Skocz do zawartości


Seryjni mordercy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
37 odpowiedzi w tym temacie

#16 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Polscy seryjni mordercy - część I

Dołączona grafika

Siedem historii

Zapisali się na kartach historii krwią niewinnych ofiar. Gwałcili i mordowali (niekoniecznie w tej kolejności), by zaspokoić swoje chore żądze, zabijali z potrzeby zadawania cierpienia drugiemu człowiekowi lub z wewnętrznego przymusu, któremu nie mogli się oprzeć. Dusili, strzelali z broni palnej, używali młotka, siekiery, a niektórzy sięgali po trucizny.

Kim byli ludzie, którzy wywoływali psychozę strachu na terenach swoich krwawych łowów? Ile osób przez nich zginęło? Jak skończyli?

W pierwszej części galerii "Polscy seryjni mordercy" poznasz historie siedmiu zwyrodnialców: Krzysztofa Gawlika, Mariusza Trynkiewicza, Mieczysława Zuba, Nikifora Maruszeczki, Stanisława Modzelewskiego, Tadeusza Ołdaka i Stefana Rachubińskiego.

1. Krzysztof Gawlik - Skorpion.

Dołączona grafika

Krzysztof Gawlik urodził się w 1965 r, w Świerczynie. Matka zajmowała się domem, a ojciec pracował w kopalni. Gawlik poszedł w jego ślady i został górnikiem. Potem zajął się własnym biznesem. Bez sukcesów. Wreszcie trafił do więzienia za ściąganie haraczy.

Po wyjściu na wolność obudził się w nim morderczy szał. Swoich ofiar szukał w ogłoszeniach prasowych. W ten sposób dotarł do niespełna 18-letniej prostytutki z Poznania. Przyszedł do niej z pistoletem maszynowym i zastrzelił. Potem we Wrocławiu zabił uprawiającą nierząd Ukrainkę i jej partnera oraz małżeństwo z tego samego miasta. Wszystkie morderstwa miały miejsce w lutym i marcu 2001 roku.

Gawlik zabijałby pewnie dalej, gdyby nie przypadek. Po pijaku spowodował wypadek, a potem nie zatrzymał się do policyjnej kontroli. Został zatrzymany po pościgu. W jego aucie mundurowi znaleźli broń, z której zginęło pięć osób. Od jej nazwy wziął się medialny pseudonim mordercy - "Skorpion" (taki sam nosił inny polski seryjny morderca - Paweł Tuchlin).

Zatrzymany twierdził, że w 1998 roku na zlecenie zastrzelił gangstera o pseudonimie "Carrington" (kłamał w tej kwestii). Wtedy miał zorientować się, że zabijanie sprawia mu przyjemność. - Lubię patrzeć na ludzkie cierpienie, jak ludzie umierają. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest całkiem normalne, ale nic na to nie poradzę - mówił przed sądem. Potem częściowo wycofał swoje zeznania.

Sąd skazał go na dożywocie z możliwością warunkowego zwolnienia po 50 latach za kratami. Gawlik zupełnie nie przejął się tą ponurą perspektywą. Odmówił apelacji, do której namawiał go jego obrońca.

2. Mariusz Trynkiewicz - potwór z Piotrkowa.

Dołączona grafika

Mariusz Trynkiewicz urodził się w 1962 roku. Cała Polska usłyszała o nim w 1988 roku. Ten 26-letni wówczas psychopata zgwałcił i brutalnie zamordował trzech chłopców w wieku od 11 do 12 lat. Później wyszło na jaw, że była jeszcze jedna ofiara - 13-latek. Trynkiewicz wcześniej był karany za wykorzystywanie seksualne dzieci. Ostatnich, przerażających zbrodni dokonał na przepustce z więzienia. Władze zakładu wypuściły go ze względu na chorobę matki.

Podczas procesu biegli stwierdzili, że zabijanie sprawia oskarżonemu przyjemność. On sam przyznawał, że jest chory i wymaga leczenia. Nie krył też, że gdyby wyszedł na wolność, znów by zabił.

Trynkiewicz został skazany na karę śmierci. Ze względu na późniejsze moratorium wyrok zamieniono na 25 lat więzienia (w kodeksie karnym nie było jeszcze dożywocia). W więzieniu próbował zmienić nazwisko, by móc później "dobrze funkcjonować w społeczeństwie". Nie otrzymał na to zgody.

W 2013 roku "potwór z Piotrkowa" opuści mury Zakładu Karnego w Strzelcach Opolskich.

3. Mieczysław Zub - Fantomas.

Dołączona grafika

Mieczysław Zub urodził się w 1940 roku. Był milicjantem, miał rodzinę. Zabił cztery kobiety, a co najmniej 13 zgwałcił. Grupa, która powstała, by go schwytać, nadała mu pseudonim "Fantomas".

Zub grasował na Śląsku. Atakując ofiary, często miał na sobie mundur milicjanta. Po raz pierwszy dał upust swoim chorym żądzom w 1977 roku w Świętochłowicach. Zaatakował zaledwie 14-letnią dziewczynkę. Zgwałcił ją, ale nie zabił. W latach 70. jeszcze kilkukrotnie napadał na kobiety. Wkrótce stracił pracę (a tym samym mundur...) i na dwa lata zawiesił bandycką działalność.

"Fantomas" ujawnił się ponownie w 1980 roku, gdy zgwałcił młodą kobietę. Minął rok i okazało się, że Zubowi nie wystarczy już samo gwałcenie. Zaczął mordować. Pierwsza była 19-latka w bardzo zaawansowanej ciąży. Potem trzy kolejne śmiertelne ofiary jego napadów.

Zub wpadł przez swoją nieuwagę. W trakcie kolejnego napadu zgubił dokumenty, które doprowadziły milicję wprost do jego miejsca pracy. Po zatrzymaniu przyznał się do wszystkich przestępstw. Proces był nader trudny. Oskarżony był bardzo agresywny, wyzywał przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i niszczył, co się dało. "Zdrastwujtie towariszczi , banda Cyganów, cweli, chuje, kurwy, możecie zaczynać" - powiedział, witając sędziów... Równie niespokojnie zachowywał się w więzieniu, w którym czekał na wykonanie wyroku śmierci.

We wrześniu 1985 roku "Fantomas" popełnił samobójstwo.

4. Nikifor Maruszeczko - wróg publiczny numer jeden i... pijak.

Dołączona grafika

Nikifor Maruszeczko urodził się w 1913 roku na Podkarpaciu. W domu bieda, ojca nie było, matka piła - mały chłopak sam musiał zarobić na swoje utrzymanie. Zaczął kraść. W latach 30. - już po tym jak przeniósł się na Górny Śląsk - wyrósł na groźnego i brutalnego bandytę. Kilka razy zabijał na tle rabunkowym. Szybko stał się wrogiem publicznym numer jeden czasów międzywojennych.

Maruszeczkę zgubiła... wódka. Od zawsze ostro pił i wiele swoich przestępstw popełniał na tzw. bani. Był pijany również 8 stycznia 1938, gdy wszczynał burdę w jednym z hoteli w Białej Krakowskiej. Ktoś skojarzył jego twarz z portretem pamięciowym z gazet, parę osób go schwytało, oddało w ręce władz i przestępcza kariera Maruszeczki dobiegła końca.

Bandyta został postawiony przed sąd. Chociaż niemal pewne jest, że zamordował co najmniej siedem osób, został osądzony jedynie za zabicie policjanta i okaleczenie innego. W 1938 roku wykonano na nim wyrok śmierci.

5. Stanisław Modzelewski - wampir z Gałkówka.

Dołączona grafika

Stanisław Modzelewski urodził się 15 marca koło Łomży. Wykształcenie miał marne, pracował jako kierowca, był żonaty. Między 1952 a 1967 rokiem zabił siedem kobiet, a sześć próbował zamordować. Tyle zbrodni mu udowodniono. Możliwe jednak, że zabił jeszcze jedną osobę. Modzelewski przyznał się do tego, ale ponieważ nie znaleziono ciała - nie było też zbrodni...

Wiek kobiet, które mordował Modzelewski, nie grał roli - o czym sam mówił w śledztwie. Najmłodsza jego ofiara miała 18 lat, najstarsza - 87. Wszystkie ofiary dusił - albo szalikiem albo gołymi rękoma.

"Wampir z Gałkówka" był niewątpliwie dewiantem i sadystą. Nie wiadomo jednak, czy pastwił się nad swoimi ofiarami przed, czy po ich zamordowaniu. Nie ma też stuprocentowej pewności, czy gwałcił zabijane przez siebie kobiety. Według niektórych źródeł był impotentem. Pewne jest natomiast, że dochodziło do penetracji narządów rodnych ofiar. Prawdopodobnie mordując Modzelewski osiągał satysfakcję seksualną.

Ostatnia jego ofiara, 87-latka z Warszawy została zamordowana przy ulicy Siennej (w pobliżu siedziby redakcji serwisu NaSygnale.pl). Pośladki kobiety pocięte były żyletką, co wyróżniało ją wśród innych ofiar "wampira".

Śledztwo w sprawie pierwszych morderstw w Gałkówku i okolicach został umorzone w 1957 roku (z powodu niewykrycia sprawcy). Modzelewski wpadł dopiero 10 lat później, po zabójstwie w Warszawie. Wtedy przyznał się i - ku zaskoczeniu milicjantów - szczegółowo opisał zbrodnie sprzed lat. Został skazany na karę śmierci. Powieszono go w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej w listopadzie 1969 roku.

6. Tadeusz Ołdak - wampir z Warszawy.

Dołączona grafika

Tadeusz Ołdak urodził się w 1925 roku. Zanim został schwytany zyskał przydomek "wampira z Warszawy". Miał żonę i dziecko.

Po raz pierwszy zabił w 1950 roku. Jego ofiarą padła 40-latka. Przed tym, jak zmasakrował jej twarz kamieniem, kobieta została zgwałcona. Miesiąc po tej zbrodni Ołdak zaatakował ponownie. Tym razem jednak ofiara zdołała uciec. Wskoczyła do jeziora i do rana ukrywała się w zaroślach. Trzy dni później kolejna kobieta nie miała tyle szczęścia. Morderca udusił ją paskiem. Minęły kolejne trzy dni i psychopata znów uderzył. Zgwałcona kobieta cudem przeżyła.

Obława trwała prawie miesiąc. Dzięki jednej z kobiet, które przeżyły atak mordercy, wiadomo było, że sprawca nie ma dwóch palców u lewej ręki. Inna zapamiętała ze szczegółami to, co jej opowiadał, zanim próbował ją zabić. Dzięki tym wskazówkom śledczy namierzyli i zatrzymali Ołdaka. Morderca został osądzony, skazany i stracony.

7. Stefan Rachubiński - zabijał, bo "miał chęć".

Dołączona grafika

Stefan Rachubiński urodził się w 1929 roku. Grasował na terenie Bydgoszczy. Zabił dwie kobiety. Mordowałby dalej, gdyby nie został schwytany. Był żonaty, miał czwórkę dzieci. Na życie zarabiał jako kowal.

Pierwszą jego ofiarą była 25-letnia prostytutka. 11 czerwca 1965 roku znaleziono ją w lesie z poderżniętym gardłem. Martwe ciało zabójca pociął scyzorykiem, rozpruwając między innymi brzuch.

Nie minął rok i Rachubiński znów poczuł zew krwi. Ofiarą była kolejna prostytutka, tym razem 29-letnia. W czasie sekcji zwłok wyszło na jaw, że była w ciąży. Zginęła dokładnie w ten sam sposób, co pierwsza ofiara. Kobietę widziano wcześniej z klientem w hotelu i w barze. Powstał jego portret pamięciowy, który doprowadził do schwytania psychopaty.

Rachubiński podczas przesłuchań powiedział, że widok krwi podnieca go i właśnie dlatego zabijał i okaleczał kobiety. - Ciągnęło mnie do tego, miałem ku temu wielką chęć - mówił. Przyznał, że myślał również o zabiciu żony podczas stosunku, ale szkoda mu było dzieci...

Sąd skazał go na śmierć. Wyrok wykonano.


******************************************

Polscy seryjni mordercy - część II

Dołączona grafika

Bestie w ludzkiej skórze

Zapisali się na kartach historii krwią niewinnych ofiar. Gwałcili i mordowali (niekoniecznie w tej kolejności), by zaspokoić swoje chore żądze, zabijali z potrzeby zadawania cierpienia drugiemu człowiekowi lub z wewnętrznego przymusu, któremu nie mogli się oprzeć. Dusili, strzelali z broni palnej, używali młotka, siekiery, a niektórzy sięgali po trucizny.

Kim byli ludzie, którzy wywoływali psychozę strachu na terenach swoich krwawych łowów? Ile osób przez nich zginęło? Jak skończyli?

W drugiej części galerii "Polscy seryjni mordercy" poznasz historie siedmiu zwyrodnialców: Henryka Morusia, Władysława Baczyńskiego, Grzegorza Tyklewicza, Władysława Mazurkiewicza, Łucjana Staniaka, Leszka Pękalskiego i Juliana Kołtuna.

1. Henryk Moruś - ostatni skazany na śmierć.

Dołączona grafika

Sprawa Henryka Morusia wstrząsnęła opinią publiczną w 1992 roku. Seryjny morderca z Sulejowa zastrzelił na terenie dawnego woj. piotrkowskiego siedem osób. Do swoich ofiar strzelał z karabinka sportowego.

Po raz pierwszy zaatakował w 1986 roku. Zabił sprzedawczynię z Piotrkowa Trybunalskiego. Pozostałe osoby zastrzelił w pierwszej połowie 1992 roku. Małżeństwo z Sulejowa zginęło z jego rąk we własnym mieszkaniu. Kobieta była w ciąży. Moruś zamordował jeszcze mężczyznę z Czarnocina, emeryta z Ciechomina i właściciela kantoru z Koluszek. Wszystkie zabójstwa miały charakter rabunkowy.

Po aresztowaniu Moruś przyznał się do wszystkich mordów. Tłumaczył się kłopotami finansowymi rodziny. Potem jednak zmienił zdanie i odwołał wszystkie swoje zeznania. Twierdził, że jest niewinny. W sądzie nie odzywał się i nie wyrażał skruchy. Swoim zachowaniem próbował zasugerować chorobę psychiczną. Biegli uznali jednak, że jest poczytalny.

W 1993 roku został skazany na karę śmierci. Wyrok ten uchyliła druga instancja ze względu na uchybienia proceduralne. Ponowne orzeczenie wydane w 1995 r. było takie samo, mimo że obowiązywało już moratorium na wykonywanie kary śmierci. Był to ostatni orzeczony przez polski sąd wyrok śmierci.

Po zniesieniu kary śmierci ostatecznie wyrok zamieniono na dożywocie. W 2008 roku Moruś bezskutecznie prosił prezydenta Lecha Kaczyńskiego o ułaskawienie. Podkreślał, że żałuje swoich czynów, został Świadkiem Jehowy i wśród współwyznawców chce spędzić resztę życia...

2. Władysław Baczyński - strzelec.

Dołączona grafika

Władysław Baczyński urodził się 1918 roku. W latach 1946-1957 zastrzelił cztery osoby. Po raz pierwszy uderzył w Bytomiu. Zamordował z zimną krwią kobietę. 10 lat później trzykrotnie zabijał we Wrocławiu. Na koncie miał też dwa usiłowania zabójstwa. Do swoich ofiar strzelał z pistoletu.

W 1958 roku zatrzymał go patrol milicji. Baczyński spanikował. Sięgnął po broń, którą miał schowaną za paskiem, ale zanim zdążył jej użyć, został obezwładniony. W jego mieszkaniu znaleziono między innymi naboje kalibru 5,6 i 9 mm (od takich kul zginęły jego ofiary). Ekspertyzy wykazały, że z pistoletu, który znaleziono przy Baczyńskim, zabito trzy osoby.

Baczyński - z zawodu kierowca, żonaty, ojciec trójki dzieci - cieszył się nienaganną opinią. W domu się nie przelewało, ale patrząc z zewnątrz był porządnym obywatelem. Nie pił, nie palił, nie awanturował się z sąsiadami, do domu wracał wcześnie. Rano i wieczorem spacerował z pieskiem. Bywał brutalny, ale poza rodziną nikt o tym nie wiedział.

W śledztwie przyznał się do trzech zabójstw. Mówił, że zamierzał zabić jeszcze mnóstwo ludzi. Nie żałował swoich czynów. Bał się jednak kary śmierci, dlatego na początku procesu symulował chorobę psychiczną. Jego obawy spełniły się. Baczyński poprosił o łaskę Radę Państwa - bezskutecznie. Wyrok wykonano w 1960 roku.

Na zdjęciu: Wrocław w1957 roku

3. Władysław Mazurkiewicz - elegancki morderca.

Dołączona grafika

Władysław Mazurkiewicz urodził się 31 stycznia 1911 roku. Mieszkał w Krakowie, miał też przez jakiś czas lokal w Warszawie. Ograbiał i mordował ofiary - między innymi swoich sąsiadów - a ciała zakopywał w wynajmowanym przez siebie garażu. Nazywano go "Eleganckim mordercą" lub "Mordercą dżentelmenem". Był bowiem wytworny, dobrze się ubierał i pachniał drogimi perfumami. Spędzał noce w dobrych hotelach, balował w znanych klubach. Jednym słowem - żył pełnią życia. Jednocześnie odbierał życie innym...

Przez długi czas Mazurkiewicz pozostawał bezkarny. Potencjalni świadkowie bali się zeznawać przeciw niemu, uznając go za konfidenta. Przypuszcza się, że w czasach okupacji niemieckiej był szpiclem gestapo, a potem współpracował z UB, chociaż badający jego sprawę IPN nie potwierdził tego. Ci, którzy wiedzieli lub podejrzewali, że jest mordercą podejrzewali, że tak naprawdę Mazurkiewicz wykonuje wyroki na zlecenie!

Zamordował prawdopodobnie co najmniej 30 osób. Oskarżono go jednak jedynie o sześć zbrodni i dwa usiłowania zabójstwa. Nie miał najwyraźniej ulubionej metody pozbawiania ludzi życia. Niektóre ofiary truł cyjankiem (nasączając nim bułkę lub dodając do herbaty), inne zabijał z broni palnej.

Mazurkiewicz przyznał się do winy. W 1956 roku został skazany na karę śmierci, którą wykonano pod koniec stycznia 1957 roku. Tuż przed egzekucją miał powiedzieć: "Do widzenia, panowie, niedługo wszyscy się tam spotkamy".


Na zdjęciu z 1956 roku: Władysław Mazurkiewicz w rozmowie ze swoim obrońcą, mecenasem Zygmuntem Hofmokl-Ostrowskim.

4. Grzegorz Tyklewicz - pijak, bigamista, morderca.

Dołączona grafika

Grzegorz Tyklewicz urodził się w 1953 roku w Zakrzewku (Wielkopolska). Pijak, bigamista, morderca. Zanim zaczął zabijać, był karany za kradzieże. W dzieciństwie miał uraz głowy, po którym zaczął ujawniać dziwne zachowania.

Tyklewicz zamordował mieszkankę Kaźmierza, taksówkarza z Poznania i kobietę, którą zobaczył w sklepie w Stęszewie. Jego morderstwa miały tło rabunkowe. Taksówkarzowi ukradł auto, które potem sprzedał, a ostatnią ofiarę widział z dużą ilością gotówki i po prostu nie mógł przepuścić okazji na łatwy zarobek.

Morderca został złapany i osądzony. Śmiał się, gdy odsłuchiwał wyrok skazujący go na śmierć. Zawisł na szubienicy w 1985 roku.

5. Leszek Pękalski - "Wampir z Bytowa".

Dołączona grafika

Leszek Pękalski urodził się 12 lutego 1966 roku we wsi koło Bytowa. Nieślubny, upośledzony umysłowo nie miał łatwego dzieciństwa. Po śmierci matki zajął się nim wuj. Mężczyzna nie wiedział, że pod jego dachem wychowuje się seryjny morderca...

W śledztwie Pękalski miał przyznać się do 50 morderstw. Prokuratura oskarżyła go o kilkanaście, ale z dowodami było krucho. Sam "Wampir z Bytowa" podczas procesu wycofał się z wcześniejszych zeznań i twierdził uparcie, że jest niewinny.

Polacy mogli śledzić w telewizji relacje z wizji lokalnych, podczas których Pękalski opowiadał ze szczegółami jak gwałcił i mordował swoje ofiary. Ostatecznie został skazany na 25 lat więzienia - ale tylko za jedno morderstwo.

W programie TVN "Cela nr" morderca twierdził, że wrobiła go policja. "Nie ruszałem, ... nie zabiłem ... , nawet nie znam tych pozostałych ofiar. Znam tylko z akt śledztwa" - mówił i powtarzał, że "policja zrobiła z niego idiotę i go szantażowała". Po chwili opowiadał jednak, jak onanizował się nad jedną z ofiar...

W listopadzie 2008 roku serwis internetowy "Głosu Pomorza" pisał, że po odsiedzeniu 15 lat wyroku "Wampir z Bytowa" wielokrotnie ubiegał się o warunkowe zwolnienie. Wszystko wskazuje jednak na to, że na wolność wyjdzie dopiero w 2017 roku.

6. Julian Kołtun - morderca i gwałciciel.

Dołączona grafika

Julian Kołtun urodził się w 1950 roku w Warszawie. Zabił i zgwałcił dwie kobiety, pięć innych próbował zamordować.

Kołtun wychował się w bidulu. Był introligatorem, pracował też na kolei. Żonaty. Zanim zaczął mordować, siedział w więzieniu za gwałt.

Jego pierwszą ofiarą była studentka. Zabił ją w Międzyrzecu Podlaskim. Później w Białej Podlaskiej zamordował 12-letnią dziewczynkę. Wpadł dzięki jednej z jego niedoszłej ofiar. Kobieta z Terespola dzielnie walczyła z napastnikiem. Krwawe ślady jej zaciekłej obrony zostały na jego twarzy.

Kołtun został schwytany w 1981 roku, skazany na karę śmierci i powieszony.

7. Łucjan Staniak - Czerwony Pająk.

Dołączona grafika

Lucjan Staniak urodził się w 1920 roku. Przyznał się do 20 morderstw, ale skazany został za zabicie sześciu kobiet. Porównywany był do Kuby Rozpruwacza, a prasa nadała mu przydomek "Czerwony pająk" (takim kolorem Staniak pisał listy do gazet i milicji, w których litery przypominały pajęczą sieć).

Krwawą odyseję Staniak rozpoczął od listu do redaktora "Przeglądu Politycznego". "Sprawię, że będziecie płakać" - napisał. Wkrótce znaleziono pierwszą ofiarę mordercy. 17-latka z Olsztyna została zgwałcona i wypatroszona. "Zrobię to ponownie" - groził później w liście do innej gazety. I zrobił - udusił 16-latkę z Warszawy drutem. Kolejny raz uderzył w Poznaniu - zgwałcił i zabił śrubokrętem 17-latkę. Następna ofiarą była 17-latka z Warszawy. W Wigilię 1966 roku podróży pociągiem z Krakowa do Warszawy nie przeżyła kolejna młodziutka kobieta. Morderca zostawił notatkę z wypisanym czerwonym atramentem przekazem: "Znów to zrobiłem".

Okazało się, że ostatnia ofiara miała siostrę, która została zabita trzy lata wcześniej. Obie należały wtedy do klubu miłośników sztuki. Sprawdzenie listy jego członków doprowadziło milicję do Staniaka. Niestety, zanim został zatrzymany, zdążył jeszcze zabić 18-latkę. W jego pracowniczej szafce znaleziono makabryczne obrazy, wszystkie malowane krwistoczerwoną farbą. Jeden z nich przedstawiał kobietę z rozprutym brzuchem.

Staniak przyznał się do 20 mordów, ale skazano go za sześć. Twierdził, że zabijał, bo jego rodzina zginęła w wypadku, którego sprawczyni nie została ujęta. 26-latek ostatecznie został uznany za niepoczytalnego i trafił do wariatkowa. Trochę to dziwne, jak na czasy PRL. Dlatego niektórzy powątpiewają, czy to on był "Czerwonym pająkiem" lub nawet, czy w ogóle istniał...


**********************************************

Polscy seryjni mordercy - część III

Dołączona grafika

Wampiry

Zapisali się na kartach historii krwią niewinnych ofiar. Gwałcili i mordowali (niekoniecznie w tej kolejności), by zaspokoić swoje chore żądze, zabijali z potrzeby zadawania cierpienia drugiemu człowiekowi lub z wewnętrznego przymusu, któremu nie mogli się oprzeć. Dusili, strzelali z broni palnej, używali młotka, siekiery, a niektórzy sięgali po trucizny.

Kim byli ludzie, którzy wywoływali psychozę strachu na terenach swoich krwawych łowów? Ile osób przez nich zginęło? Jak skończyli?

W trzeciej i ostatniej części serii "Polscy seryjni mordercy" poznasz historie sześciu zwyrodnialców: Joachima Knychały, Bogdana Arnolda, Seweryna Kłosowskiego, Pawła Tuchlina, Karola Kota oraz tajemniczą sprawę Zdzisława Marchwickiego.

1. Paweł Tuchlin - Skorpion z Pomorza.

Dołączona grafika

Paweł Tuchlin urodził się w 1946 roku w Górze Kościerskiej (woj. pomorskie). W latach 70. i na początku 80. siał postrach między innymi w Gdańsku i okolicach, Starogardzie Gdańskim i Skarszew. Został skazany za zabójstwo 9 kobiet i próbę zamordowania 10 innych. Milicjanci i dziennikarze mówili o nim "Skorpion".

Tuchlin nie miał łatwego dzieciństwa. Gdy tylko skończył 18 lat, dał nogę z rodzinnego domu i rozpoczął samodzielne życie. Pracował jako kierowca, był dwukrotnie żonaty, miał dzieci, sąsiedzi mówili o nim: "spokojny". Z zewnątrz tak się mogło wydawać, ale w jego głowie mrok wciąż walczył z jasnością - wygrał jesienią 1975 roku, gdy Tuchlin zabił po raz pierwszy.

"Skorpion" atakował w złą pogodę, po zmroku lub nad ranem. Jako narzędzie mordu wybrał młotek (na początku używał metalowego pręta). Na celownik brał młode kobiety. Uderzał w głowę i rozbierał je od pasa w dół. W jakiś chory sposób zadowalał swój popęd płciowy. Milicja nie kojarzyła ze sobą kolejnych ataków "Skorpiona". Dopiero po jakimś czasie połączono fakty i oczom mundurowych ukazała się mapa, upstrzona krwawymi punktami działalności seryjnego mordercy.

Tuchlin wpadł w maju 1983 roku. W śledztwie przyznał się do 11 morderstw (ostatecznie został skazany za 9). - Zabijałem, by czuć się lepiej - mówił. Przed sądem twierdził z kolei, że zeznania wymusili na nim mundurowi. Sąd skazał go na śmierć przez powieszenie. W maju 1987 roku założono mu pętlę na szyję.

2. Seweryn Kłosowski - wdowiec.

Dołączona grafika

Seweryn Antonowicz Kłosowski urodził się w miejscowości Nagórna w 1865 roku. Zanim wyemigrował do Anglii, uczył się fachu chirurga między innymi w Warszawie. W 1887 lub 1888 roku zawitał do Londynu. Na emigracji znany było jako George Chapman. Zarabiał strzygąc brytyjskie głowy, by później otworzyć własny zakład fryzjerski.

Kłosowski kilka razy był żonaty. Trzy razy został wdowcem... To wzbudziło zainteresowanie śledczych. Szybko okazało się, że kobiety zostały otrute. Śmiercionośne substancje mężczyzna podawał swoim żonom, mieszając je z lekarstwami. Motywy jego zbrodni nie są znane.

Polak został aresztowany i osądzony. Wyrok śmierci dotyczył tylko jednej z kobiet - Maud Marsh. Kłosowski zawisł na szubienicy w 1903 roku.

Chirurgiczne umiejętności i przebywanie w pobliżu miejsc, gdzie uderzał słynny Kuba Rozpruwacz sprawiły, że Kłosowski był podejrzewany o zbrodnie legendarnego mordercy. Zasugerował to jeden z detektywów ze Scotland Yardu. Jego sugestie nie zostały nigdy potwierdzone - tak samo, jak nie rozstrzygnięto ostatecznie, kim był "Jack the Ripper".

3. Joachim Knychała - naśladowca.

Dołączona grafika

Joachim Knychała urodził się w 1952 roku. W latach 1975-1982 roku mordował na Śląsku kobiety. Do historii przeszedł jako "Wampir z Bytomia", czy jak wolą inni - "Frankenstein".

Knychała był wychowanym przez matkę i babkę cieślą i górnikiem. Żonaty, dwójka dzieci. Morderczy instynkt obudził się w nim, gdy przyszedł na proces Zdzisława Marchwickiego (uznanego przez sąd winnym zabicia 14 kobiet). Twierdził, że to, co wówczas usłyszał zainspirowało go. Wcześniej miał już na pieńku z prawem. Siedział - jak twierdził bezpodstawnie - za usiłowanie gwałtu. Możliwe, że to było źródłem jego nienawiści do kobiet.

W listopadzie 1974 roku Knychała już wiedział, że chce mordować. Wówczas atakuje po raz pierwszy. Ofiarą jest 21-latka. Jednej z kolejnych zabitych kobiet masakruje głowę siekierą.

"Frankenstein" jest na tyle zafascynowany Marchwickim (który w tym czasie czeka na wykonanie wyroku śmierci), że zabija kobietę, która była świadkiem oskarżenia w procesie "Wampira z Zagłębia". Morduje ciosem w głowę, obnaża od pasa w dół - zupełnie jak jego idol.

Knychała zasmakował w krwi. Atakował coraz częściej. Zabił między innymi dwie małe dziewczynki. W końcu milicja wpada na trop. Knychała zostaje zatrzymany i... wypuszczony. Miał alibi (jak się później okazało fałszywe) na dni, w których ginęły kobiety. Przez dwa lata trzyma w ryzach swój morderczy instynkt. W końcu nie wytrzymuje i zabija swoją 17-letnią szwagierkę. Tym razem nie miał już szans się wywinąć.

"Wampir z Bytomia" usłyszał wyrok śmierci za zabicie sześciu osób i usiłowanie zabójstwa kilku kolejnych. Zawisł na szubienicy w 1985 roku w Krakowie.

4. Bogdan Arnold - morderca prostytutek.

Dołączona grafika

Bogdan Arnold urodził się w 1933 roku w Kaliszu. W drugiej połowie lat 60. zamordował cztery prostytutki. Ciała ćwiartował, polewał substancją żrącą lub próbował palić w swoim małym mieszkanku.

Arnold zeznał, że pierwszą ofiarę poznał w barze w Katowicach i zabrał ją do mieszkania. Gdy kobieta zaproponowała mu swoje płatne usługi, wpadł w szał i udusił ją. Zwłoki porąbał i wrzucił do wanny. Potem zabił jeszcze trzy kobiety.

Mordercę zdemaskowali jego sąsiedzi. Jeden z nich twierdził, że przez okno zauważył w mieszkaniu Arnolda rój much. Przybyły na miejsce milicjant poczuł okropny smród dobiegający z mieszkania. Mroczny sekret Arnolda został odkryty.

Części ciała poukrywane były w najróżniejszych miejscach: pod oknem, w drewnianej skrzyni w schowku i w wannie. W mieszkaniu było spora ilość damskiej garderoby. Gdy Arnold dowiedział się o wizycie milicji - zniknął. Został złapany tydzień później. Niektóre źródła twierdzą, że sam się zgłosił.

Katowicki sąd skazał go na karę śmierci. Morderca nie wyraził skruchy. Został stracony w grudniu 1968 roku.

5. Karol Kot - wampir z Krakowa.

Dołączona grafika

Karol Kot urodził się w 1946 roku. Pochodził z tzw. dobrego domu. Uczył się w technikum energetycznym. Na kartach historii zapisał się krwawym śladem jako "wampir z Krakowa".

W latach 60. XX wieku na Kraków padł blady strach. Wszystko za sprawą grasującego tam mordercy. Ludzie bali się wychodzić z domu. Niektórzy pod ubranie wsadzali metalowe płyty, by uchronić się przed atakiem nożownika...

Kot w dzieciństwie lubił bawić się nożami i sztyletami. Pasjonował się też wojskiem i strzelectwem. Z lubością torturował zwierzęta. Potem wziął się za ludzi. Najpierw zginął 11-letni chłopiec, zadźgany nożem, następnie młodziutka dziewczynka cudem uniknęła śmierci po zadaniu przez napastnika ośmiu ran. Mniej szczęścia miała 77-latka trafiona nożem prosto w serce. Inna starsza pani po jego ataku została kaleką.

Milicja schwytała Kota wkrótce po tym, jak zdał maturę. Młodzieniec został oskarżony o zabicie dwóch osób i dziesięciokrotne usiłowanie morderstwa (w tym sześć za pomocą trucizny). Śledczym szczegółowo i z dumą opowiadał o swoich morderczych skłonnościach. Twierdził, że jako mały chłopiec w rzeźni, do której chodził w czasie wakacji, pił krew zwierząt...

- Dobrem jest to, co sprawia przyjemność, w takim razie, skoro zabijanie dawało mi zadowolenie, więc jest dobrem, a ja porządnym człowiekiem - mówił. Został skazany na śmierć i w 1968 roku powieszony.

6. Zdzisław Marchwicki - niewinny?

Dołączona grafika

Przez ponad pięć długich lat, między listopadem 1964, a marcem 1970, "Wampir z Zagłębia" terroryzował cały region. Krwawa historia rozpoczęła się od zabójstwa Anny Mycek w Dąbrówce Małej. Imieniem kobiety nazwano specjalną grupę milicyjną powołaną do schwytania sprawcy. Uznaje się, że ten sam morderca zaatakował później jeszcze 19 kobiet. Tylko sześć z nich przeżyło...

Sposób działania zbrodniarza był zawsze taki sam. Wampir śledził najpierw swoją ofiarę, w pewnej chwili podbiegał i uderzał w głowę tępym narzędziem, katował na śmierć i dopiero wtedy gwałcił.

Na mieszkańców okolic, gdzie dochodziło do mordów padł blady strach. Panikę potęgowała całkowita bezradność władz i milicji. Przełom nastąpił dopiero po śmierci 18-letniej bratanicy ówczesnego I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach Edwarda Gierka. Właściwie należałoby powiedzieć, że przełom MUSIAŁ nastąpić.

Na podstawie donosów, które pojawiły się po wyznaczeniu olbrzymiej nagrody wytypowano ponad dwie setki podejrzanych. Wśród nich był Zdzisław Marchwicki.

Ostatnie zabójstwo "Wampira" miało miejsce w 1970 roku. Dwa lata później aresztowano Marchwickiego. Potem zatrzymano również jego dwóch braci (podejrzanych o współudział w jednym zabójstwie), siostrę i siostrzeńca. Minęły kolejne dwa lata i ruszył proces (na zdjęciu). Dowody były marne, żeby nie powiedzieć żadne, przyznania do winy nie było - sąd dysponował jedynie profilem psychologicznym mordercy, do którego pasował Marchwicki.

"Czy oskarżony jest mordercą?" - zapytał pod koniec procesu sędzia. "No z tego co słyszałem, co się dowiedziałem, no to chyba tak" - odpowiedział Marchwicki. Wraz z jednym z braci został skazany na śmierć (drugi dostał 25 lat więzienia).

Czy Marchwicki rzeczywiście był "Wampirem z Zagłębia"? Wiele wskazuje na to, że nie, a sprawa do dziś budzi kontrowersje. A może był nim chory psychicznie Piotr Olszowy, który sam przyznał się do winy, ale został wypuszczony z braku dowodów, zabił swoją żonę i dziecko, a na koniec popełnił samobójstwo? Kilka dni wcześniej milicja otrzymała list, w którym "Wampir" zapowiadał, że ma dość i zamierza się zabić. Czy władza nie chciała się przyznać, że wypuściła prawdziwego mordercę i wolała urządzić pokazówkę z Marchwickim w roli głównej? A może prawdziwy zabójca żyje do dziś na wolności?

Click

  • 4

#17

Templariusz.
  • Postów: 499
  • Tematów: 35
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czyli dajesz mi pełną gwarancję, że po incydencie, który przedstawiłem wyżej stojąc przed takim gnojem nawet byś go nie dotknął, ale grzecznie doprowadził przed wymiar sprawiedliwości?

Nie wahałbym się i bym starał się z nimi walczyć, ale po prostu denerwuje mnie jak komuś wydaje się że zna mnie doskonale, i wie lepiej co ja bym zrobił w danej sytuacji.(Chociaż jakby na to nie patrzeć to w tym przypadku masz rację)

Użytkownik Templariusz edytował ten post 23.05.2011 - 08:14

  • 0



#18

machado.
  • Postów: 248
  • Tematów: 35
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

jeśli się nie mylę to o pierwszym opisanym mordercy powstał nawet film, 'morderca ze wschodu',a o piczuszkinie jest film z discovery na YT. Mnie osobiście przeraziła historia z matka i synem i tymi poćwiartowanymi kobietami, aż mnie ciarki przechodzą jak pomyśle co tam musiało się dziać. .
P.S. Muhad wrzucając temat o polskich seryjnych mordercach robisz offtop w swoim własnym temacie ;) albo zmień jego nazwę

Użytkownik machado edytował ten post 23.05.2011 - 11:02

  • 0

#19

fainee.
  • Postów: 35
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Każdy z nas nosi w sobie jakieś zło, większe czy mniejsze.. nawet w postaci takich drobnych odczuć jak zazdrość lub chytrość.. dostajemy (przynajmniej według religii katolickiej) przebaczenie za grzechy podczas spowiedzi.
Ale myślę, że to czego dopuścili się ludzie opisani wyżej jest nie do przebaczenia.. najpierw powinni doświadczyć tego co sami sprawili innym, a potem umrzeć.
Takie jest moje zdanie :|
  • 0

#20

The Truth Is Out There.

    Internetowy Alvaro

  • Postów: 276
  • Tematów: 42
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W 2013 roku "potwór z Piotrkowa" opuści mury Zakładu Karnego w Strzelcach Opolskich.

Wszystko wskazuje jednak na to, że na wolność wyjdzie dopiero w 2017 roku.

ciekawe czy jeszcze o nich usłyszymy
  • 0



#21

Avenarius.
  • Postów: 894
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z pewnością facet jest już całkowiecie zresocjalizowany, i wręcz marzy o tym by po wyjści z pudła stać się uczciwie pr pracującym obywatelem...
  • 0

#22

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po przeczytaniu takich artykułów budzi się we mnie jakaś nieufność i wewnętrzny strach do ludzi... i myśl, że takim kimś może być ktoś kogo znam, bo większość z tych osób wiodła normalne życie. W PRLu było twarde prawo, sądze, że większość, może nawet wszyscy zasłużyli na karę śmierci. Jakoś przestałem się czuć bezpieczny.

Użytkownik Dexter edytował ten post 08.12.2011 - 08:47

  • 0



#23

Lenticularis.
  • Postów: 191
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ciekawe, że nie pojawia się tu w śród polaków Józef Pluta, który swego czasu był najbardziej poszukiwanym mordercą w kraju. Moja rodzina pochodzi z miejscowości, w której się wychowywał, na własne oczy widziałem dom, w którym zabił kilka swoich ofiar. Miałem okazje wejść do niego, ale się nie odważyłem :/ Zwyrodnialców nie brakuje niestety
  • 1

#24

M. L. B..
  • Postów: 98
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Cześć wszystkim :)
Na forum jestem nowa, to mój pierwszy post, więc od razu witam :)
Podczas czytania tego artykułu w oczy wpadł mi Międzyrzec Podlaski i Julian Kołtun. Tak się składa, że akurat mieszkam w Międzyrzecu i o Kołtunie PRYWATNIE wiem sporo, bo znałam jego żonę. Jego żona to ciepła i serdeczna kobieta, którą bardzo lubię, ale niestety niedawno wyprowadziła się. Z jej opowieści wynikał obraz Kołtuna jako człowieka bez żadnego sumienia i skrupułów. Ponoć ona sama nie wiedziała, że jej mąż morduje, ba, nawet tego nie podejrzewała. Tłumaczył, że zostawał dłużej w pracy, czasem musiał wyskoczyć po coś w nocy (niby godzina policyjna wtedy była, ale w Międzyrzecu nikt tego za bardzo nie pilnował) i wtedy dokonywał morderstw. Pracowali razem i kiedyś podobno podczas pracy ona wspomniała przy swoim mężu o mordercy z Międzyrzeca. Wtedy on zaczął mówić, że to na pewno jakiś chory człowiek :) Gdy w końcu aresztowano go i skazano, jego żona nie pojawiła się nawet na egzekucji, a strażnikom w więzieniu powiedziała, że jedyne co może zrobić na jego grobie to wy*rać się :D
Do tej pory w moim mieście sporo mówi się o Kołtunie, chociaż młodsi nie znają już tego nazwiska. A kobietę, którą nie zdołał zabić, próbował udusić w jednej z uliczek, którą mijam idąc do szkoły. Uduszenie utrudniła mu siatka w płocie (dusząc ją, opierał o płot, a że ten się wyginał nie pozwolił mu dokończyć jego strasznej praktyki; spłoszył go przejeżdżający taksówkarz). Cóż, jeśli kogoś ten temat zainteresuje, mogę dopytać coś więcej :)
  • 1

#25

The Truth Is Out There.

    Internetowy Alvaro

  • Postów: 276
  • Tematów: 42
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

no raczej, że interesuje, więc w miarę możliwości się dopytaj coś i napisz
  • 0



#26

Vide.
  • Postów: 27
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W 2013 roku "potwór z Piotrkowa" opuści mury Zakładu Karnego w Strzelcach Opolskich.

Wszystko wskazuje jednak na to, że na wolność wyjdzie dopiero w 2017 roku.

ciekawe czy jeszcze o nich usłyszymy

Tak ,niedawno był artykół na interi że ma zostac chemicznie wykastrowany i zwolniony z więzienia w 2013r,niestety..
  • 0

#27

M. L. B..
  • Postów: 98
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

A więc powracam z kolejną garstką faktów o Julianie Kołtunie. Nie udało mi się zebrać aż tak wielu informacji jak chciałabym, ale zawsze to coś.
Julian Kołtun doprowadził do niemałej psychozy strachu w Międzyrzecu. Przez cały okres jego „grasowania” (tj. nieco mniej niż rok) ludzie dostawali ataków paniki, podsycanych przez władze miasta, ostrzegające przed „wariatem”. Pierwsze morderstwo zostało przez niego dokonane w międzyrzeckim parku (tzw. Alejka Zakochanych), kiedy to zamordował studentkę, której ojciec był ławnikiem w pierwszym procesie Kołtuna. Plotka głosi, że zwłoki studentki tej były nagie. Później przez jakiś czas po tym morderstwie sprawa uspokoiła się. Ludzie nie zdawali sobie jednak sprawy, że Kołtun usiłował zamordować kilka innych kobiet poza granicami miasta. Kobiety te był rodziną ławników, policjantów oraz innych osób wmieszanych w pierwszy proces Kołtuna. Nikt nie wiedział zbyt wiele o usiłowaniu zabójstw przez tego człowieka, ale gdy w Białej Podlaskiej zamordował dwunastoletnią córkę milicjanta, który ujął go do poprzedniego procesu, cała okolica zamarła. Ludzie powiedzieli mi, że ojciec zamordowanej poprzysiągł sobie, że znów złapie Kołtuna. Zanim jednak wymyślił jak to zrobić, morderca próbował udusić córkę kolejnego ławnika (pisałam o tym w moim poprzednim poście w tym temacie). Pojmać Kołtuna temu policjantowi pomogła kobieta z Terespola, która tak jak było napisane w artykule, zostawiła na jego twarzy ślady. To po nich rozpoznano mordercę.
Kulis pojmania nie znam, bo nikt nic o tym nie wie, ale po niedługim procesie wydano na niego kasę śmierci. Wyrok wykonano przez powieszenie. Pochowany jest w Warszawie.
Miasto podczas jego „grasowania” było kłębkiem nerwów. Nikomu nie przyszło do głowy, że Kołtun zabija z zemsty, więc dochodziło do różnych dziwnych incydentów. Na przykład ze sklepu przy stacji wieczorkiem pomykał sobie jeden z kolejarzy, a przed nim szła jakaś kobieta z siatką, w której były szklane butelki z mlekiem. Babka pomyślała sobie, że ten koleś co za nią pomyka to Kołtun i gdy chłop był dostatecznie blisko, dostał tą siatą po łbie :D W efekcie rozbiła mu głowę i kilka dni przeleżał się w szpitalu. A historii, do których doszło przez tą psychozę, było multum :D
Chciałam zrobić zdjęcie tej alejki, w której doszło do pierwszego morderstwa, bo park ten jest rzut beretem za moją szkołą, ale ostatnio nie wychodzę na przerwach, więc nie mam jak cyknąć tych fotek. Ale obiecuję, że jeśli temat nie obrośnie kurzem przez te cztery-pięć miesięcy, aż do czasu kiedy na przerwie ruszę tyłek na dwór, zrobię kilka zdjęć tej alejki.
Co prawda nie napisałam wiele, ale nie byłam w stanie dowiedzieć się czegoś więcej, ludzie nie bardzo chcą o tym gadać. Jakby ktoś miał jeszcze jakieś pytania, mogę coś jeszcze zdziałać, bo sama nie wiedziałam o co pytać :D
Pozdrawiam.
  • 1

#28

nitrogliceryna.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Trafiłam na ten temat i stwierdziłam, że zarejestruję się na forum.

Interesuje mnie portret psychologiczny Kołtuna. Jakbyś się coś dowiedziała (cokolwiek), to byłoby super :)
  • 0

#29

Yoh.
  • Postów: 617
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano


W 2013 roku "potwór z Piotrkowa" opuści mury Zakładu Karnego w Strzelcach Opolskich.

Wszystko wskazuje jednak na to, że na wolność wyjdzie dopiero w 2017 roku.

ciekawe czy jeszcze o nich usłyszymy

Tak ,niedawno był artykół na interi że ma zostac chemicznie wykastrowany i zwolniony z więzienia w 2013r,niestety..

A niech zabija dalej.
Jeżeli jest idiotą, znowu zostanie schwytany i skazany na dożywotnie pozbawienie wolności.

Powracając do artykułów Muhada - odwaliłeś, kawał, naprawdę dobrej roboty. Jednej rzeczy nie mogę znieść w mordercach. Zabijać bezbronne kobiety? Bezsens. Jeżeli już musisz zabić drugiego człowieka, chcąc tego, pragnąc tego, warto postawić na to, by był to mężczyzna - w dodatku taki, który może się obronić. Albo kobieta, która wie jak skopać napastnika. Broniąca się zaciekle ofiara, potrafi naprawdę podniecająco działać na psychopatę - nie liczy się dla niego wtedy fakt, kogo zabija. Po prostu zabija. Żeby zaspokoić swoje mordercze instynkty. Kiedy ofiara nie potrafi się obronić, nie ma satysfakcji z tego że rzeczywiście kogoś zabił.

Użytkownik Kyon edytował ten post 19.12.2011 - 09:57

  • 0



#30

M. L. B..
  • Postów: 98
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Trafiłam na ten temat i stwierdziłam, że zarejestruję się na forum.

Interesuje mnie portret psychologiczny Kołtuna. Jakbyś się coś dowiedziała (cokolwiek), to byłoby super :)


Będzie raczej trudno, ale jakby udało mi się poznać jakieś nowe fakty, będę pisać :)
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych