Skocz do zawartości


Marihuana


  • Please log in to reply
995 replies to this topic

#301

Romczyn.
  • Postów: 757
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Hmmm, jakby zalegalizowali mdma to by było coś pięknego :] Już widzę te rzesze szczęśliwych miłujących wszystko i wszystkich ludzi :D Pozostałe to mi lata bo nie jestem bogatym burżujem więc i tak bym nie kupił koksu, amfy nienawidzę a reszta jest zbyt niebezpieczna :P Zamiast LSD mogliby psylocyby zalegalizować, chociaż to i tak nie jest problem nazbierać sobie.

Użytkownik Romczyn edytował ten post 14.12.2011 - 18:07

  • 0



#302

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

tybysh a wiesz, że bycie pod wpływem substancji nielegalnych jest legalne? ;) Idąc Twoim tokiem rozumowania, powinno być nielegalne bycie pod wpływem substancji nielegalnych.
  • 0

#303 Gość_pokerek

Gość_pokerek.
  • Tematów: 0

Napisano

Więc mamy problem.

Ustawa przejdzie-oprócz "tego co z ziemi wyrasta" legalne będzie absolutnie każde świństwo.
Ustawa nie przejdzie-o legalności w jakiejkolwiek formie możemy zapomnieć.

No i? Co widzisz w tym złego? Dlaczego chcesz nastawać na wolność innych ludzi, dlatego, że Twój światopogląd różny jest od tamtych światopoglądów? Bardzo chciałbym poznać odpowiedź na te pytania.
  • 0

#304

Mehitabel.
  • Postów: 758
  • Tematów: 45
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Więc mamy problem.

Ustawa przejdzie-oprócz "tego co z ziemi wyrasta" legalne będzie absolutnie każde świństwo.
Ustawa nie przejdzie-o legalności w jakiejkolwiek formie możemy zapomnieć.

No i? Co widzisz w tym złego? Dlaczego chcesz nastawać na wolność innych ludzi, dlatego, że Twój światopogląd różny jest od tamtych światopoglądów? Bardzo chciałbym poznać odpowiedź na te pytania.


Moja siostra pracuje w Monarze od dziesięciu lat i kilka razy odwiedzając ją w robocie miałem okazję rozmawiać z ludźmi których ta wolność absolutna i bycie panem i władcą własnego życia zepchnęła pod most na głodzie takim że jedynym wyborem był samobój albo "napaść z uzyciem"
tylko po to żeby mieć na następną działkę.

Nie,bynajmniej nie nastaję na wolność tych ludzi,część z nich pewnie po jakimś czasie znowu zachłyśnie się wolnością i da sobie w żyłę,ich sprawa.
Ale mam jasne i zdecydowane zdanie na temat twardych narkotyków,rozpoczęcie z nimi przygody to podpisanie na siebie wyroku-mniej lub bardziej rozłożonego w czasie,i żaden prodrugowy aktywista nie wpłynie na zmianę mojego zdania choćby się skręcił przywołując co lepsze argumenty.
Miałem jak wspomniałem styczność z ludźmi którzy takich argumentów słuchali,i są to wypalone wewnątrz powłoki,żyjące wraki.

Tak więc kto chce przycpać niech przyćpa,jego sprawa,jesli będzie leglnie mozna to nabije tym kasę rządu zamiast dealerów,to jedyna różnica-ale końcowe efekty o których żaden ze zwolenników legalizacji nie chce słyszeć będą takie same.

Jeszcze raz zaznaczam że piszę o twardziochach...zieleń nieraz się w młodości...ale to już inna historia ;)
  • 0

#305 Gość_pokerek

Gość_pokerek.
  • Tematów: 0

Napisano

Tak więc kto chce przycpać niech przyćpa,jego sprawa,jesli będzie leglnie mozna to nabije tym kasę rządu zamiast dealerów,to jedyna różnica-ale końcowe efekty o których żaden ze zwolenników legalizacji nie chce słyszeć będą takie same.

Tak, efekty będą takie same. Ale kto ma moralne prawo do zakazywania czegokolwiek drugiemu człowiekowi, gdy ten nie nastaje na jego dobro?
  • 0

#306

Mehitabel.
  • Postów: 758
  • Tematów: 45
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak więc kto chce przycpać niech przyćpa,jego sprawa,jesli będzie leglnie mozna to nabije tym kasę rządu zamiast dealerów,to jedyna różnica-ale końcowe efekty o których żaden ze zwolenników legalizacji nie chce słyszeć będą takie same.

