ani krew ani kod DNA nie są potrzebne niby-istotom, które, według najnowszych badań i hipotez, formułowanych w obrębie ufologii, mogą być robotami obdarzonymi przez swych twórców zdolnością myślenia, podejmowania decyzji i działania w środowisku, do którego zostały skierowane. W tym kontekście rzeczywiście byłyby one nieomal nieśmiertelne.
Jakimi środkami przenoszenia dysponowały owe dziwne, uznawane za boskie istoty? Sięgnijmy w tym miejscu do drugiego dzieła Homera Odysei.
Król Feaków, do którego w swych wędrówkach zawitał Odys, mówi do niego: Powiedz mi swoją ziemię, swój lud, swoje miastu (inaczej mówiąc - podaj współrzędne - przyp. aut.), aby cię tam poniosły kierowane rozumem okręty. U Feaków bowiem nie ma sterników, jak nie ma steru ani podobnych rzeczy, które mają inne okręty. Same znają zamiary i myśli ludzkie, znają wszystkie miasta i tłuste wsie i chyżo prują topiel morską mgłą i chmurą okryte i nie ma w nich lęku, ze się rozbiją lub zginą.
Zauważmy, że tym razem tekst Odysei tłumaczony jest prozą, wskutek czego tłumacz uniknął zniekształcenia zawartego w nim przekazu, nawet jeśli nie pojmował w pełni jego sensu. Kolejny urywek tekstu tej samej Księgi: Będziesz leżał w więzach snu, dopóki nasi ludzie nie zawiozą cię po cichym morzu do twojej ojczyzny, do domu, albo dokąd ci się spodoba. Tu chyba szerszy komentarz jest zbędny. Kierowane rozumem okręty to pojazdy sterowane sztucznym umysłem (komputerowo), | podróż w stanie snu oznacza hibernację.
Okręty, które nie mogą się rozbić i zginąć... Nie może rozbić się „okręt", którego struktura jest zapisana w kodzie binarnym lub trójkowym, który można przesłać falą tachionową (ściślej: hiper- dźwiękową falą stojącą) przez bezmiary Kosmosu poza wymiarem czasu i dekodować go, materializować na Ziemi w dowolnie zaplanowanym celu.
O tym, że bogowie do pojęcia czasu przywiązywali dużą wagę, świadczy fakt, iż główna postać wśród nich to bynajmniej nie Zeus, lecz Kronos, uznawany za władcę czasu, którego pokonywanie jest dla przybyszów z Kosmosu najistotniejsze. Natomiast Zeus - jako syn Kronosa - był od niego zależny...
Źródło: Nieznany Świat 11/2003