(...) Swoją drogą, jak zawsze, potyczki teiści vs cała reszta (deiści, agnostycy, ateiści i co tam jeszcze można) są zabawne.
Do Was, drodzy teści; Macie jakiś dowód na istnienie Boga? Więc dlaczego utrzymujecie, że on stworzył wszystko, widzi was itp. ? Ja na ten przykład nie czuję, nie słyszę i nie widzę żadnego "boga" (jestem w pełni sprawny fizycznie i psychicznie raczej też). Często zdarza się również, że osoby, które zostawały wychowywane w ateistycznej rodzinie też nie widzą/słyszą żadnego boga. Więc jak to jest, że Wy macie takie przekonanie, o tym że on istnieje.
Mózg ludzki jest tak niezwykłym organem, że potrafi zdominować percepcję człowieka według jego wierzeń. Dlatego w jednym miejscu wierzący będzie czuł obecność boga, a niewierzący nic nie będzie czuł. (Zajeżdża trochę schizofrenią, nie?)
PS.
Żeby nie było, nie obrażać się na mnie. W brew pozorom, nie miałem/mam zamiaru nikogo obrażać.
W tym problem, że dywagacje na temat: Czy Bóg istnieje? (a więc pośrednio: 'Czy istnieje niebo?') opierają się niemal wyłącznie na wierze - bez względu na to czy jesteś teistą, ateistą, deistą, itp.
Pytasz czy wierzący mają dowód na istnienie Boga. Nie mają - i trudno tego od nich oczekiwać (mówię tu o dowodach czysto naukowych, a nie subiektywnych). Za to Ty nie masz dowodu na to, że Bóg
nie istnieje. Pomiędzy ateistami, a teistami wbrew pozorom nie ma wielkiej różnicy - obydwie grupy opierają się na wierze.
Jednak sam brak dowodów na istnienie Boga nie jest dowodem na Jego nie-istnienie. Róznica polega na tym, że teiści wierzą
pomimo braku dowodów, a ateiści nie wierzą
z powodu braku dowodów. Trudno jednak oczekiwać, żeby nauka kiedykolwiek jednoznacznie, bez żadnych wątpliwości, odpowiedziała na pytanie czy Bóg istnieje i podała na to niezbite dowody... Najprawdopodobnieji moment taki nigdy nie nadejdzie.
Z tego co piszesz,
real FOX, wynika że nie jesteś teistą, w dodatku jesteś przekonany co do swoich poglądów. I chwała Ci za to. Pamiętaj, że nikt nie każe zmieniać Ci poglądów, po prostu o nich dyskutujemy i warto przysłuchać sie temu co mają do powiedzenia zarówno teiści jak i "cała reszta".
________________________
WszystkoAle ten materialistyczny racjonalizm nie twierdzi że człowiek nie ma uczuć, nie potrafi współczuć. On tylko twierdzi że nie ma żadnej duszy która może nez ciała żyć jako samodzielny byt (oczywiście o bogach, wróżkach, duchach już nie wspominając.
Prawie każdy człowiek na świecie od urodzenia ma wpajane pewne zasady których należy w życiu przestrzegac i potem na podstawie tych reguł ludzie tworzą swoje kodeksy moralne. Moralność jest po części wytworem kultury w której człowiek żyje.
Z
moralnością (czy też szeroko rozumianym kodeksem etycznym) nie jest tak prosto, jak piszesz. To niestety 'grubsza sprawa', trudna do jednoznacznego wyjaśnienia.
O tym, że człowiek rodzi się z wrodzoną moralnością wiedzieli już starożytni. Nie będę tutaj jednak przytaczał "dogmatycznych pism" jak
Stary Testament - bo wiem, że jest to na tym forum niezbyt lubiane. Odniosę się do naukowych tekstów mówiących o tym, że
prawdopodobnie człowiek rodzi się z 'wbudowanym' kodeksem moralnym. Badanie jakie przeprowadzili specjaliści kwestionują teorię Freuda, o tym że człowiek rodzi się jako amoralne zwierzę.
"Psycholodzy z Yale University twierdzą, że już półroczne dzieci dokonują ocen moralnych, co oznacza, że rodzimy się z wbudowanym w mózg kodeksem etycznym.
Zespół profesora Paula Blooma z Centrum Psychologii Poznawczej Niemowląt traktował zdolność różnicowania pomocnych i niepomocnych zachowań jako wskaźnik osądu moralnego. Wyniki uzyskane przez Amerykanów przeczą m.in. teorii Zygmunta Freuda, że rodząc się, istoty ludzkie są amoralnymi zwierzętami. Zamiast tego Bloom przekonuje, że coraz większa liczba dowodów świadczy o tym, że pewne wyczucie dobra i zła jest wrodzone.
W jednym z eksperymentów niemowlętom w wieku od 6 do 10 miesięcy wystawiano "sztukę" kukiełkową z drewnianymi kształtami z oczami w rolach głównych. Czerwona kula wspinała się na wzgórze, a żółty trójkąt pomagał jej, stając z tyłu i popychając. Niekiedy kuli przeszkadzał niebieski kwadrat, który spychał ją w dół. Po obejrzeniu przedstawienia co najmniej sześć razy dzieci proszono o wybranie postaci. Ponad 80% maluchów zdecydowało się na bohatera pozytywnego. Szef akademików podkreśla, że nie był to ledwie zauważalny trend statystyczny, co mogłoby podważyć zasadność wysnuwanych wniosków.
W innym eksperymencie niemowlęta przyglądały się psu-maskotce, który próbował otworzyć pudełko. Pomagał mu jeden pluszowy miś, podczas gdy inny utrudniał sprawę, siadając na wieku. Po przynajmniej 6-krotnym obejrzeniu historii dzieci ponownie miały wybrać jedną z zabawek. Znów większość wybrała pomagającego niedźwiadka.
W ostatniej wersji eksperymentu zabawkowy kot bawił się piłką. Po jego bokach znajdowały się dwa króliki: uczynny i złośliwy. Ten pierwszy podawał uciekającą piłkę, a drugi kradł ją i brał nogi za pas. Kiedy pięciomiesięcznym brzdącom pozwolono wybrać króliczka, obyło się bez niespodzianek, gdyż gros z nich optowało za pomocnym zwierzęciem.
Inni psycholodzy są dość sceptycznie nastawieni do wniosków kolegów z Yale. Uważają, że nastawienie dorosłych mogło wpłynąć na sposób interpretowania zachowań niemowląt, poza tym uczymy się od dnia narodzin, więc kodeks moralny wcale nie musi być wbudowany w nasz mózg.
Autor: Anna Błońska"
ŹródłoA także:
(...)
Prof. Felix Warneken, psycholog z Max Planck Institute for Evolutionary Anthropology w Niemczech, dowiódł, że półtoraroczne dzieci, które dopiero zaczynają mówić, gotowe są spieszyć z pomocą. W doświadczeniu prof. Warnekena dorosła osoba, wieszając pranie na sznurze, celowo upuszczała klamerki do bielizny albo tak układała wieżę z książek, by stos szybko się wywracał. Niemal wszystkie z 24 dzieci podnosiły lub umieszczały przedmiot na właściwym miejscu. Robiły to jednak tylko wtedy, gdy wierzyły, że dorosły nie zakończy pracy bez ich pomocy. Prof. Warneken podobne doświadczenie przeprowadził z udziałem szympansów. One także próbowały pomagać!
Moralny umysł
Prof. Hauser dowodzi w książce "Moral Minds" (Moralny umysł), że istnieje uniwersalna gramatyka moralności. Nie jest to zbiór określonych reguł, ale system wymuszający właściwe zachowania. Gdyby taki system nie istniał, nikt odruchowo nie rzucałby się do morza, by ratować tonącego. Ludzie także podlegają ewolucyjnym regułom, według których naszą egzystencją rządzą dwa nadrzędne cele - mamy przeżyć i się rozmnożyć. By je osiągnąć, musimy być egoistami, a ta osoba, której życie wisi na włosku, to przecież rywal do pokarmu i innych dóbr. Pomoc więc powinna być ostatnią myślą, która może przyjść do głowy. Mowa tu tylko o pomocy świadczonej osobnikom obcym, bo dla własnych dzieci zarówno ludzie, jak i zwierzęta gotowi są na wszystko.
Wbrew potocznemu przekonaniu większość osób na co dzień nie postępuje egoi-stycznie. Stawianie dobra innych ponad własne jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka, by nie rzec - instynktem. Dzięki takiej wrodzonej gramatyce moralności błyskawicznie pojawia się moralna ocena, która zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia życia nie byłaby możliwa, gdybyśmy musieli dokonywać jej świadomie.
(...)
Polecam cały artykuł:
Źródło
Użytkownik Amontillado edytował ten post 22.05.2011 - 14:26