Tak, efekty będą takie same. Ale kto ma moralne prawo do zakazywania czegokolwiek drugiemu człowiekowi, gdy ten nie nastaje na jego dobro?


A gdzie ja napisałem że jestem za zakazywaniem czegokolwiek?
Napisałem jedynie że moim skromnym zdaniem twardziochy to wielkie g... z ktorego trudno się wyplątać a ludzie handlujący nimi nie są warci tego żeby marnować ślinę na splunięcie im w twarz.

Ale co począć,całego świata nie pokochasz.

EDIT:W takim razie zalegalizujmy nekrofilię-tam przecież też nikomu nie dzieje sie krzywda,trup i tak nie poczuje a przepisy o zbezczeszczeniu zwłok są na tyle antyeuropejskie i trącą zapyziałą religijnością że na pewno możemy się ich pozbyć.
Wykopać,zerżnąć,zalegalizować! xD

@pokerek,down.


Pardon,taki przypływ czarnego humoru.
Chociaż...jeżeli są ludzie naprawdę uzależnieni od kochania zmarłych w pupę to rzecz jasna będą domagać sie legalizacji w jakiejś nieokreslonej przyszłości,najpierw na podstawie opinii psychologów,potem presji na społeczeństwo o tym że są przesladowaną mniejszością i o tym że żaden trup nie jest zmuszany do stosunku ani że takowy nie ma wpływu na jego gnijącą już psychikę...potem może znajdzie się charyzmatyczny lider który na ulicznych pokazówkach będzie wykrzykiwał ten slogan i domagał zmiany prawa.
Wkrótce postanowi założyć partię "Bezruch Truposza",zdobędzie miejsca w parlamencie i...

...ał,znowu mam deja vu.

Użytkownik Mehitabel edytował ten post 16.12.2011 - 10:31

  • 0

#307 Gość_pokerek

Gość_pokerek.
  • Tematów: 0

Napisano

A gdzie ja napisałem że jestem za zakazywaniem czegokolwiek?

Nie napisałem też, że jesteś za zakazywaniem. Ja chciałbym tylko poznać opinie. Może ktoś jeszcze pokusi się o odpowiedź.

W takim razie zalegalizujmy nekrofilię-tam przecież też nikomu nie dzieje sie krzywda,trup i tak nie poczuje a przepisy o zbezczeszczeniu zwłok są na tyle antyeuropejskie i trącą zapyziałą religijnością że na pewno możemy się ich pozbyć.

Zdajesz sobie sprawę, że taki argument (podejrzewam, że tylko żartobliwie użyty, ale kto to wie) nie ma żadnej wartości w dyskusji? Ja piszę o narkotykach i tego się chcę trzymać.
  • 0

#308

pawlitto.
  • Postów: 181
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Dzisiaj znalazłem taki oto wątpliwego pochodzenia artykulik, ale wklejam jako ciekawostkę.


"Zieloni" kierowcy bezpieczniejsi


Na Uniwersytecie Colorado w Denver przeanalizowano liczbę zgonów w wypadkach drogowych w 16 krajach, które zalegalizowały medyczną marihuanę.

Otóż - ku zdziwieniu naukowców - w każdym państwie średnio o 9% spadła liczba wypadków drogowych. Współautor przeprowadzonego badania Daniel Rees, prof. ekonomii na Uniwersytecie Colorado w Denver, powiedział, że spodziewał się zupełnie odwrotnego wyniku. Ludzie zażywający narkotyki na ogół łączą te używki głównie z alkoholem, co prowadzi do jeszcze większego upośledzenia zmysłów i - co za tym idzie - ograniczenia zdolności ruchowych.

Według Beer Instytute ludzie palący leczniczą marihuanę po konsultacji z lekarzem zmniejszyli o 5% spożycie alkoholu. A badania przeprowadzone w Izraelu podczas symulacji badających umiejętności kierowców, którzy spożywali alkohol i marihuanę, wykazały, że po spożyciu alkoholu kierowca jedzie szybciej i ma mniejszą kontrolę nad autem niż kierowcy jadący pod wpływem marihuany, którzy nie dość, że jechali wolniej, to stwarzali minimalne zagrożenie na drodze.

Na koniec należy postawić pytanie, dlaczego wciąż w większości państw na świecie posiadanie marihuany jest nadal karalne, a tymczasem sklepy monopolowe wciąż oferują różnego rodzaju alkohol, który codziennie jest główną przyczyną tysięcy wypadków drogowych.

Źródło

Użytkownik pawlitto edytował ten post 23.12.2011 - 14:36

  • 0

#309

666.
  • Postów: 260
  • Tematów: 36
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Dołączona grafika

Jeszcze raz powtórzę pytanie z poprzedniego mojego postu na które nie odpowiedziałeś. Dlaczego mimo to nie jesteś za legalizacją? A może według Ciebie powinno się też alkohol zdelegalizować?


Pomijając, że te porównanie zostało stworzone zapewne przez 8 latka który zauważył, że ludzie mogą palić coś innego niż papierosy, zostawie to bez komentarza i pozwole sobie zadać pytanie - do celów lecznyczych? - może, tymbardziej, ze faktycznie mylilem sie co do czystości, jednak potrzymuje zdanie, ze może być we wiecej niz 50% "czystej marihuany" i prosze bez komentarzy "nobo ktos ci sprzedal zly towar".
Koledzy ćpuny-palacze: jezeli chcielibysmy wykorzystywać marihuane do celów leczniczych, to na pierwszym miejscu byłaby podawana z neuroleptykami, które miałyby odwrócić efekt narkotyczny - a obecnie wszystkie atypowe to potrafią.
Druga sprawa - jestem jednym z 15%, u którego podawanie neuroleptyków jako terapii wspomagającej przy leczeniu depresji wywołały DOSŁOWNIE te same skutki, co palenie trawy (a normalnie powinny zachamować wszystkie stany emocjonalne) - nie mogłem odróżnić myślenia swojego od myślenia innych, a co za tym idzie - wystarczyłoby, żebym sobie pomyslal "ta osoba mnie nie lubi" a czuje sie tak, jakby mnie bardzo nienawidziła, halucynacje typu w ciemnym pokoju czuję, że nie jestem sam i że coś się rusza, jak i pseudohalucynacje - ktoś mnie wołał, a ja nie potrafiłem wskazać, skąd ten ktoś krzyczał do mnie, do tego stan pseudonerwicowy - potrafiłem go zniesc, jak cały czas chodziłem, a im wiecej siedziałem, tym wiecej czuje, że nie ogarniam i jest się bardzo łatwo domyśleć się, że coś stosowałem.
O dziwo czegos takiego nie doświadczyłem po papierosach, alkoholu ani po środkach przeciwbólowych - i jak pisałem wcześniej - o ile jest prowadzona kampania "Każdy obywatel może posiadać jeden krzaczek legalnie", to szkoda, że nikt nie pomyślał o zdolnych ludziach-niećpunach, którzy mając kodeine i tramal wypisane na recepte, magistrowie farmacji mieli taką minę i jednoznaczne zachowanie, że co recepte zmieniam apteke do której przychodzę - jakby odrazu zawód zaufania społecznego oceniał mnie na osobę chcącą się naćpać w taki sposób, jaki by przeszkadzał innym ludziom (abstrahując od tego, że nigdy nie brałem tych preparatów w celach rekreacyjnych
  • 0

#310

Sippar.
  • Postów: 25
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Prawdą jest, że po spożyciu marihuany osoba prowadząca pojazd mechaniczny jest bardziej ostrożna a nieżeli po spożyciu alkoholu. Jednak dla mnie nie jest to żaden argument. Marihuana jest używką jak każda inna i ma wpływ na odbieranie/zniekształcanie rzeczywistości. Pomijam już sam fakt, że działanie marihuany może wywołać zupełnie odmienne skutki , wszystko zależy od organizmu. Dlatego uważam też, że prowadzenie pojazdów pod wpływem powinno być zakazane. Nie chce też znów wałkować tych samych argumentów które przewijają się przez cały ten temat. Jednak nasze polskie prawo jest w tym temacie przestarzałe i zbyt restrykcyjne odnośnie palaczy marihuany. Gdzie szkodliwość społeczna jest znikoma…ba uważam to za żadną szkodliwość a wszystkie za i przeciw powinny być indywidualna sprawą obywatela.
To tak jakby dostać wyrok w zawieszeniu za wypicie piwa na ławce w parku…
  • 0

#311

Ilamtris.
  • Postów: 25
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ćpać to można proszki.Wszystko zależy od psychiki człowieka, jak ktoś jest ambitnym człowiekiem, codzienne palenie nie przeszkadza, a bardzie rozluźnia po męczącym dniu.Jak ktoś jest leniem ze słabą psychiką to jest skazany na porażkę.Nawet niech nie wchodzi w to bo szybka droga do dna.Najgorsze jest to, że inne osoby nie palące, palaczy traktują jak jakiś gorszych ludzi.Jak bym spadł level niżej.Dużo osób takich spotkałem i okazywało się, że te osoby paliły 3 razy w życiu i mi wmawiały co jest złe, a co dobre w tym wszystkim, że widzieli dużo osób które się stoczyły(ja też spotkałem się z takimi), a jak mówiłem tego czego ja doświadczyłem z ziółkiem i że w zupełności mi nie szkodzi to tylko machali ręką:"nie wytłumaczysz człowiekowi" heh, smutne.Do ziół często dodają różnych specyfików, żeby zarobić, proszki, mąkę,cukier, szkło, majeranek aby zwiększyć wagę, a czasami nawet przyprawią muchozolem lub trutka na szczury, żeby kupujący mocniejszą "fazę" miał, oczywiście jestem przeciwny takim dodatkom bo to bardzo często szkodzi, dlatego jestem za legalizacją. Napewno nikt na tym nie straci, oprócz słabych psychicznie i podatnych na uzależnienia.Dlaczego ja mam nie palić bo komuś innemu szkodzi? Każdy ma swój rozum i powinien wiedzieć co jest dla niego dobre a co złe.Kiedy zacząć, a kiedy skończyć.Nie wspominając w jakim stopniu marihuana pomogła by w wielu gałęziach gospodarki, tylko że co wtedy zrobią korporacje światowe.Ile lasów byśmy zaoszczędzili nawet do robienia zwykłych kartek z hodowli konopi.Ile ubrań bardzo tanich można było by zrobić nawet dla biednych klas społeczeństwa(zresztą co ja gadam-interesy ważniejsze,taki świat)Wszystko w rękach człowieka:alkohol, ćpanie, marihuana i inne używki tylko z rozsądną głową.A co do różnych faz np.słyszalne szelesty, wkręty, itp. to wystarczy sobie uświadomić, że to tylko moja wyobraźnia, to nie dzieje się naprawdę, a nic tak naprawdę złego nie może mi się stać, no chyba, że się zawieszę na przejściu dla pieszych i mnie potrąci auto(rozkojarzenie co u mnie się czasami zdarza-wystarczy dużo czytać, żeby coś takiego nie występowało[praca umysłowa]).Oczywiście nikomu nie doradzam by zaczął palić, bo lepiej żyć bez żadnych specyfików.Jestem ciekawy jak by wyglądała świadomość społeczeństwa gdyby od zawsze marihuana była legalna a alkohol nie.
"Możesz pić, ćpać, palić, śmierdzieć, ale pamiętaj o cienkiej granicy między człowiekiem, a ścierwem"
  • 2

#312

modlischka.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam!
Mój tata ma nowotwór złośliwy płuc z przerzutami do wątroby.
Z tego co zdążyłam już przeczytać w Polsce można zakupić olej tylko z nasion a nie kwiatostanu marihuany. Czy ktoś wie może czy ma on chociaż podobne działanie? Czy może pomóc leczyć raka?
Albo czy w innym kraju można się leczyć tym z kwiatostanu?
Z góry dziękuję za odpowiedź
  • 0

#313

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

O tym, dlaczego warto stosować cannabis w leczeniu opowiada Mike Corral z fundacji ZEST, zajmujący się tą terapią od 30 lat i pracujący nad wprowadzeniem jej do Polski w ramach projektu Fenix.



Jan Stradowski: Dlaczego zacząłeś się interesować leczniczymi właściwościami marihuany? Nie jesteś przecież lekarzem.

Mike Corral: W 1973 r. moja była żona cudem przeżyła wypadek samochodowy, po którym zachorowała na padaczkę. Miała po kilka ataków dziennie, nie mogła żyć samodzielnie. Zażywała pięć leków farmaceutycznych, ale niestety nie wpływały one na liczbę ataków, za to wywoływały uzależnienie i otępienie. W magazynie naukowym przeczytałem o badaniach z udziałem szczurów, u których wyciągi z cannabis zapobiegały napadom padaczkowym. Nie mieliśmy nic do stracenia. Zacząłem uprawiać zakazaną roślinę, co w tamtych czasach w Kalifornii nie było wcale zachowaniem jednostkowym. Dość szybko zaobserwowaliśmy działanie cannabis i ogólną poprawę. W ciągu kilku lat wycofaliśmy całkowicie wszystkie farmaceutyczne leki, napady ustąpiły - i tak jest do dziś. To były takie pierwsze prywatne eksperymenty z medycznym zastosowaniem marihuany. Wiedziałem, że inne kultury zdobyły tę wiedzę tysiące lat wcześniej, więc nie czuję się „wynalazcą”. Pomagam jedynie przypomnieć to, co kiedyś było naturalnym sposobem leczenia.


J.S.: Spotkało Cię za to sporo nieprzyjemności.

M.C.: W ciągu kolejnych 15 lat okazało się, że wielu znajomych zachorowało na poważne choroby - raka czy HIV. Zacząłem dzielić się z nimi medyczną marihuaną jako środkiem wspomagającym o działaniu przeciwbólowym, przeciwwymiotnym, pobudzającym apetyt, łagodzącym stres i stany wyczerpania towarzyszące chemioterapii. Tak szeroki zakres działania wynika z tego, że cannabis ogólnie podnosi wydolność układu odpornościowego. Działo się tak do czasu, kiedy pojawiła się policja i oskarżyła mnie o łamanie prawa – zostałem aresztowany, ale tylko na parę godzin. Sąd uznał, że nasza potrzeba jest uzasadniona i przyznał mi prawo do uprawy cannabis w celach medycznych. Zostałem opiekunem i ogrodnikiem. Wtedy zaczęli się zgłaszać chorzy i ich rodziny z całej Kalifornii, którzy potajemnie robili to samo i chcieli wiedzieć, jak to robić legalnie – bez poczucia wstydu i zgodnie z prawem. Taki był początek organizacji WAMM (Wo/Men’s Alliance for Medical Marijuana), której jestem współzałożycielem. Zapoczątkowała ona zmiany w prawie kalifornijskim i zmieniła podejście do kwestii dyskryminowania praw pacjentów zażywających cannabis terapeutycznie.


J.S.: Ale czy to nie jest niebezpieczne? Takie substancje nie powinny chyba być zażywane na własną rękę.

M.C.: Nie, to nie jest niebezpieczne. Pacjent sam czuje, kiedy objawy ustępują. Tym różni się medyczne stosowanie marihuany od rekreacyjnego. Przy tym drugim ktoś chce „przedawkować” i być na „haju”. Natomiast pacjent chce zastosować możliwie najmniejszą dawkę, która pozwala na złagodzenie objawów choroby i powrót do w miarę normalnego funkcjonowania. Proszę też pamiętać, że on nie robi tego raz w tygodniu, ale codziennie i to kilka razy. Dlatego musi oszczędnie używać marihuany, by wystarczyła mu na jak najdłuższy okres leczenia.


J.S.: A jak można kontrolować dawkowanie przy takiej terapii?

M.C.: Lata praktyki pokazują, że nie ma uniwersalnych dawek. Każdy z nas ma inny próg bólu i działanie tej samej rośliny może wywołać inne reakcje u różnych osób. Dzisiaj znamy dobrze działanie medycznej marihuany podawanej na różne sposoby – nie tylko palonej jak papieros, ale zażywanej poprzez waporyzator, w formie wyciągów, eliksirów, koncentratów, pigułek, maści, ciastek, czekolady itd. Różne tradycje przynoszą różne rytuały podania i jest to dobre, bo każdy chory może dobrać sobie taki sposób, który odpowiada jego preferencjom i potrzebom. Trzeba zaufać instynktom pacjentów. Ich organizmy podpowiadają, co jest dla nich właściwe. Dziś dociekliwy pacjent w USA może skorzystać z usług laboratorium, które oznacza zawartość składników aktywnych rośliny – THC (tetrahydrokannabinolu) i CBD (kannabidiolu) – a także sprawdza czystość rośliny (kwestia eliminacja pleśni) i to, czy pochodzi ona z upraw ekologicznych. Zajmuje to 24 godziny i jest całkowicie anonimowe. Kluczowe jest dopasowanie terapii do konkretnego pacjenta. Innego wsparcia potrzebuje weteran wojenny z zespołem stresu pourazowego (PTSD), innego chory na raka czy HIV, jeszcze innego kobieta w okresie menopauzy. Dawkowanie nie jest zazwyczaj stałe – zależy od występowania objawów chorobowych i samopoczucia pacjenta. Na początku zawsze proponuję dawki, ale potem zazwyczaj pacjent zdaje relację z przebiegu terapii i wypełnia formularz, dzięki któremu możemy dopasować zarówno sposób podania, jak i odmianę cannabis. Poza tym to bardzo bezpieczna roślina dla chronicznie chorych i pacjentów opieki paliatywnej. Nie istnieje groźba śmiertelnego jej przedawkowania, a o fizycznym uzależnieniu w tym przypadku nie ma mowy.

J.S.: A czy pacjenci nie obawiają się „haju”? Może woleliby marihuanę, która jest pozbawiona takich efektów ubocznych?

M.C.: Poczucie euforii w przypadku nieuleczalnie chorych ma działanie terapeutyczne – przecież śmiech to zdrowie. Są też pacjenci, których cannabis wyprowadza z „haju” towarzyszącemu różnego rodzaju schorzeniom i zaburzeniom, takim jak menopauza, ADD, ADHD i PTSD. Ale to prawda, że nie każdy ma ochotę czy potrzebę żyć na haju. Można tego uniknąć, uprawiając rośliny o większej zawartości CBD – aktywnej substancji leczniczej, która nie wywołuje euforii, ale odpowiedzialna jest m.in. za zmniejszenie spastyczności mięśni czy łagodzenie wszelkich stanów zapalnych w organizmie. Prowadzimy rozmowy ze specjalistami i naukowcami z poznańskiego Instytutu Roślin i Ziół odpowiedzialnymi za uprawy konopne. Konopie są legalnie uprawiane w Polsce w celu uzyskiwania włókien naturalnych, zaś kwiaty z tych upraw są uważane za odpady – tymczasem mogłyby być wykorzystywane jako bogate źródło CBD do celów medycznych.

J.S.: Kładziecie duży nacisk na prawo pacjentów do upraw na własny użytek. Dlaczego?

M.C.: Bo każdy ma prawo do pozyskiwania własnego niemodyfikowanego jedzenia i ziół, które mają zbawienne efekty dla jego organizmu. Uprawa cannabis nie jest specjalnie skomplikowana i można powiedzieć, że dość przyjemna. Można obserwować zmianę rośliny i jej rozwój każdego dnia. To ma pozytywny wpływ na rekonwalescencję i stosunek pacjenta do przemijania czasu. Kontakt pacjentów z cannabis – rośliną przynosząca tyle ukojenia w cierpieniu – to terapia sama w sobie. Pewność zachowania naturalnego cyklu kwitnienia oraz kontrola nad jakością produkcji jest dla pacjentów bardzo ważna. Pamiętajmy, że mówimy tu o ludziach bardzo chorych, często opuszczonych przez znajomych czy nawet rodzinę. Czują się wykluczeni ze społeczeństwa, zwłaszcza ci zażywający „narkotyk”, którzy chowają się we własnych domach. Wielu z nich nie stać na legalne lekarstwa ani na marihuanę kupowaną na czarnym rynku. Żyją w strachu, bo łamią obecnie obowiązujące prawo, ale nie mają wyjścia. Troska o zdrowie to wyższa konieczność. W krajach, w których powstały organizacje pacjentów stosujących medyczną marihuanę widzimy walczących o życie ludzi, którzy spotykają się, wymieniają doświadczeniami i czasem wspólnie uprawiają rośliny. Dzięki temu koszt terapii jest dużo niższy, a zarazem pacjenci odzyskują poczucie własnej wartości – są produktywnymi członkami społeczeństwa, poznają innych w podobnej sytuacji i rozumieją, że chroniczna choroba to nie wyrok, że nie musi ich wykluczać ze społeczeństwa. A to przecież ważny element procesu leczenia i rekonwalescencji. Mam nadzieję, że niedługo polscy pacjenci też będą mogli doświadczyć takiego kolektywnego wsparcia.

J.S.: Może jednak marihuaną powinny zająć się firmy farmaceutyczne? Mogłyby wyprodukować leki, które przeszłyby próby kliniczne, były dostępne w aptekach i przepisywane przez lekarzy.

M.C.: Leki takie prawdopodobnie będą pojedynczymi syntetycznymi kanabinoidami, a to moim zdaniem będzie większy eksperyment na organizmach pacjentów niż stosowanie znanej od tysiącleci rośliny. Dotychczas badania naukowe nad marihuaną były bardzo trudne, bo w wielu krajach jest nadal nielegalna. W USA trzeba było uzyskać wiele zezwoleń i często badaczom ich odmawiano. Dlatego przede wszystkim zależy nam na wskazaniu pacjentów, którym cannabis może przynieść ulgę. Na tę wiedzę zasługują zarówno oni, jak i lekarze specjaliści. Uczymy, jak medyczna marihuana może być stosowana w odpowiedzialny sposób. Rok temu amerykańskie firmy farmaceutyczne potajemnie wystąpiły o zezwolenia na prowadzenie prac badawczych nad poszczególnymi substancjami aktywnymi rośliny cannabis. Wydano ok. 500 takich zezwoleń. Najwyraźniej przemysł dostrzegł w niej jakiś potencjał komercyjny. Ale naszym zdaniem to zły kierunek, ponieważ firmy farmaceutyczne dostatecznie zdominowały nasze życie i wydatki publiczne, próbują patentować swe odkrycia, koncentrują się na pojedynczych substancjach aktywnych rośliny. Tymczasem cannabis zawiera ich ok. 400 – nie tylko kanabinoidy, ale i ok. 200 terpenoidów odpowiedzialnych za aromat rośliny i wywierających wielki wpływ na organizm. Wspólne działanie tych wszystkich substancji, ich interakcje dają efekt synergii – razem są skuteczniejsze niż osobno. Prowadzę obecnie badania – także związane z hodowlą nowych odmian marihuany – i są one bardzo ekscytujące, bo mogą doprowadzić do powstania jeszcze lepszych terapii i większych korzyści dla różnych potrzeb pacjentów. Dla mnie cannabis to nie źródło jednej nielegalnej substancji THC, lecz całe spektrum substancji czynnych odpowiedzialnych za różne efekty działania. To jedno z leczniczych ziół, które można stosować w całości. Zresztą jedyny lek na jej bazie dopuszczony do stosowania w wielu krajach – Sativex firmy GW Pharmaceuticals – to właśnie wyciąg z całej rośliny. Jego mankamentem jest dozownik, uniemożliwiający swobodne dawkowanie – ma on zapobiegać rekreacyjnemu stosowaniu leku.


J.S.: Pojawiają się jednak głosy, że legalizacja upraw medycznych zwiększy dostępność marihuany dla tych, którzy zażywają ją właśnie w celach rekreacyjnych.

M.C.: Po pierwsze – uprawy medyczne są ściśle regulowane i działają w systemie zamkniętej pętli. Medyczna marihuana z nich pochodząca nie trafia na czarny rynek i nie przynosi zysków przestępcom. Cotygodniowe spotkania zapobiegają nadużyciom i dają poczucie wspólnoty i lokalnej kontroli. Nadużycia grożą wykluczeniem z klubu pacjentów. Doświadczenia z Kalifornii pokazują, że to jest możliwe i doskonale się sprawdza. Dlatego w ramach naszego projektu Fenix proponujemy tworzenie zamkniętych klubów konsumentów medycznej marihuany w Polsce. Po drugie – z legalizacją medycznej marihuany związana jest szersza edukacja, zrozumienie przyczyn i skutków zażywania takich substancji. Tu każde pojedyncze doświadczenie ma wagę naukowo-poznawczą. Dzielimy się doświadczeniami i przepisami na przetwory z cannabis. Moim zdaniem prowadzi to nie do wzrostu, lecz spadku konsumpcji substancji psychoaktywnych – także alkoholu czy papierosów. Poza tym legalny obrót medyczną marihuaną przynosi realne zyski społeczeństwu. Nie z powodu zmniejszenia wydatków publicznych na walkę z nielegalnymi uprawami i konsumentami, ale przede wszystkim dlatego, że daje zatrudnienie mniej przystosowanym i chorym członkom społeczeństwa. W Kalifornii legalne kluby cannabis skupujące pacjentów, lekarzy i wolontariuszy odprowadzają co roku ok. 400 mln dolarów podatku, zasilającego budżet stanowy. Dlatego korzystają na tym nie tylko chorzy i ich rodziny, ale wszyscy obywatele.


J.S.: Sądzisz, że legalizacja marihuany jako środka leczniczego zmieniałaby sytuację polskich pacjentów, zwłaszcza tych potrzebujących opieki paliatywnej?

M.C.: Obecnie w opiece paliatywnej używa się chętniej opiatów, które mogą grozić przedawkowaniem i uzależnieniem fizycznym. Natomiast marihuana, która mogłaby być stosowana jako zamiennik jest nieobecna w szpitalach i aptekach. Pacjenci prywatnie uprawiający roślinę na własny użytek traktowani są jak narkomani czy jeszcze gorzej - jak producenci narkotyków. Trzeba to zmienić. Firmy farmaceutyczne wypuszczają na rynek specyfiki, na które pacjentów często nie stać – zwłaszcza w krajach takich jak USA, gdzie brakuje systemu opieki społecznej, takiej jak chociażby w Polsce. Dlatego ludzie powinni mieć prawo do samodzielnej uprawy cannabis na własne potrzeby medyczne. Nieuleczalnie chorzy pacjenci żyją ze swoimi problemami przez długie lata, zanim ostatecznie odchodzą z tego świata. To, że ktoś wygrał walkę z rakiem nie znaczy jeszcze, że wygrał życie. Jego stan zdrowia najczęściej nie pozwala na zatrudnienie, a prace dorywcze stanowią często nielegalny dochód, którym pacjenci muszą wspierać renty. Tradycyjna terapia cannabis to coś więcej niż substancje chemiczne - to powrót do lokalnego wsparcia i pomoc w zaspokajaniu potrzeb społecznych cierpiących ludzi. Kluczowa jest tutaj przede wszystkim empatia.

Dla głodnych wiedzy:

* Strona organizacji ZEST i projektu Fenix – http://www.zest.org.pl

* Serwis poświęcony medycznym zastosowaniom marihuany – http://www.medicine-cannabis.eu

* Wyjaśnienie wątpliwości prawnych dotyczących uprawy i stosowania konopi w Polsce – http://orka.sejm.gov.pl/izo7.nsf/www1/i01801o1/$File/i01801o1.pdf

* Informacja o leku Sativex – http://www.gwpharm.com/sativex.aspx

* Informacje naukowe dotyczące działania marihuany – http://www.icrs2011.org, http://www.cannabis-med.org

Źródło: http://www.focus.pl/

Użytkownik Antychryst edytował ten post 03.05.2012 - 02:25

  • 4

#314

ciachu.
  • Postów: 5
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Wychodzi na to, że legalizacja Marihuany (w celach leczniczych) to same pozytywy. Ludzie będą się mogli leczyć taniej i skuteczniej, a przy okazji państwo na tym zarobi. Czemu w takim razie Marihuana jest ciągle nie legalna? Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę. Komuś po prostu zależy na tym żeby nie stracić dochodów. Obstawiam firmy farmaceutyczne. Kiedyś coś tam obiło mi się o uszy, że współczesne leki mają likwidować objawy choroby, a nie samą chorobę. Jeżeli marihuana jest faktycznie taka dobra to po co mieliby ją wprowadzać na rynek? Żeby wysuszyć źródełko dochodów likwidując chorobę? Lepiej dać ludziom badziew i zarabiać nie wiadomo ile...

Tak, czy siak, trzymam kciuki za akcję. Mam nadzieję, że na starość będzie mi dane leczyć się Marihuaną.
  • 11

#315

Hippo.
  • Postów: 350
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Lobby farmaceutyczne zapewne do kiedy może, to będzie dużym strumykiem pieniędzy dla polityków, szkoda że u nas by nigdy nie przeszło coś takiego i prawa by nie zmienili, w kaliforni przynajmniej są bardziej liberalni od nas, a szkoda, tysiące ludzi mogliby uratować...
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych