@Amontillado,
To prawda, że tak samo nie uda się udowodnić nieistnienia boga. Tak jak napisałeś, ateiści nie wierzą z powodu braku dowodów, tylko, że sama wiara w taki byt jak osobowy, wykreowany w lokalnym środowisku/kulturze bóg jest według mnie tak samo warta, co wiara w to, że kiedyś spadnie z nieba deszcz złotych monet i ludzie będą żyli w dobrobycie i szczęściu. Dalej pozostawię to do przemyślenia.
Wiara w "złoty deszcz z nieba" wydaje się rzeczywiście nielogiczna - i chyba słusznie. Nie jestem pewien jednak czy słusznym jest porównywanie jej do wiary w Boga. "Złoty deszcz" obiecuje ludziom niespodziewany dobrobyt w świecie materialnym - wiara w taki stan jest zgubna dla ludzkości, bo może prowadzić do społecznej apatii czy też skrajnego dekadentyzmu. Po prostu ludzie mogą zacząć żyć biernie w oczekiwaniu na obiecywany "złoty deszcz" (wielkie zmiany, itp.) co przeszkadzałoby w rozwoju cywilizacji.
Wiara w Boga to zupełnie coś innego - nie ma ścisłego związku z życiem doczesnym. Czy mamy do czynienia u ludzi wierzących z masowymi samobójstwami, biernością, poddawaniem się losowi, bez decydowania o swoim życiu? No, skoro wierzą oni w życie wieczne (w niebie) powinni robić wszystko by trafić do niego jak najprędzej. Wiara w Boga (oraz życie pozagrobowe) nie wpływa zgubnie na postawę człowieka w świecie materialnym (naturalnie nie mówimy o skrajnym przypadkach, fanatykach itp.).
Co do Twoich ostatnich słów. Nie miałem na celu (wybacz, jeśli tak to zabrzmiało) zamknięcia ust osobom wierzącym na forum, bo nie na tym polega przecież dyskusja.
Oczywiście, że nie miałeś zdaję sobie z tego sprawę (tym bardziej, że już w pierwszym poście wyraźnie podkreśliłeś, że nie chcesz nikogo obrażać). Wybacz jeśli zabrzmiało to z mojej strony jak jakieś upomnienie czy coś w ten deseń Na pewno nie tym miało być.
________________________
Popełniasz klasyczny błąd wielokrotnie powielany w dyskusjach tego typu, mianowicie piszesz, że ateiści wierzą w nieistnienie Boga. To całkowicie fałszywe stwierdzenie, które nie ma niczego wspólnego z wiarą. Podam przykład, który może nieco rozjaśni Ci to zagadnienie -- jaki jest Twój stosunek do Świętego Mikołaja, krasnoludków, Zeusa, Thora, Wielkiego Manitou, Latającego Potwora Spaghetii itp.? Czy tylko wierzysz, że wymienione przeze mnie postaci nie istnieją?
Nie, nie, nie... O nic takiego mi nie chodzi, Kurczak. Wiem o czym piszesz, bo nieraz się już spotykałem z tym argumentem w różnych dyskusjach i oczywiście masz rację, ze jest to błąd (wiara w nieistniene).
Tyle że ja nie napisałem, że ateiści wierzą w nieistnienie. Napisałem, że teiści i ateiści opierają się na wierze. W następnym zdaniu dodałem, że teiści wierzą pomimo braku dowodów, a ateiści nie wierzą z powodu braku dowodów.
Być może źle to wszystko sprecyzowałem: teiści i ateiści opierają się na pojęciu Wiary (powinienem był napisac z wielkiej litery) tyle że ci drudzy bazują na jej antagonistycznym aspekcie - niewiara. Niewiara i wiara (w coś) to cechy wchodzące w skład ogólnego zespołu ideologii i przekonań kryjącymi się pod pojęciem Wiary.
W skrócie - chodziło mi o to, że zarówno wiara jak i niewiara to pojęcia nie posiadające w sobie znamion pewności, a bazujące na przypuszczeniach. Niewierzący nie może powiedzieć na 100%, że nie ma Boga - bo nie ma dowodów. Tak samo wierzący nie może powiedzieć na 100% że Bóg istnieje - też nie ma na to dowodów. Choć zarówno jedna jak i druga grupa jest pewna prawdziwości swoich poglądów - są to jednak tylko subiektywne odczucia, nie poparte dowodami.
Prawdopodobnie nie nadejdzie i tutaj się zgodzę -- ale jednak nie nadejdzie z całkowicie odmiennych powodów, niż podane przez Ciebie. Nauka najprawdopodobniej nigdy nie odpowie na to pytanie z prostego powodu -- nie zajmuje się tą tematyką. W badaniach naukowych hipoteza Boga jest elementem całkowicie zbędnym, więc pomijanym.
Zgadzam się, że współczesna nauka nie potrzebuje Boga do poparcia swoich praw i tez. Ale załóżmy, że jakaś grupa naukowców - ot, choćby z czystej ciekawości - postanowiła jednak odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie: "Istnieje Bóg czy nie?" i zajmie się tą tematyką w sposób jak najbardziej poważny... Jak sądzisz, Kurczak, w takim wypadku nauka (jak już by się tak porządnie zawzięła i uparła) - potrafiłaby znaleźć Twoim zdaniem odpowiedź na to nurtujące pytanie?