Wojna domowa w Libii i rewolucja w Egipcie doczekały się już nawet swoich haseł na polskiej Wikipedii. Oba te wydarzenia były szumnie komentowane w mediach, zarówno mainstreamowych, jak i tych odrobinę bardziej niezależnych. Przez miesiące mądre głowy wypowiadały się w różnorakich wywiadach, jakoby mieszkańcy Czarnego Lądu zbuntowali się w końcu przeciwko dyktatorom. W Panoramie, Wydarzeniach, Wiadomościach, Faktach i niezliczonych programach publicystycznych każdy starał się przekonać mnie i miliony innych widzów, jakoby Afrykanie zaczęli swój bój o demokrację. Chcą reform! Chcą lepszego życia, na godnym poziomie! Chcą wolności i prawa do decydowania! Te i podobne hasła zdawały się pojawiać na pierwszych stronach gazet od początku tego roku.
Niewielu fachowców odważyło się mówić, że dla tych ludzi demokracja jest czystą abstrakcją. Niewielu z nich starało się wytłumaczyć, że Egipcjanie lub mieszkańcy Libii nie walczą przeciwko ustrojowi, lecz przeciwko ludziom, którzy nie dbają o dobro swych obywateli. Bo w gruncie rzeczy kogo obchodzi, czy żyje w demokracji, monarchii, dyktaturze czy komunizmie, jeśli respektuje się jego prawa, a rządzący zapewniają mu godziwe warunki życia?
Miliony ludzi w kilku afrykańskich krajach wyszło na ulice, by domagać się reform, by domagać się pracy, by domagać się zmian. Tak, zmian! Zmian, które pozwolą im żyć. Nie zmian ustrojowych.
W porządku, każdy kto ma trochę oleju w głowie i potrafi przeanalizować fakty domyśli się, że to co słyszymy w mediach nie do końca jest prawdą. Politycy tzw. świata zachodniego jednogłośnie pochwalali walkę tych ludzi o demokrację, media w Polsce potępiały dyktatorów, bo było to na rękę Eurosocjalistom, którzy w ten sposób mogli łatwo przekonać swych wyborców, że żyje im się o wiele lepiej, niż większości ludzi na całym świecie. Każdy człowiek wie oczywiście, że to jawna kpina. Jednak czy to fakt, że media przekazują nam fakty wyłącznie dla nich wygodne mnie wzburzył? Czy postanowiłem ponownie toczyć przysłowiową beczkę, kiedy wrzawa ucichła? O nie!
Problem pojawił się dzisiejszego wieczora, kiedy natknąłem się na to:
http://www.youtube.com/watch?v=ar2nmOQZEjw&feature=player_embedded
http://moraine.salon...smisja-na-zywo#
Na początku roku, kiedy Afryka walczyła o rzekomą demokrację wystarczyło kilkaset protestujących osób, które wyszły demonstrować w kraju nieogarniętym dotąd rewolucją, aby zjechali się tam dziennikarze z całego świata i transmitowali ku uciesze gawiedzi piękną szopkę. Ba, tego właśnie chcemy: chleba, igrzysk. Ale czy rewolucja w Hiszpanii, o której tutaj rozpisywał się nie będę, bo wszystko napisano w artykule, do którego link podałem powyżej, nie jest równie dobrym sposobem do przyciągnięcia widzów przed ekrany telewizorów? Czy artykuły o tym nie zwiększyłyby nakładów gazet?
Ale chwila... czyż to nie te same media, które obecnie milczą o tysiącach ludziach na hiszpańskich ulicach, kilka miesięcy temu informowały nas, że ludzie walczą o demokrację? Zaraz, czy w szkole nie uczyli mnie, że w Hiszpanii panuje monarchia parlamentarna, czyli de facto demokracja? Czyli że co? Hiszpanie walczą o co innego, niż mieszkańcy Afryki kilka miesięcy temu? Absurd! Hiszpanie walczą o to samo. O pracę, o godne warunki życiowe, o gwarancję spędzenia starości w przyzwoitych warunkach, o odpowiednie pensje. Przecież o to samo walczyli Egipcjanie i setki tysięcy innych ludzi. Każdy z nich chciał odsunąć od władzy parszywe świnie napychające złotem swe kabzy kosztem swych obywateli!
Kłamstwo wyszło na jaw. Nikt z nich nie chciał zmian ustrojowych, nikt z nich nie chciał demokracji. Oni po prostu chcieli żyć, tak jak na to zasługują!
O ile transmitowanie materiałów z odległej Afryki było dla "Eurocwaniaków" bezpieczne, to już pokazanie nam, co dzieje się w państwach tzw. "Starej Unii" może skłonić nas, bezmózgie krówki do zbyt niebezpiecznych refleksji. To u nas, w tej pięknej, bogatej i praworządnej UE dzieją się te straszliwe rzeczy. Ludzie walczą o lepsze jutro! A czy ktoś z was słyszał o tym w dzisiejszych, wczorajszych lub przedwczorajszych wiadomościach? Spójrzcie na datę dodania filmiku z YouTube. Czy od tamtego czasu ktoś z mainstramowych mediów się tym zainteresował?
Ależ skąd, bo to mogłoby skłonić nas do podjęcia podobnej walki. Mogłoby skłonić do walki Francuzów, którym nie podoba się, że Muzułmanie panoszą się w ich kraju, mogłoby skłonić do walki Niemców, dla których nie ma pracy w ich ojczyźnie, bo odebrali im ją Turcy. Mogłoby skłonić do walki wielu innych Europejczyków, którzy wciąż uważają, że żyją na o wiele wyższym poziomie niż gdziekolwiek indziej.
Nie! Mówię stanowcze nie. Nie pozwolę dłużej bezkarnie się okłamywać. Nie chcę dłużej być marionetką w rękach decydentów z Brukseli. Chcę działać.
Jeśli będę musiał wyjść na ulice, to wyjdę. Jeśli będę manifestował w pojedynkę, w porządku. Ale nie pozwolę, by kraj o który walczyli moi dziadkowie był dłużej traktowany w ten sposób.
Polacy, zróbmy coś. Zorganizujmy się, nie musimy już teraz postępować radykalnie. Wystarczy, że pokażemy, że w nas jest SIŁA. Spójrzcie, co potrafili zrobić kibice. Oni zdecydowali się postawić obecnemu estabilishmentowi. My też będziemy do tego zdolni.
Jeśli wy również nie chcecie dłużej żyć w nędznej kloace, w której ludzie demokratycznie przez was wybrani mają was za nic, to odezwijcie się i sprawcie, by nas głos był słyszalny.
Podirytowany, pobudzony, ze szczerymi intencjami
Obywatel UE