Skocz do zawartości


Jak ze zdrowego człowieka można zrobić "czubka"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

*
Popularny

W myśl powiedzenia chyba :)

"Nie ma ludzi zdrowych - są tylko tacy którzy nie zostali zbadani"

W pierwszej kolejności to psychiatrzy wymagają głębokiej diagnozy i specjalistycznego leczenia. Każdy z nich po kilku latach pracy w zawodzie w każdym zachowaniu, w każdym symptomie, widzi anormalność i chorobę psychiczną.

Prawda zaś jest taka, że najbardziej chorymi psychicznie są sami lekarze psychiatrzy a najbardziej zaburzonymi w formach funkcjonowania psychologicznego ich krwniacy po fachu - psychologowie.

piątek, 09 kwietnia 2010 12:44

Jak ze zdrowego człowieka można zrobić „czubka”.

Eksperyment psychiatryczny Rosenhana


- Czy tak będzie w sprawie Tadeusza Chołdy. Ku przestrodze wszystkim. Dzisiaj On a jutro Wy


Tekst ten polecamy wszystkim tym, którzy tak łatwo wyrokują o chorobie psychiatrycznej. Eksperyment Rosenhana wydawał się w miarę prosty i miał odpowiedzieć na pytanie, jak długo psychiatria będzie potrzebował aby orzec, że w przypadku ósemki osób ma do czynienia z ,,normalnymi'' ludźmi, którzy faktycznie nigdy wcześniej nie mieli żadnych form tzw. zaburzeń psychicznych.

Klasyfikacja DSM IV (USA) (w Europie obowiązuje klasyfikacja ICD 10) dzieli pacjentów na kategorie według symptomów, co ma umożliwić odróżnienie osoby zdrowej od ,,chorej psychicznie'', ale w Rosenhanie pojawiło i umocniło się zwątpienie w sens tak stawianych diagnoz.

Stwierdził on, że ,,choroba psychiczna'' nie jest diagnozowana na bazie obiektywnych symptomów, a na subiektywnym postrzeganiu ,,pacjenta'' przez obserwującego lekarza. Wierzył, że do rozjaśnienia problemu przyczyni się właśnie eksperyment, w którym sprawdzone będzie, czy ludzie nigdy nie cierpiący na żadne ,,choroby psychiczne'' zostaną w szpitalu rozpoznane, jako zdrowe i jeśli tak, to na jakiej zasadzie to się odbędzie.

Przygotowania do eksperymentu :

Osoby pod fałszywym nazwiskiem umawiały się telefonicznie z wybraną kliniką psychiatryczną i krótko po tym pojawiali się tam twierdząc podczas przyjęcia, że... słyszą głosy. Było to oczywiście nieprawdą, tak jak nieprawdziwe były podane przez nich nazwiska i zawody. Mało tego, nawet opisywane przez pseudo - pacjentów ,,głosy'' nie miały odniesienia do znanych w psychiatrii opisów, gdyż nie ma głosów ,,pustych'', ,próżnych'' i ,,głuchych'', jak to z premedytacją przedstawili uczestnicy eksperymentu w pierwszej rozmowie z lekarzem...

Po diagnozie, która w siedmiu przypadkach brzmiała ,,schizofrenia'', a w jednym - ,,zespół depresyjno-maniakalny'', pacjenci zaczynali zachowywać się już tak, jak na co dzień w normalnym życiu, o głosach więcej nie wspominali, przestrzegali regulaminu, byli kooperatywni, komunikatywni wobec lekarzy i personelu oraz mili i rzeczowi w swoich wypowiedziach. Jak się szybko okazało ich wzorowe zachowanie nie zmieniło niestety postaci rzeczy, a raz wypowiedziana diagnoza okazała się już nieodłączną i stygmatyzującą etykietą pacjenta. Nikogo nie rozpoznano, jako zdrowego

Okazało się, że po raz wypowiedzianej diagnozie nikt już nie traktuje pacjenta, jak człowieka, a jego zachowania, jakie by nie były, będą już zawsze odbierane, jako symptom ,,choroby psychicznej''. Notatki , które początkowo pseudo-pacjenci robili w tajemnicy i szmuglowali poza szpital, już po krótkim czasie mogły być czynione bez kamuflażu, gdyż ciągłe prowadzenie notatek było jednym z symptomów choroby psychicznej(tak sądzili lekarze).

Nie wyjdziesz, aż się nie przyznasz! Rosenhan w swoim eksperymencie podkreśla szczególny problem władzy psychiatrii nad ,,pacjentem''. Zdiagnozowanie u pseudo-pacjętów (w jednej rozmowie!) ,,schizofrenii'' oznaczało nieuchronne zaszufladkowanie ich, utratę podstawowych praw i od tego momentu nie tylko każde ich (bądź co bądź normalne) zachowanie było interpretowane już, jako choroba, ale do diagnozy dopasowywany był cały ich życiorys. Wyjście ze szpitala psychiatrycznego okazało się w każdym przypadku niemożliwe bez przyznania się ,,pacjenta'' do tego że jest chory....( dlatego tak jest ponieważ poczucie choroby towarzyszące osobie świadczy o jej faktycznym występowaniu, osoby zdrowe nie mają poczucia, że coś im dolega i nie mają poczucia choroby) Dopiero po takim określeniu się pseudo – pacjenci opuszczali szpitale. Dodajmy, iż nie, jako ,,zdrowi'', ale ze zdiagnozowaną ,,schizofrenią w remisji'' (czyli zaleczoną na pewien czas)

Wielkie oburzenie psychiatrii konwencjonalnej jakie wybuchło po upublicznieniu badań Rosenhana przyniosło za sobą niespodziewanie drugą fazę eksperymentu, przy czym pierwsza jego część została odrzucona przez rozzłoszczonych psychiatrów, jako ,,wybrakowana metodycznie''. Dyrekcja jednego ze szpitali psychiatrycznych stwierdziła wtedy w debacie publicznej, że ,,w naszej klinice coś takiego nie mogło by mieć miejsca'', na co Rosenhan odpowiedział eleganckim wyzwaniem na pojedynek obiecując, że na przestrzeni następnych 3 miesięcy wyśle tam swoich pseudo – pacjentów. Trzy miesiące później, kiedy doszło do weryfikacji drugiej fazy „Eksperymentu Rosenhana'' okazało się, że wyzwany na pojedynek szpital z 193 pacjentów ogólnie przyjętych w tym czasie pacjentów określił: 41 - jako podejrzanych o bycie pseudo - pacjentami Rosenhana i kolejnych 42 - jako zdemaskowanych pseudo - pacjentów.

Tylko, że druga faza projektu prof. Rosenhana polegała na tym, jak się okazało, że... nikogo tam nie wysłał...

Tak to psychiatrzy ze zdrowych potrafią zrobić chorych psychiatrycznie. Uważaj bo z toba może być tak samo !!!!!


Żródło:
www.aferyibezprawie.org


Użytkownik Sentinel edytował ten post 21.05.2011 - 11:52

  • 9

#2

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Coś tak właśnie mnie nęciło zawsze, że jakbym poszedł do psychiatry, to stwierdziłby u mnie jakąś chorobę, choć czuję się dobrze, i że psychiatria w wieeelu przypadkach jest bez sensu...
  • 0

#3

sharpMarv.
  • Postów: 178
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Na obrone psychiatrii i psychologii dodam, ze na zajeciach z tego typu dziedzin mowi sie studentom o tym eksperymencie jako przestroge. Ja studiuje resocjalizacje z poradnictwem specjalistycznym i na wykladzie wlasnie w takim kontekscie wykladowca wspominal o tym eksperymencie. Ocena choroby psychicznej jest bardzo subiektywna ocena lekarza dlatego ciesze sie widzac jak duzy nacisk klada uczelnie na "etyke zawodu". Moze za 20 lat takiej edukacji bedziemy mieli "profesjonalistwo" pelna geba.

Ale osobiscie nigdy nie dam sie z wlasnej woli zamknac w takim zakladzie. W takim miejscu ma sie chyba mniej praw niz podczas odsiadki.
  • 1

#4 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Żeby tak idealnie kiedyś było to w to nie wierzę. Ważne, żeby człowiek wiedział sam kiedy ma problem ze sobą i potrafił zwrócić się o pomoc oraz wiedział kiedy ten problem został już rozwiązany. Do tego trzeba własnej wiedzy, szerokiego światopoglądu, siły woli, poczucia własnej wartości i zrozumienia sytuacji.

A o to w dzisiejszym świecie niezmiernie trudno. Bo jak to się zwykło mówić:

"By poczuć smak zwycięstawa, najpierw trzeba poczuć gorycz porażki"
  • 0

#5 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Nikt lepiej nie zdiagnozuje naszych problemów niż my sami. Taka jest prawda.
  • 0

#6

sharpMarv.
  • Postów: 178
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ważne, żeby człowiek wiedział sam kiedy ma problem ze sobą i potrafił zwrócić się o pomoc oraz wiedział kiedy ten problem został już rozwiązany.


Heh tylko w wypadku chorob prsychicznych bardzo czesto jest tak ze osoba chora nie jest w stanie rozpoznac choroby. Np. schizofrenia
Czasami nawet depresji sie nie widzi. W diagnozowaniu chorob jedna z przeslanek jest to ze patrzac na osobe chora u obserwatora musi wystapic tzw "dyskomfor obserwatora" czyli obserwojac taka osobe, musi sie miec wrazenie ze "cos nie gra". Dlatego to czesto rodzina namawia ludzi z depresja na podjecie sie terpii.
  • 0

#7 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Ja nie mówię o chorobie psychicznej, bo to akurat fakt, że chory często sam nie wie że jest chory i tu jest potrzebne wsparcie i pomoc najbliższych. Ważne, żeby to kontrolować cały czas i nie pozwolić z takiej osoby zrobić przez psychiatrów "czubka", dla nich taki pacjent to często kasa z NFZ i tylko tyle.

Natomiast każdy z nas może mieć poważne lub mniej poważne czasem irracjonalne problemy związane z różnymi sytuacjami zyciowymi.

I tutaj każdy spełniając określone warunki sam jest sobie w stanie odpowiedzić czy da radę się z tym uporać sam, przy wsparciu najbliższych czy potrzebna interwencja z zewnatrz.

Studiujesz resocjalizację, więc w pracy zawodowej (oby jak najrzadziej) ale na pewno spotkasz się z tego typu przypadkami. Nie zawsze należy zmuszać ludzi do wizyty u lekarza psychiatry czy psychologa bo to może pogorszyć stan.

Poza tym, niestety w naszym kraju jeszcze szczególnie mocno widać proces "stygmatyzacji" pacjentów i osób korzystających z pomocy psychiatrycznmej czy psychologicznej. A jest to taki sam lekarz jak np. ginekolog, a jednak nikt nie mówi o kobiecie korzystającej z wizyt u lekarza ginekologa, że to puszczalska, albo że ma chorobę weneryczną. Natomiast o osobach korzystających z porad czy leczenia psychiatrycznego ba nawet psychologicznego często mówi sie o nich "czubek", "psychol" itp.

Zgodzisz się ze mną? To jest także miara zaawansowania cywilizacyjnego naszego wspaniałego społeczeństwa. Przykre acz prawdziwe.

Użytkownik Sentinel edytował ten post 21.05.2011 - 14:23

  • 0

#8

NO_NAME.
  • Postów: 614
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Tak czy siak nikomu bym nie życzyła, by trafił to szpitala psychiatrycznego. Znam jedną osobę która była w takim zakładzie, jednym z lepszych ponoć, z dość specyficznego powodu z resztą no ale o tym pisać nie będę. Pobyt tam spowodował pogłębienie się jej problemów i dodatkowo wystąpienie depresji. Przywiązywanie do łóżek (nawet jeśli pacjent nie był agresywny), zmuszanie anorektyczek do jedzenia, silne psychotropowe leki po których pacjenci siedzą w kącie i kiwają się otępiali i które powodują mnóstwo skutków ubocznych-tak wygląda typowy dzień w takim "szpitalu". Osobiście bardzo zwątpiłam w tą dziedzinę nauki. Po rocznym leczeniu nie było poprawy, były za to skutki uboczne. Wyleczenie przyniosły nie leki ale zmiana sytuacji życiowej.
  • 0

#9 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Dokładnie tak jak piszesz. W całej rozciagłości to nie farmakologia powoduje, że ludzie wracają do zdrowia a zmiana sytuacji zyciowej. Człowiek potrafi poradzić sobie prawie ze wszystkim.
  • 0

#10

Cahir.
  • Postów: 1195
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czytając temat przyszedł mi do głowy od razu cytat z filmu 'Twelve monkeys; :

There's the television. It's all right there — all right there. Look, listen, kneel, pray. Commercials! We're not productive any more. We don't make things any more. It's all automated. What are we for, then? We're consumers, Jim. Yeah. Okay, okay. Buy a lot of stuff, you're a good citizen. But if you don't buy a lot of stuff, if you don't, what are you then, I ask you? What? Mentally ill. Fact, Jim, fact: if you don't buy things — toilet paper, new cars, computerized yo-yos, electrically-operated sexual devices, servo systems with brain-implanted headphones, screwdrivers with miniature built-in radar devices, voice-activated computers...




Mam nadzieje, że wszyscy zrozumieją bo słownictwo nie jest zbyt skomplikowane :)
  • 0



#11 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

06:14, 17.06.2011 /TVN24

Ucieczka przed korporacją i stresem

CZARNO NA BIAŁYM

Coraz więcej Polaków ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Główne powody chorób tego typu to tempo życia i związany z nim stres. Efektem są depresje, zaburzenia lękowe, uzależnienia i coraz częściej, jak pokazują statystki - samobójstwa. A powrót do zdrowia psychicznego w Polsce jest bardzo ciężki.
Mateusz Ostrowski i jego żona Aleksandra przez wiele lat pracowali w korporacjach. Nie wytrzymali jednak tempa i życia w ciągłym biegu i zdecydowali się zmienić swoje życie całkowicie. Ona otworzyła małą kawiarnię, a on pracuje na własną rękę.

- Odchodziłam w momencie, kiedy miałam bardzo dobra pracę, zarabiałam bardzo dużo i w zasadzie się nie przemęczałam. Ale miałam już dość i powiedziałam "dość, bo zwariuję" - wspomina swoje "stare życie" Aleksandra Szarek-Ostrowska. Wielu ich kolegów z pracy chciało zrobić podobnie, ale niewielu się zdecydowało.

- Żałują, że nie mieli czasu na życie z rodziną, bliskimi. Poświęcali się czemuś, co wydawało im się bez sensu, bezcelowe, przepracowywali się - mówi Mateusz Ostrowski.

Po co to wszystko?

Takich młodych ludzi, żyjących w ciągłym stresie, jest w Polsce coraz więcej.

- Choć dużo zarabiają to tak naprawdę niewiele mają pieniędzy, bo mają wiele kredytów i to się odbija bardzo dużym ciśnieniem na ich życiu osobistym i zawodowym - tłumaczy Teresa Gens, psycholog.

Coraz więcej osób, jak wynika z badań lekarzy, zaczyna z tego powodu cierpieć. To zarówno cierpienie fizyczne takie jak choroby układu krążenia, ale jeszcze częściej cierpienie psychiczne.

- Zaburzenia emocji - głównie depresje, zaburzenia dwubiegunowe nastroju oraz zaburzenia lękowe i uzależnienie - wylicza skutki życia w biegu prof. Bartosz Łoza, kierownik Kliniki Psychiatrii WUM.

Zatrzymać się w porę...

Dlatego wiele osób czując, że dociera do krawędzi, próbuje się zatrzymać w porę. I poszukać wyciszenia choćby w takim miejscu jak Opactwo Benedyktynów w Tyńcu. Paweł Rogoźnicki przyjechał tam, by odpocząć od pracy.

- Dwa dni tutaj daje więcej niż gdyby pojechało się gdzie do lasu, z dala od ludzi - mówi.

Dlatego do Tyńca przyjeżdża coraz więcej takich jak: młodych ludzi z dużych miast.

- Przejeżdżają, żeby odpocząć. Ten odpoczynek to jest uwolnienie się od komórek, internetu, od kontaktu z innym i ludźmi, dla których pracują lub często się z nimi widzą - tłumaczy o. Jan Paweł Konobrodzki.

... nim będzie za późno

Niektórym taka forma terapii pomaga. Ale nie wszystkim. Wiele osób z konieczności musi zdecydować się na leczenie farmakologiczne. Jak wynika z badań firmy Kamsoft, która obsługuje blisko 10 tys. aptek w Polsce, nasze wydatki na leki antydepresyjne wciąż rosną. I choć nie jest to wzrost drastyczny, to i tak jest to mało pocieszające. Bo popadając w tego typu chorobę, bardzo trudno z niej wyjść. Oddziały psychiatryczne w szpitalach są zapełnione w ponad 90 proc. A jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia konieczność zapewnienia całodobowej opieki medycznej pacjentom, mającym problemy psychiczne, wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat aż o 70 proc. Tyle, że stare, zdezelowane szpitale psychiatryczne nie są często w stanie pomóc. Brakuje również personelu, który byłby w stanie zapewnić pacjentom takich placówek stałą i fachową pomoc. W lutym tego roku zaczął funkcjonować w Polsce Narodowy Plan Ochrony Zdrowia Psychicznego, który ma, mówiąc ogółem, zapewnić Polakom szybszy i bardziej skuteczny dostęp do psychologów i psychiatrów.

- Mówimy o tzw. psychiatrii dnia jednego, gdzie pacjenci się pojawiają i wracają wieczorem do domu - wyjaśnia Adam Fronczak z resortu zdrowia.

Na ten cel zaplanowano wydać do 2015 roku ponad miliard złotych. Tyle, że na razie na ten cel Narodowy Fundusz Zdrowia nie otrzymał ani złotówki. Ministerstwo zdrowia zmiany w finansowaniu programu zdrowia psychicznego zapowiada dopiero od przyszłego roku.

mkg//gak

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 17.06.2011 - 06:40

  • 0

#12 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

2011-06-28

Choroba psychiczna to nie wstyd

Profesor psychologii z Uniwersytetu w Waszyngtonie Marsha M. Linehan uczyniła w tym tygodniu coming out, opowiadając historię swojej choroby - nerwicy i psychoz. Chce pokazać pacjentom, że choroba nie musi być silniejsza od człowieka, a chorując można żyć. Mimo wszystko

- Po ludziach cierpiących z powodu poważnych zaburzeń psychicznych często na pierwszy rzut oka nie widać choroby - mówi 68-letnia Marsha M. Linehan, prof. psychologii z Uniwersytetu w Waszyngtonie, autorka książek i nowych form terapii w rozmowie z dziennikarzem New York Times. - Oni pracują, płacą rachunki, zakochują się, mają dzieci. Problem polega na tym, że mimo to latami żyją w samotności i wielkim strachu. Wielu z nich zdaje sobie sprawę, że gdyby ujawnili prawdę o tym, że walczą z chorobą, ich życie ległoby w gruzach po całości. Dlatego zdecydowałam się opowiedzieć publicznie moją historię. Żeby pokazać, że mimo niepełnego zdrowia można żyć, a sama choroba to nie wstyd.

Linehan zebrała rodzinę, przyjaciół i lekarzy w Szpitalu Hartford, gdzie ponad pół wieku temu zdiagnozowano u niej schizofrenię (błędnie, jak się później okazało). Opowiedziała o leczeniu psychotropami, elektrowstrząsach, próbach terapii, o zamknięciu w izolatce. Opisała koszmar, z którego nikt wtedy nie potrafił pomóc jej się uwolnić - kolejne próby samobójcze, pokaleczone ciało.
Linehan poświęciła całe życie zawodowe żeby, jak mówi "spróbować dać swoim pacjentom to, czego sama kiedyś bardzo potrzebowałam". Ona sama żyje teraz z rodziną w domu niedaleko ośrodka akademickiego.

- Teraz jestem szczęśliwą osobą - mówi Linehan - Pewnie że miewam doły, ale nie większe niż każdy z nas.

Źródło: Gazeta Wyborcza


Użytkownik Sentinel edytował ten post 11.07.2011 - 09:45

  • 0

#13 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Psychiatrzy mają pełne ręce roboty. Aż 165 mln Europejczyków, czyli 38 proc. populacji naszego kontynentu, każdego roku cierpi na zaburzenia psychiczne i choroby mózgu. Autorzy międzynarodowego raportu - z European College of Neuropsychopharmacology (ENCP) - twierdzą w komentarzu, że choroby psychiczne są największym w XXI stuleciu wyzwaniem zdrowotnym dla Europy. Alarmują, że tylko jedna trzecia dotkniętych tymi chorobami osób korzysta z pomocy specjalisty i zażywa leki. Dodają, że wiele spośród tych osób zgłasza się po pomoc z wieloletnim opóźnieniem.

Więcej tutaj...

Użytkownik Sentinel edytował ten post 11.09.2011 - 21:14

  • 0

#14

frosti.
  • Postów: 654
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Schizofrenia ma definicje szerszą niż definicja Terrorysty po zamachach na World Trade Center.

Schizofrenia sowimi kryteriami obejmuje tak wiele, że przekupieni/niedoświadczeni/złośliwi/nadgorliwi psychiatrzy mogą ją zdiagnozować każdemu.

http://pl.wikipedia....ki/Schizofrenia

^ dzięki temu można wszystkich wrogów politycznych, niewygodnych obywateli itp zamknąć w psychiatryku na dekady lub zmusić do brania odpowiednich "leków".

Na marginesie dodam, że psychiatra to może być wkrótce jeden z najbardziej dochodowych zawodów, gdyż depresje, schizofrenie itp, itd można wlepiać każdemu nieszczęśnikowi który wejdzie do naszego gabinetu - i to czy mu to się podoba czy nie.
  • 0

#15

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Obawiam się, że tak będzie wyglądać niedługo eliminowanie przeciwników politycznych i opozycji. Formalnie będzie wolność słowa, ale jak powiesz coś nie tak to zostanie to zakwalifikowane jako choroba psychiczna. A w szpitalu będzie oczekiwać "leczenie" polegające na niszczeniu organizmu psychotropami, przywiązywanie do łóżka, karmienie wężykiem przez nos i inne przyjemności. Psychologia jest OK, ale psychiatria ze swoimi metodami to dla mnie pseudonaukowa paramedyczna dziedzina, nie obrażając zjawisk paranormalnych.
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych