Skocz do zawartości


Zdjęcie

INDECT – system zniewolenia


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
80 odpowiedzi w tym temacie

#46

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zatwierdzono zwiekszenie uprawnień słuzb porządkowych


Przed miesiącem zaczęto głośniej mówić o postanowieniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji zakładającym ponowne zwiększenie uprawnień służb porządkowych, pozwalające im m.in. na strzelanie do kobiet w ciąży i dzieci, jeśli uznają, że ci mogą dopuścić się „aktu terrorystycznego”. Projekt MSWiA został właśnie zatwierdzony.

Jak informuje dziennik „Gazeta Prawna”, oprócz wspomnianego oddawania bez ostrzeżenia strzałów z broni palnej do „terrorystów”, policja i inne służby będą miały możliwość szerokiego stosowania środków powodujących dysfunkcję niektórych zmysłów, o właściwościach obezwładniających, łzawiących i ogłuszających.

Funkcjonariusze będą mogli stosować również budzące kontrowersje urządzenia LRAD (Long Range Acoustic Device), które służą do ogłuszania wybranych osób w tłumie.

Co ciekawe, chociaż MSWiA zatwierdziło częściowe używanie urządzeń LRAD dopiero teraz, pojazdy wyposażone w ten system były już widziane przy okazji kilku tzw. meczy podwyższonego ryzyka, czy podczas ostatniej kontrmanifestacji nacjonalistów dla „parady równości” w Warszawie. Policjanci tłumaczą się, że urządzenia LRAD służą im do „przekazywania komunikatów”.

http://autonom.pl/in...zb-porzadkowych
  • 0



#47

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Funkcjonariusze będą mogli stosować również budzące kontrowersje urządzenia LRAD (Long Range Acoustic Device), które służą do ogłuszania wybranych osób w tłumie.

Nie, nie będą mogły stosować tych urządzeń do ogłuszania ludzi. Tutaj jest oficjalna odpowiedź KGP na list helsińskiej Fundacji Praw Człowieka http://www.hfhrpol.w...powiedz KGP.pdf

Jak znam życie, zaraz pojawi się odpowiedź w stylu ,,chyba przyznasz, że coś planują".
  • 0



#48

restek.
  • Postów: 424
  • Tematów: 52
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ja powiem inaczej: jak nie kijem to batem.
  • 0

#49

Alembik_Vina.
  • Postów: 1030
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W niepamięci przepada kapłan nowych. On zaniesie rzeczywistość na ołtarz pustki. Troski bowiem spadną na znaczeniu wszelakie, kiedy przerażona planeta dostrzeże komety łuski.

Faktycznie system zniewolenia już działa. I zawsze działał. To podstawowe prawo społeczeństwa. Jeśli chcecie być wolni to możecie co jedynie odłączyć się od niego, tracąc wszelkie korzyści wynikające z tego. Możecie tworzyć i niszczyć, licząc się z tym, że jeśli zostanie to zauważone - zginiecie. Samce fok mają pod swoim orędziem stado z którym żaden inny samiec nie może wejść w związek. Samiec jest usatysfakcjonowany dopiero wtedy gdy wie, że żaden inny tego nie robi a nowy samiec, jeśli przejmie jego miejsce postępuje podobnie z innymi.
Ludzie źle postępują ze sobą. Ich najgorsze zwierzęce instynkty ujawniają się w chwilach trjumfu i porażki. Ich ciała nasycone energią rozpadają się jednakowoż w pył w chwili śmierci, będącej jedyną na tej ziemi sprawiedliwością.
Oduczenie ludzi ludzenia jest jak skłonienie małpy do małpienia. Nie jest możliwe w żaden sposób. System zniewolenia. Jaki by nie był, będzie rozbrzmiewał w duszy, niczym orkan. Bowiem ludzie zniewoleni chcą wyzwolenia bardziej niż ludzie, którzy są wolni we własnym zniewoleniu. Dlatego nowa taktyka o której piszecie nie sprawdzi się. Żołnierz to człowiek. I milicjant. Komunista, kapitalista... Dziecko, którego uczono od pokoleń zabijać. Jesteśmy ludźmi i tego z genów wybić się nie da. Abstrakcji, miłości i chęci dążenia do prawdy.
  • 0

#50

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jako, że toto jest państwowe to będzie drogie i nie będzie działać. Miliardy z podatków zostaną jak zwykle wyrzucone w błoto i tyle pozostanie z INDECTa.

System zostanie zawalony milionami anormalnych zachowań z których nic nie będzie wynikało.

Jednak nie wspomniał o dyrektywie za pomocą, której system może być przejęty przez administrację w Brukseli w przypadkach wyższej konieczności tj: rozruchów (anty rządowych, anty systemowych…), protestów, rozruchów społecznych i buntów …


Mogli by zrobić widget do telefonów unioposłów. "Uwaga, zamieszki w Brukseli. Uwaga, zbliżają się do parlamentu. Uwaga, biją w głupi totalniacki łeb" :lol

Użytkownik nexus6 edytował ten post 03.08.2011 - 03:07

  • 1

#51 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Trudno nie zgodzić sie z poniższymi poglądami. Czytając ten artykuł a szczególnie komentarze takie jak te:

Elyon 03.08.2011 15:57

„Jak powiedział wcześniej, to tylko kwestia czasu zanim nastąpi wielki atak terrorystyczny w jednym z głównych państw zachodnich.”
„Gdyby uderzył w jedno z głównych państw NATO …”

Nie wiem dlaczego, ale po wizycie Obamy, złożeniu w Sejmie ustawy o stanie wyjątkowym, zwiększeniu uprawnień służb porządkowych
http://wolnemedia.net/prawo/zatwierdzono-zwiekszenie-uprawnien-sluzb-porzadkowych/
i POPRZEDZAJĄCYCH zamach w Oslo alarmach bombowych w całym kraju :
http://wolnemedia.net/wiadomosci-z-kraju/alarmy-bombowe-w-calej-polsce/
z bólem serca obstawiam Polskę (choć ktoś mógłby mi wypomnieć że żadne z nas „główne” państwo zachodnie).

falcon_millenium 03.08.2011 16:52

Zarysowuje się obraz:

Ustawa o stanie wyjątkowym, ustawa o terroryzmie, wizyta Osamy, teraz kolejna wizyta naszego pana b. Uchwalenie ustawy o nasiennictwie, parę dni później sprzedaż Centrali Nasiennej w Kielcach – podejrzana sprawa.. (patenty) – jakoś tak dziwnie szybko to wszystko. Na listopad przewidziany test FEMA w USA.. coś się tutaj grubego kroi. Po wdrożeniu stanu wyjątkowego nikt już nie zawalczy o nic a tymczasem rozsiejemy nasiona GMO i… dorżną watahę za pomocą żarcia i jego ceny. Dodatkowo wątek wody wprowadzanej na giełdę. Polska obejmuje prowadzenie w UE.

@elyon – podobnie myślę.

Coraz lepiej.. a politycy jak widać.. wiadomo co robią bo ja już nie wątpię, że oni doskonale wiedzą, że coś się szykuje dlatego już nie słuchają społeczeństwa.
pod nim zamieszczone można dojść do wniosku, że coś jest na rzeczy jezeli chodzi o tendencję władz, rządów do maksymalnego ograniczania wolności juz nie tylko jednostek ale całych narodów, grup społecznych.


H.R. 03.08.2011 17:15

Elyon, zgadzam się z Tobą w każdym słowie. Również w sprawie Twojego typu takiego zamachu w Polsce. Żeby było ciekawiej, wrzucę teraz granat do latryny i przyprawię o pianę na ustach czytaczy z polskich służb. Otóż ta informacja jest utrzymywana jako co najmniej poufna w Polsce. Jednakże jej źródłem był jeden z niezależnych portali w Rosji, a informacja była w języku rosyjskim. Po raz pierwszy właśnie na nim ukazała się informacja mówiąca, że w fundamentach jednego z budowanych w Polsce stadionów na Euro 2012 jest zabetonowane kilkaset kg. wojskowego materiału wybuchowego. Umieszczono go najprawdopodobniej w celu wykonania zamachu terrorystycznego podczas rozgrywek. Sprawdzono tę informację i okazała się prawdziwa. Stadion ma problemy z wykończeniem go na czas. Jak sądzisz, panowie w sandałach, modlący się pięć razy dziennie to umieścili? Dlatego Polska przygotowuje teraz ustawy tego typu. Jest doskonałym, bo nieruszanym dotychczas przez „terrorystów” miejscem. Pozdrawiam kibiców. I panów z pianą na ustach.

LeeFu 03.08.2011 17:51

Ostatnio na wykopie byl artykul o planowanym zamachu w Polsce w pazdzierniku…Oczywiscie planowanym przez rzad PL i UE prawdopodobnie…W PL juz mozgi sie ludziom pierze np. informacjami o rzekomo odnalezionym 10 bombom w kraju…Osobiscie sadze ze dojdzie do paru zamachow *(niby terrorystycznych)w calej EU i Usa ktore wprowadza takie drakonskie prawa…Zmiana uzycia broni przeciw wszystkim wlacznie z kobietami w ciazy, zakup nielegalnych ogluszaczy *(a niby wykorzystywane w PL Policji jako wzmacniacze dzwieku itp:)…Cala zdrada rzadzacych i reszta ciemnych spraw tylko ten scenariusz potwierdza …

można dojśc do wniosku, że cos jest na rzeczy i władze poszczególnych krajów na tej podstawie będą próbowały wziąść za przysłowiową "twarz" całe narody, ograniczyć im wolności osobiste i ich prawa wmawiając im jeszcze przy tym, że to dla ich własnego dobra.

Prof. David Lyon* - 2011-08-01, ostatnia aktualizacja 2011-07-29 16:09

Statystycznie podobny do Breivika

Komputer nie namierzy nowego terrorysty, ale bez problemu zrobi z pana podejrzanego


Adam Leszczyński: Po każdym zamachu terrorystycznym - takim jak ostatnia masakra na wyspie Utoya w Norwegii - słychać propozycje: będziecie bezpieczniejsi, jeżeli zrezygnujecie z części waszej prywatności. Gdyby lepiej nadzorować zakupy nawozów i skrajne wypowiedzi w internecie, może sprawcę dałoby się powstrzymać.


Prof. David Lyon: To nieprawda, że stoimy przed wyborem: albo prywatność, albo bezpieczeństwo. Po pierwsze, podstawowe ludzkie prawa, takie jak prawo do prywatności, są ważne i powinny być przestrzegane niezależnie od okoliczności.

Po drugie, nie ma też żadnych dowodów na to, że większy nadzór nad prywatnym życiem ludzi naprawdę zwiększa możliwości łapania terrorystów. Przez blisko dziesięć lat, które upłynęły od zamachów na World Trade Center, było wiele okazji, żeby się o tym przekonać.

Kiedy przyjrzy się pan, jak rozbijano komórki terrorystyczne w ciągu ostatnich dziesięciu lat, okaże się, że nowoczesne metody - takie jak komputerowe przeszukiwanie zgromadzonych w bazach danych prywatnych informacji o obywatelach - praktycznie nigdy nie miały decydującego znaczenia. Jest za to bardzo wiele dowodów na skuteczność staromodnych policzjnzch metod: używania informatorów i śledzenia ludzi, których wskażą.

Norweski przypadek był trudny - bo, jak się wydaje, była to operacja jednoosobowa. Takie są najtrudniejsze do przewidzenia niezależnie od metody, której pan użyje.

Jednak ten człowiek kupił dużą ilość nawozu, z którego zrobił bombę. Może, gdybyśmy śledzili wszystkie takie zakupy, łatwiej byłoby zapobiec przynajmniej wybuchom w Oslo?

- Kupowanie materiałów wybuchowych czy broni oczywiście powinno być rejestrowane. Ale to akurat policje w różnych państwach robią. Czymś nowym - możliwym głównie dzięki komputerom i internetowi - jest drastyczne ograniczenie osobistej prywatności, do którego dochodzi w wielu krajach na świecie.

Chyba wiem, o co panu chodzi. Trzy lata temu byłem w USA na stypendium. Latałem z jednego miasta do drugiego i zawsze miałem bilety w jedną stronę. Najwyraźniej wytypował mnie system, bo na każdym lotnisku odprowadzano mnie na bok i musiałem spędzić godzinę, odpowiadając na idiotyczne pytania policji...

- Właśnie!

Nie było przy tym żadnego jawnego związku pomiędzy prywatną firmą, od której kupiłem bilety, a amerykańskimi służbami bezpieczeństwa. Skoro - jak pan twierdzi - taki skomputeryzowany nadzór nie zwiększa bezpieczeństwa, to dlaczego stał się tak popularny?

- To bardzo skomplikowane. Zaczęło się od tego, że pojawiły się nowe, ogromne możliwości zbierania i przetwarzania informacji za pomocą komputerów. Z fascynacji nimi wyrosła wiara, że gromadząc coraz większe ilości danych, będziemy mogli rozwiązywać bardzo skomplikowane problemy, np. zapobiegać terroryzmowi. Po zamachach 11 września 2001 r. administracja prezydenta Busha mówiła, że atak dałoby się przewidzieć, gdyby tylko zebrać informacje rozproszone w różnych państwowych służbach. Stąd wziął się tajny program masowego zbierania i analizowania informacji - Total Information Awareness - prowadzony przez admirała Johna Poindextera.

To jednak nie działa. Jeżeli zbierze pan dużo danych, nic z tego jeszcze nie wynika, bo bardzo trudno jest wypracować odpowiednie algorytmy, które sobie poradzą z ich analizą. Właśnie dlatego miał pan takie problemy na lotnisku. Algorytm pana wytypował, chociaż nie powinien. System uznał pana za podejrzanego pewnie z powodu biletów, a może jeszcze z jakiegoś innego powodu.

Na razie jedyne, co potrafimy robić z taką ilością danych, to pakować je do silosów i przesiewać w bardzo prymitywny sposób. To drogi i nieefektywny sposób typowania potencjalnych terrorystów.

Po 11 września, kiedy w USA zaczęto budować na masową skalę komputerowe systemy nadzoru, nie skorzystano z doświadczeń
CIA, FBI czy NSA, ale z CRM.

CRM [ang. Customer Relationship Management] to informatyczne systemy budowane przez firmy, żeby utrzymywać relacje z klientami, np. w celach marketingowych. Procedury służące do wyławiania danych z ogromnych baz były używane np. po to, żeby określić rynek dla jakiegoś planowanego produktu, i amerykańskie służby sądziły, że da się je szybko zaadaptować do celów wojny z terroryzmem.

Wielki biznes od lat 80. rozwijał też skomputeryzowane techniki zarządzania ryzykiem.

Czyli statystyczne, matematyczne metody określania ryzyka np. operacji finansowych? Przykładowo - komputer automatycznie kontroluje moje dane - transakcje z kart bankowych, numery telefonów, na które dzwonię, treść maili - i typuje, czy jestem potencjalnym zagrożeniem?

- Nie. Komputer mówi tylko tyle, że dzieli pan pewne cechy ze znanymi nam terrorystami. Taka wiedza wystarcza firmom do marketingu, ale zastosowana przez policję staje się niebezpieczna. Po 11 września rządowe i prywatne technologie zresztą w ogóle się zintegrowały. Wiele zadań z zakresu bezpieczeństwa rząd USA zleca prywatnym firmom.

W Polsce mieliśmy jeszcze całkiem niedawno państwo policyjne, więc zagrożenie z tej strony wszyscy świetnie rozumieją. Zagrożenie dla prywatności ze strony prywatnych firm chyba jednak trudniej wytłumaczyć.

- Wolę mówić o organizacjach, nie rozróżniając ich na publiczne i prywatne. Nasze osobiste życia są coraz bardziej przejrzyste dla organizacji czy to państwowych, czy prywatnych. Równocześnie jednak te organizacje stają się coraz mniej przejrzyste dla nas.

Z wielu powodów coraz trudniej dociec, co one robią. Używają nowych technologii, a bardzo trudno jest zrozumieć, na czym polegają zaawansowane algorytmy przeszukiwania danych. Służby państwowe zasłaniają się tajemnicą.

We współczesnym świecie granica między prywatnym a publicznym często się zaciera. Na przykład w Kanadzie toczy się spór, w jaki sposób
policja może mieć dostęp do danych od dostawców internetu, które pozwalają ustalić, co robił w internecie obywatel.

Wcześniej policja za każdym razem musiała dostać pozwolenie od sędziego. Teraz jednak będzie mogła bezpośrednio podłączyć się do serwerów dostawców i wyciągać te informacje na życzenie. A zatem dostawcy internetu staną się w pewnym sensie gałęzią rządu. Nawiasem mówiąc, za wszystko zapłacą obywatele - czy to w postaci podatków, czy wyższych opłat za internet. Sami płacimy za nadzór.

A może po prostu ludzie akceptują ograniczenie prywatności np. w zamian za usługi, za które nie płacą? Używam poczty Google'a. Nie płacę, ale godzę się na to, że algorytm Google'a analizuje słowa w moich mailach i pokazuje mi odpowiednio dopasowane reklamy. Księgarnia Amazon proponuje mi książki na podstawie moich poprzednich zakupów - całkiem trafnie. Używa pan Google'a?

- Jasne, że używam. Chodzi nie o to, żeby w ogóle nie używać Google'a czy Facebooka, ale żeby wiedzieć, w jaki układ się wchodzi - że ich usługi nie są darmowe, że płaci się za nie, sprzedając część swojej prywatności.

Google do analizy maili używa statystycznych algorytmów. Facebook działa sprytniej - przez przyjaciół. Przyjaciele pana zdradzają. Może pan ustawić poziom prywatności na "wysoki", ale to oznacza tylko tyle, że osoba z zewnątrz nie może zobaczyć pana profilu - tego, co pan mówi o sobie, swoich zainteresowaniach, poglądach politycznych czy wyznaniu. Facebook zaś wie, że ludzie wybierają zwykle na znajomych takich, którzy mają podobne poglądy czy gusty. W ten sposób wykonuje pan całą robotę za Facebooka. Te informacje o panu sprzedaje się marketingowcom.

Używa pan Facebooka?

- Jestem na Facebooku. Nie mam wypełnionego profilu, ale oczywiście moi znajomi dużo o mnie mówią.

Wszyscy jesteśmy zanurzeni w tym świecie. Bardzo trudno poza niego wyjść.

Kiedy ktoś narzeka na brak prywatności, zawsze słyszy: "aha, a więc masz coś do ukrycia!". Może - skoro jestem wzorowym obywatelem - nie powinienem się przejmować, że komputer w Stanach czyta moje maile i, dajmy na to, może się tym dzielić z amerykańskimi służbami.

- To jedno z najbardziej rozpowszechnionych i przewrotnych kłamstw. Mogę być wzorowym obywatelem, ale to nie ma znaczenia, bo kiedy komputery policji czy innych służb typują mnie na podejrzanego, nie odbywa się to na podstawie tego, co powiedziałem czy zrobiłem, ale na podstawie kategorii, do której wpadają moje dane.

To fundamentalna różnica.

Nie ma nic zasadniczo złego w dzieleniu ludzi na kategorie. Robimy to na każdym kroku - np. ani ja, ani pan nie możemy korzystać z damskiej ubikacji. Ale w wypadku komputerowego nadzoru nie wiemy, jakie są kategorie, do których nas się przyporządkowuje. Jeżeli zostałby pan uznany za potencjalnego terrorystę, nie wiedziałby pan dlaczego ani w jaki sposób się odwołać.

Pana przygody na amerykańskich lotniskach to dobra ilustracja. Dostał się pan na jakąś listę, nie wie pan jak, nie wie pan, jak się z niej wydostać. Nie wie pan, co mógł pan zrobić. Sama lista jest tajna. Dotykamy tu podstawowych spraw - sprawiedliwości, ludzkiej godności i praw człowieka.

W sumie nie stało mi się nic takiego. Trochę nerwów i straty czasu.

- Ale innym się stało. Niech pan pomyśli o tych, którzy nie mogą w ogóle latać, bo trafili na tzw. no-fly list.

"New York Times" opisał w zeszłym roku przypadek Amerykanina, który miał nazwisko podobne do poszukiwanego terrorysty. Nie mógł wsiąść do samolotu w USA. Nikt z nim nie rozmawiał. Nie mógł nawet pozwać żadnej instytucji, bo wszystkie dowody były tajne. Nikt nie był mu w stanie wskazać instytucji, do której mógłby się zgłosić, żeby go z tej listy skreślono.

- Mieliśmy taki sam przypadek w Kanadzie! Rodzina nastolatka, który trafił na taką listę, była naprawdę wściekła i poszła do odpowiednich władz. W Kanadzie mamy podobny do amerykańskiego system, który nazywa się "Ochrona pasażerów" [ang. "Passenger protect"].

Mają też nazwę jak z Orwella dla organizacji, do której idziesz, kiedy chcesz się odwołać. Nazywa się Office of Reconsideration [Biuro Ponownego Rozważenia].

Te nazwy wzięły się stąd, że w Kanadzie próbowaliśmy stworzyć amerykański system bezpieczeństwa, ale z ludzką twarzą.

Kiedy rodzice tego chłopca poszli do Biura Ponownego Rozważenia, urzędnik zaproponował zmienić chłopcu nazwisko. Z systemu nie da się człowieka usunąć i bez tego chłopak nie mógł wsiąść do żadnego samolotu.

Podobnej odpowiedzi udzielił w zeszłym roku w wywiadzie dla "Wall Street Journal" Eric Schmidt, szef Google'a. Bo Google niczego nie zapomina i każde głupstwo, które napisaliśmy w internecie, zostaje tam na zawsze. Nawet wyroki sądowe ulegają zamazaniu! Na pytanie, co zrobić, żeby pozbyć się przeszłości z Google'a, Schmidt odpowiedział: "Zmienić nazwisko".

Mimo to ludzie wydają się często skłonni rezygnować z dużej części swojej prywatności. Nie było masowych protestów przeciwko temu, co robiły władze w USA. Ani przeciw Google'owi.

- Ale też nie jest tak, że ludzie są skłonni udostępniać prywatne informacje za darmo i każdemu. Kiedy ktoś pisze coś na Facebooku, adresuje to do znajomych. Potem ludzie są bardzo zdenerwowani, kiedy orientują się, że każdy może to przeczytać.

To oczywiście nieracjonalne - pisać coś na Facebooku i oczekiwać, że inni tego nie przeczytają. Tak czy inaczej, nie taka jednak była intencja.

Ale ma pan rację - rozwój serwisów społecznościowych spowodował dużo bardziej beztroskie podejście do osobistych informacji.

Mamy niedawny przypadek - byłego już kongresmena Anthony'ego Weinera wysyłającego do przypadkowo poznanych kobiet na Twitterze zdjęcia swojego penisa

- To już w ogóle trudne do pojęcia Ale oczywiście takie rzeczy się zdarzają. Takie zachowania są na rękę tym, którym zależy na zbieraniu jak największej ilości informacji o ludziach??.

Może po prostu należy przyjąć, że nasze pojęcie prywatności zostało kiedyś wynalezione. Nie było prywatności w naszym rozumieniu w średniowiecznej wiosce albo we współczesnych wspólnotach plemiennych, np. w Afryce. Może prywatność, o której mówimy, była związana z przemysłowym społeczeństwem kapitalistycznym i tradycyjnym mieszczaństwem. Jednego i drugiego już nie ma.

- Dlatego rzadko używam słowa "prywatność", bo jest względne - kulturowo i historycznie. We współczesnej Japonii nie było nawet takiego słowa, trzeba było je importować z angielskiego.

Oczywiście powstanie idei prywatności było związane z kapitalizmem oraz wykształceniem własności prywatnej. Zawiera się w nim sprzyjający kapitalizmowi indywidualizm i orientacja na własność.

Ale myślę, że w grę wchodzi coś znacznie bardziej podstawowego niż prywatność: reputacja, kwestia dobrego imienia.

Scott McNealy, prezes informatycznego giganta Oracle zajmującego się bazami danych, powiedział już w 1999 r.: "Macie zero prywatności, przyzwyczajcie się". Być może we współczesnym świecie rzeczywiście coraz mniej ludzi to obchodzi. Dlatego wracam do podstawowych idei ludzkości, takich jak reputacja.

Są jednak jeszcze jakieś granice tolerancji dla naruszenia prywatności! Kiedy okazało się, że tabloid "News of the World" włamywał się do telefonów, wybuchł skandal i wydawca musiał zamknąć gazetę.

- W tym wypadku granicą okazała się śmierć dziecka - 13-latki, której wiadomości w poczcie głosowej kasowano, dając rodzicom nadzieję, że żyje. To straszne, że musiało dojść do czegoś takiego, żeby naprawdę poruszyć opinię publiczną.

Tymczasem powszechne nadużycia, np. służb bezpieczeństwa, często dotyczą ludzi zmarginalizowanych, np. mniejszości etnicznych. Przeciętnemu obywatelowi trudno się z nimi utożsamić.

Czy można jeszcze bronić prywatności? Albo - jak pan woli - prawa człowieka do tego, żeby był właścicielem swojej reputacji?

- Te technologie są częścią współczesnego świata i z tym nic się nie da zrobić. Można jednak próbować zmieniać prawo, żeby zakazać drastycznych naruszeń prywatności. W wielu krajach są już rządowi komisarze ds. prywatności i organizacje pozarządowe, które próbują patrzeć na ręce rządom i korporacjom.

Oczywiście nie odwrócimy w ten sposób historycznego procesu, ale możemy go próbować powstrzymywać.


rozmawiał Adam Leszczyński

* prof. David Lyon - profesor socjologii na Queen's University w Kanadzie. Jeden z głównych teoretyków społeczeństwa nadzorowanego (surveillance studies). Zajmuje się poza tym problematyką społeczeństwa informacyjnego, globalizacji, sekularyzacji i postmodernizmu. Jest redaktorem naczelnym "Surveillance & Society" oraz dyrektorem Surveillance Studies Centre (Centrum Badań nad Nadzorem). W tym tygodniu był w Polsce na zaproszenie fundacji Panoptykon (Panoptykon.org) i z wykładem w "Krytyce Politycznej"

Źródło:
www.wyborcza.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 04.08.2011 - 15:14

  • 1

#52 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Tak do tematu Patriot Act i kolejnych działań zmierzających do ograniczania tego co zostało zapisane w Karcie Praw Człowieka podchodzi Austria. A było to jeszcze przed zamachami w Norwegii.

Opublikowano: 01.07.2011

Austria broni się przed rodzimym terroryzmem

AUSTRIA. Nowa ustawa antyterrorystyczna zaproponowana przez Partię Ludową (ÖVP) zaostrza kary za popieranie terroryzmu. Nowa minister spraw wewnętrznych Johanna Mikl-Leitner oraz minister sprawiedliwości Beatrix Karl zgadzają się co do tego, żeby osoby zachęcające innych do aktów terroru szły do więzienia.


Nowe przepisy, które miałyby wejść już w 2012 roku, przewidują, że osoba, która poprze terrorystyczne ataki w obecności przynajmniej 30 osób, będzie zagrożona karą więzienia do dwóch lat. Obecne regulacje mówią o audytorium 150-osobowym. Również tzw. „kaznodzieje nienawiści” i ci, którzy rekrutują osoby do obozów szkoleniowych dla terrorystów, będą podlegali podobnym karom.

To natychmiastowa reakcja po tym, jak austriacki konwertyta został aresztowany w wyniku podejrzenia o rekrutowanie młodych muzułmanów w Pakistanie do walki z Zachodem. Był tak zaangażowany w to działanie, że w środowisku islamskich radykałów znano go jako „prowadzącego główne biuro podróży”. Prokuratura uważa także, że planował porwać samolot pasażerski i rozbić nim budynek niemieckiego parlamentu.

Minister Johanna Mikl-Leitner, która objęła niedawno stanowisko, uważana jest za twardogłową w kwestii imigracji i przestępstw. Twierdzi, że spośród 600-tysięcznej społeczności austriackich muzułmanów kilkaset osób to radykałowie skłonni do przemocy.

Źródło:
www.wolnemedia.pl

Kolejny Patriot Act - tym razem będzie dotyczył on kontynentu europejskiego. A więc jednak do czegoś ten zamach w Norwegii rządom europejskim posłuzy.

Opublikowano: 06.08.2011

Plan rządu Szwecji przeciwdziałania ekstremizmowi

SZWECJA. Zamach w Norwegii pociągnął za sobą przewidywane konsekwencje. Władze i służby specjalne europejskich krajów zastanawiają się nad zwiększeniem uprawnień służb porządkowych oraz przygotowują specjalne ustawy mające przeciwdziałać „ekstremizmowi”. Szwedzki rząd zapowiedział przedstawienie własnego planu przeciwko ekstremizmowi.


Jego głównym założeniem jest „powstrzymanie ludzi od znalezienia się w sytuacji, w której mogą dopuścić się przemocy w imię swoich politycznych bądź religijnych przekonań”. Rząd w tworzenie planu i jego realizacje zamierza zaangażować m.in. szwedzkie służby bezpieczeństwa (Säpo), Krajową Radę ds.. Zapobiegania Przestępczości, Krajową Radę ds. Młodzieży i Stowarzyszenie Władz Lokalnych i Regionów (SALAR). Odpowiedzialność za aktualizację strategii antyterrorystycznej spadnie na minister sprawiedliwości Beatrice Ask, natomiast walką z ekstremizmem zajmie się minister demokracji Birgitta Ohlsson.

„Cała Szwecja potrzebuje naszych wspólnych wysiłków dla ochrony naszej demokracji” – napisał szwedzki premier Fredrick Reinfeldt w artykule opublikowanym w gazecie „Dagens Nyheter”. Pierwsze propozycje utworzenia planu przeciwdziałania ekstremizmowi pojawiły się w Szwecji pół roku temu po samobójczym zamachu w Sztokholmie. Ministrowie podali, że plan przeciwdziałania ekstremizmowi skupiał się będzie na trzech głównych środowiskach: nacjonalistach, radykalnej lewicy oraz ekstremistach islamskich.

Według szwedzkiej bezpieki środowiska te nie odnotowały w ostatnich latach znacznego wzrostu członków czy aktywności, jednak ministrowie zamierzają dmuchać na zimne. „Nie wiemy jak ekstremizm będzie wyglądał jutro. Ruchy ekstremistyczne, które będą ewoluować i zdobywać coraz więcej zwolenników żywią się przekazywaniem skrajnych poglądów politycznych. Dlatego ważne jest aby fundamentalizm i ekstremizm we wszystkich jego formach spotkał się z silną reakcją, która zniszczy ich pełne przemocy przesłanie” – napisali ministrowie.

Czym objawiają się „skrajne poglądy” mogące określić kogoś mianem „ekstremisty”? Jest to np. wymieniony przez polityków nacjonalizm ale także niechęć do mniejszości czy masowej imigracji. Według badań przeprowadzonych przez szwedzkie Forum Żywej Historii 20% studentów szkół wyższych w Szwecji jest „wyraźnie nietolerancyjna wobec Żydów, Romów, muzułmanów, homoseksualistów i imigrantów”, co według nich świadczy o znacznym wpływie „ugrupowań nacjonalistycznych i rasistowskich”. Według ministrów konieczne jest prewencyjne działania w stosunku do osób, wyznających podobne „antydemokratyczne” poglądy i takie działania zapowiadają po wprowadzeniu w życie swojego planu. „Musimy akceptować i afirmować różnorodność, ale opartą na rdzeniu naszych wspólnych wartości demokratycznych. Wartości, które bazują na uniwersalnych prawach człowieka” – napisali Ohlsson, Ask i Reinfeldt.

Źródło: www.wolnemedia.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 06.08.2011 - 18:42

  • 0

#53

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mówiąc językiem chemii, ludzie to nie rozpuszczalniki. Nie da się zmieszać ludzi o różnych poglądach w jednorodną mieszaninę. Po pewnym czasie zawsze będą się grupowali. Do niedawna dominującym czynnikiem łączącym ludzi była narodowość, ale postępująca globalizacja, promowana wielokulturowość zabiły więź tego typu. Obserwujemy zmierzch państw narodowych. Przywódcy państw narodowych chcieli zjeść ciastko i mieć ciastko. Chcieli mieć intersocjalizm, a będą mieli rewolucję. Rozwoju - jak oni to nazywają - ekstremizmu nie da się powstrzymać i będziemy mieli cały czas do czynienia z eskalacją przemocy. W zasadzie to sami pakują się między młot, a kowadło, gdzie z jednej strony będą łupali ich sentymentalni narodowcy, z drugiej anarchiści, liberałowie i inne grupy nie znajdujące dla siebie miejsca w obecnym świecie.

Użytkownik nexus6 edytował ten post 06.08.2011 - 22:05

  • 1

#54

Stopik.
  • Postów: 26
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W Polsce ten problem i tak występuje i póki co występować będzie w znacznie mniejszym stopniu niż np. w Niemczech czy UK. Jesteśmy społeczeństwem raczej monokulturowym, nie ma wielkich różnic religijnych, ponad 90% obywateli to zdeklarowani katolicy, a w naszym kraju jest najmniej imigrantów ze wszystkich państw Unii Europejskiej
  • 0

#55

Herme5.
  • Postów: 425
  • Tematów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Tekst nexus6 nasunal mi pewna reflaksje, ktora nie daje mi spokoju z powodu ilosci ludzi wierzacych w 'objawienie' obcej cywilizacji (disclosure), czy fenomenu 2012 roku. Jesli ludzkosc na swojej drodze spotkalaby niebezpieczenstwo z zewnatrz, to by sie zjednoczyla. Bynajmniej tak mi sie wydaje (pewnie nie tylko mi), inaczej nawet najmniejsza roznica w pogladach bedzie prowadzila do konfliktow - tak bylo, tak jest i tak bedzie.
  • 0

#56

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Po raz kolejny w imię bezpieczeństwa chcą nam odebrać wolność... Tym razem Niemcy chcą zlikwidować anonimowość w Internecie. :/ Jeszcze tego brakuje...

Niemiecki minister chce likwidacji anonimowości w internecie

Chęć zlikwidowania anonimowości w internecie wyraził minister spraw wewnętrznych Niemiec Hans-Peter Friedrich w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel". Ma to związek z atakami w Norwegii, których sprawca opublikował w internecie liczący 1,5 tys. stron manifest.

- Mogą przemieszczać się z bloga na blog i krążyć w tym intelektualnym sosie - powiedział minister o radykalnych populistycznych ideach, które można znaleźć w sieci.

Polityk CSU opowiedział się za stosowaniem zasad prawa także w internecie, argumentując, że "normalnie ludzie odpowiadają za swoje czyny własnym nazwiskiem". - Dlaczego nie jest to oczywiste w internecie? - zapytał.

Zdaniem szefa MSW, w sieci tworzy się nowy rodzaj przestępców, którzy przysparzają służbom bezpieczeństwa coraz więcej problemów. - Przybywa osób, które izolują się z życia społecznego i samotnie zanurzają się w świat wirtualny. Nikt nie zauważa, jak się zmieniają. W tym tkwi duże niebezpieczeństwo, także dla Niemiec - powiedział Friedrich.


Źródło i ciąg dalszy

Na szczęście ten idiotyczny pomysł nie spodobał się pozostałym partiom niemieckim, nawet koalicyjnej CDU, która ma większość w niemieckim parlamencie, więc pomysł prawdopodobnie nie przejdzie. Ale sam fakt, że takie pomysły się pojawiają jest przerażający.

Użytkownik domino edytował ten post 08.08.2011 - 13:03

  • 0



#57

BadBoy.
  • Postów: 737
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Śpijcie Polacy śpijcie, a przebudzenie będzie cholernie bolesne ...

http://www.youtube.com/watch?v=9quPjmHw0U4


  • 2



#58

Avenarius.
  • Postów: 894
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale co wogóle ten film przedstawia ? Awanturującego się faceta którego służby porządkowe usuwają sprzed jakiegoś budynku wraz z rozstawionym przez niego kramem ? Jeśli to był teren prywatny to dobrze robią, przecież nie może być tak że jak ktoś sobie naklepie dzieci to przed nim "klękajcie narody". Jakiejkolwiek brutalności u gliniarzy nie dostrzegam. Cały ten filmik sprawią wrażenie próby topornego grania na emocjach.
  • 0

#59

Jeż Jerzy.
  • Postów: 42
  • Tematów: 2
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Po raz kolejny w imię bezpieczeństwa chcą nam odebrać wolność... Tym razem Niemcy chcą zlikwidować anonimowość w Internecie. :/ Jeszcze tego brakuje...

Niemiecki minister chce likwidacji anonimowości w internecie

Chęć zlikwidowania anonimowości w internecie wyraził minister spraw wewnętrznych Niemiec Hans-Peter Friedrich w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel". Ma to związek z atakami w Norwegii, których sprawca opublikował w internecie liczący 1,5 tys. stron manifest.

- Mogą przemieszczać się z bloga na blog i krążyć w tym intelektualnym sosie - powiedział minister o radykalnych populistycznych ideach, które można znaleźć w sieci.

Polityk CSU opowiedział się za stosowaniem zasad prawa także w internecie, argumentując, że "normalnie ludzie odpowiadają za swoje czyny własnym nazwiskiem". - Dlaczego nie jest to oczywiste w internecie? - zapytał.

Zdaniem szefa MSW, w sieci tworzy się nowy rodzaj przestępców, którzy przysparzają służbom bezpieczeństwa coraz więcej problemów. - Przybywa osób, które izolują się z życia społecznego i samotnie zanurzają się w świat wirtualny. Nikt nie zauważa, jak się zmieniają. W tym tkwi duże niebezpieczeństwo, także dla Niemiec - powiedział Friedrich.


Źródło i ciąg dalszy

Na szczęście ten idiotyczny pomysł nie spodobał się pozostałym partiom niemieckim, nawet koalicyjnej CDU, która ma większość w niemieckim parlamencie, więc pomysł prawdopodobnie nie przejdzie. Ale sam fakt, że takie pomysły się pojawiają jest przerażający.


Z tym, że Internet od dawna nie jest anonimowy. Każdy Twój krok, każde działanie jest zapisywane. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że ja, jako zwykły Kowalski, mam na swoim koncie kilka sytuacji, gdzie posiadając czyjś numer telefonu, numer gg, albo nawet sam nick byłem w stanie nie ruszając się z fotela odnaleźć zdjęcia, nazwisko, czy nawet adres danej osoby. Oczywiście nie zawsze się udało, ale jeżeli w 9 na 10 przypadkach (a proporcja w moim przypadku jakoś tak wygląda) dawałem radę takiego człowieka od naleźć, a, przypominam, że jestem zwykłym zjadaczem chleba, to dla różnej maści służb nie powinien to byś absolutnie ŻADEN problem. Tak więc anonimowość w Internecie to jest często powtarzany mit, w który wielu ludzi wierzy, ale absolutnie nie mają racji. Trzeba być naprawdę uzdolnionym człowiekiem, żeby dać radę zachować jako taką anonimowość, wykorzystując serwery proxy i inne wynalazki. Zwykły szary człowiek nie ma szans, żeby się schować przed systemem.

Użytkownik Jeż Jerzy edytował ten post 09.08.2011 - 23:43

  • 0

#60

Avenarius.
  • Postów: 894
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Operatorzy łączy internetowych mają obowiązek przechowywać dane o wszystkich połączenaich dokonanych przez abonenta przez 2 lata, zaś na żądanie służb muszą ujawnić dane osoby która używa danego ip (i vice versa). Operatorzy poczty elektronciznej mają obowiążek archwizować cała pocztę, zarówno wychodzącą jak i przychodzącą. Zatem w razie chęci kontroli służby mają delikwenta w garści, zwłaszcza w Polsce, gdzie policja, us, straż graniczna i żw mogą sobie kontrolować billingi telefoniczne i połączenia internetowe na podstawie własnego widzi mi się, bez nakazu sądu czy prokuratury, z czego zresztą chętnie korzystają - w zeszłym roku władza sprawdzała billingi co 30 obywatelowi.

Użytkownik Avenarius edytował ten post 10.08.2011 - 08:43

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych