PTR coś w tym jest, ponieważ z obserwacji wynika, że najwiecej osób krzykaczy o legalizacji marihuany to są osoby w wieku 15-20 lat oraz tani raperzy - buntownicy.
Co nie znaczy, że nimi są wszyscy.
Masz troche racji, gdyz w okresie dorastania bunt bierze gore... ale to nie w tym rzecz, maja tez alkohol, klej i inne dopalacze.
Ze zdumieniem obserwuje teraz sytuacje rynku konopnego w Holandii, gdzie rzad uchwalil ustawe [pod presja UE] o ograniczeniu sprzedazy marihuany. Wszystkie prowincje [wojewodztwa] holenderskie graniczace z Belgia i Niemcami [blisko 3/4 kraju] od poczatku maja b.r. maja zakaz sprzedazy ziola "obcokrajowca". A jak to sprawdzaja? Holender chcacy kupic ziolo w cofee shop'ie musi zarejestrowac sie w urzedzie miasta jako palacz, po czym wyrobia mu plastik [jak dowod], z ktorym moze sie udac do "kofika" i zakupic uzywke. Smieszne jest to, ze w kazdej prowincji jest ustalony limit na wydawanie tego typu "zezwolen", np. w prowincji Zeeland ten limit o 10tys, gdzie deklaruje sie grubo ponad 25tys ludzi jako palaczy. Dodam, ze holendrzy wcale nie chca sie w tym systemie rejestrowac, gdyz wyczuwaja podstep. Jezeli chodzi o pieniadze, to holendrzy sa podobni do zydow. I to mnie bardzo dziwi. Gdyz taka ustawa przyniesie same straty: cofee shop'y straca klientow/zbankrutuja/odprowadza mniej podatkow, uruchomi sie "dilerka", a jezeli ta ustawa dotknie "centrum" [np. Amsterdam], to smiem twierdzic, ze straca na turystyce = mniej pieniedzy. Cos jest na rzeczy. Wnioski wyciagnijcie sami.
Jezeli chodzi o sama marihuane, to uwazam, ze wszystko jest dla ludzi, jednak z umiarem! [jak z alkoholem]. Marihuana sama w sobie jest kilkukrotnie mniej fizycznie uzalezniajaca niz alkohol, co zostalo dowiedzione.
Jako ciekawostke dodam, ze "soki" z odmian konopi [nie mylic z THC] przystosowanych do ich wytwarzania, przechodzac procesy rafinacyjne moga posluzyc jako "plastiki" biodegradalne, jednak ta dziedzina wiedzy nie rozwinela sie, wrecz jest zakazana.
Jezeli chodzi o medyczne zastosowanie marihuany to nie mam w tym wiekszego zdania [glowny post trgo tematu nakreslil mi to poniekad], jednak to co jest sprzedawane na polskich ulicach nie mozna nazwac marihuana. Jest to najczesciej nosnik [jakis chwast] wymaczany w roznego rodzaju nosnikach [chemikaliach]. Wnioski wyciagajcie sami... ja rzadowi nie ufam.